Wywiad Oprah Winfrey z Lisą Presley z 21.10.2010 [koment.]

Prince, Paris, Blanket, Rebbie, Jackie, Tito, Jermaine, LaToya, Marlon, Randy, Janet, 3T, Joseph, Katherine i pozostali członkowie rodziny Jackson - wiadomości i rozmowy luźne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, kaem, @neta, anialim, Mariurzka, Mafia

User avatar
kaem
Posts: 4415
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:29
Location: z miasta świętego Mikołaja

Post by kaem »

Powód, dlaczego teraz, tak na wierzchu, racjonalnie rozumiem jako że chce wrócić do kariery wokalnej (ma prawo kontynuować karierę, right?) i nie chce ciągle być pytaną o Michaela, a nie o muzykę. A na pewno byłaby na to skazana. Tymczasem może odesłać do tego wywiadu i ma spokój.
A powód głębszy, emocjonalny... Hmm.
give_in_to_me wrote:dlatego LMP powinna publicznie zamknąć jadaczkę
Jeżeli już, to usta, nie jadaczkę. You don't need 2B rude. Plizz.
Twoje uwagi Kasiu przypominają mi taki nakaz mówiący, że o zmarłych mówi się dobrze albo wcale. Bardzo krzywdzące tabu. I co począć ze złością do osoby która odeszła? Co zrobić z poczuciem zostawienia z tymi emocjami? Ano waśnie mówić o tym.
A tym wywiadem Lisa zrobiła dużo więcej dla Michaela niż gdyby milczała. Uczłowieczyła go, nie odbierając godności, nie wyciągając brudów i mówiąc o nim ze zrozumieniem i ciepłem.
A że zrobiła to na forum publicznym? Historia Michaela Jacksona i jego życie już dawno stało się publiczne, ona tym nie wyważała zamkniętych drzwi. Michael też z małżeństwa zrobił wydarzenie medialne na nagrodach MTV i w kfm You Are Not Alone. Zresztą, o czym tu mowa. W wywiadzie była dyskretna, o czym homesick już wspomniała.
Jakby nic nie powiedziała, byłyby pretensje, że milczy. Debaty o MJ się już dzieją. Generalnie, kobieta ma przerąbane, cokolwiek by nie zrobiła.

Dzięki temu wywiadowi patrzę wreszcie na Michaela jak na człowieka. Jeżeli rzeczywiście był uzależniony, to tłumaczy jego dziwną pobudliwość na This Is It, tłumaczy jego tendencje do wiązania się z ludźmi którzy go wykorzystywali. I myślę, że u niego to był wybór- leki albo strzelenie sobie w łeb. Dla świata był pedofilem, dla ludzi był spalony. I świat odebrał mu możliwość pomocy dzieciom, uparcie sugerując dwuznaczność. Pamiętacie, jak Michael mówił, że jak nie będzie mógł pomagać dzieciom, to podetnie sobie żyły? Nie słyszałem nic o tym, by po 2005 roku odwiedził szpitale, zajmował się czyimiś dziećmi, poza swoimi.
A Lisa tym daje sygnał tez całej rodzinie, pewnie też i Debbie- przeżywam to, co Wy. I mówię o tym bez wstydu, bo jestem świadoma swoich ograniczeń, ale też i jego. Przypuszczam, że to dało bliskim Michaela jakiś rodzaj ulgi. Pierwszy krok by uwolnić się z niszczącego poczucia winy, z którym Michael tak wielu zostawił.
Oczywiście to tylko moje domysły.

I znów- jasne, to jedna perspektywa. Jest perspektywa Michaela, jego gniewu, za to że tak mało pojawiło się głosów wspierających jego osobę, kiedy był w opałach. Dwie strony tego samego. Lisa mówi teraz o swoim punkcie widzenia. Ot co.
Last edited by kaem on Sun, 24 Oct 2010, 20:48, edited 1 time in total.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
thewiz
Posts: 1256
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 23:46
Location: Z gwiazd....

Post by thewiz »

Robicie tu masę założeń, a niektórzy nie chcą postawić się w pozycji samej Lisy. To potwierdzone, że dostała kasę za wywiad? Wskażcie mi proszę gdzie... nie twierdzę, że nie dostała, tylko mam wrażenie, że coś mi ważnego tutaj umknęło.

Mówienie o czymś bez próby zrozumienia jest IMO właśnie podwójnym standardem. Wobec MJa wielu z nas krzyczało, by świat próbował zrozumieć. Ja nie oceniam Lisy, bo jej nie znam. Nie udało im się w związku, ale z przyczyn leżących po obu stronach. Przekonuje mnie tłumaczenie Lisy, że w przeszłości zagadywana o MJa odwarkiwała. Tak to w istocie wyglądało i dlatego nie rzucałabym tych wypowiedzi teraz jako dowodu koronnego w sprawie o udowodnienie jej podłości.

Pewnie gdyby wydała płytę, w każdym wywiadzie pytano ją o Michaela. Biorąc pod uwagę, że sama się z tym nie uporała, śmiem wątpić że już teraz wolała każde tego typu pytanie uprzedzić. Komuś z nas może się to nie podobać, ale nie wydaje mi się by była to podstawa do uznania jej za wyrachowaną bitch.

