Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

User avatar
Margareta
Posts: 1017
Joined: Sat, 22 Aug 2009, 15:54
Location: południe kraju nad Wisłą

Post by Margareta »

Amelia wrote:Na potwierdzenie mojej teorii zapytam- co czujecie po wysłuchaniu całego utworu? Smutek? Przygnębienie i przytłoczenie problemem?
Myślę, że nie.
Masz rację. ;-)
Ja uświadamiam sobie manipulację informacjami, naginanie rzeczywistości do faktów, "wciskanie" "jedynie słusznego" punktu widzenia i wiele innych przykrych, ale otrzeźwiających i uświadamiających mnie rzeczy.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Image
User avatar
GosiOla
Posts: 234
Joined: Wed, 09 Dec 2009, 23:58
Location: Łódź

Post by GosiOla »

Margareta wrote:Za siebie?! Chyba za tych którzy wyrządzają nam krzywdę! Zacząć się bronić.
Jak byś się do tego zabrała? Bo ja pomyślałabym najpierw o tym aby stać się świadomym otaczającej mnie rzeczywistości obywatelem, do tego niezbędna jest wiedza, orientacja w tym co się dzieje na świecie, znajomość języków itd itp. Tak jak napisała Amelia chyba chodzi Michaelowi o rewolucję ale bynajmniej nie krwawą. Raczej o rewolucję w świadomości każdego człowieka. Potem można budować wspólnotę, która jest silna, której zdanie i w ogóle istnienie jest zauważane. I tu przychodzi mi do głowy jedno słowo - solidarność. Przykładem chyba może być Olodum z brazyliskiej wersji wideoklipu. Nie wiem dokładnie czy jest to stowarzyszenie czy jakiś inny rodzaj organizacji ale zdaje się, że powstała ona oddolnie, z inicjatywy zwykłych ludzi, którzy nie chcieli żyć na marginesie społeczeństwa.
give_in_to_me wrote:te elity, ci "rządzący światem" nie są głupi, to my, zwykli ludzie mamy być głupi, żeby łatwiej było nami sterować i popychać nas do różnych czynów
Tu też przychodzi mi na myśl niecny plan Franka Lideo z Moonwalkera - najpierw ogłupić dzieciaki narkotykami, potem przejąć władzę.
"Mijaj zdrów otwarte okna"
Image
User avatar
Margareta
Posts: 1017
Joined: Sat, 22 Aug 2009, 15:54
Location: południe kraju nad Wisłą

Post by Margareta »

GosiOla wrote:
Margareta wrote:Za siebie?! Chyba za tych którzy wyrządzają nam krzywdę! Zacząć się bronić.
Jak byś się do tego zabrała?
Myślę, że podobnie jak Ty. Najpierw byłyby emocje typu poczucie bezradności, braku wsparcia, wściekłość, gniew, złość, Potem zaczęłaby się analiza sytuacji, uświadomienie sobie jej mechanizmów, wreszcie działanie. Bez rozlewu krwi oczywiście.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Image
User avatar
give_in_to_me
Posts: 500
Joined: Sun, 17 Jan 2010, 12:37
Location: Wrocław

Post by give_in_to_me »

Amelia wrote:Na potwierdzenie mojej teorii zapytam- co czujecie po wysłuchaniu całego utworu? Smutek? Przygnębienie i przytłoczenie problemem?
Wściekłość- na przykład nakopałabym Tuskowi i Rostowskiemu za dzisiejszą decyzję o ograbieniu OFE. To zamach na MOJE ciężko wypracowane pieniądze! They don't care about us! They care about ZUS! Żeby ich zmiotło kurka! Z bębna im! Z bębna Olodum im przywalić! A ja w 2007 r. na nich głosowałam! glupija

nenene

Dobra a tak serio:
Wkurzam się na niesprawiedliwość. Można sobie takiego TDCAU wysłuchać, kiedy masz ochotę komuś wygarnąć, wiesz, że to narasta a wciąż jakoś nie masz odwagi. TDCAU Cię zmotywuje, by walczyć o siebie. Jak Ty tego nie zrobisz, nikt inny się nie ruszy. Więc mamy tą komunię TDCAU i Man In The Mirror w jakiś dziwny sposób :) Pasuje. Tylko TDCAU to emocje, MITM to spokojne refleksje i mądre wnioski.
User avatar
@neta
Posts: 1057
Joined: Thu, 16 Jul 2009, 0:42
Location: z innej bajki

Post by @neta »

Hej z nowym rokiem nowym krokiem.Kaem zarzuć coś nowego proszę bo z TDCAU nic już nie wyciśniemy ;-)
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
User avatar
Amelia
Posts: 355
Joined: Thu, 06 Aug 2009, 21:30
Location: Jaworzno

Post by Amelia »

@neta, teraz Speed Demon rządzi wątkiem. Zmiana adresata, ale prośba ta sama ode mnie.

