Trapi mnie to od dawna...wyżalanie się...

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
MJkacper
Posty: 159
Rejestracja: pt, 12 mar 2010, 15:22
Lokalizacja: okolice Wa-wy

Post autor: MJkacper »

Pisze do was i proszę was o radę otóż sytuacja jest taka:moja siostra cioteczna(z którą jestem bardzo blisko) ma chłopaka,z którym zerwała bo on nie pozwalał jej się spotykać ze znajomymi(dlatego że jest w 3 gimnazjum i musiała się do nauki przyłożyć)on z nią mieszkał.teraz po rozstaniu on jest załamany ,mieszka z nią dalej bo moja ciocia go przygarnęła o ją kocha ,jest załamany rozwiązanie widzi w alkoholu i skończeniu ze sobą.zmienił dla niej całe swoje życie... :-/ I JAK JA MAM MU POMÓC :-/ :surrender:
Mike Nie Odszedł, On Po Prostu Zmienił Scenę...
Awatar użytkownika
Mrkariinka
Posty: 458
Rejestracja: wt, 22 wrz 2009, 19:30

Post autor: Mrkariinka »

MJkacper pisze:Pisze do was i proszę was o radę otóż sytuacja jest taka:moja siostra cioteczna(z którą jestem bardzo blisko) ma chłopaka,z którym zerwała bo on nie pozwalał jej się spotykać ze znajomymi(dlatego że jest w 3 gimnazjum i musiała się do nauki przyłożyć)on z nią mieszkał.teraz po rozstaniu on jest załamany ,mieszka z nią dalej bo moja ciocia go przygarnęła o ją kocha ,jest załamany rozwiązanie widzi w alkoholu i skończeniu ze sobą.zmienił dla niej całe swoje życie... I JAK JA MAM MU POMÓC
Ale, dziewczyna ma 15 lat i już mieszka z chłopakiem? Czy to nie aby zbyt poważnie jak na ten wiek? Nie chce tutaj mówić, ale właśnie w takim wieku jak już zaczeli poważniej podchodzić do związku, wspólne mieszkanie etc. to wiadomo, że tak młoda osoba sie bardzo przywiąże. A druga sprawa, może ciocia powinna porozmawiać z tym chłopakiem, albo poprosić o pomoc pedagoga szkolnego - jeśli chłopak jest w tym samym wieku bądź chodzi do szkoły i może ''zaczerpnąć" rady w szkole.
Awatar użytkownika
MJkacper
Posty: 159
Rejestracja: pt, 12 mar 2010, 15:22
Lokalizacja: okolice Wa-wy

Post autor: MJkacper »

Siostra ma 16 lat a on 19.Mieszka u niej dla tego że jego ciotka z którą mieszkał wcześniej wyrzuciła go z domu, a teraz nie ma gdzie pójść więc dalej mieszka u siostry.
Mike Nie Odszedł, On Po Prostu Zmienił Scenę...
Michaelka111
Posty: 558
Rejestracja: śr, 17 wrz 2008, 17:58
Lokalizacja: Warszawa / Nasielsk

Post autor: Michaelka111 »

No cóż. Jakaż to skrajność, iż wyżalam się ludziom z forum, których praktycznie na oczy nie widziałam. Ano, dzieje się tak, gdyż raczej na co dzień nie mam żadnego kompana. Jestem bardziej odosobniona, bardziej zamknięta w sobie, często czuję się w ogóle niepotrzebna.
Nie wiem przez co konkretnie ma to miejsce.
1. Może przez sytuację w rodzinie, która ciągnie się za moimi myślami, sumieniem, odkąd pamiętam (nie chcę się nad tym publicznie rozwodzić).
2. Może przez głowę zawaloną obowiązkami, przez co często tracę kontakt z rzeczywistością.
3. Może niezdolność do otwierania się przed innymi tuż przy pierwszym spotkaniu.
4. A może mój specyficzny charakter.

Fakt. Jestem w II klasie liceum i wiem, że jeszcze wiele przede mną. Ale gdyby nie było ze mną w żaden sposób źle, nie trudziłabym się, by wygrzebać ten temat i nabazgrać w nim niezgrabnego posta.
Miałam w swoim życiu wiele upadków. Czasami śmieję się, że mam za sobą więcej, niż niejeden trzydziestolatek.
I tym sposobem przejdę do następnego punktu.