Lisa dużo powiedziała, a jednocześnie nie mogła wyrazić 99,99 % emocji, które jej towarzyszyły w związku z Michaelem. W przypadku życia z osobą będącą czystym narkotykiem, upajania się obecnością takiego człowieka, niemożliwe jest oddanie swoich emocji żadnymi słowami. Można najwyżej powiedzieć, że to roller coaster uczuć, albo przyrównać do stanu po narkotykach. Dla mnie takie zdanie wyjaśnia wszystko w temacie.

Nie ukrywam, że Lisę darzyłam zawsze sympatią, a do Debbie nigdy nie byłam uprzedzona. Rozumiem, że życie z MJem w takich okrutnych realiach mogło przerosnąć każdego. Ostatecznie w końcu przerosło samego Michaela ;-(. Lisa już zawsze będzie walczyć ze swoimi demonami. W podtekście można było wyczytać: Powinnam była sobie poradzić, jeżeli nie ja, po doświadczeniach z moim ojcem, to kto? Pewnie został mi postawiony ten cel w życiu, a ja zawiodłam.... Nie zazdroszczę jej takich rozmów ze sobą.

Kilka złotych myśli od samego MJa:
Zanim kogoś ocenisz, spróbuj go pokochać.
No i oczywiście Uprzedzenie to ignorancja.
User avatar
akaagnes
Posts: 1224
Joined: Sat, 07 Feb 2009, 23:13
Location: Lublin

Post by akaagnes »

BadM wrote:wszyscy wokół Michaela mogą być bee... tylko nie Michael. Sama nie jestem tu bez winy.
Ale ja teraz, ani nigdy nie mówię, że Michael też był bez winy, że był aniołkiem bez skazy itd. Pragnę zauważyć, że ilekroć w mniejszym czy większym gronie krytykuję za coś Michaela, czy pół żartem pół serio mówię coś złego na niego, to od razu wszyscy są oburzeni (zdarzało mi się to nie raz). W moim przekonaniu ja mam do niego dystans, potrafię powiedzieć że to i to zrobił źle i także myślę, że rozpad małżeństwa i miłości z Lisą to połowicznie też jego wina, bo popełniał błędy itd. dokładanie nie wiem,bo nie mieszkałam z nimi ;P
poza tym to nie ja, która twierdzi np. że Michael is angel i nie byłam między innymi w grupie osób wielce oburzonych pornosami znalezionymi u niego, co mi się w nim nie podoba, czy się z nim nie zgadzam, zawsze jasno to mówię, więc moje wypowiedzi o Lisie, Debbie czy kimkolwiek, o kim nie mam najlepszego zdania w odniesieniu do MJa nie były w tym kontekście, że on jest dla mnie święty i bezbłędny.

ale teraz mowa jest o czymś zupełnie innym. na pewno Michael też mógł sporo Lisie zarzucić, nawet w okresie, gdy był na nią zły, czy miał do niej żal o coś, przecież też mógł publicznie powiedzieć to i owo, ale jednak tego nie zrobił. Ona poszła do Sawyer i paru innych, chociaż - nie bądźmy naiwni - wiedziała lub też mogła się łatwo domyśleć o co będzie pytana itd.skoro chciała gadać o czymś innym, to zamiast teatralnego zmieszania mogła po prostu, a kulturalnie powiedzieć, że nie chce o tym mówić.

analogicznie przypomina mi się pewna sytuacja, gdy jakieś 2 lata temu do Polski na imprezę Playboy przyjechała Dita Von Teese (była żona Marilyna Mansona). To było właśnie jakoś pół roku po rozwodzie z MM i Meller w wywiadzie w tvn24 zapytał ją coś tam o Mansonie, w sensie co może o nim powiedzieć w dwóch zdaniach itd.- nic o ich małżeństwie konkretnie nie zapytał, tylko ogólnie o niego, a ona odpowiedziała Mellerowi, że nie wypowiada się na ten temat i chyba, że chce o tym porozmawiać, to niech pierwszy zacznie o swojej byłej żonie. I tak powierzchownie czasami odbierana Dita, jako striptizerka itp. pokazała klasę, choćby nie jedno mogła na temat Mansona powiedzieć, bo z tego co wiem, to u nich w głównej mierze on nawalił po całej linii.

Lisa wg mnie takiej klasy nie ma i może właśnie zadziałała tu pokrętnie mówiąc, że za rok wydaje krążek, a nie chce, żeby to się zbiegło w czasie - bla bla bla... To tak jak dziecko posprząta w domu i pójdzie do mamy, powie: wiesz, wysprzątałem cały dom na błysk, ale wcale nie oczekuję od ciebie kieszonkowego. :P -to na podobnej zasadzie wg mnie. (jeszcze jak okazuje się, że o tym serio wspomniała.... :hahaha: )

