2.Dangerous
3.Thriller
4.HIStory
5.Off the wall
6.Invicible
7.Blood on the dancefloor
na dzień dzisiejszy

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Wyższość Dangerous nad HIStory nie podlega dyskusji
Canario wrote:MacJack50 wrote:Nie wiem , dlaczego według Ciebie Dangerous jest zdecydowanie lepsza.
-ze względu na brzmienie
-za odwage
-za to też że po tylu latach dalej odkrywam na niej pewne smaczki
Ta płyte inaczej bedzie odbierała osoba która urodziła sie po jej wydaniu lub krótko przed nią , a inaczej ci którzy wtedy (czyli w 1991r) w pełni świadomie już muzyki słuchali. I dlatego choćby mi polishblacksoul milion razy powtarzała że Dangerous żadnych nowych trendów nie wnosiła,bo czerpie już z oklepanego pod koniec lat 80siątych New Jack Swing to spłynie to po mnie jak po Jarku,tzn jak po kaczce.
-Brzmienie można lubić lub nie,można wielbić lub nienawidzić,
ale nie można powiedzieć że to jest jakieś podobne do Bad,Thriller. Wtedy to był szok,takiego Michaela Jacksona nikt się nie spodziewał. Wtedy nikt nie brzmiał tak jak on.Utwory odarte z instrumentarium,surowe ostre dżwięki,co za czasów pana Q było by nie do pomyślenia.
-Odwaga Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby Michael z panem Q nie zerwał i wspólpracowali by do końca? Ja zawsze bym się zastanawiał jak by płyta bez QJ brzmiała. Naprawde trzeba mieć odwage żeby zerwać więzy i wyrwać się z objęć producenta z którym nagrało sie absolutnie kultowe,przełomowe płyty w historii muzyki i który daje pewną gwarancje sukcesu,sprzedalności płyt,świętego spokoju bo Q wszystkie sprawy organizacyjne załatwi i pełnego konta. Michael jednak czuł że gdy się całkowicie nie uwolni ze smyczy to nie rozwinie w pełni skrzydeł. Nie stanie się prawdziwym artystą. A jemu zawsze bardziej zależało na sztuce niż na pełnym koncie. Poza tym nie może być dwóch szefów.I pewnie po tej scesji przy nagrywaniu Bad kiedy Michael już w głowie ukladał choreografie do teledysku Smooth Criminal a tu mu Q mówi że SM jest za słaby na płyte i trza to wyrzucić.To pewnie wtedy już w MJ krew się zagotowała.I pomyślał że Q jest dobry ale na stare czasy. W nowych będe samowystarczalnym w pełni świadomym artystą.
No i Dangerous jest pierwsze,samodzielne,genialne dzieło w pełni świadomego Artysty.
Póżniej już z lepszym [HIStory] lub z gorszym [Invincible] skutkiem przemycał patenty z niebezbiecznej płyty. Jak jeszcze o HIStory
można powiedzieć że pewnym novum była ,tak o vincku że raczej była regresem.
Zabrakło kropki nad i.
Tą kropką miał być teledysk do Dangerous.
David Lynch słynie z filmów o których mówi się latami a właściwie docieka o co w nim tak naprawde chodziło.Utwór tytułowy tej płyty miał być z cała pewnością klipem innym od wszystich,przełomowym,ale nie ze względu na efekty specjalne,ale ze względu na klimat i atmosfere.Miał być mocnym zakończeniem promocji płyty. Tak jak dekade wcześniej Thriller. W każdym razie ja tak to sobie wyobrażam.Bo jeśli mam odpowiedzieć na pytanie czy bez teledysku do Thrillera ta płyta stała by się kultowa?To odpowiem że oczywiście tak. Ale czy była by kultowa w takim wymiarze w jakim jest teraz? nie.Czy sprzedała by się w takiej ilości ? nie.Poza tym wtedy Dangerous zgarnoł by(w moim rankingu)3 najważniejsze nagrody. A tak musi sie zadowolić tylko lub aż dwoma.
-najlepsza piosenka
-najlepszy występ sceniczno-koncertowy [choreografia]
i zabrakło tego trzeciego...
Canario wrote:Blood On The Dance Floor: troche dziwią mnie te głosy które odrzucają tą płyte w całości (no może oprócz tytułowego kawałka).Ja bardzo chętnie powracam do tego albumu. Nie ma na niej momentu który by przynudzał, a to bardzo ważne dla mnie.I jeśli mam być szczery to wole te pięć nowych kawałków od całej Invincible.
HIStory: płyta gigant,nie tak rewolucyjna jak jej poprzedniczka i może przez to w róznych rankingach oceniana znacznie gorzej, ale jak dla mnie to jest WIELKIE dzieło.Zawiera niesamowicie silną drugą linie. Czyli jak się już nasłuchamy tych napadziorów,singlowych kompozycji wysłanych do walki na listach przebojów.To pozostaje nam druga linia,kto wie czy nie silniejsza. Takiem kompozycje jak:Little Susie,Tabloid Junkie[(arcydzieła)czy:Smile,Come Together,D.S. słucham chętniej od wysłanników z tej płyty które biorą udział w NO.A o miarze dobrej płyty świadczą właśnie nie singlowe kompozycje ,ale to czy coś oprócz nich jest jeszcze warte wysłuchania.A na HIStory warte wysłuchania jest prawie wszystko.
Invincible : pomimo podejmowanych prób oswojenia sie z tą płytą,nie daje rady ,no nie daje rady.Ona mnie nie lubi,ja jej nie lubie i chyba to się w najbliższym czasie nie zmieni.Napisze brutalnie.Jeśli by wyjąć z vincka Whatever Happens to mogłby ten album dla mnie nie istnieć.
Off the Wall : jedyna płyta w dyskografii MJa ,gdzie nie opuszczam żadnego kawałka.Słucham od 1 do 10.Płyta bardzo równa,ale równa w tych górnych granicach,nieosiągalnych ale dzisiejszych "gwiazd". Właściwie ocierające sie o Jazz podłady muzyczne +młodzieńczy,radosny głos Michaela tworzą mistrzowską mieszanke.A poza tym MJ był wtedy jeszcze wolny od myśli o ratowaniu świata, i permanętnej wojny z mediami.I to też słychać.
Canario wrote:Bad jest anachroniczne i wtórne,powtórka z Thriller i jak już to kiedyś pisałem Bad to taki Thriller2 tylko że bardziej komercyjny i łatwiejszy w odbiorze
Jakbyście nie znali dat wydań płyt MJa to dalibyście wiare że Bad i Dangerous dzieli tylko 4 lata różnicy a Dangerous i Invincible 10?
Whatever Happens w mojej ocenie płyta "Invincible" nie zasługuje na tą piosenke. Jest na vincka za dobra.
Przy tym jak się słucha całości ,wszystkich piosenek po kolei to i WH traci bo żeby do niej dobrnąć to trzeba przejść przez piekło.
Póżniej choćby anielskie trele brzmią jak diabelskie ogarki.