Szukałam informacji o organizacji Olodum:
Tutaj ich strona: http://olodum.uol.com.br/ (Ciężki język)

Na YouTube, można pooglądać ich występu, tutaj jeden z nich z roku 2007: http://www.youtube.com/watch?v=f-hbZpqI ... re=related

A i jeszcze: Making of TDCAU. Przebitki z Brazylii oraz fragmenty pracy nad Prison Version: http://www.youtube.com/watch?v=meaHMzpgJ8o
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
User avatar
Speed Demon
Posts: 938
Joined: Mon, 09 Apr 2007, 23:17
Location: Otwock

Post by Speed Demon »

Ach, Święta, Sylwester itp, stąd moja nieobecność na forum:) jutro na pewno pojawi się podsumowanie tych trzech stron, które napisaliście podczas mojej nieobecności - a jest co podsumowywać:) plus nowy tekst i czas na nowe przemyślenia w nowym roku.
User avatar
@neta
Posts: 1057
Joined: Thu, 16 Jul 2009, 0:42
Location: z innej bajki

Post by @neta »

oooo gdzieś mi umknęło ale fajnie że opiekun czuwa i coś będzie.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
User avatar
cicha
Posts: 1611
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 8:21
Location: silent world

Post by cicha »

Tak dla przypomnienia. Zbiór wybranych cytatów forumowiczów z najsłabszego ogniwa dotyczące kfm-ów TDCAU prison vs brazil, które nie sposób oderwać od tekstu:
agusiaa_w wrote:teraz się zabieracie za klip, w którym pokazał że jest facetem z jajami i poglądami, że mu się nie podoba to i owo, że potrafi tupnąć nogą, a na dodatek ma odwagę wypowiadać pewne słowa głośno.
homesick wrote:alez mi sie taki podoba, tyle ze w drugiej wersji TDCAU, gdzie wychodzi do ludzi, do tej namacalnej biedy i robi to co umie najlepiej, porywa tlumy jednoczesnie wyspiewujac rewolucyjne hasla. pieknie!
niewypacykowany, naturalny i ten caly chaos wokol niego, szalenstwo.
to jest prawdziwa energia wykluczonej czesci spoleczenstwa, bicie bebnow jak tetno buntujacych sie przedmiesci Rio, tak to do mnie krzyczy prostymi, kolorowymi obrazami. bojcie sie wielcy tego swiata, bojcie sie wlasnie tych ludzi, oni moga kiedys dac glos.
teatralne rzucanie stolami z drugiej wersji jest taka upudrowana rewolucja, ugladzona zloscia. smieszne takie jak dla mnie.
majkelzawszespoko wrote:(...) niedorozwinięte ideologicznie i logicznie They Don't Care About Us (Więzienie). Co to w ogóle za pomysł, żeby kręcić klip o takiej tematyce w więzieniu? (...) Więzienie? Mordercy, gwałciciele, gangbangerzy, Bóg jeden wie kto jeszcze. Do więzienia nie idzie się zwykle za darmo, za niewinność. Bez sensu. Niech mają szczęście, że dostają żryć i mają gdzie spać.(...)
agusiaa_w wrote:wersja więzienna nie ma na celu pokazania, że więźniowie są fajni albo że nam ich szkoda (...) Chodziło raczej o zniewolenie przez system i zostało to pokazane w sposób dosadny, bezpośredni. Że wszyscy jesteśmy więźniami "czegoś"... ale się nie damy, nigdy nas nie złamiecie, nie dostaniecie... Chyba o to chodzi. O ten bunt właśnie.
Margareta wrote:bunt można wyrazić na różne sposoby - można wyjść na ulicę do zwykłych ludzi i razem wykrzyczeć swoje frustracje, a można również wcielić się w rolę więźnia systemu, ludzkich ograniczeń myślowych
Phoenix wrote:TDCAU (...) Więzienna - to brutalna prawda, na którą cenzura chyba próbowała zamknąć oczy. Od rzeczywistości, nawet tej najbardziej brutalnej, nie można się odwrócić i udawać, że tego nie ma.
agusiaa_w wrote:Mam słabość do TDCAU, zwłaszcza jak słyszę te słowa:
I am the victim of police brutality, now
I'm tired of bein' the victim of hate
You're rapin' me of my pride
Myślę wtedy o Michaelu i oskarżeniach z 93 roku, co on musiał wtedy przejść... zdeptano jego godność, potraktowano jak zwyrodnialca. I zawsze jak patrzę na niego w tych kajdankach, to sobie myślę, że naprawdę mógł zostać w nie zakuty
Phoenix wrote:Może chodziło o to, że Michaela pewne osoby chętnie widziałyby w tym miejscu, zamkniętego na wiele lat. Właśnie za niewinność. Za niewinne relacje z dzieciakami. Michael pokazał im to, czego chcieli, pokazując jednocześnie gest Kozakiewicza (gest ten występuje w choreografii do TDCAU na trasie HIStory i w TII) i śpiewając, że nigdy go nie złamią, mogą go pozwać, zgnoić, ale on to przezwycięży. Poza tym ogromne wrażenie robią te sceny przemocy wobec ludzi, często walczących o swoje prawa i brutalnie tłumionych przez policję, wojsko, władzę. Mam wrażenie, że Michael także chciał pokazać, że w więzieniach mogą siedzieć ludzie, którzy zostali tam wsadzeni, bo znalazł się na nich paragraf. Nie zapominajmy, że są jeszcze kraje, gdzie ludzie żyją pod batem władzy, a kiedy chcą zawalczyć o wolność, o zmiany, trafiają na lata do paki. Niedawna historia z laureatem pokojowego Nobla powinna dać do myślenia. Parę dni temu robiłam korektę tekstu do True Crime with Aphrodite Jones i tam był tekst o tym, że Sneddon przepychał zmiany w prawie po 1993 roku, by potem to samo prawo wykorzystać w procesie z 2005. Wydaje mi się, że właśnie na takie sytuacje należy zwrócić uwagę, a nie na tych faktycznych morderców, gwałcicieli, złodziei itd.
Lady wrote:Co do wersji więziennej TDCAU, zgadzam się w zupełności z Phoenix. Że zamierzeniem było właśnie pokazanie ludzi będących w więzieniu, tylko za to, że odważyli się sprzeciwić władzy, wygłaszać swoje poglądy, często 'niewygodne' dla rządzących...Albo też tych ludzi, którzy w pewien sposób zostali zmuszeni do popełnienia jakiegoś przestępstwa, ale rządy zamiast zastanowić się jak rozwiązać problem udają, że go nie ma, a najprostszym rozwiązaniem jest po prostu wsadzić takich ludzi do więzienia.
kaem wrote:w TDCAU- w wersji za kratami Michael dał (...) Odwagi. (...) Postawił wszystko na jedną kartę. Skoro piosenka jest o systemie, to gdzie system daje dupy? Mało resocjalizacji to jedna z większych pięt achillesowych systemu. Plus upupianie obywateli, o czym w tekście piosenki jest. I rozwinięcie tekstu Why You Wanna Trip On Me i Jam, ewidentnie.
Michael tym kfm wiele ryzykował. I dostał po łapach. Ale pokazał jaja. Jak nigdy w życiu. (...) To się punktuje. Dla mnie (...) TDCAU (jail) to lider w całej zabawie. Nie wygrywa gadżetami (fryzurą, ładną cerą, uczesaniem czy bębnem tudzież innym przedmiotem), a wyrazistością w wizji i tym, jak ujmuje przesłanie utworu.
Talitha wrote:W południowoamerykańskich więzieniach warunki odsiadywania kary, phii nawet czekania na wyrok sądu, są tragiczne. Wszechpanująca anarchia, korupcja, brak poszanowania dla godności ludzkiej i fundamentalnych praw człowieka to tylko przykłady codzienności, z jaką zmagać się muszą więźniowie. Ludzie ci mają ograniczone prawo do obrony i prawdziwego, rzetelnego procesu, tam nie ma czegoś takiego jak bezstronny sąd. Wśród więźniów jest wielu Europejczyków, głównie przemytników narkotyków, którzy nijak nie mogą podlegać rodzimemu prawu. Z góry zakłada się, iż czynu dopuścili się świadomie i dobrowolnie i nikogo nie interesuje fakt, iż mogło być inaczej. Jedno z najniebezpieczniejszych więzień znajdują się w Wenezueli, złą sławą okrzyknięte jest także amerykańskie więzienie w Guantanamo, ale o nim ostatnio było dość głośno za sprawą zapewnień Obamy, że zostanie ono zamknięte.

