Kurczę gdyby moi rodzice poznali się dziesięć lat wcześniej. To jest nie fair. No, ale co tu rozpaczać przynajmniej mam nadzieję, że polsat puści kiedyś koncert. Moi rodzice na tym byli, moi kuzynie na tym byli, a ja co.
O rany i jescze żeby jakoś dokładnie opisywali to wspaniałe wydarzednie.
Ja może gdybym był na tym koncercie i jeszcze przy samej scenie to zrobiłbym wszystko żeby się do niego dostać XD.
20 września 1996... Moje Odczucia ;o)
Witajcie Kochani:*. Wiem, powinnam się najpierw przedstawić i przywitać, ale to jest silniejsze ode mnie. Chcę by niektórzy z Was choć w małym stopniu nie żałowali że Was tam nie było....ja bardzo źle wspominam ten koncert. Mam ogromny żal do organizatorów, którzy nie potrafili w ogóle zapanować nad tłumem. Byłam na początku 5 sektora ( dla niewtajemniczonych było to w miarę dobre miejsce, sektorów było chyba 23). Niestety ale MJ-a nie widziałam:(. Mój sektor został wypchnięty prawie na sam koniec. Jedyne co dobrze wspominam, to fantastyczne nagłośnienie. Michaela i całą orkiestrę było słychać idealnie. Michael miał minimalnie niższy głos niż w teledyskach. Słyszałam wszystko ale przez cały koncert musiałyśmy z przyjaciółką uważać by nas nie zgnieciono i cały czas się przemieszczać..... Do tej pory jest mi bardzo przykro, że tak się stało. Byłam wściekła.
- makeAchange
- Posty: 44
- Rejestracja: czw, 14 paź 2010, 10:26
- Lokalizacja: Toruń
jeju jeju, ja po prostu zazdroszczę. Wyobrażam sobie jak mogło być tam wspaniale. :)
http://www.youtube.com/watch?v=p22SnJej ... r_embedded
Jeśli słyszysz jakieś kłamstwo dostatecznie często, zaczynasz w nie wierzyć. MJ
Jeśli słyszysz jakieś kłamstwo dostatecznie często, zaczynasz w nie wierzyć. MJ
wiecie co... niektórzy tu narzekają, że się za późno urodzili, że przemieszczały się sektory i organizator nawalił. nie wypowiadałam się w tym temacie, ale powiem Wam, że dopiero moją d... żal ściska. to jedno z moich najgorszych wspomnień i chce mi się płakać, bo:
- jako 14-latka pojechałam do Warszawy tylko z koleżanką o rok starszą. obie byłyśmy napalonymi fankami i zdobyłyśmy bilety w ostatniej chwili zrywając na wsi owoce, oszczędzając na codziennych wydatkach itd. -czyli na tamte czasy ciężką pracą i wyrzeczeniami jak na nastolatki z lat 90.
- najpierw nie mogłyśmy wyjść z dworca centralnego
- wiedziałyśmy, że Michael = Marriott i stałyśmy tam trochę z ludźmi, a potem...
- idiotki pomyliłyśmy kierunki i dzielnice - ch0l3rne Bemowo z Pragą chyba i zanim wróciłyśmy i znalazłyśmy bus z napisem jak wół "michael jackson bemowo" czy jakoś tak, to już koncert trwał. stałyśmy na samym ch0l3rnym końcu i płakałyśmy, nic nie widziałyśmy, ale racja
- pamiętam, że poznałyśmy jakiegoś starszego gościa, który oddał nam swoją butelkę piwa. nie chcę zmyślać, ale chyba to było EB
- siedziałyśmy i ŚPIEWAŁYŚMY pod Marriottem dłuuugo, razem z innymi ludźmi, to na jakiś czas poprawiło mi humor, było dużo przytulania i chyba co najmniej 3 razy było śpiewane Black Or White,HTW i BJ
/p.s. pamiętam, że był sobowtór - chłopak i tańczył/
- doczekaliśmy momentu jak Michael wchodził do hotelu, ale ja zobaczyłam tylko jego but, poza tym było potwornie zimno i zostałam prawie zgnieciona przez innych w tym ochronę
- nie wiem,która była godzina, ale jakoś na bank po północy, kiedy kupiłyśmy żeton na centralnym i zadzwoniłam do domu, że nie ma żadnych pociągów do Lublina. gdy tato zapytał jak się udał koncert - rozryczałam się
- około czwartej, może piątej nad ranem autem cinquecento z lublina przyjechał po nas mój ojciec.