5. Nie akceptuję tego jak wyglądam. Dlatego ten wygląd mocno poprawiam (a przynajmniej staram się). Chwilami udaję kogoś, kim nie jestem.
6. Nie, to nie są problemy dorastania. Te przeszły. Zupełnie niezauważalnie. Obecne problemy to (takie mam wrażenie) wynik przeszłości. Aczkolwiek również i przyszłości.

Byc może wszystko, co tu dziś napisałam, wyda się najnormalniej w świecie śmieszne. Ta sytuacja ciągnie się i ciągnie, i ciągnie, i tak dalej...
7. Może jestem zbyt wrażliwa...

Po prostu musiałam to napisać. Dziękuję za uwagę.
When we meet again, I'll ask you how you're doing
And you'll say fine and ask me how I'm doing
And then I'll lie and I'll say ordinary, It's just an ordinary day.
Awatar użytkownika
Dzwoneczek MJJ
Posty: 474
Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 22:18
Lokalizacja: Nie wiesz skąd jest Dzwoneczek MJJ? To co Ty tu jeszcze robisz?

Post autor: Dzwoneczek MJJ »

Michaelko111 - ciężko jest mi się odnieść do Twojego posta, gdyż jest troszkę chaotyczny...

Jednakowoż wierzę, że nadejdzie w Twoim życiu czas kiedy wstaniesz, strzepiesz z siebie swoje problemy niczym kurz i pójdziesz do przodu z podniesioną głową w dorosłość.

Mam przezwisko wśród moich znajomych KOT albo KOCIA CIOCIA. Bo pomimo problemów zawsze potrafiłam spaść na cztery łapy i wyciągnąć jeszcze innych. Ale podobno każdy spotyka w swoim życiu negatyw, który jest równy możliwościom i wtedy następuje ciężka walka, łzy i zawód... Chyba obecnie... I'm in.
One by one
Only the Good die young
They're only flying too close to the sun
And life goes on -
Without you...

PS - Kociuuu, dobrze że nie Misiaaa! ;D Znajdziemy pekińczyka takiego jaki ma być! :*
Michaelka111
Posty: 558
Rejestracja: śr, 17 wrz 2008, 17:58
Lokalizacja: Warszawa / Nasielsk

Post autor: Michaelka111 »

Dzwoneczek MJJ pisze:troszkę chaotyczny...
Proszę mi wybaczyć chaotyczność mojego posta, pisany był pod wpływem nagle przybyłych emocji, które potrzebowałam gdzieś wyładować...

I oczywiście dziękuję Ci Dzwoneczku. Za wiarę w moje siły.
When we meet again, I'll ask you how you're doing
And you'll say fine and ask me how I'm doing
And then I'll lie and I'll say ordinary, It's just an ordinary day.
Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 355
Rejestracja: czw, 06 sie 2009, 21:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post autor: Amelia »

Michaelka111, widziałam Twoje zdjęcia- jesteś prześliczną dziewczyną i widać, że masz styl i klasę.
Sama jednak napisałaś, że czasem udajesz kogoś kim nie jesteś.
Wydaje mi się, że Cię rozumiem- czasem łatwo skryć się pod warstwą (pięknego w Twoim wypadku) makijażu, w strój dość awangardowy.
A brzmi to dosyć przekornie- jak można skryć się w czymś co rzuca się w oczy.
Skrywa się wtedy samego siebie, w obawie, że Ja taki normalny i niepozorny nikogo nie jestem w stanie zainteresować.
Trzymaj się kochana.
Musisz siebie pokochać, postaraj się.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Awatar użytkownika
Mrkariinka
Posty: 458
Rejestracja: wt, 22 wrz 2009, 19:30

Post autor: Mrkariinka »