W związku z tym nie rozumiem jakiej to nielogiczności można dopatrywać się w kfm wersji więziennej. Ten teledysk to otwarty protest przeciwko łamaniu praw człowieka, ukazanie otwartej walki z niesprawiedliwym systemem państwa. Ta wizja trafia do mnie o wiele bardziej niż fikanie z bębnami po ulicach Rio.
Podoba wam się ono, bo ładniej zgrane? Bo nie treść tylko forma się liczy?
kaem wrote:Obie wersje pod względem przekazu są tożsame, o czym już pisała Talitha. Tyle że w wersji więziennej przekaz jest na tyle czytelny i mocny, że po mordzie daje. W wersji Olodum brakuje wstępu, legendy. Michael lubował się we wstępach, w erze HIStory sobie je darował. Tu aż prosi się o takowy, w formie dokumentalnej najlepiej, by zachować surowość obrazu, przekazu i podkreślić surowość samej piosenki.
Ale sam pomysł nagrania kfm w slumsach, z ludźmi z ulicy jest godny pochwały. (...) Oba filmy wzbudziły protesty władz, znaczy Michael dotykał czegoś ważnego. Zabrakło ostatniego odważnego kroku, by ten filmik uczynić klarownym.
Renata wrote:wersja brazylijska nie przemawia do mnie tak jak więzienna. (...) Zamierzeniem było pokazanie biedoty a pokazali ludzi, którzy są niesamowicie szczęśliwi i weseli, więc gdzie to przesłanie?
Mariurzka wrote:zaczyna rodzić się pytanie - jak to jest z tym obrazem jako ilustracją muzyki? Co jest lepsze - dosłowność, czy wieloznaczność? Wydaje mi się, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi - bo zarówno dosłowność, jak i wieloznaczność w sztuce potrafią być i zaletą i przekleństwem.