co do wypowiedzi, że Michael był uzależniony. OK, może i był, miał namieszane w głowie i Lisa już nie mogła z nim dłużej, ale kim do licha ona jest, żeby gadać o tym nagle, tym bardziej, że od kopy lat już z nim nie była i chyba nawet się nie przyjaźnili. bez sensu. według mnie, to od razu budzi podejrzenia, że nawet jak sama twierdzi, że nie robi tego dla kasy ani popularności przyszłej płyty, to wg mnie właśnie dlatego to robi.(jak wyżej)
poza tym, właśnie:
give_in_to_me wrote:nie usłyszę wersji Michaela Jacksona.
gdyby ktoś wcześniej wywlókł to, powiedział publicznie, że Michael jest lekomanem, że jest uzależniony i już wali mu na psychę i twierdzi, że ktoś go prześladuje, mafia tudzież kosmici chcą go zabić - to wtedy oczekiwałabym jakiejkolwiek reakcji z jego strony, odpowiedzi na to, bo ZWYKLE to robił, niekoniecznie od razu w wywiadzie w tv, ale było wiadomo jaka jest jego opinia. I nawet ciekawa jestem, czy by przyznał, czy zaprzeczył, to by też dało jakiś pogląd . A tak Lisa sobie może mówić teraz co chce.
O uzależnieniu MJa nie mam jasnego zdania. Nikt wiarygodny wg mnie na razie nic konkretnego o tym nie powiedział, są tylko tezy i jak wiemy Arni też lubi kłapać jadaczką i zbijać kasę na medycznych przypadkach Michaela (prawdziwych lub wymyślonych). I tak jak wcześniej nic nie słyszałam o szczególnym uwielbieniu tych słoneczników przez MJa, tak nikt też nie potwierdził uzależnienia od leków. Lisie nie wierzę, mam nadzieję, że już wyjaśniłam dlaczego. Poza tym miejmy też na względzie to, że z wiekiem każdy człowiek przyjmuje więcej leków na różne dolegliwości, a każdy 40-to czy 50-latek na pewno coś bierze. Michael też człowiek - i tak samo jak twierdzicie, że nie był święty i bez winy, tak samo nie był ze stali i jednak zawsze coś już strzyka w kościach, narządy nie pracują jak u 20-latka -to też miejcie na względzie. Poza tym wszystkie sprawy sławnych ludzi są wyolbrzymiane zawsze. Tak jak nikt nie napisał w gazecie o utracie dziewictwa Marysi spod trójki, a z kolei o Britney grzmiał cały świat. Tu Michael mógł zażywać jakieś leki, a niektórzy już, że był uzależniony. Jak mówię - ja nie twierdzę że nie był, ani nie twierdzę, że był - próbuję z dystansu i na podstawie tego co wiem ocenić trzeźwo sytuację.
Lisa w tym nie pomaga. Moim zdaniem nie powinna gadać do tv, no i to wszystko co twierdziłam wcześniej podtrzymuję.

give_in_to_me wrote:Agnes, nie ogarniam Twojego bloga, nie ogarniam tego, że jesteś beliversem, ale powiem Ci jedno laska- idziemy kiedyś razem na browara :)
O.K. :))
User avatar
@neta
Posts: 1057
Joined: Thu, 16 Jul 2009, 0:42
Location: z innej bajki

Post by @neta »

akaagnes wrote:dyby ktoś wcześniej wywlókł to, powiedział publicznie, że Michael jest lekomanem, że jest uzależniony i już wali mu na psychę


a czy Janet nie mówiła o tym u ophry?–
http://www.youtube.com/watch?v=U2CxsUtE1-M
swoją drogą nie mogę się napatrzeć, te same oczy, gesty.... :-/
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
User avatar
cicha
Posts: 1611
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 8:21
Location: silent world

Post by cicha »

thewiz wrote:To potwierdzone, że dostała kasę za wywiad? Wskażcie mi proszę gdzie... nie twierdzę, że nie dostała,
Nie ma potwierdzenia. Ale moim zdaniem nikt z udzielających wywiadów u Oprah, nie powie o tym wprost. Naiwnością byłoby sądzić, że wywiady udzielane przez znane osoby z show-biznesu (to dotyczy też samego MJa i wszystkich innych) w programie prowadzonym przez Oprah (bądź jakiegokolwiek innego prowadzącego, są za darmo. Mylę się?
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
User avatar
kaem
Posts: 4415
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:29
Location: z miasta świętego Mikołaja

Post by kaem »

Pamiętam, że za wywiady u Jagielskiego lata temu gwiazdom nie płacono- mimo że oglądalność miał wysoką.
Ale nawet jak tak, to czego to dowodzi? Nie sądzę, by córka Presleya przymierała głodem albo miała potrzebę zarobić na waciki od Gucci. ;-)
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
User avatar
polishblacksoul
Posts: 576
Joined: Thu, 11 Dec 2008, 19:05

Post by polishblacksoul »

cicha wrote:Nie ma potwierdzenia. Ale moim zdaniem nikt z udzielających wywiadów u Oprah, nie powie o tym wprost. Naiwnością byłoby sądzić, że wywiady udzielane przez znane osoby z show-biznesu (to dotyczy też samego MJa i wszystkich innych) w programie prowadzonym przez Oprah (bądź jakiegokolwiek innego prowadzącego, są za darmo. Mylę się?
ja bym obstawiala ze sie mylisz - kazdy amerykanski celebryta marzy o wywiadzie u oprah. to najlepsza, naturalna, gigantyczna wprost promocja jego osoby. mieli by komus placic za wystapienie w programie ulubionej czarnej damy ameryki, ktorej show cieszy sie nieslabnaca popularnoscia? czy to ma jakis sens?
thewiz
Posts: 1256
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 23:46
Location: Z gwiazd....