Nie lubię się zwierzać z swoich prywatnych problemów, a tym bardziej je wywlekać na forum które czyta tyle osób.. Problemy - takowe też mam. I chodź też jest mi ciężko pomagają mi przyjaciele, i na pewno gdybym miała wybierać między TYMI przyjaciółmi którzy okazują mi troskę, wysłuchają mnie to wybrałabym ich niż własną rodzinę. Wiadomo że nie mówię o całej familii ale o poszczególnych osobach na których się zawiodłam i nie pomyślałabym że któryś z moich rodziców może zrobić mi taką przykrość jak zrobili mi oni. Nie ważne czy to był Ojciec czy też Matka, rodzic powinien być za, a jak to ja że cały czas pod górkę mam - miałam i bodajże będę miała nie wywinę się z tego. I to nie jest żadne użalanie nad sobą, bo już jestem do tego przyzwyczajona i przywykłam do tego. A mianowicie dobrze, że mam takie osoby które mi zawsze pomogą. Kompleksy - kto ich nie ma? Zawsze jest coś co się w sobie nie podoba, to w wyglądzie to w czymś innym. Ja też mam kompleksy i to jest naturalne.
Aguś Ty jesteś ładną dziewczyną, i jednakże czytając Twój post poczułam dokładnie tak jakbyś miała taką sytuacje jak ja. A dokładnie chodzi mi o ten kawałek "Miałam w swoim życiu wiele upadków. Czasami śmieję się, że mam za sobą więcej, niż niejeden trzydziestolatek", "Nie akceptuję tego jak wyglądam. Dlatego ten wygląd mocno poprawiam (a przynajmniej staram się). Chwilami udaję kogoś, kim nie jestem" . I jak napisałaś, że to najprawdopodobniej efekt przeszłości to nie miałam ani trochę wątpliwości, że mamy podobne problemy które właśnie wynikają z tego co było. I wiesz co? Może i zakompleksiona, ale z wielkim talentem którego się wstydzić nie musisz. Masz niesamowity głos, Twój talent jest niesamowity, podziwiam Cię. To żadne lizustwo, to jest odpowiedź na Twój zacytowany post. Szczere ale prawdziwe. Człowiek całe życie się uczy, niestety niektórzy mają z górki a niektórzy pod. I jeszcze jedno... "Może jestem zbyt wrażliwa" Ja też :surrender: i chyba dlatego dostaje najbardziej w kość nie potrafię się otworzyć na nowe - realne znajomości. Jeśli chodzi o pisanie przez internet to przychodzi mi to bez trudu, ale jeśli miałabym poznać osobę na realu to z większym trudem aczkolwiek przemogę się.
Będzie dobrze, wiem jak to jest być w takiCH sytuacjach... Trzymaj się i pozdrawiam Cię cieplutko Agnieszko :hug: :calus:

Miał być krótki post, ale... siła wyższa..
Madzia
Posty: 402
Rejestracja: ndz, 02 sie 2009, 14:22
Lokalizacja: Ciechanów

Post autor: Madzia »

Michaelka111 pisze:3. Może niezdolność do otwierania się przed innymi tuż przy pierwszym spotkaniu.
4. A może mój specyficzny charakter.
5. Nie akceptuję tego jak wyglądam. Dlatego ten wygląd mocno poprawiam (a przynajmniej staram się). Chwilami udaję kogoś, kim nie jestem.

Jakbym widziała siebie. Tyle, że ja mam gorzej. W podstawówce było okej, po przeprowadzce moje życie się zawaliło. Od początku I klasy gimnazjum zamknęłam się w sobie, wiedziałam że nie pasuję do tamtego otoczenia. Poczułam się samotna, zatęskniłam za starymi przyjaciółkami, ale czasu cofnąć nie można. Za dużo przyjaciół tu nie miałam, ba... w efekcie miałam tylko jedną koleżankę. Chłopaki z klasy ciągle mną pomiatali, na przerwach chowałam się w łazience czy przy pokoju nauczycielskim, bo ciągle jakieś docinki, a moja psychika jest słaba. Zawsze wybuchałam płaczem, miałam wszystkiego dosyć. Zaczęłam mieć kompleksy, a w szkole jeszcze mi je pogłębiano. Mimo, że w sobie trzymałam tyle złych emocji, nie umiałam ich wydusić. Mam okropny charakter - taka zamknięta w sobie, nieśmiała... Tylko w domu zachowuję sie jak normalny człowiek.. no może nie do końca nienormalny.. Bo pyskowanie i darcię gęby na rodziców za normalne nie jest... Teraz jestem w pierwszej klasie liceum. Idealnie nie jest, nawet zbyt dobrze nie jest, przyznam się bez bicia. Ale przynajmniej nie przezywają ani nic. Ale ze względu na ten mój podły charakter, to za wiele koleżanek nie mam... Moi rodzice są w porządku, no moze moja mama czasem histeryzuje bez powodu, krzyczy na cały dom, a ja wtedy jestem bezsilna i się zamykam w pokoju i przynajmniej próbuję się uczyć zeby jej znów nie denerwować... A denerwuję ją wszystkim. A to że się nie ucze, a to że nie chcę czegoś zjeść, a to że tylko w komputerze siedzę i że ogólnie jestem leniwa... Chciałabym wrócić tam gdzie mieszkałam przez ponad połowę mojego zycia.. Ale nie wiem czy by też było lepiej... Kompleksy mam nadal... jeszcze jak słysze od jednej, że jak mierzy 173 cm i waż 50 kg to jest gruba... To ja przy niej to po prostu beka, jak przy takiej samej wadze mam 160 cm wzrostu. Koniec smutów, teraz krytykujcie jak chcecie ;]
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzwoneczek MJJ
Posty: 474
Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 22:18
Lokalizacja: Nie wiesz skąd jest Dzwoneczek MJJ? To co Ty tu jeszcze robisz?