Brazylijska wersja TDCAU emanuje tą kompatybilnością z przesłaniem tekstu. Mamy tam przecież tych, którzy szczerze i prawdziwie mogą zawołać They don't care about us. Do tego mamy żywiołowość, która dla mnie niekoniecznie jest brazylijsko kolorowa, ale bardziej jest swoistym pozawerbalnym przekazem głoszonych treści.

Z drugiej strony zaś - więzienie. Wydaje się, że dosłowne, że naciągane. Dla mnie staje się metaforą. Oglądając ten kfm omijam tę dosłowność, a zaczynam widzieć hamletyczne stwierdzenie o państwie, będącym więzieniem; dostrzegam poza więzienną stylizacją historię o labiryncie prawa i bezprawia (a stąd krok tylko do kafkowskich rozważań o człowieku wmanipulowanym w macki bezdusznego aparatu, zaszczutym i otoczonym przez tych, którzy mają go za nic).
I mimo całego szacunku do brazylijskich faveli - więzienny Michael Jackson przemawia do mnie bardziej.
anja wrote:w brazylijskiej Michael jest wreszcie taki jakiego najbardziej chciałabym widzieć.
Jest … zwyczajny. Nie boi się ludzi, nie puszy się, nie nadyma. Ot, facet w jeansach i koszulce na biednej brazylijskiej ulicy.
I najważniejsze - jest spontaniczny. Wiem, że do tego był jakiś scenariusz, ale nie widać tego odgrywania wielkiej roli „bojownika o sprawiedliwość”, choć i tak pociąga za sobą tłumy.
Minimalizm środków, a przekaz i tak działa.
a_gador wrote:TDCAU (wersja brazylijska). To jest taki gadżet, ale nie w sensie taniego efekciarstwa, chociaż.... , nie w sferze realizacji, bo pozbawiony jest przecież technologicznych zdobień. Ten kfm może oczarować - mieni się feerią barw, pulsuje rytmem, ma pozytywny, złagodzony wydźwięk bo fawele w Rio de Janeiro nie są takim radosnym i bezpiecznym miejscem, jak to z tego kfm-u wynika, ale oczywiście egzotyka tego miejsca może fascynować turystów i, o właśnie, Michaelowa wizja przedmieścia to taka sympatyczna kartka z podróży. Natomiast [*więzienna] naprawdę wciska w fotel, "uwiera" świadomość swoim realizmem.
* pozwoliłam sobie na małą modyfikację

i na koniec takie refleksje...
a_gador wrote:Chyba jednak bliższe są mi cierpienia cicho łkającej duszy niż wrzaskliwa walka z systemem.
Talitha wrote:(...) szukam we wszystkich obiektywizmu, bo nie lubię gdy kręcą się wokół Michaela, poza tym jak się naczytam interpretacji obszernie opisujących te wszystkie traumatyczne wydarzenia, to bokiem mi to zaczyna wyłazić i mam tego po prostu dość.
homesick wrote:piszesz o egoizmie u artysty jakby byl zbrodnia, a to najwiekszy skarb. autorefleksja, grzebanie w najciemniejszych zakamarkach wlasnej osobowosci, wyrzucanie bebechow na wierzch, ekshibicjonizm emocjonalny, dylematy jednostki - ja tego szukam w sztuce.
Talitha wrote:Co za dużo, to niezdrowo ;]
Phoenix wrote:Artysta czerpie inspiracje z różnych źródeł, a jego własne przeżycia są jednym z nich. Cała płyta HIStory jest jakby naładowana tym, co działo się wokół Michaela już po okresie wydania Dangerous. Szczerze powiedziawszy, to trudno sobie jest wyobrazić, jak wyglądałaby płyta, gdyby Michaela ominęły te zdarzenia z oskarżeniami i następstwa tego. Nie sposób jest nie odnosić się do jego osobistych przeżyć, kiedy zapewne to one spowodowały, że Michael zyskał też obraz na brutalność systemu wobec jednostki.
Talitha wrote: To jest to obiektywne spojrzenie.
Poruszyłaś w tym jednym zdaniu zarówno kwestię osoby jak i jej stosunków z otaczającym systemem.
===edit===

Mala przysluge zrobie ;]
MJowitek wrote:wydzielone z tematu Interpretuj Tekst! (o They Don't Care About Us)

To ja jeszcze swoje trzy grosze, o tej walce z systemem.
Od jakiegoś czasu wydaje mi sie, że to nie takie proste, bo..sama juz nie wiem kto tu kim manipuluje.

