Historyjka
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
Historyjka
Jestem tu od niedawna, więc jeszcze się nie orientuję we wszystkich tematach. Nie wiem czy coś takiego już istnieje. Otóż wpadłam na pomysł, że możnaby napisać coś w rodzaju forumowego opowiadania o Michaelu. Każdy dodawałby po jednym poście, w którym pisałby wymyślony przez siebie fragment dalszego ciągu. Po jakimś czasie mogłoby z tego wyjść coś całkiem ciekawego. Byłoby to oczywiście opowiadanie fikcyjne z udziałem Michaela. Jeszcze raz podkreślam: nie wiem, czy coś takiego już istnieje. Jeśli tak, to gdzie można to znaleźć? Bo trochę tu dużo tematów.
- marcinokor
- Posty: 897
- Rejestracja: śr, 31 mar 2010, 17:07
- Lokalizacja: Ustroń
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
Był 26 czerwca 2009 roku. Wiadomość o jego śmierci rozeszła się już po świecie. Media rozgłaszały ten fakt we wszystkich dostępnych źródłach.
A on siedział sobie na balkonie w swojej tajnej rezydencji, gdzieś na południu Stanów i popijał lemoniadę z parasolką. Michael Jackson żył i miał się całkiem dobrze. Podziwiając sielankowy krajobraz przed sobą rozmyślał o swoim dotychczasowym życiu.
Już jako mały, kilkuletni chłopiec poznał prawdę: jego rodzice należeli do tajnej, zagranicznej organizacji wywiadowczej. Tak tajnej, że wówczas byli jedynymi wiedzącymi o niej osobami w USA. Jednak kiedy poznali liczne talenty syna (także nieujawniony publicznie talent szpiegowski) postanowili go wtajemniczyć, oczywiście za zgodą przełożonych. Michael był wtedy bardzo mały, ale do takiej pracy trzeba przygotowywać się od dziecka.
Jego głównym zadaniem było wpojenie ludziom do głowy, że jest tylko muzykiem. Całkiem niezłym zresztą, ale jednak tylko muzykiem. A jako, że stał się sławny, zyskał dostęp do wielu miejsc i osób. O to właśnie chodziło. Przez całe życie wykonywał liczne zadania, zlecane mu przez szefostwo.
Od początku wiedział jednak, iż kiedyś może zaistnieć potrzeba wycofania się z branży, gdyby ktoś przypadkiem wszedł w posiadanie poufnych informacji na temat jego podwójnej osobowości. Wtedy powinien usunąć się w cień, zniknąć na zawsze z życia publicznego, by uchronić tajną organizację przed dekonspiracją. Był zbyt rozpoznawalny, więc nie mógł tak po prostu wyjechać i zamieszkać za granicą. Przyszedł mu jednak do głowy pewien pomysł, który realizował już od paru lat. Zatrudniał najlepszych charakteryzatorów (oczywiście należących do organizacji), którzy każdego dnia, za pomocą różnorakich środków, zmieniali jego kolor skóry i rysy twarzy. Wszystko to jednak była tylko maska, a teraz, gdy przestało to być potrzebne, Michael nie korzystał już z ich usług. Znów wyglądał tak jak kiedyś, ale czy ktoś, widząc go na ulicy, mógłby rozpoznać w nim Michaela Jacksona? Szanse na to były bardzo nikłe.
A gdy pewna osoba rzeczywiście odkryła jego tajemnicę związaną z organizacją, Michael musiał zniknąć. Cała jego 'śmierć' została zaaranżowana. Teraz, pod wymyślonym nazwiskiem, rozpoczynał nowe życie.
Coś ciągle jednak nie dawało mu spokoju. Ktoś wczoraj, podejrzanie długo, pałętał się wokół jego domu. Czyżby ludzie odkryli prawdę?
A on siedział sobie na balkonie w swojej tajnej rezydencji, gdzieś na południu Stanów i popijał lemoniadę z parasolką. Michael Jackson żył i miał się całkiem dobrze. Podziwiając sielankowy krajobraz przed sobą rozmyślał o swoim dotychczasowym życiu.
