Tak też mam dziś. Tyle, że dodatkowo odkrywam, iż za wielką wodą mają podobnie. Herezja? Niekoniecznie. Bo w Ameryce, jak się okazuje, istnieje świetne kino. Nie hollywoodzkie oczywiście (choć i tu można zaleźć chlubne wyjątki- wyjątki, oczywiście).
Chodzi mi o amerykańskie kino niezależne. Słyszeliście pewnie o Pi, o Requiem Dla Snu czy o American Beauty; znacie filmy Jarmuscha, Lyncha...
Kiedy obejrzałem Odmienne Stany Moralności, byłem już pewien, że wolna kinowa amerykanka trafia w mój gust i można w ciemno oglądać filmy z tej półki.
Jak ten. Prawdziwe kobiety są zaokrąglone.

Mały film, bez złożonej fabuły, za to bardzo bliski ludzkiej natury. Pomimo, że główną rolę odgywa kobieta, to znalazłem sporo swojego. Ta obezwładniająca bezradność w wyborach pomiędzy lojalnością wobec rodziny a własną drogą, pełną niepewności. I jak za tą niepewność wziąć odpowiedzialność?
Bez wielkich tragedii, cichy obraz o tym, co się dzieje w życiu człowieka. To chyba nazywamy sztuką?
A tak swoją drogą, USA to ciekawe państwo, pełne sprzeczności. Z jednej strony to kraj hamburgerów, stowarzyszeń typu grupa wsparcia dla wrogów piorunochronów i państwa prawa pozwalającego zarobić na wylaniu kawy w McDonaldzie. A z drugiej strony kraj, w którym powstaje TAKIE kino. I muzyka- również niszowa, szeroko nie znana, a bardzo poruszająca. Ale to już inna historia.