
Bardzo się ucieszyłam, ależ jakie było moje rozczarowanie, kiedy zamiast wyczekiwanego HIStory, które miał tata mojego kolegi (oryginalne!) i które naturalnie zostało przegrane od razu na kasetę, dostałam.... BOTDF. Z wyrzutem obwieściłam ojcu, że to żadna niespodzianka, bo ja nie chcę takiego brzydkiego Michaela z czerownymi ustami, ja chcę HIStory. Ojciec chciał zrobić mi prezent, bo przeciez HIStory miałam już na kasecie. No ale cóż, darowanemu koniowi sie w zęby nie patrzy, więc zaczęłam jej słuchać, szczególnie, że w maju 97 r. na komunię dostałam odtwarzacz z radiem i wejściem na kasety i płyty (dzieciom rozkoszującym sie dzisjeszymi komunijnymi quadami i laptopami chciałabym przypomnieć, że w tamtych czasach to był hit komunijny takie radio :)). A jeszcze dodatkowo na VIVIE zaczeli puszczać klip do BOTDF i Ghosts, z których to szczególnie umiłowałam ostatni.
Moja ocena:
BOTDF - seks, seks seks!!!!! jako dzieciak tak oczywiście nie myślałam, po prostu cieszyłam sie rytmem i podobało mi się, ze Michael tak ładnie tam tańczy z jakąs panią, ale dziś... Po pierwsze, uwielbiam jego wokal w tym kawałku i to, że jest taki taneczny. Myślę, że to najlepszy utwór na całej płycie. Klip jest esencją lat 90.- w strojach, makijażach i zachowaniu. I jest bardzo zmysłowy i seksowny- zarówno wersja oficjalna, jak i ta z remiksu, która nie podobała się Sony. Seksowna, ale nie wulgarnna tudzież prymitywna. To jest coś, czego tak bardzo we współczesnych klipach brakuje. Dziś jest wszystko wywalone i nie ma się już czym ekscytować.
Morphine- zawsze lubiłam ten kawałek a szczególnie ten spokojny przerywnik z wstaweczką o Demerolu. Muzyka jakbyś leżał na łące rozkoszując sie przyrodą a tu nagle ten okrzyk Michaela, perkusja i gitara.. Z wiekiem jako walor doszedł także ten bolący, smutny tekst.
Superfly Sister- jako dzieciak nieżle sie bujałam po pokoju do tej piosenki, zdziwienie przyszło, gdy już jako 'poważna' pani domu wsłuchałam sie w tekst i przeczytałam sobie jeszcze słowa, by się upewnić, czy mnie słuch nie zawodzi :) Ale to zaskoczenie było bardzo pozytywne. Szczególnie urzekło mnie słownictwo, ta "techniczna" strona miłości, którą tam Michael opisuje, nie szczędząc powierzchownemu podejściu do seksu międzywierszowej krytyki. Moi uczniowie (szczególnie klienci korporacyjni) zawsze proszą mnie o jakieś fajne słówka po angielsku związane z seksem, ale żeby nie były wulgarne, bo trudno tak operować tylko kilkoma powszechnie używanymi wyrażeniami i chyba się zanosi, że zrobię im słuchanie do SS

Ghosts - och ach ech uch....... !!!

Is It Scary- lubię tego słuchać tylko na słuchawkach. Zawsze uważałam, że to jakiś mniej udany sobowtór Ghosts i zdanie nie zmienię

Remixy:
Mimo że jestem dzieckiem ery umca-umca, bo sie wychowałam na technolubnym blokowisku lat 90., to nie bardzo je lubiłam i do dziś nie bardzo te remiksy lubię. Są one moim zdaniem archaiczne i bez uroku. Słucham czasem jedynie tego do Scream i Earth Song. Szczególną nienawiścią darzę ten do Stranger In Moscow. Jednak mamy tutaj wielkie ALE:
Tony Moran's HIStory Lesson- Boże, ja po prostu nie wiem, jak to określić... To mnie rozwala, niszczy, rozkłada, przejmuje nade mną władzę, gwałci, przeżuwa i wypluwa sponiewieraną i bez tchu!!! Kocham ten remiks. Zarówno dłuższą płytową wersje jak i tą, która pojawia sie w videoklipie. Przy tej zremikowanej, "zacinającej" się frazie "keepmovinkeepmovinkeepmokeeepmovin" dziecko umca-umca przekracza bramy raju

Okropnie się rozpisałam, ale z Bloodem mam tak cudowne wspomnienia, że czasem mi się aż płakać chce, jak o tym myślę. Ja chcę wehikuł czasu i siup do 90's!!!! A tego pirata wciąż mam. Nigdy tej płyty nie wywalę, choć porysowana i ta biedna pusta w środku książeczka też mnie rozczula...
