Wybór jest potwornie trudny. Obejrzałam pozostałe filmy jeszcze raz i wcale mi to zadania nie ułatwiło. Każdy kfm ma w sobie COŚ.
Napewno nie zagłosuję na
Stranger in Moscow. Taka naszła mnie refleksja, widząc Michaela idącego ulicą, mijającego ludzi, że kiedy my sami idziemy ulicą, nie mijamy tylko ludzi. Mijamy historie. Mijamy ludzkie tragedie, nieszczęścia, zmartwienia, ale także radości, szczęścia. Osoba siedząca w kawiarni przy stoliku obok może właśnie przeżywać rozczarowanie lub radość. To jest bardzo ciekawe, bo czasem ciężko wyjść poza swoje własne problemy, dostrzec coś głębszego. Ciężko czasem dostrzec, jakie emocje wzbudzamy w kimś, z kim rozmawiamy, kogo zraniliśmy... Tak mnie naszło. :D
Poza tym, mimo że nie podoba mi się fryzura MJa, bo proste długie włosy jakoś mu nie leżały, to jednak kiedy spada deszcz, wizualnie jest super. ;) Szczególnie podoba mi się scena, kiedy Michael zarzuca mokre włosy do tyłu...
(to tak typowo okiem babskim ocenione)
Nie zagłosuję także na
TDCAU Olodum. Jak wcześniej pisałam, te bębny są hipnotyzujące, a MJ tańczący do tego, śpiewający i krzyczący, to dodatkowe elementy wprawiające w stan całkowitego oczarowania i zahipnotyzowania.
Pozostaje wybór między dwoma filmikami. Głos wędruje do
Earth Song. Przy całej jej rozpaczliwej wymowie,
TDCAU prison jest jakby bardziej osobiste, bo oparte na przykrych doświadczeniach Michaela. Ma tego pazura, ten pełen buntu krzyk osoby niesprawiedliwie ocenionej, krzyk wołający o poszanowanie godności i praw.
Earth Song, żeby nie było, też mnie porusza dramatyzmem. Jest w stanie uświadomić, jak krzywdzimy, my jako ludzie, środowisko i siebie wzajemnie przez bezsensowne wojny, zasiedlanie terenów wcześniej nieskażonych ręką ludzką, zabijanie zwierząt dla futer, itd. Niesamowita jest scena, kiedy do życia wraca zastrzelony mężczyzna, a potem słoń zabity dla kości słoniowej. Mimo wszystko właśnie na to oddaję głos. Trzeba było na coś głosować, gdy nie chciało się kończyć zabawy...