Na chwilę was spuścić z oka, a zaczynacie się niebezpiecznie zbliżać do poziomu kolędowych herezji
Już głosy na
Have Yourself...? Na
Little Drummer Boy? Niewdzięczni, chcecie, żebym się tym makowcem, który pod choinkę zabrałam, zakrztusiła?
a_gador pisze:wydałam jęk zawodu. Noooo nieee!
Ja wydam jęk drugi.
Aga, ranisz serce me.
Little Drummer Boy zaskoczyło u mnie przy którymś przesłuchu.
Kaem słuchał sobie płyty w drodze na basen, ja w drodze do pracy. Magiczny czas - 7 rano, na dworze mróz, nieogrzany autobus i ta płyta. Na przemian z innymi utworami, żeby jeszcze choć przez chwilę zmrużyć oko, a jednocześnie się obudzić. W którymś momencie wszystkie nagrania zaczynają ci się zlewać w jedną całość, stają się nierozróżnialnymi dźwiękami sączącymi się do ucha. I wtedy zabrzmiał
Drummer Boy. Tak inaczej, tak wyjątkowo, że miałam ciary. Prosta kompozycja, słuchana setki razy, w której podstawowa fraza powtarza się w kółko - a jednak takie na mnie zrobiła wrażenie.
Have Yourself A Merry Little Christmas lubię bardzo. I niezmiennie - od pierwszej styczności ze świątecznym albumem. Świetnie otwiera krążek i cieszę się, że to właśnie Jermaine ją śpiewa. Michael mi do tej kompozycji jakoś zupełnie nie pasuje, świetnie sprawdza się w końcówce, ale głównego wokalu bym mu tutaj nie powierzyła.
Man in the mirror pisze:Usypiam przy niej
Madzia pisze:a tak to piosenka bez życia, na bezsenność akurat
Detox pisze:najbardziej usypiającą piosenką jest
Tak się troszkę zagubiłam chyba. A to wszystkie kolędy skoczne muszą być? Nie wystarczą piosenki z dzwoneczkami, urocze puchate kołysanki, te wszystkie
lili lili laj? Nie wiem, jak wy, ale ja tam lubię usypiać przy kolędach i różnej maści pastorałkach, mnie tam to nie wadzi.
Detox pisze:Ogólnie cała płyta ma bardzo przeciętne kawałki i w życiu mi jakoś nie pasują te piosenki do klimatu świąt (...)
Dlatego trudno wybrać najbardziej przeciętny utwór na tej tak bardzo przeciętnej płycie
Zważywszy, że duża część to kompozycje tradycyjne, mocno zakorzenione w świątecznej tradycji, trochę dziwnym staje się Twoje stwierdzenie. To trochę tak, jakby określić jako "przeciętną" płytę z polskimi kolędami jakiegokolwiek wykonawcy i stwierdzić, że "Wśród nocnej ciszy" nie pasuje do klimatu świąt. Kolędy jakie są, takie są, ich się już nie da skomponować na nowo
Będzie niby-dygresja, bo jak najbardziej w temacie.
Kaem prawdziwie napisał w swoim poście, że
to tylko kolędy. Bardziej odtwórcze niż twórcze. Ale jak się tak dłużej zastanowić, to wychodzi na to, że o wiele gorzej jest się zmagać z utworami z tradycją, których jedna i uświęcona interpretacja jest tak zakorzeniona, że aż strach to zmieniać. I nie wiadomo, czy bezpieczniej być zachowawczym, czy może jednak pójść swoją muzyczną ścieżką.
Byłam dziś w kościele na koncercie kolęd. Śpiewali młodzi ludzie, na co dzień śpiewający w różnych zespołach. Śpiewali te tradycyjne utwory na swój, nierzadko inspirowany różnymi muzycznymi stylami sposób. Lubię takie nowatorstwo, ale co dziwne - w połowie koncertu złapałam się na tym, że nie zawsze mi ono pasuje, że czasem jak chce się za bardzo inaczej, to naprawdę można przedobrzyć. Że nadmiar wokaliz i ozdobników na początku może jest i piękny, ale przy tych utworach po jakimś czasie zaczyna być męczący. Zostaje wtedy "inaczej", ale znika magia tych utworów - naiwnych, prostych, ale przez to właśnie pięknych. Dlatego dla mnie ten świąteczny krążek braci to kompromis pomiędzy tymi wypadkowymi. I jak dla mnie - udany.
Mój głos będzie później - fajnie jest tak sobie obserwować, jak rzucacie swoje typy. I dobrze, że jest nas tu coraz więcej. Oby tylko każdy nie głosował na inną kompozycję, bo inaczej grozi nam widmo zakończenia tego rozdania NO w okolicach lata