Usłyszałem niezwykłą historię 2 dni przed świętami. Jakie to niesamowite wiedzieć, że pewne rzeczy są nieuniknione. Widzieliście film
Przypadkowa dziewczyna? Film o tym, że nawet rozważając alternatywny przebieg tego samego życia, dochodzi się do tych samych wniosków, spotyka tych samych ludzi. Nie, nie uważam, że nasz los jest z góry zapisany. Bardziej że konstrukcja naszych uczuć i potrzeb przywołuje zdarzenia i osoby. Polecam ten film.
Miałem kupić herbatę na święta. Nie lubię takiej z torebki.. Było takie forum z tematem o herbatach. Yy, gdzie to było? A! Na forum siadeh_. No w każdym razie, wracając z pracy w środę coś mnie zniechęcało do pójścia do herbaciarni. Zupełnie irracjonalnie, po prostu nie chciało mi się. A wiedziałem, że jest potrzeba.
Ee, pójdę jutro.
I tak się stało. W czwartek poszedłem do
Kredensu. Ów herbaciarnię prowadzi istna wiedźma. Nie, nie taka straszna, tylko taka zaczarowana. Pamiętacie film
Czekolada? Podobna historia. Kobietę tu przywiało z Wrocławia. Ma swoją historię, o której tu nie opowiem. Ale to taka osoba, u której się tak po prostu nie kupuje. Spieszyło mi się w ten czwartek do domu. Chciałem czasu dla siebie i tylko dla siebie, a skończyło się, że wyszedłem po dwóch godzinach.
Opowiedziała mi taką historię, przy okazji egzorcyzmów, wyganiania ducha z herbaciarni przed jej zaadoptowaniem przy pomocy księdza:
Kiedy mieszkała jeszcze we Wrocławiu, pewnego dnia zmarła jej sąsiadka. Była zamożną osobą, pochowali ją więc w grobowcu. Ubrana była w czerń, jak to zwykle ubiera się zmarłych. W nocy do grobowca dostały się hieny cmentarne. Trzech rabusiów zakradło się, by okraść ją z kosztowności. Gdy zaczęli dobierać się do jej zębów, kobieta otworzyła oczy. Okazało się że była w stanie śmierci klinicznej i wcale nie umarła, jak lekarze i rodzina myślała. Obudziło ją właśnie wyrywanie zębów. Wyraźcie sobie reakcje rabusiów.. Jeden padł na zawał i zmarł na miejscu, drugi uciekając wpadł pod auto i znalazł się w szpitalu, trzeci zbiegł do domu i tam.. Padł na zawał.
Kobieta zdezorientowana wyszła z cmentarza i kierowała się do domu. Ludzie zaczęli się płoszyć. Czarna suknia wyglądała zjawiskowo- tym bardziej, że była niedbale na niej leżała, bardziej przyfastrygowana do ciała, niż na nie założona. Poszła do domu, a tam zastał męża z.. Nową kobietą. Kochanka męża zwariowała i trafiła do szpitala psychiatrycznego.
-
Mężu, daj mi tylko jakieś ubranie, bo wszyscy przede mną uciekają- powiedziała wyraźnie zmęczona. Chciała tylko chwili zwyczajności już.
Umarła ponownie 2 tygodnie później. Już nie wróciła.
Ta opowieść wywiązała się z artykułu, o którym z kolei ja opowiedziałem- jak często dawcy organów są cięci jeszcze za życia, gdyż lekarze w intencji innych czekających na organy, zbyt szybko orzekają zgon. Jak kogoś interesuje ten artykuł, to mogę go na forum umieścić.
Pani Ula powołała się na mądrość tradycji, jak kiedyś człowiek po śmierci był jeszcze 2 dni w domu. Właśnie po to, by zapobiec podobnym sytuacjom. I że w trumnie montowano dzwoneczki.
Dodała, że dziś to może wydawać się upiorne, ale kiedyś nawet dla dziecka zmarły w innym pokoju nie był straszny, można było oswajać się ze śmiercią i traktować ją jak część życia.
Przecież idę do domu ojca- usłyszała Pani Ula kiedyś od bliskiej jej osoby, umierającej pogodnie.
Na koniec mówiliśmy o niezwykłości miejsca, w którym pracuje. O trudach dorabiania się. O czasem słabej integracji w mieście i współpracy pomiędzy instytucjami. O jej walce o córkę. A na koniec najwdzięczniejszy temat- polityka.
I tak 2 godziny minęły niepostrzeżenie. Kupiłem czarną herbatę miodową i
Ducha Puszczy- owocowy susz. A dlaczego piszę o tym wszystkim w tym temacie? Na końcu usłyszałem od Pani Uli o Michaelu. A właściwie Michale, który jeszcze się nie narodził, a już wiadomo, że będzie potrzebował operacji. Drogiej operacji. Jego rodzice dwoją się i troją. Założyli fundację, organizują happeningi, ojciec dziecka tyra za granicą cały czas.
Zerknijcie na stronę:
www.sercemichalka.pl
W tytule przelewu, oprócz wymaganego dopisałem:
od fana Michała Jacksona.
Dobrze, że Pan nie przyszedł w środę- powiedziała mi, gdy podzieliłem się niechęcią przyjścia w dzień poprzedni.
Nie byłoby czasu na rozmowę, było duże zamieszanie.