Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.
Z tego co pozostało? Zgodnie dołączam się do większości, że czas na Dreamera. No ale, żeby Good Times o płynnych, melodyjnych, gładkich dźwiękach, nie doszło do podium? Dziwne rzeczy się tu dzieją.
Mimo, że darzę sporą sympatią Dreamera, o łagodnej melancholii z dozą delikatnie wyczuwalnego dystansu, to jest on, w warstwie muzyczno-wokalnej, toporniejszy niż pozostałe utworki, w mojej ocenie. ;]
ps. I taka malutka zaduma o Elizabeth Taylor...Good Times - o dobrych wspomnieniach...to myślę, że Michael i Elizabeth wiele takich wspólnie przeżyli...i jakoś nie obeszło się bez łezki...przepraszam RiP
edit
zu pisze:Jeszcze ani razu w życiu nie odpaliłam sobie "You Can't Win". Jak Winamp da, to leci, ale jak nie...
Nie no. Przyznam, że nie mam oryginalnej płytki cd ze ścieżką dźwiękową z tego musicalu, ale z DVD, to od czasu do czasu mi się zdarza posłuchać tej perełki ze smaczkiem ;p
Ostatnio zmieniony śr, 23 mar 2011, 22:39 przez cicha, łącznie zmieniany 1 raz.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Oooj, stanowczo, stanowczo najmocniejsza trójca tej płyty. I wśród nich jest niekwestionowane według mnie najsłabsze ogniwo, mianowicie Strength of One Man. Bardzo dobra kompozycja, trudna, a po pierwszej połowie piosenki robi się z niej po prostu - cudo. No ale gdzie jej do dwóch pozostałych...
Nareszcie mogę z powrotem rzucić się na Blues Away - uzasadnienia pisane były w czasie całej rozgrywki. Gdyby zamiast niej na trzecim miejscu podium uplasowało się Style Of Life, byłby to triplet wymarzony. Strength Of One Man jest natomiast moim faworytem - specyficzny klimat, zdecydowanie najbardziej ambitny tekst z przesłaniem i perfekcja pod względem muzycznym (pierwszorzędne instrumentarium ze szczególnym naciskiem na smyczki budujące napięcie, różnorodny wokal, chórki, o końcowych wariacjach nie wspominając) przypomina mi trochę sytuację z Man Of War z kolejnego albumu - utwory takiego kalibru w batalii z pozostałymi odniosą zwycięstwo zawsze.
Na trzecie miejsce? Z braku laku...niech będzie, że podejmę niepopularną decyzję, bo coś mi się widzi, że większość chce przyznać pierwsze. Wybieram Blues Away, a z uwagi na to, że można podmienić tekst i w tej tonacji wstawić Lisa it's your birthday...nuż kurze udka pieczone...innej argumentacji to ja nie wymyślę krzywdę mi zrobiono, że wysłuchałam za pierwszym razem Lisa it's your birthday, a odkryłam Blues Away jakiś czas później, to zalatywało mi tą urodzinową piosnką z Simpsonów...nic na to nie poradzę...
A pozostała dwójka to mój absolutny piedestał i rozdział miejsc chyba pokrywa się z moim przed-piszczą - użytkownikiem Componentem. ;]
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Show You The Way To Go. Melodia nie jest porywająca. Ładne rozwinięcie pod koniec, ale produkcyjnie gładkie i w efekcie dość nudne. To nie jest moje top 5 płyty nawet. Strength Of One Man ma więcej z duszy lat 70., ciekawszą melodię i bijące na głowę rozwinięcie. A na Blues Away złapałem wielu nie- fanów MJ przez ostatnie kilka lat. Ten powtarzany motyw ma niewiarygodnie bujający groove, który z chórkami w tle u mnie powoduje bardzo niekontrolowane ruchy. Tak to ja mogę z przyjemnością z depresji wychodzić... Nie da się przedawkować. Obok Time Waits For No One mój ulubiony utwór Jacksonów. Jakby Michael miałby zagrać dla mnie prywatny koncert, to prosiłbym o te dwa nagrania na pierwszy ogień. :)
cicha pisze:podejmę niepopularną decyzję, bo coś mi się widzi, że większość chce przyznać pierwsze.
