"Girl You're So Together" nie pasuje mi do koncepcji "Off The Wall". To miał być album głównie w klimacie tanecznym, z dwoma przerywnikami w postaci ballad. "Girl You So Together" to trochę inny klimat. Mnie osobiście kojarzy się ze Steviem. Zwłaszcza krótkie syntezatorowe (?) sekwencje w refrenie. Bardzo urokliwa piosenka i bardzo zgrana z jego chłopięcym wokalem.Speed Demon pisze: Ale poprzedni utwór jakoś mi umyka gdy słucham "Girl you're so together", który bardzo pasowałby mi na Off the wall z powodu klawiszy - na początku zdawało mi się, że to gitara (a może przewija się tam gitara? Styl jak w "Rock with you") - i wspaniałych smyczków (smyczków nigdy dość). Ach i oczywiście kapitalna solówka gitarowa w wielogłosie, znakomity patent na parę lat przed Iron Maiden;)
Michael Jackson - Farewell My Summer Love (1984)
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
- Speed Demon
- Posty: 938
- Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
- Skąd: Otwock
No więc nie jest zbiegiem okoliczności, że czułem to trochę w klimacie "I can't help it". Nie wiem, to pierwsze odczucia po trzech dniach sluchania:)Margareta pisze: "Girl You're So Together" nie pasuje mi do koncepcji "Off The Wall". To miał być album głównie w klimacie tanecznym, z dwoma przerywnikami w postaci ballad. "Girl You So Together" to trochę inny klimat. Mnie osobiście kojarzy się ze Steviem. Zwłaszcza krótkie syntezatorowe (?) sekwencje w refrenie. Bardzo urokliwa piosenka i bardzo zgrana z jego chłopięcym wokalem.
Ja dopiero teraz uświadomiłam sobie podobieństwo do stylu Steviego w "Girl You're So Together". W "I Can't Help" słyszałam od dawna, w końcu jest on jej współautorem.Speed Demon pisze: No więc nie jest zbiegiem okoliczności, że czułem to trochę w klimacie "I can't help it". Nie wiem, to pierwsze odczucia po trzech dniach sluchania:)
Farewell My Summer Love jest jedną z dwóch płyt, które kocham miłością absolutną. Tą drugą jest oczywiście Off The Wall dorosłego Michaela, ale o tym już wspominałam wcześniej. Zalety krążka jako całości jak i poszczególnych utworów pięknie opisali min. component, Speed Demon, Anet18, więc nie będę się rozpisywała, bo w zasadzie podpisuję się pod tymi recenzjami. Nie rozumiem do dziś polityki Motown i faktu niewydania tej płyty po nagraniu znajdujących się na niej piosenek, a przecież to był 1973 rok, jestem pewna, ze osiągnęłaby spory sukces. Nie ma na niej słabego utworu, każdy brzmi pięknie, każdy w jakiś sposób urzeka i zachwyca. Płyta ta ma też niezaprzeczalny atut, a mianowicie wokal 15-letniego Michaela w okresie mutacji, jedyny w swoim rodzaju. Takie smaczki wokalne mamy jeszcze tylko na "Forever, Michael", Nie potrafię uszeregować tych piosenek od najlepszej do najgorszej, wszystkie są najlepsze, ale moim numerem 1 jest utwór zamykający płytę. To make my father proud jest niepowtarzalne, słowa, muzyka, interpretacja Michaela po prostu wbijają w fotel. Utwór ten wywołuje we mnie takie emocje, których nie potrafi wywołać wiele piosenek dorosłego MJ. Jest doskonały pod każdym względem.
Krążek zasługuje na 6 i daję ją z czystym sumieniem. Dodam jeszcze, że jestem szczęśliwą posiadaczką oryginalnego amerykańskiego vinyla z 1984 roku i mimo iż mam płytę cd z tym albumem, zdecydowanie wolę słuchać pierwszej. Płyty vinylowe maja swój urok:)
Krążek zasługuje na 6 i daję ją z czystym sumieniem. Dodam jeszcze, że jestem szczęśliwą posiadaczką oryginalnego amerykańskiego vinyla z 1984 roku i mimo iż mam płytę cd z tym albumem, zdecydowanie wolę słuchać pierwszej. Płyty vinylowe maja swój urok:)
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...