no, i tyle moich wrażeń.
dla młodych - Wy żałujecie, że nie urodziliście się stosunkowo wcześnie i nie byliście na Bemowie. ja mogę tak samo. moi rodzice spłodzili mnie po 7 latach małżeństwa. też mogę żałować, bo miałam kilka lat, gdy działa się trasa BAD, a potem na Dangerous i HIStory, w tym w PL byłabym starsza, mądrzejsza i byłabym na Bemowie normalnie szalejąc na koncercie i w ogóle. myślę, że mniejszy wstyd urodzić się za późno, niż mieć już 14 lat i tak nawalić. jedyne moje wytłumaczenie może być takie, że to był mój pierwszy raz w Warszawie. ale do tej pory nie lubię oglądać programu z tego wydarzenia, bo miałam możliwość, wystarczyło zapytać pierwszego lepszego gliniarza albo nawet wziąć taxi....
to moja wieczna trauma od tamtej pory. to, że byłam w Bukareszcie parę lat wcześniej wcale nie sprawia, że boli mniej. może trochę mi pomoże jak tak się większemu gronu uzewnętrzniłam.
co więcej- nie obawiałam się jechać do Londynu na TII, bo znam trochę Londyn, mieszkałam tam pół roku i wiem jak gdzie trafić, w ile czasu itd. na drugi koncert koleżanka z Londynu zdobyła bilety do sektora A (co zaskakujące - za około 1600zł w przełożeniu z funtów) i nie macie pojęcia jak się cieszyłam, odbiłabym sobie Bemowo...
no. także niczego nie żałujcie. ja to mam za wszystkich, którzy nie byli wtedy. pozdrawiam. głupol_aka agnes.
super edit:
Też byłam w życiu, jeszcze jako bardzo młoda pipa z szalonym ojcem na GnR, Aerosmith, Bon Jovi (wtedy i później), ogólnie był okres,kiedy też sama już jeździłam na koncerty (Mansona i NIN) po Europie i różne inne, ale oni wszyscy razem wzięci nie równają się nawet do MJa. To tak jak byłam już na NIN z kilkanaście razy i też pamiętam pierwszy raz jak byłam na nich w Berlinie. Ale emocjonalnie wyszłam z strzępach tylko w 1992 po Michaelu. Także, Mandey, doskonale wiem o czym mówisz.
Pozdrawiam.
- jako 14-latka pojechałam do Warszawy tylko z koleżanką o rok starszą. obie byłyśmy napalonymi fankami i zdobyłyśmy bilety w ostatniej chwili zrywając na wsi owoce, oszczędzając na codziennych wydatkach itd. -czyli na tamte czasy ciężką pracą i wyrzeczeniami jak na nastolatki z lat 90.
- najpierw nie mogłyśmy wyjść z dworca centralnego
- wiedziałyśmy, że Michael = Marriott i stałyśmy tam trochę z ludźmi, a potem...
- idiotki pomyliłyśmy kierunki i dzielnice - ch0l3rne Bemowo z Pragą chyba i zanim wróciłyśmy i znalazłyśmy bus z napisem jak wół "michael jackson bemowo" czy jakoś tak, to już koncert trwał. stałyśmy na samym ch0l3rnym końcu i płakałyśmy, nic nie widziałyśmy, ale racja
- ale co z tego. przed zakończeniem jeszcze wróciłyśmy do centrum. :(((adal75 pisze:fantastyczne nagłośnienie. Michaela i całą orkiestrę było słychać idealnie.