Już jako mały, kilkuletni chłopiec poznał prawdę: jego rodzice należeli do tajnej, zagranicznej organizacji wywiadowczej. Tak tajnej, że wówczas byli jedynymi wiedzącymi o niej osobami w USA. Jednak kiedy poznali liczne talenty syna (także nieujawniony publicznie talent szpiegowski) postanowili go wtajemniczyć, oczywiście za zgodą przełożonych. Michael był wtedy bardzo mały, ale do takiej pracy trzeba przygotowywać się od dziecka.
Jego głównym zadaniem było wpojenie ludziom do głowy, że jest tylko muzykiem. Całkiem niezłym zresztą, ale jednak tylko muzykiem. A jako, że stał się sławny, zyskał dostęp do wielu miejsc i osób. O to właśnie chodziło. Przez całe życie wykonywał liczne zadania, zlecane mu przez szefostwo.
Od początku wiedział jednak, iż kiedyś może zaistnieć potrzeba wycofania się z branży, gdyby ktoś przypadkiem wszedł w posiadanie poufnych informacji na temat jego podwójnej osobowości. Wtedy powinien usunąć się w cień, zniknąć na zawsze z życia publicznego, by uchronić tajną organizację przed dekonspiracją. Był zbyt rozpoznawalny, więc nie mógł tak po prostu wyjechać i zamieszkać za granicą. Przyszedł mu jednak do głowy pewien pomysł, który realizował już od paru lat. Zatrudniał najlepszych charakteryzatorów (oczywiście należących do organizacji), którzy każdego dnia, za pomocą różnorakich środków, zmieniali jego kolor skóry i rysy twarzy. Wszystko to jednak była tylko maska, a teraz, gdy przestało to być potrzebne, Michael nie korzystał już z ich usług. Znów wyglądał tak jak kiedyś, ale czy ktoś, widząc go na ulicy, mógłby rozpoznać w nim Michaela Jacksona? Szanse na to były bardzo nikłe.
A gdy pewna osoba rzeczywiście odkryła jego tajemnicę związaną z organizacją, Michael musiał zniknąć. Cała jego 'śmierć' została zaaranżowana. Teraz, pod wymyślonym nazwiskiem, rozpoczynał nowe życie.
Coś ciągle jednak nie dawało mu spokoju. Ktoś wczoraj, podejrzanie długo, pałętał się wokół jego domu. Czyżby ludzie odkryli prawdę?
Jednak tak naprawdę, nie mógł przypuszczać, że już od paru miesięcy jest bacznie obserwowany przez Tilla Lindemanna, wokalistę niemieckiego zespołu Rammstein, który już od dawna wiedział o podwójnym życiu Michaela.
Till starannie obmyślił plan publicznego zdemaskowania Micheala Jacksona, jednak wcześniej musiał dostać się do jego domu, aby zdobyć dowody, bo inaczej, mógłby być wzięty za pierwszego lepszego wariata, wymyślającego teorie spiskowe!
***
Nad ciągiem dalszym myślę
Till starannie obmyślił plan publicznego zdemaskowania Micheala Jacksona, jednak wcześniej musiał dostać się do jego domu, aby zdobyć dowody, bo inaczej, mógłby być wzięty za pierwszego lepszego wariata, wymyślającego teorie spiskowe!
***
Nad ciągiem dalszym myślę

Wtem...
Z nieba spadł balon, który całą swą mocą nabraną podczas swego upadku z tak odległego miejsca, uderzył w Ziemię. Cała planeta zatrzęsła się, wody wystąpiły, cały nasz świat walił się, tworząc przy tym overturę godną Beethovena. Wszyscy zginęli. Pozostało po nas tylko troszkę reklamówek i album, z którego pomimo grubej warstwy kurzu można było odczytać... Thriller.
