Najsłabsze Ogniwo

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
component
Posty: 186
Rejestracja: śr, 30 wrz 2009, 21:48
Skąd: Śląsk

Post autor: component »

Tak ja rozumiem ten termin.
Ja natomiast miałem na myśli melodię. Wszystko wyjaśnione?
Rozwinie/zmieni Ci się gust, spojrzenie na muzykę i poglądy. Przekonasz się. Nie wyszła Tobie ta prowokacja.
Właśnie dlatego nie przepadam za Najsłabszym Ogniwem. Sama zabawa jest gratką, ale do momentu, kiedy znajdzie się jakiś podżegacz, który zamiast spokojnie przyjąć do wiadomości fakt, iż ile osób, tyle zdań, to skacze do gardła każdemu, z kim się nie gada (zarzucając mu, na przykład, brak dojrzałości ;-)). Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

component pisze: Właśnie dlatego nie przepadam za Najsłabszym Ogniwem. Sama zabawa jest gratką, ale do momentu, kiedy znajdzie się jakiś podżegacz, który zamiast spokojnie przyjąć do wiadomości fakt, iż ile osób, tyle zdań, to skacze do gardła każdemu, z kim się nie gada (zarzucając mu na przykład brak dojrzałości ;-)). Pozdrawiam.
Jeżeli mówisz o mnie to wiedz, że takich podżegaczy jest więcej. I właśnie dzięki nim, a może przez nich dyskusje na NO są tak burzliwe, a wątek tak kontrowersyjny. :diabel:
Poza tym pisząc o braku dojrzałości, nie czynię zarzutu, chciałam tylko powiedzieć, że to jest normalne i powszechne zjawisko. Do niektórych rzeczy związanych ze sztuką dorastamy, z innych (czasem) wyrastamy, zmienia nam się spojrzenie na nie.
Pozdrawiam ;-).
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
component
Posty: 186
Rejestracja: śr, 30 wrz 2009, 21:48
Skąd: Śląsk

Post autor: component »

W porządku, pokajam się w ciemnym pokoju, próbując zmienić swoje nastawienie do Blues Away :wariat: Gwarantuję jednak, że nie odniesie to skutku niezależnie od tego, czy będę miał lat naście, czy też dzieści.

Rozumiem, że nie zamierzasz brać udziału w głosowaniu podczas bieżącej edycji - Twoje uwagi dotyczące poszczególnych utworów mogą się niemniej jednak okazać bardzo cenne. Co, na przykład, mogłabyś powiedzieć o Think Happy?
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

component pisze: W porządku, pokajam się w ciemnym pokoju, próbując zmienić swoje nastawienie do Blues Away :wariat: Gwarantuję jednak, że nie odniesie to skutku niezależnie od tego, czy będę miał lat naście, czy też dzieści.
Spoko. Nic na siłę. ;-) Jednak "nigdy nie mów nigdy".
component pisze:Rozumiem, że nie zamierzasz brać udziału w głosowaniu podczas bieżącej edycji - Twoje uwagi dotyczące poszczególnych utworów mogą się niemniej jednak okazać bardzo cenne. Co, na przykład, mogłabyś powiedzieć o Think Happy?
Uważam, że to rzeczywiście podnoszący na duchu utwór. Tekst pozornie naiwny, ale moim zdaniem bardzo prawdziwy.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Margareta pisze:kocham tę płytę
Nawet Destiny czy Triumph zawierają słabe momenty, ta płyta według mnie takich nie ma. Już głosy na Keep On Dancing i Blues Away? Przecież to czarne konie tego peletonu.

Wesprę marcinokor i zagłosuję na Think Happy. Monotonna rytmika utworu to jego słaba strona - a to poważna ujma dla nagrania, które chce zaistnieć w pamięci słuchacza. Choć te wszystkie wokalne odmiany tytułu przez Michaela w całej rozciągłości kompozycji sprawiają radość.
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