Ot, w necie jest masa "teorii spiskowych", przy których nowa płyta to pikuś.
Tak teraz przychodzi mi do głowy Globalny Bank Nasionzwany Arką Noego, stworzony by zachować nienaruszone, niezmodyfikowane ziarno dla potomnych. Teoria spiskowa mówi, iż te kilkadziesiąt ton próbek ziaren to nie tak do końca ogród botaniczny, dla bezpieczeństwa schowany 130 metrów pod powierzchnią góry w Norwegii, tylko: albo ktoś wie o jakiejś wojnie/ kataklizmie, o którym my nie wiemy, i sobie zachomikował kupę ziarna, albo jest świadomy tego, jak bardzo obecnie żywność jest genetycznie modyfikowana (w wersji skrajnej, ma plan wytruć 98% ludności, będzie więcej miejsca, przestrzeni, władzy dla niego) i to dlatego zainwestował ok 9 milionów dolarów w mega lodówkę. Jak próbowałam kiedyś doczytać, kto to tak zainwestował w dziedzictwo ziarenkowe dla potomnych w trosce o naturę, to trafiłam m.in. na nazwiska Gates, Rockefeller, czy..fanfary Monsanto (lider w modyfikowaniu ziarenek). No chyba, ze te artykuły mówiące o tym Banku i jego inwestorach to jeden wielki fake na skale światową.
Albo... te nazwiska i koncerny wcale nie sa takie złe jak się nam kojarzą, i naprawdę chcą dobrej przyszłości dla naszych dzieci. Mmmhm.

No i teraz świetnie, bo nie wiadomo. Albo ja sobie podczytuje tu i tam artykuły ludzi (czy organizacji) walczących z systemem, wierzących, że da się jeszcze otworzyć ludziom oczy, albo podczytuję świetnie skonstruowane wywody szaleńców, którzy pseudo spiskiem doprowadzają ludzi do strachu, złości, poczucia bezsilności (trafiłam kiedyś na jakimś forum na dyskusje, czy da się w domowych warunkach tez chomikować ziarno, i które najlepiej) odciągając ich od prawdziwych problemów.

I weź tu człowieku się ogarnij komu wierzyć. Chyba sobie. Być wiernym swoim przekonaniom, swoim ideom, przyjaciołom, niezależnie od tego jak inni Cie nazywają. W co Cię wtłacza system. Bo ja nie wiem już czym ten system jest i kto kim manipuluje.

Można też się napić wody z kranu, wedle innej teorii zaczyna się w niej pojawiać prozak w celu uspokojenia ludności. W sumie..niegłupi pomysł :wariat:
Last edited by cicha on Tue, 04 Jan 2011, 11:55, edited 1 time in total.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
User avatar
Speed Demon
Posts: 938
Joined: Mon, 09 Apr 2007, 23:17
Location: Otwock

Post by Speed Demon »

Tekst tygodnia:
2300 Jackson Street
Album: 2300 Jackson Street (1989)
Słowa i muzyka: Gene Griffin, Jackie Jackson, Jermaine Jackson, Randall Jackson, Tito Jackson, Teddy Riley

obejrzyj teledysk

Trochę historii:
Utwór został wydany w 1989 roku, jako singel do płyty The Jacksons o tym samym tytule. W piosence słychać wokal Michaela Jacksona, który wcześniej opuścił grupę, aczkolwiek jest to jedyny utwór na albumie, na którym śpiewa ten artysta. Śpiewają tu również dwie siostry, Rebbie i Janet Jackson.
2300 Jackson Street opowiada o rodzinie Jacksonów i ich dzieciństwie w Gary w stanie Indiana. W teledysku pojawili się prawie wszyscy członkowie rodziny, oprócz La Toyi i Marlona, który jednak śpiewał w piosence. Widz ogląda rodzinę Jacksonów grającą w bilard oraz Jermaine'a, Tito, Randy'ego i Jackiego grających w football. Teledysk nagrano w marcu 1989 roku.

Image

Przez większość utworów na albumie, skład The Jacksons tworzyli: Jermaine, Jackie, Randy i Tito. Nie tylko więc Michael, ale i Marlon zrezygnował z gry w zespole rodzinnym, stawiając na karierę solową (w 1989 roku ukazały się trzy solowe płyty braci: Jackiego Jacksona Be The One, Jermaine'a Don't Take It Personal i Randy'ego Randy & The Gypsys; w tym roku również Janet wydała swoją płytę Rhythm Nation 1814; dwa lata wcześniej Marlon Jackson wydał Baby Tonight a Michael Jackson Bad).
Jacksonowie zdecydowali się zapuścić na nowe tereny, współpracując z producentami gatunku new jack swing Teddym Rileyem i Genem Griffinem przy She i utworze tytułowym (znamienne, że jest to pierwsza współpraca z Michaelem przed albumem Dangerous).
Tytuł i zdjęcie na okładce albumu reprezentują dom Jacksonów w Gary w stanie Indiana. Singel dotarł do #9 listy R&B Billboardu.
Album zaprojektowano jako pean na cześć rodziny. We wkładce do płyty pojawia się wstęp napisany przez Jermaine'a. Płytę bracia promowali udziałem w talk show Donahue, w którym pojawili się wraz z rodzicami i dziećmi.
Według J.R. Taraborrelliego, Michael Jackson rozmawiał z jednym z szefów Epic, Walterem Yetnikoffem prosząc, by zaopiekowano się albumem i odpowiednio go wypromowano, jednak wytwórnia nie podjęła się tego uważając, że publika nie jest zainteresowana grupą, jeżeli w jej szeregach nie ma MJ.
Po wydaniu 2300 Jackson Street wygasł kontrakt z Epic. Nie podpisano kolejnego. The Jacksons oficjalnie rozpadli się na początku 1990 roku. Jako zespół wystąpili jednak w 2001 roku na dwóch koncertach świętujących trzydziestolecie kariery Michaela Jacksona. W 1994 roku rodzina stworzyła specjalny program The Jacksons Family Honors, podczas którego zaśpiewali piosenkę z płyty, If You'd Only Believe (z gościnnym udziałem Celine Dion). W 2009 roku też Jackie, Jermaine, Marlon i Tito wystąpili w reality show The Jacksons Dynasty.
uzupełnił kaem