Z nieba spadł balon, który całą swą mocą nabraną podczas swego upadku z tak odległego miejsca, uderzył w Ziemię. Cała planeta zatrzęsła się, wody wystąpiły, cały nasz świat walił się, tworząc przy tym overturę godną Beethovena. Wszyscy zginęli. Pozostało po nas tylko troszkę reklamówek i album, z którego pomimo grubej warstwy kurzu można było odczytać... Thriller.
cut that out!
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
Michaela obudził dzwonek do drzwi. Zrezygnowany spojrzał na zegarek.'Co za sadysta śmiał w tak nikczemny sposób przerwać mój wypoczynek?!'pomyślał oburzony wpatrując się w budzik wyświetlający 6:30. Niechętnie włożył kapcie-zające i poczłapał do drzwi. Po drodze włożył szlafrok. Otworzył drzwi i spojrzał zirytowany na swojego gościa.
-Chciałby pan kupić ciasteczka?-zapytała podejrzanie potężnie zbudowana harcerka, o podejrzanie niskim głosie i o podejrzanie dziwnym uśmiechu piromana.
Michael jednak, po zakończeniu swojej kariery szpiegowskiej postanowił już nigdy nikogo nie podejrzewać, więc nie zwrócił uwagi nawet na to, że blond-fryzura harcerki była krzywo, co ewidentnie wskazywało na to, że jest to peruka.
-Chciałby pan kupić ciasteczka?-zapytała podejrzanie potężnie zbudowana harcerka, o podejrzanie niskim głosie i o podejrzanie dziwnym uśmiechu piromana.
Michael jednak, po zakończeniu swojej kariery szpiegowskiej postanowił już nigdy nikogo nie podejrzewać, więc nie zwrócił uwagi nawet na to, że blond-fryzura harcerki była krzywo, co ewidentnie wskazywało na to, że jest to peruka.
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
-Poczekaj tu chwilę. Pójdę po drobne.-odpowiedział Michael i zniknął w głębi domu.
Dziewczynka rozejrzała się dookoła, a następnie wślizgnęła się do środka. Po chwili zastanowienia ruszyła w kierunku schodów na górę. Gdy znalazła się na pierwszym piętrze, pierwszymi drzwiami, jakie zobaczyła, weszła do przypadkowego pomieszczenia. Okazało się ono być łazienką. Stanęła przed lustrem. Ujrzawszy w nim swoją twarz, skrzywiła się i ściągnęła włosy...a właściwie perukę. Wyprostowała się i otarła twarz z makijażu. Teraz przed lustrem stał nie kto inny, jak Till Lindemann, wokalista niemieckiego zespołu Rammstein, śledzący Michaela od dłuższego czasu. Był potężnie zbudowanym mężczyzną. Jego celem w tym domu było znalezienie dowodów na to, że gospodarz to Michael Jackson.
'Nigdy więcej makijażu, peruk i innych przebrań małych dziewczynek.' pomyślał ze wstrętem. Wyszedł z łazienki i zaczął przeszukiwać dom, korzystając z faktu, iż Michael nadal nie mógł wygrzebać swojej świnki skarbonki z drobnymi.
Dziewczynka rozejrzała się dookoła, a następnie wślizgnęła się do środka. Po chwili zastanowienia ruszyła w kierunku schodów na górę. Gdy znalazła się na pierwszym piętrze, pierwszymi drzwiami, jakie zobaczyła, weszła do przypadkowego pomieszczenia. Okazało się ono być łazienką. Stanęła przed lustrem. Ujrzawszy w nim swoją twarz, skrzywiła się i ściągnęła włosy...a właściwie perukę. Wyprostowała się i otarła twarz z makijażu. Teraz przed lustrem stał nie kto inny, jak Till Lindemann, wokalista niemieckiego zespołu Rammstein, śledzący Michaela od dłuższego czasu. Był potężnie zbudowanym mężczyzną. Jego celem w tym domu było znalezienie dowodów na to, że gospodarz to Michael Jackson.
