Katastrofa w Smoleńsku. Śmierć prezydenta RP.

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

Rozmawiałam z dwiema pewnymi osobami jeszcze wczoraj w nocy i dziś przed południem. To, czego się dowiedziałam, a nie wiedziałam tego wcześniej, trochę mnie... zdumiało, żeby nie powiedzieć zszokowało. Brzmi to jak dobry film science fiction, tym bardziej, że ja nie znam fachowego słownictwa, ale podzielę się z Wami tym, co wiem. Te osoby (nie mogę powiedzieć kto to) są dość blisko sprawy, w sensie wiedzą dużo i części tych rzeczy na pewno nigdy nie usłyszymy w tv.

1.faktycznie ciała Arka i Roberta (między innymi; o innych nie wiem) były całe. mundury wyjściowe były czyste i całe, bo były odwieszone na czas lotu. oni latali w koszulach. osobiście nie znam się na częściach samolotu i nie wiem które to zdjęcie, ale jednak kokpit i ta część przednia samolotu nie była rozbita, dlatego ich ciała były całe, nie spalone czy cokolwiek. mogło ich zabić samo uderzenie
2.albo zostali dobici.
niestety to jest możliwe. wiem, jakie były różne opinie po upublicznieniu tych ruskich filmików na YouTube, że słychać strzały, potem ktoś mówił, że to nie były strzały.
3.Brata Arka nie dopuszczono do jego ciała. Krzysiek sam nic nie chce na ten temat rozmawiać, mogę się tylko domyślać dlaczego, ale jedno jest pewne, że ciała Arka nie widział. Kazano mu tylko zostawić próbki DNA i następnego dnia już miał załatwiony samolot do PL razem z tymi osobami, które nie rozpoznały swoich bliskich lub też ich do nich nie dopuszczono.
4.to była decyzja Rosji,żeby większość członków załogi wróciła jako ostatnia, m.in.Arek i Robert, mimo że ich ciała były całe, zatem były/mogły być rozpoznane od razu. Z jakiegoś jednak powodu wstrzymywali to do ostatniej chwili.
5.bliski kolega pewnej osoby,Rosjanin, zdecydował się udzielić informacji osobie bardzo bliskiej swojego kolegi. my nie możemy wiedzieć kim on jest, ale ona podzieliła się ze mną tą informacją:
-Rosjanie mogli i mogą zrobić wszystko -pozmieniać zapisy z czarnych skrzynek, pozmyślać w raportach itd. nikt im tego nie zabroni, bo to jest sprawa "odgórna". to oni rządzą tą sprawą i podejmują decyzje nawet kiedy i co wysłać. Polska nie ma nic do gadania- taka jest prawda.
-autorzy filmików (z YT) wcale nie zostali przesłuchani przez stronę Rosyjską. ponadto- zniknęli bez śladu, więc mogli zostać nawet skasowani lub wywiezieni w zimną odległą część Rosji, a ich rodziny zastraszone. -tak tam nadal jest.
6.za sterami raczej na pewno siedział gen.Błasik. wg zeznań kilku oficerów, domyślam się, że kolegów Arka i Roberta, Błasik miał to w zwyczaju, że rozkazem odsuwał od sterów głównego pilota i sam przejmował lot. mówili to ci, którzy kilka razy z nim mieli przyjemność latać. Błasik, jak wspomniałam już w poprzednim poście, był zwierzchnikiem sił powietrznych, zatem najwyższym dowódcą Arka & co. mimo rozsądku, odpowiedzialności pracy, rozkaz to rozkaz i musiał się posłuchać. nie słychać Arka w ostatnich 3 minutach zapisu rozmów w kokpicie, więc (potocznie mówiąc) kazał mu się zamknąć i tyle.
7.Ewa Kopacz,minister zdrowia, która jeździła do Rosji kilka razy, a potem miała informować jak się sprawy z ciałami mają - też nie mogła za wiele powiedzieć.też mogła nie być dopuszczona do wielu rzeczy,mimo że oficjalna minister i lekarz z wykształcenia. i nie wiem, czy pamiętacie, już pod koniec kwietnia, kiedy trzeci transport ciał tak się opóźniał, powiedziała, że wielu ciał lub części nie można nadal zidentyfikować, że to bardzo trudne. powiedziała to we środę, a już w piątek miały przylecieć wszystkie i mówiło się oficjalnie i w tv, że już wszyscy, że się udało, że rodziny mogą pochować swoich bliskich. nieoficjalnie niektórzy domyślali się, że w tych szczelnie zamkniętych trumnach mogą być nie wszystkie części ich bliskich, ale nikt wtedy nie miał głowy i sposobu, żeby dowiedzieć się prawdy,co jest w środku. tymczasem od jakiegoś czasu teraz znowu wiadomo, że jeszcze jakieś szczątki zostały w Rosji. raz, że teraz już można wiedzieć czyje, dwa,że nie wiadomo gdzie się znajdują, a nawet jak się znajdą, to co z nimi teraz zrobić? głowę dam, że Rosja będzie tak kombinować, żeby ich nie znaleźć, nie wydać, żeby nie było podstaw do ekshumacji zwłok na stronie polskiej, gdzie może wydać się przez to wiele spraw, które Rosja być może usiłuje ukryć.

8.Kaczyński prowadził twardą politykę z Rosją.domagał się swoich interesów, dobrych interesów Polski,co zapewne, a raczej na pewno w jakimś stopniu godziło w interesy państwa Rosyjskiego. nie mogło im to się podobać. Nie znam całej sprawy ze szczegółami,ale podobno Rosja robiła wszystko, żeby nie wysłać zaproszenia Kaczyńskiemu i przedstawicielom rządu, rodzin katyńskich itd. i oni upierali się, że to nie jest oficjalna wizyta. Wcześniej oficjalnie jednak poleciał D. Tusk z kilkoma swoimi ludźmi (Arek też ich wiózł), bo Tusk się dobrze układa z Rosjanami. Tak więc Kaczyński na pewno im nie pasował i chcieli go w pewien sposób powstrzymać. Tu kończą się pewniki. Nie twierdzę na pewno, że władze rosyjskie chciały zabić Kaczyńskiego, ale na pewno coś na rzeczy było, żeby uniemożliwić mu przylot, a później punktualne pojawienie się na tych uroczystościach. On mógł się tego domyślać i za wszelką cenę chciał wylądować w tym Smoleńsku, zdążyć, mimo że mógł też wiedzieć, że warunki (pogodowe) nie sprzyjają.Prezydent + zwierzchnik sił powietrznych to niemal jak Bóg dla oficerów.w sensie... mogli mówić, że to niebezpieczne, że lepiej polecieć na lotnisko w innym miejscu. I wtedy mógł się włączyć Błasik, że trzeba wylądować choćby nie wiem co. Jestem pewna, że gdyby decyzja należała tylko do Arka, to nie lądowałby tam.