kaem pisze:
Margareta pisze:kocham tę płytę
Nawet Destiny czy Triumph zawierają słabe momenty, ta płyta według mnie takich nie ma. Już głosy na Keep On Dancing i Blues Away? Przecież to czarne konie tego peletonu.
Wesprę marcinokor i zagłosuję na Think Happy. Monotonna rytmika utworu to jego słaba strona- a to poważna ujma dla nagrania, które chce zaistnieć w pamięci słuchacza. Choć te wszystkie wokalne odmiany tytułu przez Michaela w całej rozciągłości kompozycji sprawiają radość.
Mówisz, że ta płyta nie ma słabych momentów, a jednak bez trudu znalazłeś wady w "Think Happy".
Jeśli chodzi o płyty The Jacksons to jestem bezkrytyczna wobec wszystkich aż do "Victory". Słychać tam ewidentnie, że została nagrana bo "terminy goniły" i trzeba było zrealizować nowy materiał.
Michael napisał w biografii, że na "The Jacksons" zespół nie miał jeszcze wykrystalizowanego stylu. Fakt, nowa płyta The Jackson 5 pod zmodyfikowaną nazwą i zmienionym składem, ale to naprawdę dobry materiał. To co najbardziej podoba mi się to fakt, że nie był on bezpośrednią kontynuacją stylu Jackson 5. Zespół zamiast tego wybrał stonowane brzmienie filadejskiego soulu. Także disco jest zagrane spokojniej - na większy rozmach trzeba było poczekać do "Destiny". Głos Michaela również zasługuje na dużą pochwałę - chłopak ledwo skończył 18 lat, a dojrzałości w operowaniu głosem i świadomości muzycznej mógłby mu pozazdrościć niejeden starszy wiekiem muzyk.
Kocham wszystkie piosenki na tej płycie, ale mam cichą nadzieję, że wygra ta do której mam bezpośredni sentyment. Ale nie zdradzę, póki co o którą mi chodzi. ;-)
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
Man in the mirror
Posty: 768
Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08

Post autor: Man in the mirror »

miałem, się w nie słuchać, ale nie... nie w pierwszej rundzie. Kryje się w stawce utwór, którego pseudo psychodeliczny klimat przyprawia mnie o mdłości, kiedyś podczas ,,Balonowej Edycji" No, często padały ,,gumowate" porównania, gdybym miał przełożyć na ten język, to co sądzę o tym utworze, to jest to guma bez smaku, która im dłużej żujesz, traci smak i masz ochotę ją wypluć. Przemęczona dźwiękiem aranżacja, nie ma co się kryć, że odkrywcza nie była, a monotonne Keep on dancing zdziera z utworu ostatnie szaty oryginalności. I mamy tu taką gołą pioseneczkę, która stoi sobie na uboczu nie umywając się do innych.


a więc... Keep On Dancing;
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Margareta pisze:a jednak bez trudu
Och, sezon na userów wyciągających wnioski jak z kapelusza jest dziś, widzę. Mylisz się moja droga. Wcale nie tak łatwo. I jak na razie nie mam specjalnej koncepcji, co dalej, ale zmusza mnie to do intensywnego wsłuchania się w poszczególne nagrania- i to lubię w NO.
Płyta jest o tyle szczególna, że soul dziś jest najświeższą muzyką, a ten album jest bliski soulu i disco najbardziej właśnie. A obecny tu i ówdzie funk daleki jest od mechanicznych i dość płaskich schematów, które słychać choćby na Things I Do czy Lovely One. A mimo to piosenki tu zachowują w większości prostą formę. Lubię to!
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

kaem pisze:
Margareta pisze:a jednak bez trudu
Och, sezon na userów wyciągających wnioski jak z kapelusza jest dziś, widzę. Mylisz się moja droga. Wcale nie tak łatwo. I jak na razie nie mam specjalnej koncepcji, co dalej, ale zmusza mnie to do intensywnego wsłuchania się w poszczególne nagrania- i to lubię w NO.
Płyta jest o tyle szczególna, że soul dziś jest najświeższą muzyką, a ten album jest bliski soulu i disco najbardziej właśnie. A obecny tu i ówdzie funk daleki jest od mechanicznych i dość płaskich schematów, które słychać choćby na Things I Do czy Lovely One. A mimo to piosenki tu zachowują w większości prostą formę. Lubię to!
Soul który dzisiaj się gra, jest bezspośrednią kontynuacją tego co grano w latach 60.i 70., a paradoksalnie brzmi świeżo na tle dźwięków wygenerowanych przez samplery i komputery dzięki nieograniczonym możliwościom jakie dają instrumenty. Dla wielu taki soul wyraźnie jest muzyką klasyczną muzyki rozrywkowej bo od kilku lat moda na granie go według tychże wzorców ma się bardzo dobrze i nie mija. A może to nie moda tylko świadomość jej doskonałości? W każdym razie tym którzy tworzą tę muzykę właśnie w taki sposób, wychodzi nierzadko świetnie.
Nie będę ukrywała, że darzę ją miłością wielką, także w wykonaniu Michaela, także na płycie "The Jacksons". "Good Times", "Blues Away" i ta moja ulubiona - wyszły mu tak naturalnie, tak prawdziwie i z taką lekkością!
"Things I Do" i "Lovely One" to zasadniczo bardziej disco podszyte funkiem niż czysty funk, a muzyka disco jest bardziej "zmechanizowana" od funku.
Ostatnio zmieniony wt, 01 mar 2011, 13:42 przez Margareta, łącznie zmieniany 2 razy.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

