Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.
Nie jeden raz uroniłam łezkę słuchając tej piosenki, ale...
to jedna z tych, których słucham zakładając Działa taki mechanizm jak u małych dzieci kiedy zasłaniają oczy rękami. Nikt nas wtedy nie widzi, więc nie wstyd;) Piosenka i klip to takie trochę muzyczne jelenie na rykowisku albo zachód słońca. No po prostu ślyyyczne.
songbird pisze:Klip, o mój ty smutku, faktycznie ...all cry at same time tonight... nad tym kfm. On chyba miał za zadanie dobić tę piosenkę, a nie promować, jeśli tak, to znakomicie wywiązał się z zadania.
yhy, też tak myślę.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Cry bo wtórne i muzycznie (wobec "You Are Not Alone") i tekstowo (wobec "Man In The Mirror"). Poza tym poprawne, ale w przypadku Michaela poprawność za mało.
Musiałam wysłuchać Cry i What more can i give, żeby jeszcze raz się upewnić, że to w istocie różne piosenki są.
Głos na Cry.
Singiel, który ostatecznie pogrążył Invincible i upewnił wszystkich sceptyków w przekonaniu, że ten album jest do bani. R. Kelly to jest jednak gość, dostał dwa razy szansę współpracy z Michaelem i dwa razy podłożył mu świnkę. Moim zdaniem to nie przypadek.
jestem cholerykiem, który lubi malinową herbatę: wypija pierwszą, drugą i myśli: może czegoś bym się napił? Jeden kubek to za mało!! Trzeci za zwyczaj już nie smakuje.
Obstawiam State Of Independence. Nie pasuje do zestawienia. To nie jest MJ.
Moim zdaniem zabrakło:
the lost children
Zestaw można też powiększyc o:
beat it
bad
another part of me
jam
black or white
they don't care about us
To też zaangażowane utwory drażniące dosłownym symbolizmem i z podniosłością poruszanej tematyki (najczęściej społecznej). Pasują do definicji. kaem-> Nie można. Nie pasują.
kaem-> Nie można. Nie pasują.
huczek->Słabe uzasadnienie... Można. Pasują kaem-> nie pasują. Twoja kolej ;)
huczek-> KM, siła Twoich argumentów jest niepodważalna. Przegrałem
Głos na Cry. Jeden z najsłabszych "podniosłych" utworów MJ. Nie ma takiej siły jak konkurenci np. Man In The Mirror. Cry to przynudzający kawałek. Dobrze, że jest ten chórek - na który się czeka w czasie odsłuchiwania utworu.
"I'll never let you part for you're always in my heart."
Bo przyśnił mi się Pank, który nakazał mi zagłosować na ten właśnie utwór (nie żartuję, naprawdę mi się przyśnił, choć miałam okazję widzieć go z raz w życiu i to jedynie na zdjęciu)
Na poważnie: można się zastanawiać nad ilością patosu w patosie i nad tym, co lepsze - czy to, w którym śpiewa MJ, czy to, w którym robi chórki. To wszystko rzecz względna. Tak naprawdę w tzw. kompozycjach patetycznych chodzi o to, by ten patos nie przyćmił reszty, nie zasłonił przesłania i nie unurzał go w niestrawnym sosie (przynajmniej mnie się tak wydaje). Przesłanie musi być szczere, a przy nadmiarze patosu wylewającym się z każdej frazy i nuty staje się to mało wykonalne. Cry jest tego najlepszym przykładem. Słuchasz i myślisz sobie - ale to już było. Było, tylko że w o wiele strawniejszej dawce. Tu wyolbrzymione - przestaje przemawiać tak, jak przemawiać powinno. I choć czasem lubię sobie posłuchać tego utworu, w którym więcej R.Kelly'ego niż Michaela, to przesłanie zupełnie do mnie nie dociera. Klip - tym bardziej - i chyba się nawet cieszę, że nie ma w nim Michaela.
Czekałam na oddanie głosu do tej chwili, mając nadzieję, że po lekturze Waszych postów podejmę jakąś konstruktywną decyzję.
Korci mnie, by włożyć kij w mrowisko i zagłosować na... ale nie, podążę za większym stadem i zagłosuję na Cry.
Dla mnie ta kompozycja jest urzekająca, naprawdę i zupełnie nie rozumiem ataków na jej twórcę. Problem dla mnie tkwi w wymowie tekstu. Czasem żałuję, że rozumiem o czym śpiewa Michael. A z tekstu wyziera rezygnacja, brak wiary, szukanie usprawiedliwień dla siebie i innych. Te wszystkie uczucia są ludzkie, ale jakoś nie pasują mi do walczącego Michaela. Z drugiej strony jest to wyznanie człowieka, który wiele przeżył i widział i wie, że świat nie jest skory do zmian, chowa więc szabelkę, siada zmęczony. W tej piosence Michael jest mi bliższy, jak w żadnej innej, bo przyznaje się do swoich słabości, wątpliwości, strachu, choć chórek woła, że potrafi dokonać zmian, że w niego wierzy, ale on tej pewności już nie ma. Ja go rozumiem, doceniam szczerość wyznania, ale wolę go, kiedy walczy. Sorry, Michael.
Edit.
A malinowa herbatka była z torebki, a że poty wywołuje to dobrze, bo coś mnie przeziębienie brało, a teraz jest już dobrze.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono www.forumgim6.cba.pl