9.To wszystko, katastrofa i to co teraz się dzieje, jest bardzo mocno związane z polityką i stosunkami międzynarodowymi.Rosja jest mocarstwem nieprzejednanym pod każdym względem.Posiadają moc i o tym doskonale wiedzą, oni i inne państwa. W Czeczeni nadal mordują ludzi, ci, którzy sprzeciwiają się Putinowi i jego decyzjom, są w najlepszym wypadku wywalani ze stanowisk jakie sprawują, w najgorszym po prostu kasowani. Lud jest zapatrzony w swoją władzę.
10.Sprawa polska: obecny rząd, czy rząd ogólnie tak na dobrą sprawę nie może kiwnąć palcem na Rosję.mimo, że jesteśmy wolnym krajem, to jednak nadal jesteśmy w pewnym stopniu zależni od Rosji, choćby w sprawie gazu. pytałam, bo nie znam się za bardzo na tym, ale skądinąd mielibyśmy czerpać gaz, jak nie z Rosji, jak już jest i gazociąg i wszystko. Z Norwegii się nie da, bo nie ma połączenia, poza tym jest dużo droższy. W innych częściach Europy to są znikome ilości, a to właśnie Rosja ma największe złoża.Tuskowi zależy, żeby dobrze z nimi żyć, pod tym i wieloma innymi politycznymi względami. Sprzeciw w jakiejś sprawie, najbardziej katastrofy smoleńskiej, żądania i w ogóle... sprowadziłyby sprawy na złą drogę, już nie mówię, że mogłyby doprowadzić również do wojny.
11.na pogrzeb Kaczyńskiego deklarowało się dużo przedstawicieli różnych państw. między innymi Angela Merkel i Barack Obama. to mogło być realne, ale nagle zmienili decyzje. dlaczego?Niemcom bardzo zależy na dobrych kontaktach z Rosją, bo też mają dużo wspólnych interesów.Merkel miała właściwie najbliżej, pociągiem nawet z Berlina do Warszawy czy Krakowa jedzie się 5 godzin.Mogła, a nie przyjechała,ponieważ ktoś jej poradził/powiedział,a może sama się domyśliła, że zbytnia solidarność z Polską, nawet gdy zginął prezydent, może nie spodobać się Miedwiediewowi. wykręciła się, tylko przesłała kondolencje. tak samo Obama...
że było możliwe dotarcie na pogrzeb mimo trudności wszelkich, udowodnił prezydent Gruzji. znacie pewnie tę historię.

a teraz 12.- to co mnie najbardziej zdziwiło, a zarazem chyba wcale nie. otóż... USA ma wystrzelone w kosmos, w sensie przestrzeń powietrzną ileś tam satelitów, które krążą po całym świecie i zbierają różne dane. oni dysponują właściwie wszystkim czego dusza zapragnie i na pewno mają zapis rozmów z czarnych skrzynek Tupolewa, wiedzą jak było naprawdę. nie wiem jak to wyjaśnić, ale... wszystkie nasze rozmowy telefoniczne, internetowe itd. są nagrywane. nawet, z tego co się dowiedziałam, są czułe na różne poszczególne słowa wypowiadane. i tak na przykład zwyczajny Kowalski i Nowak w Pcimiu Dolnym rozmawiają sobie przez telefon o Smoleńsku i to wszystko jest zapisywane w jakimś banku danych, czy jakkolwiek to się fachowo nazywa. jest możliwe odtworzenie tej rozmowy. jakiś system, który to nagrywa może być czuły na słowa: zamach, Miedwiediew, katastrofa lotnicza - na przykład. dla mnie to jest kosmos i nie rozumiem tego, ale mówiły mi o tym osoby, które najwyraźniej mają większe pojęcie o świecie niż ja, mogą też się na tym znać.
- nie musi być problemem udostępnienie tych danych przez USA dla Polski. zapis jest o wiele bardziej czytelny i klarowny, wszystko byłoby jasne. ale USA siedzi cicho, bo wie, że gdyby to zrobili narazili by się Rosji i mogłoby to grozić wojną. A nikt nie chce wojny z Rosją, wiemy dlaczego. Tymczasem i Obama i nawet Schwartzenegger,gubernator Kalifornii układają się z Miedwiediewem, ostatnio nawet z twittera wiem, że Arnold jeździł do Rosji na jakieś rozmowy z nim i opisywał jak super było na obiedzie. to co ich tam jakaś Polska obchodzi i że 96 osób z elity polskiej zginęło. Jesteśmy tylko pionkami w grze największych mocarstw świata. Ile ugramy dla siebie na scenie politycznej, międzynarodowej to nasze, ale w większym wymiarze nie znaczy NIC. Politycy z tzw. wyższej półki to wiedzą, Tusk musi to wiedzieć. Sam nie chce narazić się w jakikolwiek sposób, żeby głupiego gazu nie stracić itd.I tylko tyle co nasze. I jakoś żyjemy, mamy co jeść, mamy swój malutki wolny kraj i tyle.
13.w Rosji nie liczy się człowiek. przypomniała mi na przykład tę sytuację, gdy jakieś kilka lat temu na łodzi podwodnej gdzieś w Rosji wybuchł jeden reaktor. sami Rosjanie swoim wojskowym nie pomogli, nie udzielili pomocy, tylko czekali aż zatoną, zginą, bo zależało im,żeby świat nie dowiedział się jaką broń,czy cokolwiek testują w tajemnicy. poświęcili swoich ludzi, obywateli,żeby tylko nie wydała się jakaś czarna tajemnica. pewnie jeszcze kilka znalazłoby się podobnych przykładów, ale ja o nich nie wiem lub sobie nie przypominam teraz.
myślę, że nawet jeśli znalazłby się jakiś człowiek, który chciałby powiedzieć prawdę w sprawie katastrofy, ogromnie ryzykowałby i w konsekwencji przypłacił to życiem. i tak myślę, że już kilka głów poleciało. że niektórzy zostali zmuszeni do takich,a nie innych zeznań, czy nawet zmiany w oficjalnych dokumentach, raportach na korzyść Rosji.