Post autor: Dzwoneczek MJJ »

Mrkariinka pisze:gdybym miała wybierać między TYMI przyjaciółmi którzy okazują mi troskę, wysłuchają mnie to wybrałabym ich niż własną rodzinę. Wiadomo że nie mówię o całej familii ale o poszczególnych osobach na których się zawiodłam i nie pomyślałabym że któryś z moich rodziców może zrobić mi taką przykrość jak zrobili mi oni. Nie ważne czy to był Ojciec czy też Matka, rodzic powinien być za, a jak to ja że cały czas pod górkę mam - miałam i bodajże będę miała nie wywinę się z tego. I to nie jest żadne użalanie nad sobą, bo już jestem do tego przyzwyczajona i przywykłam do tego. A mianowicie dobrze, że mam takie osoby które mi zawsze pomogą.
Ten fragment brzmi jakbym sama go wypowiedziała. Nikt mnie tak nie skrzywdził i nie krzywdzi jak moi rodzice. Może dlatego, iż na atak z ich strony byłam najmniej przygotowana? Tylko oni mogli mnie złamać i zrobili/robią to koncertowo.

Michaelka111 pisze:I oczywiście dziękuję Ci Dzwoneczku. Za wiarę w moje siły.
Michaelko - wierzę w Ciebie, bo jesteś ładna, młoda i inteligentna. Wierzę też w to, że każdy problem zostanie kiedyś pokonany. I choć czasem nie ma się siły, aby oddychać, to jednak warto spróbować.
One by one
Only the Good die young
They're only flying too close to the sun
And life goes on -
Without you...

PS - Kociuuu, dobrze że nie Misiaaa! ;D Znajdziemy pekińczyka takiego jaki ma być! :*
Awatar użytkownika
Mrkariinka
Posty: 458
Rejestracja: wt, 22 wrz 2009, 19:30

Post autor: Mrkariinka »

Dzwoneczek MJJ pisze:Ten fragment brzmi jakbym sama go wypowiedziała. Nikt mnie tak nie skrzywdził i nie krzywdzi jak moi rodzice. Może dlatego, iż na atak z ich strony byłam najmniej przygotowana? Tylko oni mogli mnie złamać i zrobili/robią to koncertowo.
Czyli też wiesz, jak to jest gdy najbliżsi wbijają Ci nóż w plecy. Wszystko cacy pięknie, w rodzinie też przykładowa... Matka.. co mi tam powiedzieć. A kiedy już po za środowiskiem rodzinnym zaczynało się piekło. Nie sposób opisać jak można się czuć w takim momencie, bo kto jak kto, ale każdy najmniej spodziewa się ataku ze strony rodziców. A kiedy po ich stronie pod wpływem ich nacisku staje rodzeństwo to to staje się bardziej bolesne, kiedy w domu nie ma kto za Tobą stanąć. Nie mieszkam z Ojcem także mogę mu się zwierzyć, i wiem że mnie bardzo kocha. Dobrze że chodź tyle..
Awatar użytkownika
Dzwoneczek MJJ
Posty: 474
Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 22:18
Lokalizacja: Nie wiesz skąd jest Dzwoneczek MJJ? To co Ty tu jeszcze robisz?

Post autor: Dzwoneczek MJJ »

Mrkariinka pisze:Dzwoneczek MJJ napisał:
Ten fragment brzmi jakbym sama go wypowiedziała. Nikt mnie tak nie skrzywdził i nie krzywdzi jak moi rodzice. Może dlatego, iż na atak z ich strony byłam najmniej przygotowana? Tylko oni mogli mnie złamać i zrobili/robią to koncertowo.