Post by thewiz »

To, że płacenie za wywiady jest powszechne nie znaczy że płaci każdy każdemu i w każdych okolicznościach. Dlatego zakładanie, że tak jest jest zbyt daleko idącym założeniem i tyle. Nawet, gdyby jej zapłacono, mogłaby przekazać tę kasę na cele charytatywne, a my byśmy nie mieli o tym pojęcia. Więc po co czynić zbędne założenia, przedstawiające kogoś w niekorzystnym świetle?
User avatar
a_gador
Posts: 773
Joined: Sun, 12 Jul 2009, 21:03
Location: Śląsk

Post by a_gador »

thewiz wrote:Lisa już zawsze będzie walczyć ze swoimi demonami. W podtekście można było wyczytać: Powinnam była sobie poradzić, jeżeli nie ja, po doświadczeniach z moim ojcem, to kto? Pewnie został mi postawiony ten cel w życiu, a ja zawiodłam.... Nie zazdroszczę jej takich rozmów ze sobą.
No właśnie, czy ta kobieta za wiele od siebie nie wymagała? Miała zaledwie 9 lat, kiedy straciła ojca na zawsze i zapewne dopiero po latach, dorosłą już będąc, uświadomiła sobie co ojca spotkało i co było tego powodem. Związek z Michaelem miał być antidotum na traumę z dzieciństwa, próbą udowodnienia sobie, że może pomóc, że teraz potrafi, że rola caretaker (opiekunki, dozorcy, strażniczki), o której mówi w wywiadzie, jej odpowiadała. Ale nie odpowiadała otoczeniu Michaela, była niewygodna, ponieważ nie chciała być tylko pięknym bibelotem z Michaelowej kolekcji dzieł sztuki, pełnić tylko funkcję reprezentacyjną u jego boku, pięknie wyglądać, pachnieć, rozdawać uśmiechy, odwiedzać sierocińce, rozdawać zabawki, przyjmować kwiaty. Niezależnie od tego, czy żyła w świetle jupiterów od najmłodszych lat czy też nie, chciała być sobą i wydobyć tę naturalność ze swojego męża. Z jej wypowiedzi wyłania się obraz normalnego związku dwojga ludzi, którzy potrafili kłócić się zapamiętale z przerwą na sen i posiłki, którzy się rozumieli, szanowali i uwielbiali ze sobą przebywać, bo ich emocje i uczucia były prawdziwe i intensywne. Ale kiedy z partnera wychodzi rozkapryszone dziecko, które chce potomka jak cukierków w supermarkecie i posuwa się do szantażu, by cel osiągnąć, to wkrada się jednak wątpliwość, czy ten związek ma solidne podstawy, czy warto go kontynuować.

Wypowiedz Lisy jest dla mnie potwierdzeniem mojej opinii o charakterze związków Michaela z kobietami, o czym pisałam tu

Ja nie potępiam Lisy, że publicznie stara się uporać z tą sytuacją. Wybrała program Oprah, bo, niezależnie co o Winfrey myślimy, cieszy się ona w świecie mediów estymą, jej programy są pozytywnie odbierane przez odbiorców i popularne, jeśli wziąć pod uwagę jedynie słupki oglądalności, więc ma kobieta wpływ na sposób myślenia ludzi, tworzy opinie i je upowszechnia. I w ten sposób przekaz Lisy dotrze do wielu, jeśli nie do wszystkich, zainteresowanych, a przy tym liczy się prestiż.

Życie Lisy jest w jakimś stopniu naznaczone dramatem, nosi pewnego rodzaju piętno, ma za sobą wiele doświadczeń w związkach i życzę jej, aby obecny był trwały i szczęśliwy. I tak do końca życia będzie musiała radzić sobie z wyrzutami sumienia, po stokroć pewno będzie analizować i miotać się wśród znaków zapytania. Ode mnie oskarżeń, połajanek i pouczeń już nie potrzebuje
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Image
User avatar
lazygoldfish
Posts: 152
Joined: Sat, 18 Jul 2009, 19:20

Post by lazygoldfish »

Nie chce mi się wierzyć, że laska, która dosłownie śpi na pieniądzach brałaby kasę za ten wywiad. Zachowajmy zdrowy rozsądek, płacić za wywiad to musiałaby jej pewnie polska gala, ale nie Oprah Winfrey i nie w sytuacji, kiedy Lisa chciała tego wywiadu i chciała, aby spotkał się z szerokim odzewem. (zgadzam się tutaj z a_gador)

Nie jestem zwolenniczka osobistych wywiadów gwiazd, wywiadów typu 'set the record straight'. Ludzie nie współczują osobom popularnym a już na pewno nie współczują Michaelowi Jacksonowi i LM Presley. Zawsze zastanawiam się skąd w tych osobach przekonanie, że udzielenie takiego wywiadu coś zmieni lub wyjaśni? No ale...

Po wpisie na jej blogu przeczytałam chyba wszystko co Lisa powiedziała o swoim byłym mężu. Szczerze? Nie zniesmaczyła mnie swoimi wypowiedziami. I również za ten wywiad nie potrafię mieć do niej pretensji.

Chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do tego że w trójkącie Michael - Lisa Marie - Debbie każdy miał coś na sumieniu. Daję zatem temu spokój i skupię się na kwestii, która była tutaj często krytykowana: dlaczego Lisa Marie udziela tego wywiadu, dlaczego ujawnia prywatne szczegóły ich życia, dlaczego rozdrapuje stare rany? A dlaczego nie? Przez ostatni rok kto otrzymywał tabloidowe prawo do rozmawiania o Michaelu? Kto z tego prawa korzystał i w jakim świetle przedstawiał Michaela? Klein, Lester? ostatnio jakiś ochroniarz ... To byli ludzie, którzy tworzyli nagłowki. Jakie? Chyba wszyscy wiemy.