mnie się czasami w głowie nie mieści, że na świecie mogą jeszcze dziać się takie rzeczy, w obecnych czasach, takie same lub jeszcze gorsze jak za czasów komuny i totalitaryzmu w Polsce. ale dzieją się i taka jest prawda. są mocarstwa i jest reżim, zastraszanie, świadomość wielkiej władzy, zależność niektórych państw od Rosji itd. i tak duża, że sprawa polityczna, władza, pieniądze, dobre układy są ważniejsze od ludzi właściwie.
o niektórych rzeczach wiem i dowiaduję się. powierzchownie nawet nie mamy pojęcia co się dzieje na górze, jakie są układy i zasady Tam, ile jest nieczystej gry, milczenia w ważnych sprawach, na które chcemy znać odpowiedź, a nigdy się nie dowiemy. Hitler jeździł też na pogrzeby ludzi, których sam kazał zabić (był chyba na pogrzebie Piłsudskiego też ,o ile nic nie pomajtałam) i składał kondolencje i integrował się z ludnością. Tam się robi dobrą minę do złej gry i "ręka rękę myje".
Dla nas to jak film science fiction, a wiele rzeczy dzieje się jednak naprawdę.

To na razie tyle ode mnie. Jak czegoś jeszcze się dowiem ważnego, to dopiszę. Pozdrawiam.
MonikaJ
Posty: 98
Rejestracja: wt, 18 sie 2009, 17:29
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MonikaJ »

Hitler nie był na pogrzebie Piłsudskiego. Niemcy na pogrzebie reprezentował Hermann Goering. Niemniej jednak prawdą jest, że Hitler darzył Piłsudskiego wielkim szacunkiem, w dniu pogrzebu Marszałka flagi w Rzeszy na znak żałoby opuszczono. Hitler uczestniczył w mszy żałobnej w intencji Piłsudskiego w katedrze w Berlinie. Tyle faktów w tej sprawie - nie mogłam się powstrzymać...Co do reszty myślę, że dystans i nie uleganie emocjom to najlepsze co można zrobić. Osobiście nie przemawiają do mnie teorie spiskowe - nie widzę realnej korzyści jaką mogłaby uzyskać Rosja likwidując Lecha Kaczyńskiego kończącego swą kadencję... na pewno cały świat dowiedział sie przy okazji o Katyniu - nie wiem czy Rosjanie akurat o tym marzyli. Ale to moje zdanie, każdy może inaczej oceniać sytuację.
W Rosji jednostki nigdy się nie liczyły ale nie jest ona jedynym krajem, który prowadzi taką politykę wewnętrzną choć osobiście uważam, że i tak wiele się tam zmieniło. Co do Kurska podjęto akcję ratunkową, niestety z opóźnieniem i, co uważam za błąd, Rosjanie nie zgodzili się na początku na pomoc ze strony Anglików i Norwegów, gdy zmienili zdanie było już za późno. Okręt uczestniczył w manewrach floty północnej.
I close my eyes
Just to try and see you smile one more time...
All my dreams are broken
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

MonikaJ pisze:Co do reszty myślę, że dystans i nie uleganie emocjom to najlepsze co można zrobić. Osobiście nie przemawiają do mnie teorie spiskowe- nie widzę realnej korzyści jaką mogłaby uzyskać Rosja likwidując Lecha Kaczyńskiego kończącego swą kadencję...
Pozwolę powołać się na słowa prof. Szaniawskiego:

Polska między historią a geopolityką
"Ta ziemia jest trupem"

Józef Szaniawski

Mija pół roku od narodowej katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Pod Smoleńskiem, nieopodal Katynia, doszło do katastrofy lotniczej - bezprecedensowej w dziejach nie tylko Polski, ale także Europy, a nawet świata. Na terytorium Rosji, tuż obok osławionych dołów śmierci - symbolu sowieckiego ludobójstwa, zginął prezydent Rzeczypospolitej, a wraz z nim prawie stuosobowa grupa ludzi stanowiących elitę państwa. Dzieje ostatnich trzystu lat w stosunkach polsko-rosyjskich to jedno wielkie pasmo agresji, najazdów, zaborów, okupacji, rzezi bezbronnych, zesłań na Syberię, szubienic na stokach Cytadeli, strzałów w tył głowy w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Bykowni i na całym ogromnym obszarze imperium zła. Do tego dochodzą liczne, jeszcze inne zbrodnie rosyjskie na Polakach, a także eksploatacja ekonomiczna Polski przez Rosję carską, a potem sowiecką, eksploatacja, po której nasza gospodarka nie może pozbierać się po dziś dzień. Czym dla Polaków była tamta straszna, zbrodnicza, imperialna Rosja, najtrafniej i najbardziej zwięźle opisał w "Kordianie" Juliusz Słowacki:

"(...) zapytaj mewy lecącej z Sybiru,
Ilu w kopalniach jęczy? a ilu
wyrżnięto?
A ilu przedzierżgnięto w zdrajców
i skalano?
A wszystkich nas łańcuchem
z trupem powiązano.
Bo ta ziemia jest trupem (...)".