'Nigdy więcej makijażu, peruk i innych przebrań małych dziewczynek.' pomyślał ze wstrętem. Wyszedł z łazienki i zaczął przeszukiwać dom, korzystając z faktu, iż Michael nadal nie mógł wygrzebać swojej świnki skarbonki z drobnymi.
Zaglądał kolejno do każdego pokoju, uważając jednak, by nie natknąć się na Michaela, który właśnie brnął przez swój zagracony strych z maczetą w prawej i latarką w lewej ręce. Po dokładnym zbadaniu pierwszego piętra, Till przeszedł na parter. Zwrócił się w stronę korytarza zakończonego schodami do piwnicy. Po każdej jego stronie było po pięć drzwi. Till postanowił zajrzeć do każdych, ale dopiero w ostatnich nie spotkał go zawód. Drzwi były zamknięte na klucz, ale szybko otworzył je wytrychem i...znalazł się w pokoju pełnym gadżetów związanych Maichaelem Jacksonem. Pomieszczenie było dość spore i bez okien. W prawym jego rogu stał pojazd, w którym Till rozpoznał motocykl ze 'Speed Demon', dalej stał manekin ze strojem do 'Bad', oraz wiele innych przedmiotów z różnych teledysków itd. Till zrobił parę zdjęć swoim mini-super-ekstra-szpiegowskim aparatem i udał się na dalsze zwiedzanie domu Michaela Jacksona, ponieważ postanowił, że postara się niczego nie przegapić. Zwrócił się w stronę piwnicy. Tam również zobaczył korytarz, ale zakończony tylko jednymi drzwiami. Otworzył je i tam zobaczył...
*****
Michael pogryziony przez egzotyczne zwierzęta, lwy, podejrzanie duże pająki, wydostał się ze strychu z tryumfalną miną. Podnióśł swoją różową świnkę-skarbonkę i krzyknął:
-Eureka!-po czym przypomniał sobie, o celu swojej wyprawy na strych i dodał-już mam drobne! Poczekaj, tylko zejdę...
Michael zszedł na parter i ze strachem zauważył, że harcerki nie ma w drzwiach wejściowych, za to otwarte są drzwi do piwnicy. Pognał w tym kierunku. Zbiegł po schodach i stanął w jedynych drzwiach znajdujących się w piwnicy. Zbladł i słabym głosem powiedział:
-O nie... czyżby ktoś odkrył moją...czekoladową fontannę?!
W wypełnionym czekoladą zagłębieniu w podłodze na środku pokoju, opryskiwany z góry czekoladą, pływał Till Lindemann.
*****
Michael pogryziony przez egzotyczne zwierzęta, lwy, podejrzanie duże pająki, wydostał się ze strychu z tryumfalną miną. Podnióśł swoją różową świnkę-skarbonkę i krzyknął:
-Eureka!-po czym przypomniał sobie, o celu swojej wyprawy na strych i dodał-już mam drobne! Poczekaj, tylko zejdę...
Michael zszedł na parter i ze strachem zauważył, że harcerki nie ma w drzwiach wejściowych, za to otwarte są drzwi do piwnicy. Pognał w tym kierunku. Zbiegł po schodach i stanął w jedynych drzwiach znajdujących się w piwnicy. Zbladł i słabym głosem powiedział:
-O nie... czyżby ktoś odkrył moją...czekoladową fontannę?!
W wypełnionym czekoladą zagłębieniu w podłodze na środku pokoju, opryskiwany z góry czekoladą, pływał Till Lindemann.
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
Till pławił się w prawdopodobnie najsłodszej czekoladzie, jaką kiedykolwiek spożywał. Aby nie utonąć w rozkoszy, miał na sobie nadmuchiwane koło ratunkowe-kaczkę, a na głowie różowy czepek.
Michael stał w drzwiach nie zauważony przez rozanielonego Tilla. Patrzył na niego przez chwilę, a później powiedział do siebie:
-Dobrze. W takim razie czas skorzystać z planu B.-klasnął dwa razy, tak jak to się robi, gdy chce się włączyć światło.-Irysku, chodź tutaj!-zawołał słodkim głosem.