Dlaczego zatem mam się złościć na Lisę za ten wywiad? Bo kiedyś powiedziała coś złego na Michaela i wywiadem u Oprah ujawniła swoją obłudę? No chyba nie do końca. W tym wywiadzie powtórzyła tak naprawdę rzeczy, które mówiła wcześniej: o manipulacji, o Debbie, o dzieciach. Tylko, że teraz patrzy na te trudne kwestie z perspektywy osoby, która uwierzyła, że Michael ją kochał. Ona się tak naprawdę tym wywiadem upodliła, przyznał do gniewu, rozgoryczenia i nawet pewnego rodzaju nienawiści, która kierowała nią wcześniej. Czego jeszcze od niej chcemy? Żeby się w końcu zamknęła? Nie, nie w tym przypadku i nie po tym co stało się z prywatnym życiem Michaela po jego śmierci. Za każda wypowiedź Kleina, chcę sto wypowiedzi Lisy Marie, nawet jeśli będą one ujawniały niewygodną prawdę o uzależnieniu Michaela, bo czy Lisa mówiąc, że Michael w filmie Bashira nie był sobą mówi coś zaskakującego? Nie, mówi coś co jeszcze dobitniej sugeruje jaką świnią był Bashir.

Gardziłabym nią bardziej, gdyby w tym wywiadzie starała się uniewinnić ze wszystkiego Michaela, ale tak się nie stało. Ten wywiad tylko utwierdził w przekonaniu, że było źle, ale bywało też pięknie i że teraz po stracie to "pięknie" przemawia do niej silniej. I nie mówmy że to obłuda, my ludzie tak po prostu już mamy.
User avatar
MJowitek
Posts: 2433
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 18:51
Location: Wrocław

Post by MJowitek »

Ale właściwie o co chodzi z tą wypłatą za wywiad? Jakby mi Oprah zaproponowała odpłatny wywiad na dobry temat, to bym propozycję przyjęła. I wątpię czy bym przekazała ten dochód na cele dobroczynne. Nie mam takiej potrzeby, ponieważ robię czasem coś dobrego z innej okazji, także finansowo. Nie prowadzę rozdzielnego budżetu na zasadzie - stały dochód dla mnie, to co spadło dodatkowo na charytatywę. Pieniądze za wywiad to nie są brudne pieniądze, co jest złego w zatrzymaniu ich? Równie dobrze Lisa może kogoś wspomóc finansowo z innego źródła dochodów, jaka różnica? Już nie mówię nawet o potrzebie serca, ale dajmy na to choremu potrzebującemu nowej nerki chyba wisi czy finansuje mu ja ktoś z kasy za wywiad, z kasy za płytę, czy z kasy ze spadku. Żyje i jest super.


Co do samego wywiadu natomiast, to też nie rozumiem negatywnego odbioru. Po Waszych postach spodziewać by się mogło rozemocjonowanej baby, która aż rwie sie do opowiadania brudów z domu. Ale tam tego nie ma. Oprah zadaje pytanie, Lisa odpowiada. Widzę tu zarzuty, że znowu mówi o Michaelu. Czy zarzucający tę monotematyczność mają również za złe Michaelowi, że w niemal każdym wywiadzie mówił o operacjach plastycznych? Mówił, bo go o to pytano. Lisa mówi o MJu, bo ją się o to pyta.

I dobrze, bo byłam ciekawa co o nim powie. Ten wywiad jest zupełnie w porządku. Nie przekreślam kobiety za wypowiedzi z przeszłości. Ludzie mają to do siebie, że czasem dojrzewają, zmienia im się podejście do wielu rzeczy. Lisa jest tu dla mnie właśnie taką dojrzałą, świadomą swoich błędów kobietą, rozumiejącą już wiele spraw. Bardzo mi się podoba sposób w jaki mówi. To, że przyznaje się do złości, że nie neguje zachowań z przeszłości. Nie powiedziała też nic złego o Debbie, a mogłaby. Czuję do niej sympatie po tym wywiadzie.

A co do mówienia o sprawach prywatnych w wywiadzie... Cóż, to co piszemy na tym forum, w zamkniętych tematach może przeczytać ponad 4 i pół tysiąca osób. W tematach otwartych - każdy. Mam takie dziwne wrażenie, że osoby, które najbardziej tu psioczyły na ujawnianie przez Lisę pewnych spraw z życia prywatnego w wywiadzie, same są osobami, które na tym forum w znacznej mierze dzielą się z innymi swoim życiem. Nie przekona mnie argument, że wywiad obejrzą miliony z przypadku, a tu tylko setki, w większości użytkownicy forum. Mam paru ludzi, których bym chciała nazywać przyjaciółmi, kilkudziesięciu bliższych znajomych, reszta to dalsi znajomi i obcy, obu tym grupom nie opowiadam za wiele o swoim życiu prywatnym.

Ale - gdyby mnie sami zapytali o byłego chłopaka - odpowiedziałabym im. Gdyby zadali właściwe pytania - powiedziałabym sporo. Można wejść bardzo daleko w sprawy prywatne, nie naruszając, moim zdaniem, zasad etyki. I tak, jak szerszej publiczności nie opowiadałabym o rodzaju prezerwatyw, tak tematu uzależnienia bym nie zamykała. Wspomniane wcześniej prezerwatywy to moje życie intymne, uzależnienie od leków, to problem społeczny.
Czy mąż żyje czy nie, wszystko jedno - nie chodzi tu o to, żeby mu dać możliwośc się "bronić". Ona zresztą nie opowiada nic krępującego, poza faktem samego uzależnienia, opowiada ciekawe rzeczy o tym, jak sobie z tym nie mogła poradzić, nie potrafiła mu pomóc, jak się czuła bezradna i zła. Opowiada o tym, że jeśli sam Michael nic z tym nie robił, nie było jak mu pomóc. To ważna informacja.