Bez względu na wyniki prowadzonego śledztwa w celu wyjaśnienia okoliczności katastrofy z 10 kwietnia słowa wielkiego polskiego poety będą zawsze tragiczne i ponadczasowo aktualne: "ta ziemia jest trupem". Co do mnie to bez cienia satysfakcji odwołuję się do tego, co pisałem w "Naszym Dzienniku" jeszcze 26 listopada 2008 roku: "Na progu XXI wieku Polska jest jedynym państwem Unii Europejskiej, które otwarcie i z determinacją sprzeciwia się rekonstrukcji imperium rosyjskiego, które Polakom i innym Europejczykom zabrało na pół wieku wolność i suwerenność. Imperium zła jest też odpowiedzialne za śmierć milionów, milionów ludzi, w tym Polaków. Czy prezydent Lech Kaczyński miał być kolejną ofiarą? Czy za to, że ostrzega konsekwentnie Zachód, UE, NATO przed rosyjskim imperializmem? (...) Zamachy i mordy polityczne od kilkuset lat stanowią element, model i metodę rosyjskiego systemu politycznego. (...) Istota sprawy: strzelano do prezydenta Polski, aby albo go zamordować, albo zranić, albo zastraszyć. (...) Przy wszystkich wątpliwościach, znakach zapytania, medialnych i politycznych manipulacjach jedno nie ulega wątpliwości - to był zamach!". To właśnie wówczas Bronisław Komorowski strzały rosyjskiego patrolu do polskiego prezydenta podsumował osławionym stwierdzeniem: "Jaka wizyta, taki zamach".
Znamy z historii tradycyjne rosyjskie drugie dno, prowokacje, naprowadzanie na fałszywy trop. Dlaczego znając dzieje Rosji, znając wszystko to, co Rosjanie fałszowali i czym manipulowali wokół sprawy katyńskiej - my od pierwszych momentów zdajemy się praktycznie wykluczać zamach, a nawet zbrodnię doskonałą? Nie mam podstaw twierdzić i nie wiem, czy premier rządu rosyjskiego był mordercą. Natomiast z całą pewnością wiem, że przez kilkadziesiąt lat był wysokim funkcjonariuszem KGB, organizacji morderczej, zbrodniczej, ludobójczej i totalitarnej. Władimir Putin sam siebie mianował szefem speckomisji, która bada okoliczności katastrofy z 10 kwietnia. Co do mnie, to nie mam do niego najmniejszego zaufania. Co innego rzecznik rządu Donalda Tuska minister Paweł Graś, który zapewniał, że nie było sporu w sprawie oddzielnych wizyt prezydenta i premiera w Katyniu. Skomentował w ten sposób informację o tym, że osobnych wizyt chcieli Rosjanie.
Nie ulega wątpliwości, że prezydent Lech Kaczyński został uznany przez Federację Rosyjską za persona non grata na uroczystościach w Katyniu w 70. rocznicę zbrodni. Dlatego Putin zaprosił do Katynia jedynie delegację z premierem Donaldem Tuskiem. To były jednak tylko domysły. Obecnie zaś odnalazł się zasadniczy dowód dotyczący okoliczności obu wizyt - Tuska i Kaczyńskiego w Katyniu. To notatka konsula RP w Moskwie, w której konkluduje on presję rosyjską wywieraną na polską ambasadę: "Rozmówcy ze strony rosyjskiej (...) stwierdzili, że wariant osobnych wizyt (...) byłby najbardziej korzystny z punktu widzenia organizacji uroczystości". Notatka pochodzi z lutego 2010 roku! Rozdzielenie delegacji polskiego premiera i polskiego prezydenta oraz ceremonii w Katyniu na 7 i 10 kwietnia rzeczywiście było dla strony rosyjskiej organizacyjnie korzystne.
Ale najbardziej korzystne dla Rosji przy śledztwie w sprawie katastrofy jest stawianie Polski w roli wciąż odsyłanego petenta. To właśnie wzbudza cały szereg wątpliwości, jakie będą mieli Polacy bez względu na wyniki śledztwa. I proszę mi nie mówić o teoriach spiskowych, kiedy mamy do czynienia właśnie nie z teorią, ale z doskonale działającą praktyką ludzi złej woli, do których nie można mieć zaufania. To właśnie fakty, a nie żadna teoria, to właśnie dezinformacja opinii publicznej - to wszystko budzi największe wątpliwości, a wątpliwości w tym szczególnym przypadku mogą nasuwać myśl o zbrodni doskonałej.

source
MonikaJ pisze:każdy może inaczej oceniać sytuację.
Amen.

+++

I jeszcze punkt widzenia agnostyka. Prof Jerzego Pawła Nowackiego (męża Izabeli Jarugi-Nowackiej) (odległy biegun Prof Szaniawskiego):
– Wierzy Pan w fatalizm, w to, że nasz los jest zapisany w gwiazdach?
Jerzy Paweł Nowacki: W pewnej mierze tak. Z drugiej strony wierzę również, że mamy pewną swobodę wyboru.

– Jaka to swoboda nie wsiąść do samolotu?
Jerzy Paweł Nowacki: Gdyby miała pani rację, należałoby przesiedzieć całe życie na kanapie. Decyzji i nagłych zdarzeń, takich jak wypadek, nie unikniemy. Natomiast sami możemy decydować o drodze życiowej, naszym sposobie myślenia, poglądach, działaniach w szerszym kontekście. Nie o takich, że wyjdziemy pięć minut później i tramwaj nam ucieknie, nie zdążymy na zebranie. My podejmujemy decyzje, ale los je przekreśla, bo człowiek strzela…

– Wiem, Pan Bóg kule nosi.
Jerzy Paweł Nowacki: Ale to człowiek strzela!!! Wybiera cel… Fatalizm zakłada istnienie Boga, który jest przeznaczeniem. A z drugiej strony, jeśli patrzymy na świat mechanicznie, to z wirowania atomów wynika też, że wszystko jest zdeterminowane.