Włączam się do zabawy, bo lubię analizowaną płytę i... Zuzię lubię :) Pora też odpowiednia, w sam raz na postów pisanie ;-)

Ten album to dla mnie przede wszystkim klasyczny soul. Smakowicie doprawiony dzięki mądrze zachowanej proporcji stylistyk wszelakich. Nie nuży nawet po wielokrotnym przesłuchaniu. Przeciwnie. Pozwala odkryć i docenić Jacksonów jako w pełni świadomy zespół, z którym należy się liczyć. Wszystko co tu słyszę jest wynikiem najbardziej naturalnego na świecie procesu... procesu dojrzewania. Inaczej mówiąc: badania, szukania, odkrywania, budowania - w oparciu o tradycję - własnej artystycznej tożsamości. Mając świadomość potencjału, jaki drzemie w chłopcach - kręgosłup "czarnej Ameryki" nie musiał drżeć z obawy przed osteoporozą :hahaha:
Naturalność, świeżość, energia - trzy słowa klucze recenzujące w pełni tą płytę!

Trochę nie rozumiem głosów na Think Happy. Że monotonne? Eee tam, ale wcale! To raczej radosne przekomarzanie się z tą zabawnie plumkającą gitarą w tle. Lekki i bardzo słoneczny utwór. A już Michael'owe "tytułowe wariacje dźwiękowe" roznoszą nie tylko utwór, ale głównie słuchacza. Czysty żywioł!

Co by tradycję zachować podgryzę bardziej z końca :diabel:

Living Together - Ładnie brzmiąca harmonia głosów i gitarą pod koniec to za mało. Nic mnie przy tym utworze nie zatrzymuje. Ginie gdzieś w otchłani niepamięci jak tylko przebrzmi. Poza tym dość mam wszelkich słodko - p********ch (że się tak wyrażę :P) deklaracji z gatunku 2300 Jackson Street na temat: rodzinnej idylli, miłości bratersko-siostrzanej, itp. I ten nieszczęsny Jackie jako wokal prowadzący... Może nie powinnam tego mówić głośno, bo wilka wywołam, ale nie tylko Jermaine stracił na odejściu z zespołu... Niestety :-P
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"


- Michael Jackson
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Lika pisze:Living Together - Ładnie brzmiąca harmonia głosów i gitarą pod koniec to za mało. Nic mnie przy tym utworze nie zatrzymuje. Ginie gdzieś w otchłani niepamięci jak tylko przebrzmi. Poza tym dość mam wszelkich słodko - p********ch (że się tak wyrażę :P) deklaracji z gatunku 2300 Jackson Street na temat: rodzinnej idylli, miłości bratersko-siostrzanej, itp. I ten nieszczęsny Jackie jako wokal prowadzący... Może nie powinnam tego mówić głośno, bo wilka wywołam, ale nie tylko Jermaine stracił na odejściu z zespołu... Niestety :-P
"Living Together" ma bardziej uniwersalne przesłanie niż rzeczywiście pełne hipokryzji "2300 Jackson Street". Mówi o potrzebie bliskości z innymi ludźmi, potrzebie pokoju na świecie ("Give me peace, give me sweet, sweet peace/So I can do my thing", choć tę frazę można odczytać także jako potrzebę spokoju wewnętrznego tak aby można było skoncentrować się na tym co jest dla ciebie ważne). Michael odniósł słowa do swojej rodziny, ale tak naprawdę to tylko jedna z możliwości interpretacji tego utworu. Słowa zharmonizowane z muzyką (dynamiczną, mającą rozmach i jednocześnie spokój w sobie) sprawiają, że ten utwór przemawia do mnie, a w ich ustach brzmi szczerze. W każdym razie w ustach Michaela któremu przecież od zawsze zależało na pokoju na świecie i braterstwie między ludźmi.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Maverick
Posty: 1953
Rejestracja: śr, 20 cze 2007, 11:27

Post autor: Maverick »

Bardzo trudno wyłuskać pierwszego kandydata do odstrzału na tej płycie. Ja ją widzę jako podzieloną na dwie części - świetną:

1. Keep On Dancing
2. Blues Away
3. Show You The Way To Go
4. Dreamer
5. Style Of Life

i bardzo dobrą - cała reszta. Płyta bez słabego punktu. Ale jeśli już muszę wybierać, to z tej drugiej piątki typuję "Living Together" - utwór bardzo linearny i utrzymany w nietypowym dla takiego tekstu, szybkim tempie. Dodaje mu to oryginalności. Jednak każdy inny utwór z tej płyty ma jakiś "haczyk" - element, który przykleja się do ucha i zostaje na długo w pamięci. Na dźwięk tytułu "Living Together" słyszę jedynie Michaela zawodzącego słowo "togeeeeeether" w refrenie. No i tekst jest... yyyyył.
Awatar użytkownika
zu
Posty: 915
Rejestracja: śr, 30 sie 2006, 19:01