Po kilkunastu sekundach w ciemnym korytarzu po drugiej stronie pomieszczenia pojawiły się dwa świecące na czerwono punkty. Chwilę potem z mgły wyłonił się on...chomiczek Irys. Było to zwierzątko wielkości piłki do tenisa. Świecące punkty okazały się być jego oczami. Futerko miało lśniący, czarny kolor.
Michael znacząco wskazał Tilla palcem. Chomik, wygłodniały, gdyż wczoraj nie dostał jeść, zwrócił głowę w tamtym kierunku i...rzucił się na swą ofiarę.
Lindemann z krzykiem wyskoczył z fontanny i zaczął biegać po całym pomieszczeniu, zaatakowany przez bestię. W końcu, nie do końca świadomie, skierował swe kroki (a raczej skoki) na górę, a następnie do wyjścia.
Michael natomiast, z uśmiechem na twarzy, zamknął na klucz salę z fontanną. Już miał zamiar zrobić sobie śniadanie, gdy przypomniał sobie o pewnej istotnej rzeczy. Przecież ten człowiek z fontanny wszystkim rozpowie o jego prawdziwej tożsamości!
Michael stał w drzwiach nie zauważony przez rozanielonego Tilla. Patrzył na niego przez chwilę, a później powiedział do siebie:
-Dobrze. W takim razie czas skorzystać z planu B.-klasnął dwa razy, tak jak to się robi, gdy chce się włączyć światło.-Irysku, chodź tutaj!-zawołał słodkim głosem.
Po kilkunastu sekundach w ciemnym korytarzu po drugiej stronie pomieszczenia pojawiły się dwa świecące na czerwono punkty. Chwilę potem z mgły wyłonił się on...chomiczek Irys. Było to zwierzątko wielkości piłki do tenisa. Świecące punkty okazały się być jego oczami. Futerko miało lśniący, czarny kolor.
Michael znacząco wskazał Tilla palcem. Chomik, wygłodniały, gdyż wczoraj nie dostał jeść, zwrócił głowę w tamtym kierunku i...rzucił się na swą ofiarę.
Lindemann z krzykiem wyskoczył z fontanny i zaczął biegać po całym pomieszczeniu, zaatakowany przez bestię. W końcu, nie do końca świadomie, skierował swe kroki (a raczej skoki) na górę, a następnie do wyjścia.
Michael natomiast, z uśmiechem na twarzy, zamknął na klucz salę z fontanną. Już miał zamiar zrobić sobie śniadanie, gdy przypomniał sobie o pewnej istotnej rzeczy. Przecież ten człowiek z fontanny wszystkim rozpowie o jego prawdziwej tożsamości!
Spanikowany Michael pobiegł w stronę, w którą skierował się przerażony Till. Michael wiedział, że jego sparaliżowany strachem gość w przypływie adrenaliny mógł już być daleko, jednak nie poddawał się. Gnał na oślep przez las, poganiany perspektywą kolejnych lat bez prywatności. Nagle zauważył Irysa biegającego dookoła drzewa. Łypał swoimi czerwonymi oczami do góry, posyłając wrogie spojrzenia Tillowi, którego Michael dopiero teraz zauważył. Till siedział na gałęzi drzewa, parę metrów nad ziemią i kurczowo trzymał się pnia. Michael zaczął mu współczuć, więc przywołał agresywnego chomika do siebie, ledwo widocznym gestem.
-Naślę na ciebie służby weterynaryjne, ty..ty...-zaczą odgrażać Irysowi, już bardziej pewny siebie Till, jednak w żadnym razie nie zamierzał schodzić-pilnuj tej swojej bestii!-dodał do Michaela-może kogoś zabić! A teraz zabierz go stąd, bo chcę zejść!
-Naślę na ciebie służby weterynaryjne, ty..ty...-zaczą odgrażać Irysowi, już bardziej pewny siebie Till, jednak w żadnym razie nie zamierzał schodzić-pilnuj tej swojej bestii!-dodał do Michaela-może kogoś zabić! A teraz zabierz go stąd, bo chcę zejść!