– A wszystkim rządzi wielki demiurg – przypadek.
Jerzy Paweł Nowacki: Jestem agnostykiem, Bogiem sobie życia nie tłumaczę. Nie podoba mi się, że wszystko miałoby nie zależeć ode mnie. To budzi we mnie sprzeciw, bo jednocześnie uważam, że człowiek to brzmi dumnie.
http://polki.pl/viva_exclusive_artykul,10021100,3.html
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
polishblacksoul
Posty: 576
Rejestracja: czw, 11 gru 2008, 19:05

Post autor: polishblacksoul »

tak w temacie i poza tematem.
wiecie co mnie najbardziej smuci? że nawet na tym forum mamy odzwierciedlenie chorej polskiej mentalnosci.
temat o smolensku ma 13 stron (mimo, ze istnieje tylko pol roku!), natomiast inne tematy, te dotyczace "dzis" i "jutra" nie sa zauwazane (np. "Akcja charytatywna!" [to tylko przyklad]).

przestanmy wreszcie ogladac sie wstecz skoro nasze dramatyczne bledy przeszlosci i tak niczego nas nie ucza.
szukajmy pozywtywow, konstruktywnych rozwiazan, pol na ktorych mozemy sie realizowac lub realizowac cos dla innych. drodzy fani mj, jestescie, my wszyscy jestesmy ludzmi mlodymi, w naszych rekach jest przyszlosc wiec blagam, nie bierzmy przykladu z pokolenia, ktore obecnie rzadzi i zdecydowanie powinno juz odejsc. walczmy o siebie i innych, nie zyjmy 10 czy 2 kwietnia!
yarek
Posty: 123
Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 15:18
Lokalizacja: Kraków

Post autor: yarek »

Nawet jeśli :
akaagnes pisze:autorzy filmików (z YT) wcale nie zostali przesłuchani przez stronę Rosyjską. ponadto- zniknęli bez śladu, więc mogli zostać nawet skasowani lub wywiezieni w zimną odległą część Rosji, a ich rodziny zastraszone. -tak tam nadal jest.
akaagnes pisze:Rosjanie mogli i mogą zrobić wszystko -pozmieniać zapisy z czarnych skrzynek, pozmyślać w raportach itd. nikt im tego nie zabroni, bo to jest sprawa "odgórna". to oni rządzą tą sprawą i podejmują decyzje nawet kiedy i co wysłać. Polska nie ma nic do gadania- taka jest prawda.
akaagnes pisze:Kaczyński prowadził twardą politykę z Rosją.domagał się swoich interesów, dobrych interesów Polski,co zapewne, a raczej na pewno w jakimś stopniu godziło w interesy państwa Rosyjskiego. nie mogło im to się podobać.
To jaki to miało sens? Kaczyńskiemu niewiele prezydentury zostało i było raczej pewne, że nie zostanie wybrany drugi raz. Jestem, że tak powiem, otwarty na wszelkie teorie spiskowe, jednak staram się być jednocześnie w miarę obiektywny... Bo nie bardzo widzę konkretnych powodów, dla których Rosja miałaby się nagle bać Kaczyńskiego pod koniec jego prezydentury. Chyba, że jest to jakaś większa historyjka o której nie zdajemy sobie w ogóle sprawy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Phoenix
Posty: 523
Rejestracja: czw, 27 sie 2009, 20:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: Phoenix »

akaagnes pisze:autorzy filmików (z YT) wcale nie zostali przesłuchani przez stronę Rosyjską. ponadto- zniknęli bez śladu, więc mogli zostać nawet skasowani lub wywiezieni w zimną odległą część Rosji, a ich rodziny zastraszone. -tak tam nadal jest.
O ile mnie pamięć nie myli, to na tvn pokazywany był wywiad z tym mężczyzną, który nagrał filmik. Dziennikarz mówił, że pojawiły się pogłoski, że on zniknął, a ów mężczyzna odpowiedział, że jak widać, czuje się dobrze. To był cały duży materiał. Były relacje mieszkańców okolicy, gdzie rozbił się samolot. Pokazywali, jak spontanicznie ci mieszkańcy przynosili biało-czerwone goździki i pobliżu miejsca katastrofy.
akaagnes pisze:na pogrzeb Kaczyńskiego deklarowało się dużo przedstawicieli różnych państw. między innymi Angela Merkel i Barack Obama. to mogło być realne, ale nagle zmienili decyzje. dlaczego?Niemcom bardzo zależy na dobrych kontaktach z Rosją, bo też mają dużo wspólnych interesów.Merkel miała właściwie najbliżej, pociągiem nawet z Berlina do Warszawy czy Krakowa jedzie się 5 godzin.Mogła, a nie przyjechała,ponieważ ktoś jej poradził/powiedział,a może sama się domyśliła, że zbytnia solidarność z Polską, nawet gdy zginął prezydent, może nie spodobać się Miedwiediewowi. wykręciła się, tylko przesłała kondolencje. tak samo Obama...
Należy przypomnieć, że wtedy niebo nad Europą było zamknięte dla ruchu powietrznego i o ile Merkel faktycznie mogłaby jakoś pociągiem dotrzeć, to tyle ciężko sobie wyobrazić, by samolot z prezydentem USA na pokładzie miał kombinować z lądowaniem, kiedy nie było wiadomo, jak pył będzie się rozprzestrzeniał.

To tyle, co chciałam powiedzieć.
Obrazek
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

RMF 24 pisze:MAK: Cała wina za katastrofę Tu-154 po stronie polskiej
Dzisiaj, 12 stycznia (09:56) Bezpośrednimi przyczynami katastrofy pod Smoleńskiem były nieodejście od lądowania mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS oraz presja na załogę - powiedziała Tatiana Anodina. Szefowa MAK zaprezentowała ostateczną wersję raportu końcowego ws. katastrofy Tu-154M. Według ustaleń komitetu, nie było pozwolenia na lądowanie. Do raportu zostały dołączone polskie uwagi.

O głównych zarzutach Rosjan - Przemysław Marzec, który był na prezentacji raportu
Odtwarzacz audio wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce.
Ankieta
Czy raport przygotowany przez MAK jest wiarygodny?
Tak Nie Nie mam zdania Nie zaznaczono żadnej odpowiedzi !

Czy raport przygotowany przez MAK jest wiarygodny? Tak 33% Nie 57% Nie mam zdania 10% głosów: 1552 Zobacz również:
Polacy dostali już raport MAK
Przyczyny katastrofy wg MAK
Ta tragedia wstrząsnęła nie tylko Polską i Rosją, ale i całym światem - powiedziała Tatiana Anodina. Według MAK, bezpośrednimi przyczynami katastrofy były nieodejście od lądowania mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS oraz presja na załogę. W raporcie wykluczono jako przyczyny katastrofy eksplozję, pożar lub awarię na pokładzie, a także niesprawność maszyny oraz jakość paliwa i smarów.