- pamiętam, że poznałyśmy jakiegoś starszego gościa, który oddał nam swoją butelkę piwa. nie chcę zmyślać, ale chyba to było EB
- siedziałyśmy i ŚPIEWAŁYŚMY pod Marriottem dłuuugo, razem z innymi ludźmi, to na jakiś czas poprawiło mi humor, było dużo przytulania i chyba co najmniej 3 razy było śpiewane Black Or White,HTW i BJ
/p.s. pamiętam, że był sobowtór - chłopak i tańczył/
- doczekaliśmy momentu jak Michael wchodził do hotelu, ale ja zobaczyłam tylko jego but, poza tym było potwornie zimno i zostałam prawie zgnieciona przez innych w tym ochronę
- nie wiem,która była godzina, ale jakoś na bank po północy, kiedy kupiłyśmy żeton na centralnym i zadzwoniłam do domu, że nie ma żadnych pociągów do Lublina. gdy tato zapytał jak się udał koncert - rozryczałam się
- około czwartej, może piątej nad ranem autem cinquecento z lublina przyjechał po nas mój ojciec.
no, i tyle moich wrażeń.
dla młodych - Wy żałujecie, że nie urodziliście się stosunkowo wcześnie i nie byliście na Bemowie. ja mogę tak samo. moi rodzice spłodzili mnie po 7 latach małżeństwa. też mogę żałować, bo miałam kilka lat, gdy działa się trasa BAD, a potem na Dangerous i HIStory, w tym w PL byłabym starsza, mądrzejsza i byłabym na Bemowie normalnie szalejąc na koncercie i w ogóle. myślę, że mniejszy wstyd urodzić się za późno, niż mieć już 14 lat i tak nawalić. jedyne moje wytłumaczenie może być takie, że to był mój pierwszy raz w Warszawie. ale do tej pory nie lubię oglądać programu z tego wydarzenia, bo miałam możliwość, wystarczyło zapytać pierwszego lepszego gliniarza albo nawet wziąć taxi....
to moja wieczna trauma od tamtej pory. to, że byłam w Bukareszcie parę lat wcześniej wcale nie sprawia, że boli mniej. może trochę mi pomoże jak tak się większemu gronu uzewnętrzniłam.
co więcej- nie obawiałam się jechać do Londynu na TII, bo znam trochę Londyn, mieszkałam tam pół roku i wiem jak gdzie trafić, w ile czasu itd. na drugi koncert koleżanka z Londynu zdobyła bilety do sektora A (co zaskakujące - za około 1600zł w przełożeniu z funtów) i nie macie pojęcia jak się cieszyłam, odbiłabym sobie Bemowo...
no. także niczego nie żałujcie. ja to mam za wszystkich, którzy nie byli wtedy. pozdrawiam. głupol_aka agnes.
super edit:
Ja pisałam już swoje wrażenia z Bukaresztu w HP w odpowiednim temacie i jak to pisałam, to sama wrzałam jeszcze jakby to działo się przed chwilą. Myślę też, że zupełnie inaczej niż inni przeżywam nawet gdy oglądam dziś na YT kawałki z Bukaresztu, bo wtedy zawsze czuję to co wtedy i aż mnie wysiada z krzesła.Mandey pisze:Przeżycie na miarę kolizji ziemi z asteroidą
jak dla mnie. Ludzie z forum którzy byli tam czy na innym koncercie wiedzą jak Jackson elektryzuje.
Byłem w życiu jeszcze na PINK FLOYD w Pradze, było podobnie ale to nie to co Michael.
Też byłam w życiu, jeszcze jako bardzo młoda pipa z szalonym ojcem na GnR, Aerosmith, Bon Jovi (wtedy i później), ogólnie był okres,kiedy też sama już jeździłam na koncerty (Mansona i NIN) po Europie i różne inne, ale oni wszyscy razem wzięci nie równają się nawet do MJa. To tak jak byłam już na NIN z kilkanaście razy i też pamiętam pierwszy raz jak byłam na nich w Berlinie. Ale emocjonalnie wyszłam z strzępach tylko w 1992 po Michaelu. Także, Mandey, doskonale wiem o czym mówisz.
Pozdrawiam.
-
- Posty: 129
- Rejestracja: śr, 30 cze 2010, 15:23