Ważna dla tych wszystkich pań zza lady, poczty i kiosku. Część z nich to faktycznie spragnione sensacji hieny, ale ja uważam, że tylko część. Spora grupa, to zwykłe kobiety, jak ja. niektóre z nich mają uzależnionych mężów, dzieci, same są w nałogu. Takie obejrzenie sobie Lisy Marie Presley, księżniczki, która opowiada co czuła mając męża biorącego leki, może im pomóc zrozumieć swoja sytuację. Przestać się obwiniać za czyjś nałóg, ze się nie pomogło. Może uświadomić, że skoro księżniczka o tym mówi, to może to nie jest takie tabu? Może to nie taki wstyd podzielić się z kimś problemem w domu i szukać pomocy? Według mnie takie wywiady sa potrzebne. Lisa tam żadnych brudów nie pierze, nikogo nie oczernia, wyraża się spokojnie i nie chciałabym, żeby zamykała, khe khe, "jadaczkę".

Bo mnie samej uświadomiła coś, co niby wiedziałam, ale jednak... Gdyby zdarzyło mi się kiedyś uzależnić, od czegokolwiek, widzę na tym przykładzie, że nie wystarczy mieć wokół siebie ludzi, którzy będą chcieli mi pomóc, którzy będą mi na to zwracać uwagę. Co już jest czymś. Ale nie wystarczy. Nie wystarczy też krzyczeć "pomóżcie mi", co też jest dużym krokiem.

Szkoda tylko, że nie jest nam dane obejrzeć wywiadu, w którym Michael by prał swoje własne brudy opowiadając, jak zaczął wpadać w ten wir, jak się okłamywał twierdząc, że wcale nie jest uzależniony, jak był na skraju i co zrobił, że mu się udało z tego wyjść. Tak, dla wielu to by był poniżający wywiad. Ale jakże edukacyjny...
User avatar
buziaczek
Posts: 616
Joined: Thu, 15 Oct 2009, 17:54
Location: okolice Krakowa

Post by buziaczek »

MJowitek wrote: Nie przekreślam kobiety za wypowiedzi z przeszłości. Ludzie mają to do siebie, że czasem dojrzewają, zmienia im się podejście do wielu rzeczy. Lisa jest tu dla mnie właśnie taką dojrzałą, świadomą swoich błędów kobietą, rozumiejącą już wiele spraw.
To jest właśnie to, czego i ja dopatrywałam się w postach wyżej. Bardziej dojrzała Lisa, której doświadczenia życiowe i patrzenie na życie z MJ, z perspektywy czasu, pozwalają inaczej spojrzeć na wiele spraw.
MJowitek wrote: Szkoda tylko, że nie jest nam dane obejrzeć wywiadu, w którym Michael by prał swoje własne brudy opowiadając, jak zaczął wpadać w ten wir, jak się okłamywał twierdząc, że wcale nie jest uzależniony, jak był na skraju i co zrobił, że mu się udało z tego wyjść. Tak, dla wielu to by był poniżający wywiad. Ale jakże edukacyjny...
A może nie poniżający, lecz prawdziwy aż do bólu.
Może w końcu, raz a dobrze, MJ szczerze przyznałby się do uzależnienia i wtedy miałby odwagę i siłę psychiczną, zdać sobie sprawę że wymaga pomocy i poprosić o nią. A tak, Lisa np. chciała pomóc, ale cóż z tego, jeśli on jej nie chciał. Można jej dużo zarzucić, ale patrząc już tylko z punktu widzenia kobiety - żony, faceta który jest uzależniony od czegoś. Postawcie się trochę w jej sytuacji. Żyjecie z kimś, kto wymaga pomocy, ale jej nie chce. Chcecie pomóc, ale nie możecie. Jesteście bezsilne, bo uparty mąż nie chce Waszej wyciągniętej ręki. To wcześniej czy później, oddala ludzi od siebie. Rozpad małżeństwa nigdy nie leży po jednej ze stron.
Niestety, czy fanom MJ się to podoba czy nie...Lisa ujawniła u Oprah jedynie to, co wielu z nas wiedziało, ale tak do końca nie chciało widzieć. Lisa, mimo największych starań, nie mogła pomóc MJ wyjść z nałogu, jeśli on na pomoc nie pozwalał. Wielu z nas, patrzy na małżeństwo Michaela i Lisy, jedynie z punktu widzenia MJ. Bo jesteśmy jego fanami, więc z oczywistych względów, bierzemy w większości jego stronę. Ale nawet on, ten nasz cudowny Michael, kochany i dobry, miał swoje wady. Dla ludzi, którzy "znali go" jedynie z TV, mógł mieć idealny charakter, ale inaczej sprawa wyglądała, jeśli żyło się z Michaelem, jako mężczyzną, człowiekiem, pod jednym dachem. Nie patrzmy na niego jak na Boga, któremu nie wolno nic zarzucić. Michael na pewno miał wiele wkurzających cech, które w życiu codziennym mogły drażnić. Lisa nie jest zła i "fuj", bo powiedziała coś negatywnego o nim. Negatywnego, ale niestety prawdziwego. Musimy to zaakceptować i popatrzeć na Lisę, jak na osobę która żyła z MJ 24/7 i wie dużo więcej o nim i jego zachowaniu niż my. Michael zawsze będzie największym artystą i najbardziej przez nas kochanym. Ale jednocześnie to człowiek, jak my...miał pewnie wiele za uszami, z czym Lisa mogła mieć do czynienia, a my nie. Może Lisa, tym wywiadem u Oprah, chciała powiedzieć, że nie ona jedyna odpowiada za rozpad ich związku. Że przez lata, ciążyło jej to, iż w zasadzie to jedynie ją, ludzie winili za to, że jej małżeństwo z MJ nie przetrwało. A może prawda jest ciut inna. Może za bardzo idealizujemy Michaela, nie biorąc pod uwagę że Lisie było równie ciężko.
1958 - forever...
User avatar
cicha
Posts: 1611
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 8:21
Location: silent world