MAK zaznaczył, że wszystkie osoby na pokładzie zginęły na miejscu. MAK poinformował także, iż w chwili katastrofy wszyscy członkowie załogi byli w swoich fotelach, przypięci pasami.

Presja na załogę
Za jeden z czynników, które sprzyjały katastrofie MAK uznał "długotrwałe omawianie" przez załogę Tu-154 z szefem protokołu dyplomatycznego MSZ Mariuszem Kazaną i załogą polskiego Jak-40 informacji o faktycznej pogodzie.

Obecność w kabinie dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany i dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika oraz przewidywana negatywna reakcja prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiła presję na załogę Tu-154M, by lądować w Smoleńsku - powiedziała szefowa MAK.

Na nagraniach czarnych skrzynek polskiego Tu-154M nie ma zapisu poleceń prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wniosek o presji psychicznej, pod którą była załoga, został wysnuty na podstawie jej rozmów - mówili przedstawiciele MAK. Odpowiadali w ten sposób na pytania dziennikarzy, czy są jakieś dowody świadczące o tym, że pilotom wydane zostało polecenie lądowania i że była wywarta na nich presja psychiczna.

Wniosek o presji wywieranej na pilotów wysnuty został przez grupę polsko-rosyjskich ekspertów, psychologów, na podstawie nagrań rozmów załogi - mówił szef komisji technicznej. Dodał, że spowodowana była ona już samą obecnością na pokładzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wysokich polskich urzędników i okolicznościami, celem lotu. Przewodnicząca komisji Tatiana Anodina dodała, że nie ma natomiast nagrań samych poleceń prezydenta.

Co najmniej dwie osoby nie będące członkami załogi Tu-154M były w kabinie podczas manewru lądowania samolotu - poinformował szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow. Według niego, jedną z nich był dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. Nie podał nazwiska drugiej osoby.

Morozow dodał, że zgodnie z ekspertyzą psychologiczną obecność Błasika wywarła "ogromną presję na członków załogi i spowodowała, że podjęła ona dalszą próbę (lądowania), poniżej wysokości decyzji, bez nawiązania kontaktu wzrokowego z ziemią".

Dodała, że stwierdzono obecność alkoholu we krwi gen. Błasika. Alkoholu nie wykryto we krwi członków załogi - podkreśliła Anodina.

Status lotu i złe warunki na lotnisku
To nie był lot wojskowy. Nie miał celów wojskowych. To był lot międzynarodowy, którego dowódca podejmuje samodzielnie decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska. Polska załoga wielokrotnie dostawała informacje, że warunki na lotnisku nie odpowiadają minimum potrzebnemu do lądowania. Mimo to, załoga nie podjęła decyzji o odejściu na inne lotnisko i podjęła próbę lądowania mimo warunków meteo poniżej minimalnych - powiedziała Anodina.

Mówiąc o statusie lotu z 10 kwietnia 2010 r., Anodina powiedziała, że rejs ten był "jednorazowym lotem dotyczącym międzynarodowego transportu osób". Anodina tłumaczyła, że status takiego lotu regulują znane załogom rosyjskie zasady. Dodała, że biorąc to pod uwagę, "było absolutnie jednoznacznie potwierdzone przez komisję i przez ekspertów międzynarodowych, że ten lot był międzynarodowy, nieregularny, z pasażerami na pokładzie".

Zgodnie z przepisami rosyjskimi i normami międzynarodowymi, dowódcy tych załóg podejmują samodzielne decyzje o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, biorąc na siebie wszelką odpowiedzialność za podjętą decyzję - dodała. Podkreśliła, że analogiczne przepisy obowiązują także w Polsce. Według Anodiny, bezprecedensowy był fakt przekazania Polsce czarnych skrzynek Tu-154M.

Nie było nacisków, presji na kontrolerów z wieży w Smoleńsku - poinformowali przedstawiciele MAK. Szef komisji technicznej MAK powiedział też, że ze względu na charakter lotu - międzynarodowy, kontroler nie mógł zabronić lądowania załodze Tu-154M. Dodał też, że ani stan lotniska, ani działanie kontrolerów nie były przyczyną katastrofy.

Nie był to lot wojskowy, nie miał żadnych celów wojskowych - podkreśliła Anodina.

Dodała, że MAK obserwował dyskusję w polskich mediach na temat statusu lotu, ale akredytowany przy Komisji polski przedstawiciel płk Edmund Klich nie zgłaszał uwag.

Jeśli chodzi o stanowisko pana Klicha i jego specjalistów, nie słyszeliśmy, żeby były jakiekolwiek wątpliwości. Tylko w polskiej prasie była ta dyskusja, ale jakiekolwiek oficjalne oświadczenia dotyczące tego, że status lotu nie był cywilny, tylko wojskowy i że miał inne cele, nie dotarły do nas - tłumaczyła Anodina.

MAK zaznaczył przy tym, że Witebsk nie mógł być lotniskiem zapasowym, gdyż w czasie weekendów port ten nie pracuje. Zauważył też, że wybór lotnisk zapasowych nie został uzgodniony z organizatorami wizyty - Kancelarią Prezydenta RP i Biurem Ochrony Rządu (BOR).

Ostatnie minuty lotu
Załoga zademonstrowała niewystarczające przygotowanie włączając automat ciągu przy próbie lądowania na lotnisku, które nie miało systemu ILS - powiedział Aleksiej Morozow. Mówił on o momencie, gdy dowódca podjął decyzję o próbie lądowania, a załoga włączyła automat ciągu, który miał pozwolić na ewentualne przerwanie lądowania i odejście wyżej. ILS to system naprowadzający samoloty do lądowania według wskazań przyrządów.