Czyli też wiesz, jak to jest gdy najbliżsi wbijają Ci nóż w plecy. Wszystko cacy pięknie, w rodzinie też przykładowa... Matka.. co mi tam powiedzieć. A kiedy już po za środowiskiem rodzinnym zaczynało się piekło. Nie sposób opisać jak można się czuć w takim momencie, bo kto jak kto, ale każdy najmniej spodziewa się ataku ze strony rodziców. A kiedy po ich stronie pod wpływem ich nacisku staje rodzeństwo to to staje się bardziej bolesne, kiedy w domu nie ma kto za Tobą stanąć. Nie mieszkam z Ojcem także mogę mu się zwierzyć, i wiem że mnie bardzo kocha. Dobrze że chodź tyle..

Myślę, iż pomimo różnych sytuacji jak podejrzewam. Efektu doznałyśmy tego samego.

Mój problem polega na tym, że nadal w tym tkwię. Kiedy przekraczam próg domu jestem innym człowiekiem, imitacją siebie, która zaszywa się w pokoju i tylko czeka na kolejną awanturę.
One by one
Only the Good die young
They're only flying too close to the sun
And life goes on -
Without you...

PS - Kociuuu, dobrze że nie Misiaaa! ;D Znajdziemy pekińczyka takiego jaki ma być! :*
Awatar użytkownika
Mrkariinka
Posty: 458
Rejestracja: wt, 22 wrz 2009, 19:30

Post autor: Mrkariinka »

Dzwoneczek MJJ pisze:Myślę, iż pomimo różnych sytuacji jak podejrzewam. Efektu doznałyśmy tego samego.

Mój problem polega na tym, że nadal w tym tkwię. Kiedy przekraczam próg domu jestem innym człowiekiem, imitacją siebie, która zaszywa się w pokoju i tylko czeka na kolejną awanturę.
Ja też. Gdy jestem w domu staram się unikać by znowu nie było, że wszystko co robię to moja wina, że ja jestem taka że ja jestem siaka i to wszystko mówi moja matka - której nie będę pisać wielką literą. I tak naprawdę na forum poznałam wspaniałych ludzi, którzy zawsze mi pomogą czy też wysłuchają i to ludzie których poznałam przez internet.
Kiedy wychodzę z domu i przechadzam się tak z Przyjaciółką i jej opowiadam to zawsze słyszę słowa typu " Współczuję Ci" albo.. "Dasz radę, zawsze da się wyjść z tej sytuacji.." Tak tylko inaczej jest jak ktoś ma dzień w dzień, kropka w kropkę to samo a dla osoby z zewnątrz to nic innego jak tylko zwykłe problemy rodzinne. To trza przeżyć, i nie życzę tego nikomu, bo to jest bardzo bolesne przeżycie zwłaszcza gdy to się ciągnie dniami, miesiącami. Z resztą każda kłótnia nikomu chyba nie sprawia przyjemności..
Awatar użytkownika
Dzwoneczek MJJ
Posty: 474
Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 22:18
Lokalizacja: Nie wiesz skąd jest Dzwoneczek MJJ? To co Ty tu jeszcze robisz?

Post autor: Dzwoneczek MJJ »

Mrkariinka pisze:" Współczuję Ci" albo.. "Dasz radę, zawsze da się wyjść z tej sytuacji.." Tak tylko inaczej jest jak ktoś ma dzień w dzień, kropka w kropkę to samo a dla osoby z zewnątrz to nic innego jak tylko zwykłe problemy rodzinne. To trza przeżyć, i nie życzę tego nikomu, bo to jest bardzo bolesne przeżycie zwłaszcza gdy to się ciągnie dniami, miesiącami. Z resztą każda kłótnia nikomu chyba nie sprawia przyjemności..
Dla mnie to już jest nudne kiedy ktoś tak mówi, albo nie czuje sprawy i uważa, że to norma. Może to jest norma raz w miesiącu, raz na pół roku, ale nie kilka razy dziennie.
One by one
Only the Good die young
They're only flying too close to the sun
And life goes on -
Without you...

PS - Kociuuu, dobrze że nie Misiaaa! ;D Znajdziemy pekińczyka takiego jaki ma być! :*
Awatar użytkownika
Mrkariinka
Posty: 458
Rejestracja: wt, 22 wrz 2009, 19:30

Post autor: Mrkariinka »

Kłótnia raz na miesiąc tudzież raz na pół roku to nic. Ale kiedy wyjeżdżasz gdzieś, i z utęsknieniem wracasz do domu a w progu zamiast miłego powitania jest krzyk, i kłótnia to już staje się nie bardzo ciekawe.. Chociaż to był przykład, bo ja to od paru miesięcy jak gdzieś wyjeżdżam nie bardzo chcę wracać...
ODPOWIEDZ