Post by cicha »

a_gador wrote:I tak do końca życia będzie musiała radzić sobie z wyrzutami sumienia, po stokroć pewno będzie analizować i miotać się wśród znaków zapytania.
Jestem przekonana, że LMP czuje się już na tyle spełnioną kobietą w stabilnym, dojrzałym, odpowiedzialnym związku z ML (niewypalającym emocjonalnie, jak to było z MJ), że jako matka bliźniaczek ma komu poświęcić swój czas, energię i myśli przez najbliższe 18-lat. ML nie wywinie jej takiego numeru, jaki wywinął jej MJ, a już napewno zatroszczy o jej samopoczucie tak, że nie będzie musiała miotać się i analizować wśród znaków zapytania nad Michaelem Jacksonem. ML przegna te demony skutecznie ;]. No może taka refleksja raz na rok, w rocznicę śmierci, albo dzień zaduszny, jeśli takowy scjentolodzy obchodzą?

To oczywiste, że nikt z nas nie idealizuje MJa. Wszyscy podkreślamy, że MJ to tylko człowiek, który miał też swoje słabości obok swoich mocnych stron.
kaem wrote:Ale nawet jak tak, to czego to dowodzi?
Tylko tego, że nie widzę w tym nic złego, że za wykonaną pracę (udzielenie wywiadu) chcą dostać wynagrodzenie. Nawet jeśli to tylko establishment rozrywkowy (show-biznesowy), nieprzymierający głodem.

No ale Wasze argumenty też brzmią przekonująco.

I podtrzymam tylko moją myśl, że mnie najbardziej wstrząsnął fragment, kiedy LMP mówiła, że MJ w 2005 r, mówił jej, że obawiał się o swoje życie, bo czuł, że ktoś, go próbuje zabić. Motywując to katalogiem i majątkiem / posiadłością (jakkolwiek tłumaczyć estate). I zrozumiałam, że MJ wymienił jej nazwiska tych osób. Tymczasem LMP mądrze stwierdziła, że nie chciałaby wymieniać tych nazwisk publicznie.

Nie zastanowiło Was to?

Bo resztę spraw, o których mówiła LMP, to odebrałam bez nadmiernego wstrząsu. No i oczywiście nie mam uprzedzeń do LMP.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
User avatar
give_in_to_me
Posts: 500
Joined: Sun, 17 Jan 2010, 12:37
Location: Wrocław

Post by give_in_to_me »

Hm, obejrzałam sobie ten wywiad z Lisą jeszcze raz, starając się na zimno na to patrzeć, starając się odsunąć moją niechęć w stosunku do jej osoby.

Uderza ogromny kontrast między wypowiedziami, które padły teraz i ty, co było mówione u Opry w 2003 roku. Wtedy: "małżeństwo z MJ'em to był środkowy palec wystawiony mojej mamie", "nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy mnie kochał" a teraz "jestem przekonana o tym, że mnie kochał", "uwielbiałam się nim opiekować / być z nim w tym małżeństwie". Jak już pisałam, jestem w stanie uwierzyć Lisie i w sumie jej wierzę. I wierzę, że zrozumiała to wszystko po śmierci Michaela, że może gdyby nadal żył, to wciąż by tego nie rozumiała, że bez tego nie doszłaby do konstruktywnych wniosków. Mnie w zasadzie w tym wywiadzie nie do końca jakoś strasznie ekscytuje to, że Lisa opowiada o uzależnieniu Michaela, bo jego uzależnienie jest dla mnie w zasadzie czymś oczywistym, po prostu Michael upadał jako człowiek i aj to akceptuję, bardzo dużo spierdzielił w tym małżeństwie. Bardziej skupiałam się na tej kwestii, że ona otwarcie mówi, że wtedy, kiedy żył, nie była wobec niego fair po rozwodzie. I że ten wywiad jest szczery, ostatni i opowie to, co zrozumiała, to, na co się otworzyła, kiedy jego już zabrakło na świecie. To wszystko, co ona mówi, jest bardzo dojrzałe.

Nie zmienię jednak zdania co do innej kwestii. Wielu z Was pisze tutaj, że to dobrze, że ten wywiad jest, że to dobrze nie tyle dla samej Lisy, ale dla gospodyń domowych z Arizony czy innej Alabamy, że może im to pomoże jak posłuchają, jak to jest ciężko być z uzależnionym człowiekiem i że pewne rzeczy zaczynamy rozumieć bardzo późno i że potem musimy się za nie kajać.