Podejmując tę decyzję załoga zademonstrowała niewystarczający poziom przygotowania, ponieważ Tu-154M oczywiście przygotowuje automatyczny reżim odejścia na drugą próbę lądowania w oparciu o system ILS. Natomiast w trakcie lądowania na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj brakowało tegoż systemu - tłumaczył Morozow.

Polski Tu-154 schodził na lotnisko w Smoleńsku zbyt stromo i ze zbyt dużą prędkością - powiedział Morozow. Według ustaleń MAK samolot leciał z prędkością 300 zamiast 260 km/h, a ścieżka schodzenia wynosiła 3 stopnie 10 minut zamiast 2 stopni 40 minut. Morozow dodał, że załoga polskiego samolotu przy określaniu wysokości korzystała z radiowysokościomierza - co było błędem - i zeszła do 20 metrów. Zaznaczył, że zderzenie z przeszkodą nastąpiło poniżej wysokości pasa startowego.

Powiedział, że załoga nie reagowała na ostrzeżenia sytemu TAWS nakazującego poderwać samolot (pull up) ani na komendę kontrolera "horyzont, 101". Był to klasyczny przypadek zderzenia w locie sterowanym - dodał Morozow.

MAK poinformował, że masa lądowania polskiego Tu-154M o około 4,6 tony przekraczała maksymalnie dopuszczalną masę lądowania dla faktycznych warunków lotniska w Smoleńsku.

W raporcie MAK napisano też, że strona polska nie wykonała lotów próbnych dla skontrolowania wyposażenia lotniska, a także zrezygnowała z usług rosyjskiego nawigatora naprowadzania tzw. lidera.

Polskie uwagi
Raport liczy 210 stron. Składa się z czterech części i 17 rozdziałów. Do raportu zostały dołączone polskie uwagi - oświadczył szef komisji technicznej. Jak wyjaśnił, takie załączenie nastąpiło na wniosek strony polskiej.

Uwagi strony polskiej do projektu raportu końcowego MAK nie dotyczyły spraw technicznych, lecz odpowiedzialności i winy - powiedział Aleksiej Nikołajewicz Morozow.

W procentach nie jestem w stanie powiedzieć, ale jest to 20-25 - powiedział Morozow, pytany, ile polskich uwag zostało uwzględnionych w końcowym raporcie MAK. Wyjaśniał, że chodzi o uwagi odnoszące się do technicznych aspektów.

Wcześniej tłumaczył, że polskie uwagi dotyczyły zarówno technicznych aspektów śledztwa, jak i kwestii odpowiedzialności za katastrofę, czym MAK się nie zajmuje. Jak tłumaczył, w polskich uwagach technicznych chodziło o wyjaśnienie i doprecyzowanie "dotyczące tych albo innych aspektów"

Morozow powiedział, że komisja techniczna zapoznała się z uwagami strony polskiej do projektu raportu końcowego i komentarzem strony amerykańskiej. Rozpatrzyła też uwagi Rzeczypospolitej Polskiej przekazane MAK 17 grudnia 2010 r. przez ambasadę RP oraz bezpośrednio komisji technicznej przez przewodniczącego polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy Jerzego Millera. Dodał, że nie było żadnych uwag od akredytowanego przy MAK przedstawiciela Polski Edmunda Klicha.

Co do istoty przekazanych uwag, komisja techniczna może odnotować, że nie mają one charakteru technicznego, lecz są skierowane na określenie odpowiedzialności i winy poszczególnych osób i stron, co nie jest przedmiotem badania technicznego - zaznaczył Morozow.

My badamy okoliczności wypadków i opracowujemy zalecenia podnoszące bezpieczeństwo lotów- dodał. Podkreślił odrębność prac komisji technicznej od postępowań administracyjnego i karnego.

7 kwietnia też złamano przepisy
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy wytknął w swym raporcie, że przypadki łamania przepisów lotów i poleceń kontrolerów przez polskie załogi w rejonie Smoleńska miały miejsce już wcześniej. Jako przykład MAK wymienił lot z 7 kwietnia.

Według MAK, tego dnia polski Tu-154M przy podejściu do lądowania na lotnisku Siewiernyj samowolnie zniżył się z wyznaczonej wysokości 500 metrów na 300 metrów; po interwencji kontrolera samolot wrócił na wysokość 500 metrów. 7 kwietnia na uroczystości upamiętniające rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu leciał premier Donald Tusk. MAK podał, że wyposażenie lotniska w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia było jednakowe.

Wnioski
Wśród rekomendacji dla cywilnych służb lotniczych, które - w ocenie MAK - pozwolą w przyszłości uniknąć takich wypadków, jak ten z 10 kwietnia, w raporcie końcowym znalazły się postulaty zakazania obecności osób postronnych w kabinie pilotów i rozważenia wprowadzenia przepisu, iż wszelkie loty międzynarodowe z pasażerami powinny się odbywać zgodnie z normami konwencji o lotnictwie cywilnym (konwencji chicagowskiej).

W Polsce trwa czytanie raportu
Wcześniej polska komisja wyjaśniająca okoliczności katastrofy smoleńskiej otrzymała ten raport. Na razie trwa analiza dokumentu.

Raport studiuje już Jerzy Miller, który otrzymał z Moskwy. Wezwał do siebie wszystkich członków komisji.

Polska wcześniej sprzeciwiała się projektowi raportu
Projekt raportu został przekazany Polsce 20 października. MAK sformułował w nim 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz siedem rekomendacji dla cywilnych służb lotniczych.

Polska 16 grudnia przekazała Rosji uwagi do projektu raportu końcowego MAK - w sumie ok. 150 stron dokumentów.

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, potwierdzając wtedy otrzymanie polskich uwag, poinformował, że Polska przedstawiła je w języku polskim, z tłumaczeniem na język rosyjski wykonanym przez stronę polską. Według MAK, Polska zastrzegła, że w razie powstania różnic w interpretacji przekładu i oryginału dokumentu decydujący jest tekst w języku polskim.

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy podkreślił wówczas, że przekazując Polsce projekt raportu, prosił o przedstawienie komentarza w języku rosyjskim lub angielskim, które są oficjalnymi językami Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO).