Jermaine Jackson napisał o "Ulicy Jacksonów":
Wiele lat temu Bóg zasadził specjalne ziarno w ziemi. Ziarno umieścił, aby uprawiano je, karmiono i dbano o nie z wielką troską. Zaczęły z niego wyrastać silne korzenie i później piękne drzewa. Korzenie zajęte były zdobywaniem substancji odżywczych z ziemi, aby drzewo mogło rosnąć w siłę i dumę na solidnym gruncie. Mijały lata, drzewo wypuściło wiele gałęzi. Gałęzie były silne razem i z osobna i zawsze towarzyszyły im kolibry, skowronki i inne rodzaje śpiewających ptaków. Mimo że gałęzie rosły, każda w inną stronę, to wiedziały, że jeśli będą razem to drzewo sprosta wszelkim czekającym na nie burzom. Drzewo było pięknym widokiem i każdy kto je zobaczył, chciał wziąć jedną lub dwie gałęzie dla własnej uciechy, ale korzenie zawsze wierzyły, że "Razem jesteśmy silni, podzieleni upadamy, wspólnie sprostamy wszystkiemu".
Dziś drzewo rośnie w umysłach wielu istot ludzkich na całym świecie. Nie ważne jak daleko rozrosną się gałęzie, wszystko zaczęło się wraz z ziarnem zasadzonym przy Ulicy Jacksonów 2300 w Gary, w stanie Indiana. Korzeniami drzewa są Katherine i Joseph Jackson, którzy dali drzewu życie, przewodnictwo i silne podstawy, aby cały świat mógł docenić jego piękno i to, co sobą reprezentuje.


Image


2300 Jackson Street
2300 Jackson Street
2300 Jackson Street

Memories of growing up
And working hard
Our childhood passed us by

Mom and Dad
Sacrificed their wants and needs
So we could reach the light
Although the times were tough for us
We knew they both worked hard
They gave us all their hearts could give
And still made room for love
All united
And standing strong
And still today
We're one big family

2300 Jackson Street
Always home
2300 Jackson Street
Always home

Ooh, harmony, together we'll join
Hands and sing
Our love across the land, ooh

Remember, we always said
If we got a chance
We'll plan our work
And work our master plan

Although the road of life is tough
It has its ups and downs
We are the one and all
If we stay together we can conquer all
All united
And standing strong
And still today
We're one big family, ooh

2300 Jackson Street
Always, always home
2300 Jackson Street
Always, always home

Mother and Father
They raised us to be
The best that we could be
Now the stage is set
The curtain's up
The crowd applauds your name

Then give a smile
Let's do your best
No matter how far we go

2300 Jackson Street
Always home
2300 Jackson Street
Always home
2300 Jackson Street
Always home
2300 Jackson Street


Ulica Jacksonów 2300
tłum. Kelly

Ulica Jacksonów 2300
Ulica Jacksonów 2300
Ulica Jacksonów 2300

Wspomnienia dorastania
I ciężkiej pracy
Nasze dzieciństwo przeminęło obok nas

Mama i Tata
Poświęcili swe pragnienia i potrzeby
Abyśmy mogli sięgnąć światła
I mimo, że czasy były dla nas trudne
Wiedzieliśmy, że oboje ciężko pracowali
Ofiarowali nam wszystko, co tylko ich serca mogły dać
I wciąż robili miejsce na miłość
Wszyscy zjednoczeni
Pozostali silni
I po dziś dzień
Jesteśmy jedną wielką rodziną

Ulica Jacksonów 2300
Zawsze domem
Ulica Jacksonów 2300
Zawsze domem

Och, harmonia, razem połączymy
Nasze ręce i wyśpiewamy
Naszą miłość na cały świat, och

Pamiętasz, jak zawsze mówiliśmy
Że jeśli dostaliśmy szansę
Zaplanujmy naszą pracę
I zrealizujmy nasz główny cel