A ja jednak pozostanę przy swoim wniosku: ten wywiad nie byłby potrzebny, gdyby Lisa nie paplała przed 2009 r. Nie byłby potrzebny, gdyby wzięła przykład ze swojego eks męża i jego drugiej byłej żony, którzy po prostu milczeli. A jak już mieli coś powiedzieć, to mówili dobrze a najchętniej szybciutko ucinali temat. A przecież też na pewno cierpieli i mieli swój żal i swoją prawdę, czyż nie?

Mnie nadal wkurza, że Lisa zrobiła ten wywiad, tak samo ja mnie nerwi, że zrobiła tamte poprzednie. Ale staram się zrozumieć, że jak powiedziała A, musiała powiedzieć B. Naważyła przez ostatnie lata tyle piwa, że musiała je wypić. Zrobiła Michaelowi przez lata wiele przykrości, potem zrozumiała swój błąd i wytłumaczyła, co czuje teraz. To w tym wywiadzie u Opry o którym dyskutujemy po raz pierwszy pada stwierdzenie o jej jakiejkolwiek winie, o jej jakimkolwiek złym zachowaniu wobec niego. Przez całe lata to on był tym złym, manipulantem, itd. No i pewnie był, ale kij ma zawsze dwa końce, jednakże wg wykładni Lisy do 2009 r. miał jeden. Bardzo dobrze, że człowiek weryfikuje swoje błędy, dojrzewa, rozwija się, po prostu nabiera pewnej życiowej mądrości. Ale moim zdaniem wystarczyłoby, gdyby ten cały proces tego katharsis i zrozumienia odbył się jedynie na oczach Michaela Lockwooda, obecnego męża Lisy, na oczach jej dzieci, na oczach jej przyjaciół, może jakiś psychologów? A on się odbywa na oczach całego świata , bo trzeba odkupić stare winy. I dlatego ten końcowy wniosek jest jednak taki, że milczenie jest złotem. Że może nie warto publicznie mówić o żalu, winach i innych takich, bo potem może przyjść czas, że trzeba będzie to odkręcać. O tych rzeczach mówić trzeba mówić, trzeba je wyrzucać, ale chyba tylko najlepiej przed najbliższymi. A paplać po prostu nie warto, bo wtedy musi się iść do fałszywej Opry Winfrey drugi raz. A można było nie iść nigdy i wtedy nie byłoby problemu.

Lisa i tak by przeszła, co przeszła, ale nie musiałaby się tym dzielić z całym światem. Ale mądry Polak po szkodzie. Ten wniosek jest dla nas. Choć my nie jesteśmy celebrytami ;]

I jeszcze maluteńki offtop chciałam: zdumiewa mnie a może trochę nawet zasmuca, jak piszecie tu coś w stylu "dlaczego niektóre osoby krytykuj,a Lisę a same ujawniają na forum coś o sobie o swoim życiu prywatnym". Naprawdę nie było potrzeby zasłaniać się tym ładnym wyrażeniem "niektórzy", trzeba było napisać wprost, że to do mnie ;] Mam mały apel, żeby czytać moje posty z nieco większym zrozumieniem, bo cały czas wspominam o zasadzie, że nie warto mówić o byłych związkach, kiedy ta druga osoba milczy. Czasem coś wspominam o mężu a mąż o mnie i oboje mamy szansę te posty zobaczyć, oboje jesteśmy u na forum. Niektóre rzeczy jesteśmy w stanie powiedzieć publicznie, ale o większości nie mówimy nigdy nikomu albo tylko zaufanym osobom. Ma tu jednak 300 postów już ponad i pewnie już nie pamiętam, co pisałam na forum MJPT o swoich byłych chłopakach. Zdaje mi się coś, że nic, ale byłabym wdzięczna, gdyby wszystkie życzliwe osoby trochę pogrzebały i wysłały mi jakieś moje cytaty związane z tym tematem na PW. Pozdrawiam :)
Last edited by give_in_to_me on Mon, 25 Oct 2010, 23:00, edited 1 time in total.
hanka
Posts: 58
Joined: Tue, 04 Aug 2009, 21:06

Post by hanka »

A ja się cieszę, że wywiad miał miejsce, że rzucił światło na wiele spraw, że Lisa nabrała pokory i dystansu i że mówi o wielu sprawach dla nas istotnych. Na takie rzeczy się czeka. Nie krytykuję, nie roztrząsam, nie rozdrabniam bo i po co? Kto nie chce, niech nie ogląda, nie słucha i nie komentuje.

Myślę, ze wiele osób, tak jak i ona, obudziło sie dopiero po śmierci Michaela i każda z tych osób zrobiłaby wszystko, żeby cofnąć czas...Niestety - nie da się, a podzielenie sie ze światem swoją wiedzą o tak niesamowitym człowieku jest poniekąd ulgą w cierpieniu.

Kompletnie mnie nie obchodzi, czy Lisa za ten wywiad wzięła pieniądze i czy Oprah bedzie miała większą oglądalność.

Dla mnie liczy się to, że temat Miachaela nadal żyje. I nie ma siły - żyć będzie.
A że słoneczniki? No słoneczniki i już.
"Pamiętaj, nieśmiertelność należy do ciebie...Musisz ją tylko stworzyć." - Michael Jackson
Post Reply