Ja wiem...? :)
Według mnie przyszedł czas na pierwszy utwór napisany, nagrany i wydany przez pana Jacksona (z towarzyszeniem zacnych braci, a jakże). Mój głos na Blues Away. Nie będzie wyszukanego uzasadnienia - po prostu, pozostałe utwory są ciekawsze i najzwyczajniej bardziej je lubię. Moim zdaniem Strength... z całej trójki jest zdecydowanie najlepsza i cieszę się, że nie jestem tu sama :)
Blues away, Dreamer i Show you the way to go to moja święta trójca.
Niestety głosami heretyków Dreamer wyleciał z pudła na rzecz Strengh of one man (na które ponownie oddaję swój głos)
But you can't take my blues away
No matter what you say, hey
;(
Głos na Blues away, tak szczerze dla mnie powinna być po za podium, no ale nie było widać głosujących na niego prócz Tomka:) Ta ballada, odstaję od innych kawałków.
Blues Away
Tym razem nie będę silić się na wyszukane argumenty. Piosenka w pełni zasługuje na podium, lecz jej rywalki są po prostu lepsze. Poza tym mój głos podyktowany jest obroną Strength Of One Man. Tyle ode mnie
kaem pisze:Show You The Way To Go. Melodia nie jest porywająca.
A ze mną było tak, że usłyszałam "Show You The Way To Go" po raz pierwszy w wieku lat 12 - tu i musiała bardzo mocno zapaść mi w pamięć skoro po 11 - tu latach od tamtego wieczora bez trudu odnalazłam ją na YT. Efekt był tego taki, że przy kolejnych odsłuchach płakałam jak dziecko ze wzruszenia. To utwór tchnący otuchą i nadzieją, kojący, a jednocześnie przepełniony emocjami. Wstęp jest po prostu wspaniały. Imrowizacje wokalne Michaela pod koniec utworu mają w sobie coś co po prostu odbiera mi mowę. Już teraz powiem, że to mój kandydat na podium.
Blues Away
Tak wiem napisałem, że będę go bronił, ale do momentu, w którym nie pozostanie nic gorszego i właśnie nadszedł ten moment. SOOM jest trochę lepszy, tak samo jak Show You The Way To Go. Coż niestety papa piękna ballado.
Strength Of One Man
Ponieważ jak widać lenistwo wiosenne opanowało wszystkich i uzasadnień brak, tez pójdę na łatwiznę i moim argumentem będzie fakt, że najrzadziej z całej trójki słucham tego utworu. Nie neguję jego walorów artystycznych, ale tym niech kierują się krytycy muzyczni, ja kieruję się emocjami i tym, czy słucham piosenki bardzo chętnie i wielokrotnie, czy chętnie, czy też rzadko. SOOM zalicza się do ostatniej kategorii. Dwie pozostałe to te słuchane wielokrotnie, więc wybór jest prosty.
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
kaem pisze:Show You The Way To Go. Melodia nie jest porywająca.
Show You The Way To Go (wraz z Blues Away ) = dla mnie esencja całej płyty.
Przytaczając słowa koleżanki:
Margareta pisze:To utwór kojący, a jednocześnie przepełniony emocjami. Improwizacje wokalne Michaela pod koniec mają w sobie coś co odbiera mi mowę.
Ogień z wodą. Słońce z deszczem. Z bielą czerń. Oaza spokoju, ocean wzburzenia... dwa przeciwstawne bieguny zamienione w język dźwięków i emocji. Takie konfrontacje powinny przydarzać się częściej... ;)
Strength Of One Man ze swoją połamaną konstrukcją może uchodzić co najwyżej za muzyczny eksperyment. Nie oddaje charakteru albumu. Poza tym utwór jest nierówny. Druga połowa zdecydowanie ciekawsza. A ja chciałabym zachwycić się już od pierwszych dźwięków - nie czekając, aż z poczwarki (nie da się ukryć ambitnej i trafiającej w wysublimowane gusta) wyleci przepiękny motyl!
Głos na: Strength Of One Man
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"