Mimo, iż ścieżka życia jest trudna
Ma swoje wzloty i upadki
Jesteśmy jednym i tym samym
Jeśli będziemy trzymać się razem, możemy osiągnąć wszystko
Wszyscy zjednoczeni
Pozostali silni
I po dziś dzień
Jesteśmy jedną wielką rodziną, och

Ulica Jacksonów 2300
Zawsze, zawsze domem
Ulica Jacksonów 2300
Zawsze, zawsze domem

Matka i Ojciec
Oni wychowywali nas, abyśmy byli
Najlepsi, jak tylko potrafimy
Teraz scena jest gotowa
Kurtyna się podnosi
Tłum skanduje twe imię

Zatem uśmiechnij się
Bądź jak najlepszy
Nie ma znaczenia, jak daleko zajdziemy

Ulica Jacksonów 2300
Zawsze domem
Ulica Jacksonów 2300
Zawsze domem
Ulica Jacksonów 2300
Zawsze domem
Ulica Jacksonów 2300


Dzięki cicha za małe przypomnienie NO.

Zmęczyliśmy więc "TDCAU" - tekst poruszający całą gamę tematów społecznych. Począwszy od pierwszych wersów (tu wasze różne propozycje, co oznacza zwrot "Skinhead, Dead head" - moim zdaniem, czego nikt nie napisał, ta piękna, nieprzetłumaczalna gra słów oznacza, że ludzie pokroju skinów mają w głowie "martwo", tj. pusto - żadnej większej aktywności mózgu), poprzez słynne "Jew me, sew me" aż do powtarzanego refrenu.

Chodzi o frustrację i niemoc, jaką czuje jednostka, poszukiwanie kogoś, kto zmieni to, że "Im na nas nie zależy".

A więc po dwóch tekstach przekazujących mimo wszystko negatywne emocje przyszedł czas na ocieplenie klimatu, a ocieplimy się przy cieple domowego ogniska. Mało popularny utwór z mało popularnej płyty The Jacksons, jedyny, na którym znajdziemy naszego Króla.


解释文本
Last edited by Speed Demon on Tue, 04 Jan 2011, 21:11, edited 1 time in total.
User avatar
kaem
Posts: 4415
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:29
Location: z miasta świętego Mikołaja

Post by kaem »

Speed Demon wrote:A więc po dwóch tekstach przekazujących mimo wszystko negatywne emocje przyszedł czas na ocieplenie klimatu, a ocieplimy się przy cieple domowego ogniska.
No taaak. To ja chyba jednak ciepły nie będę. To dziwna piosenka, wbrew przyzwoitej reszcie albumu. Trzydziestoparoletni wokaliści, chcący być traktowani serio i walczący o być albo nie być w showbiznesie po drastycznej zmianie składu, śpiewający o kochanej mamusi i tatusiu w piosence tytułowej o smaku masła.. Eeee.
I do tego w momencie, kiedy tarcia w rodzinie narastały na sile. Jakby chciano wzmocnić nieprawdziwą fasadę. Po co ona? Po co to udawanie, że jest dobrze, skoro nie było? Czy to czasem Michaelowi nie weszło w krew i wyszło na złe potem?
Michael wraz z braćmi wręcz obsesyjnie dedykował każdą płytę braci i płyty solowe swojej mamie, a równocześnie koniec życia pokazał, że był daleko od niej- nawet wtedy, kiedy większa bliskość miałaby sens. Rażąca sprzeczność?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
User avatar
Margareta
Posts: 1017
Joined: Sat, 22 Aug 2009, 15:54
Location: południe kraju nad Wisłą

Post by Margareta »

(Płyty "Victory", a zwłaszcza "2300 Jackson Street" odbieram jako nagrane na siłę. Są lepsze i gorsze utwory, ale brakuje im duszy którą miały wcześniejsze. Michael po nagraniu "Thrillera" definitywnie chciał realizować się jako artysta solowy, a jego udział w nagraniu "2300 Jackson Street" odbieram jako czyn "dla przyzwoitości".)
Widzę, że nie tylko ja dostrzegam hipokryzję tej piosenki.
kaem wrote:w momencie, kiedy tarcia w rodzinie narastały na sile. Jakby chciano wzmocnić nieprawdziwą fasadę. Po co ona? Po co to udawanie, że jest dobrze, skoro nie było? Czy to czasem Michaelowi nie weszło w krew i wyszło na złe potem? Michael wraz z braćmi wręcz obsesyjnie dedykował każdą płytę braci i płyty solowe swojej mamie, a równocześnie koniec życia pokazał, że był daleko od niej- nawet wtedy, kiedy większa bliskość miałaby sens. Rażąca sprzeczność?
Nie wiem, ale przypuszczam, że po pierwsze po to żeby ucieplić trochę publiczny wizerunek rodziny o której świat dowiedział się już sporo niemiłych rzeczy, po drugie "dla przyzwoitości" bo jednak fakt pzostaje faktem, że to ojcu zawdzięczali to, że usłyszano o ich muzycznym talencie.
Michaelowi zapewne zależało na tym aby prawdę o jego relacjach z matką zostawić dla siebie. Nie miał w końcu obowiązku mówić wszem i wobec o tym jak jest naprawdę. Myślę, że zadziałało tu poczucie przyzwoitości.
Last edited by Margareta on Sat, 08 Jan 2011, 15:00, edited 1 time in total.
User avatar
Speed Demon
Posts: 938
Joined: Mon, 09 Apr 2007, 23:17
Location: Otwock