MAK podał też, że z uwagi na to, iż tekst dokumentu zawiera znaczną ilość informacji technicznych i terminów lotniczych, podejmie on kroki, mające na celu zweryfikowanie uwag strony polskiej w języku rosyjskim, z obowiązkowym notarialnym potwierdzeniem.

Premier Donald Tusk ocenił 17 grudnia, że projekt raportu MAK w tym kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia.
RMF FM/PAP

Większego steku bzdur nie widziałam chyba w życiu. Niedobrze mi się robi na to, co strona Rosyjska twierdzi.
Po pierwsze jak nie było próby lądowania, skoro Arek lądował na tym sk***-ńskim lotnisku co najmniej 2-3 razy i dobrze znał teren. 2 dni wcześniej lądował tam z Tuskiem.
Po drugie tak, owszem, nie byli przygotowani do lotu, bo jak się okazuje już na lotnisku w Warszawie Arek odmówił zdania raportu o gotowości do lotu, ponieważ nie znał stanu pogodowego na lotnisku w Smolensku! Nie wiem, czy Błasik już wtedy chlał, ale sam zgłosił gotowość do lotu prezydentowi, on - dowódca sił powietrznych, a nie Arek jako dowódca załogi!!
Po trzecie presja to nie tylko wysnute pieprzoty psychologów, tylko stan faktyczny, który z resztą nie pojawił się pierwszy raz! Z tego co wiem, poza tym, Arek nie chciał lecieć, ale inne jednostki ruszyły już w teren, więc nikt nie mógł go zastąpić, na dodatek w tak krytycznym/ważnym momencie (nawet podejrzewam kosztem wydalenia z pułku, i tak miał w ciągu kilku miesięcy przejśc do lotnictwa cywilnego - miał rewelacyjną ofertę pracy z Lufthansa).

Poza tym w ostatnich minutach lotu to nie on podejmował decyzje, bo w zapisie z czarnych skrzynek przecież go nie slychać. Błasik czytał tylko regulamin lotu (wtf?), a potem, jak było słychac przekląl i bum.

...

bez sensu.
Awatar użytkownika
AzzIzz
Posty: 112
Rejestracja: sob, 13 lis 2010, 18:52

Post autor: AzzIzz »

tym raportem to sobie mozna co najwyzej tylek podetrzec. Juz miesiace temu ludzie, ktorzy maja wiedze i stycznosc z rosyjskim MAKiem mowili, ze nawet nie ma co spodziewac sie innej opcji niz blad pilotow, tym bardziej ze oni nie zyja i nie moga sie bronic. Tak sie zalatwia takie sprawy w Rosji.
Obrazek
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: a_gador »

AzzIzz pisze:blad pilotow
Który nie wynika z braku ich kompetencji, tylko z okoliczności - działanie pod presją, niesamodzielność przy podejmowaniu decyzji, brak wystarczającej koncentracji na zadaniu skoro drzwi kabiny były wciąż otwarte i osoby postronne mogły tam wejść, zaglądać przez ramię pilotom i pouczać jak mają wykonywać manewry.
AzzIzz pisze:Tak sie zalatwia takie sprawy w Rosji.
Przestańmy może tak Rosjan demonizować.
Gdyby prezydent Kaczyński nie organizował imprezy dla uczestników lotu w piątek po południu, to w sobotę wszyscy przybyliby na lotnisko na czas, a nie, jak niektórzy, spóźnieni, skacowani i zmęczeni. Gdyby wylecieli z Warszawy o wcześniej ustalonej porze, to nie byłoby takich problemów przy lądowaniu, widzialność byłaby lepsza i tragedii by z pewnością nie było. Należało wybrać inne lotnisko lepiej przygotowane, a nie to w Smoleńsku - błąd popełniła kancelaria prezydenta przy planowaniu wizyty. Poza tym jak delegacja chciała dojechać na miejsce uroczystości skoro samolot przewożący samochody nie wylądował na tymże lotnisku z powodu niesprzyjających warunków pogodowych właśnie? Na piechotę?
Gdyby. Gdyby. Gdyby.
Niestety wina leży po stronie polskiej i musimy się z tym pogodzić. Obarczanie odpowiedzialnością Rosjan jest niesprawiedliwe. W mniemaniu wielu Polaków cokolwiek by Rosja nie zrobiła zawsze będzie źle. Gdyby nie zezwolili na lądowanie to skandal międzynarodowy byłby murowany, już my byśmy o to zadbali, a Rosja byłaby po raz kolejny napiętnowana.
Ta katastrofa jest przykładem kompletnego bałaganu panującego w naszym kochanym kraju, w każdej sferze życia, może poza osobistym jeśli potrafimy się zdystansować do otaczającej nas rzeczywistości. A kiedyś wyśmiewano ZSRR, że jest kolosem na glinianych nogach...

I jeszcze chciałam dodać, że podziwiam profesjonalizm Joanny Racewicz, dziennikarki Panoramy, której mąż oficer BOR zginął w tej katastrofie. Wystawia się kobieta na ogromną próbę charakteru i psychicznej wytrzymałości przekazując informacje o tragedii...
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Awatar użytkownika
AzzIzz
Posty: 112
Rejestracja: sob, 13 lis 2010, 18:52

Post autor: AzzIzz »

a_gador pisze:
AzzIzz pisze:Tak sie zalatwia takie sprawy w Rosji.
Przestańmy może tak Rosjan demonizować.
nie demonizuje, tam po prostu tak jest. Kolo, ktory tam pracowal, juz kilka miesiecy temu w jakims tam wywiadzie powiedzial, ze nie ma co liczyc, ze Rosjanie wezma jakokolwiek wine na siebie. MAK dziala na zasadzie, skoro piloci nie zyja, ich obarczymy wina. i nie chodzi tylko o katastrofe smolenska, to jest norma. MAK nie jest uzalezniony on rosyjskiego rzadu czy innych instytucji i tak naprawde moze sobie robic co chce.

Zreszta skoro kontrolerzy z tak zwanej 'wiezy' do samego konca mowili naszym pilotom ze sa na dobrej sciezce, a MAK pisze, ze nie stwierdzil zadnych uchybien z ich strony...
Obrazek
ODPOWIEDZ