Post autor: zu »

Dla mnie zadanie jest trudne, bo... nie kocham tej płyty. Chyba z całego dorobku The Jacksons najmniej. Oczywiście, nie uważam jej za złą - absolutnie, po prostu ta płyta najmniej mnie obchodzi z całego dorobku tej części kariery Michaela - teksty są najbardziej nijakie, a całość najbardziej na jedno kopyto jeśli chodzi o warstwę muzyczną. Takie tam, podśpiewywanki.

Ale nie szkodzi, płyta jest dobra i przyjemna. Lubię.

Z całości mam jednego faworyta, jak dla mnie jedynego możliwego zwycięzcę, ale na razie - ciii...

Najmniej lubię Think Happy. Monotonna i męcząca, może sobie lecieć w tle, jak kroję warzywa na sałatkę, ale żebym miała ją sobie puścić ot tak, to chyba tylko przy okazji NO, żeby się upewnić, że się nie mylę ;) Chyba właśnie monotonia zabija tę kompozycję. Ech, bez szału podśpiewywanka.
Awatar użytkownika
songbird
Posty: 353
Rejestracja: ndz, 11 paź 2009, 21:43

Post autor: songbird »

Lubię płytę The Jacksons, bardzo ją lubię. To sama świeżość i melodyjność, soul i disco w takim szlachetnym wydaniu. Każda z piosenek ma to "coś" i nie potrafię przejść obojętnie obok żadnej z nich. Mam swojego faworyta do złota, a raczej faworytów na podium, ale całego albumu słucham z przyjemnością. Mam sentyment do brzmień z lat 70-tych i ta płyta dostarcza mi mnóstwo pozytywnych emocji. Eliminowanie kolejnych utworów nie będzie więc takie łatwe. Zacznę od tego, którego słucham najrzadziej, a mianowicie Keep On Dancing. Zaczyna się obiecująco, jest energetyczny, radosny, nie można przy nim nie tupać nogą, ale...Gdyby był przynajmniej o 1/3 krótszy, wszystko byłoby w porządku. Po przesłuchaniu połowy zaczyna nużyć, a im dalej, tym bardziej męczy ta powtarzalność zarówno melodii, jak i tekstu. Nie powiem, że jest najsłabszy, ale dla mnie najmniej interesujący, stąd mój głos.
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Keep On Dancing?... Blues Away?! Non possumus. :cool: Keep On Dancing to w ogóle, po Hum Along And Dance czy I Am Love, ostatnia próba liźnięcia psychodelicznego grania w wykonaniu Jacksonów. Jakże treściwie, nawet jak krótko. Kawałek z Get It Together, dla porównania, w oryginale w końcu miał koło 15 minut. To Keep On Dancing - tuż po poprzedzającym I Am Love - jak słucham koncertówki z trasy promującej późniejszą Destiny, aż miło się słucha, chce się zapętlać... wariować. Późniejsze trzy albumy, szczególnie te z 1978 i 1980, to wciąż świetne płyty - tylko, że wyzbyte już z podobnych eksperymentów. Raczej pop, niekiedy schematyczny. A do czegoś takiego wraca się rzadziej. Ciężko w końcu znaleźć już treść ukrytą pod kolejną warstwą. A już na pewno nie na takim Shake Your Body. ;-)

No i to na The Jacksons aż miło słyszy się tę radość grania, swoistą lekkość - wystarczy chociażby przejrzeć konstrukcję, wsłuchać się dokładnie we wszelkie wokale na Blues Away. I dodać sobie, że to też pierwszy utwór, w którym spory udział miał Michael. A na całej płycie jest jeszcze robienie - w końcu, po tylu latach - czegoś na własny rachunek. Czegoś, na co wcześniej wytwórnia by nie pozwoliła. Czegoś, co Jacksonowie bardzo chcieli... i w końcu to dostali.

To... głos na Think Happy. Rzeczywiście ciężko uczynić ranking tej słabszej połowy płyty. Słuchałem niedawno w naprawdę różnych kombinacjach i wyszło, że jeżeli cokolwiek jest już tam irytującego, to ten kawałek właśnie. Zgrzyta monotonia właśnie. Refren jakiś taki bez pomysłu. No i po co się męczyć, kiedy w dalszej części jest fajniej.
Ostatnio zmieniony wt, 01 mar 2011, 22:31 przez Pank, łącznie zmieniany 1 raz.
Zablokowany