Post by Speed Demon »

kaem wrote: I do tego w momencie, kiedy tarcia w rodzinie narastały na sile. Jakby chciano wzmocnić nieprawdziwą fasadę. Po co ona? Po co to udawanie, że jest dobrze, skoro nie było? Czy to czasem Michaelowi nie weszło w krew i wyszło na złe potem?
a do tego ten "piękny werset"
Mama i Tata
Poświęcili swe pragnienia i potrzeby
Jakby tylko zamiast "swe" wstawić "nasze" to brzmiałoby to bardziej prawdopodobnie. Dla mnie dużo tu tej nieprawdziwości, no i właśnie - dlaczego i po co? Dlaczego mieliby ocieplać wizerunek rodziny - zwłaszcza Mike, którego płyty niezależnie od jego prasy, sprzedawały się doskonale?
User avatar
Amelia
Posts: 355
Joined: Thu, 06 Aug 2009, 21:30
Location: Jaworzno

Post by Amelia »

Dlaczego mieliby ocieplać wizerunek rodziny
Hasło: La Toya Jackson (przynajmniej dla mnie).
Sesja do Playboy'a, destruktywny związek z Jack'iem Gordon'em (trwał od 1987). Pojawiła się czarna owca w rodzinie. "Naga prawda o mojej rodzinie" wydana zostało bodajże w 1990, 91 (?), ale rodzina zapewne już ten rok, dwa lata wcześniej wyczuwała potencjalne zagrożenie.
KATHERINE: La Toya, którą widziałam na początku 1989 roku, nie była tą samą La Toyą, którą znałam wcześniej. Nie byłam w stanie temu zapobiec.
REBBIE: Sytuacja La Toi w 1989 roku była niczym tajemnica. Co będzie dalej? Zastanawiałam się.
REBBIE: La Toya zaprzeczyła w rozmowie ze mną temu, jakoby rozebrała się dla Playboya tak samo dobitnie, jak zaprzeczyła temu, że pisze książkę.Z przykrością muszę stwierdzić, że po raz kolejny dowiedziałam się prawdy z mediów.
Sądze więc, że ten utwór został popełniony w ramach działań zapobiegawczych.
Wojny jeszcze nie ma, ale już się zbroimy.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
User avatar
anja
Posts: 459
Joined: Sat, 19 Dec 2009, 20:41
Location: Kielce

Post by anja »

kaem wrote:Po co to udawanie, że jest dobrze, skoro nie było? Czy to czasem Michaelowi nie weszło w krew i wyszło na złe potem?
Nikt nie lubi jak się o jego rodzinie mówi źle. Szczególnie boli jeśli to obcy ludzie mówią o niej źle. Łatwiej chyba samemu czasem puścić parę z ust niż słuchać jak inni mówią źle o twojej rodzinie. Wtedy raczej chciałoby się bronić, że w końcu to nie jest aż tak źle, że przecież są też pozytywne strony, że czasami jest przecież ta bliskość i zrozumienie mimo, że właśnie przed chwilą wkurzony tatuś czy mąż przylał ciężką ręką.
I myślę, że o ile Michael sam mówił o bestialskim zachowaniu swojego ojca, to dla przeciwwagi idealizował obraz matki.
I zgodził się na udział w utworze 2300 Jackson Street, bo może myślał: kurka jakie „oni” ci obcy ludzie z mediów mają prawo mówić źle o mojej rodzinie.

Nasunęło mi się jeszcze jedno odniesienie. Przecież nawet dzieci i żony czy mężowie z rodzin dysfunkcyjnych (np. z problemem alkoholowym, z problemem przemocy) ukrywają przed otoczeniem swoje kłopoty, a nawet zaprzeczają sami przed sobą, że coś takiego ma miejsce. A jaki to budzi dyskomfort i poczucie winy, że przecież ci którzy powinni być najbliżsi okazują się oprawcami, trzeba się ich bać albo wstydzić, a powinno się kochać.

Jeśli źle się dzieje, to często akcentujemy, wręcz wyolbrzymiamy to co dobre, nawet jeśli są to drobnostki. Tak zrobili Jacksonowie.
Jednak myślę, że taki utwór jak 2300 Jackson Street nie powinien w ogóle się ukazać, bo hipokryzja z niego bijąca nie zamydliła oczu wielu osobom, a wręcz budzi niesmak. Lepiej było przemilczeć. Tu chyba sprawdziła by się reguła, że czasem milczenie jest złotem.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels
- John Lennon
Post Reply