- Pretty Young Thing
- Posty: 54
- Rejestracja: czw, 31 mar 2011, 16:54
Gdy Till znalazł się na ziemi, otrzepał się i powiedział:
-A teraz przepuść mnie, bo zamierzam iść i rozpowiedzieć wszystkim o tobie!
-O nie! Proszę! Zastanów się jeszcze! Co chcesz przez to osiągnąć?-krzyknął zrozpaczony Michael.
-Chodzi o samą satysfakcję. Nic więcej.
-A może...dałbyś się jakoś przebłagać? Pójdziemy do mnie, porozmawiamy przy flaszeczce...albo nawet dwóch...
-Hmm...po dłuższym namyśle stwierdzam, że chętnie się napiję. Ale później-nie ma zmiłuj. Idę do telewizji.
-Jasne, jasne.
Poszli więc z powrotem do domu Michaela. Till usiadł na kanapie w salonie, a gospodarz postawił przed nim flaszkę whisky. Nalali sobie i pijąc w milczeniu mierzyli się wzrokiem. Po dziwnie krótkiej chwili butelka opróżniła się. Na jej miejsce od razu zostały postawione dwie kolejne. Rozmowa nabrała tempa. Co chwilę słychać było głośne wybuchy śmiechu. Wreszcie rozochocony alkoholem Till powiedział:
-Wiesz, muszę ci coś wyznać...zawsze byłem twoim fanem!!
-A ja twoim!-odpowiedział Michael wznosząc toast kolejnym kieliszkiem whisky. A właściwe to porcelanową filiżanką na herbatę, bo tamte szklanki zostały stłuczone podczas ostatniego wybuchu śmiechu Tilla.
Drzwi do hallu otworzyły się. Do środka wszedł mężczyzna ubrany w czarny garnitur. Był szefem Michaela-członkiem tajnej organizacji wywiadowczej. Słysząc śmiechy, zdziwiony wkroczył do salonu. Ujrzał tam siedzących przy stole Michaela i Tilla, trzymających porcelanowe filiżanki na herbatę, wypełnioną jakimś napitkiem. Lindemann miał na sobie strój Michaela z teledysku 'Bad'. Jackson ubrał się w kuchenny fartuch, czapkę kucharza, a w ręku trzymał wielki tasak. Był to strój Tilla do piosenki 'Mein Teil'.
Gdy Michael ujrzał faceta w garniturze, popatrzył na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem i powiedział:
-Ups!-a następnie wybuchnął śmiechem.
Facet z wkurzonym wyrazem twarzy opuścił dom trzaskając drzwiami.
-Wiesz-rzekł Michael do Tilla.-dam ci popływać w mojej czekoladowej fontannie.
-A teraz przepuść mnie, bo zamierzam iść i rozpowiedzieć wszystkim o tobie!
-O nie! Proszę! Zastanów się jeszcze! Co chcesz przez to osiągnąć?-krzyknął zrozpaczony Michael.
-Chodzi o samą satysfakcję. Nic więcej.
-A może...dałbyś się jakoś przebłagać? Pójdziemy do mnie, porozmawiamy przy flaszeczce...albo nawet dwóch...
-Hmm...po dłuższym namyśle stwierdzam, że chętnie się napiję. Ale później-nie ma zmiłuj. Idę do telewizji.
-Jasne, jasne.
Poszli więc z powrotem do domu Michaela. Till usiadł na kanapie w salonie, a gospodarz postawił przed nim flaszkę whisky. Nalali sobie i pijąc w milczeniu mierzyli się wzrokiem. Po dziwnie krótkiej chwili butelka opróżniła się. Na jej miejsce od razu zostały postawione dwie kolejne. Rozmowa nabrała tempa. Co chwilę słychać było głośne wybuchy śmiechu. Wreszcie rozochocony alkoholem Till powiedział:
-Wiesz, muszę ci coś wyznać...zawsze byłem twoim fanem!!
-A ja twoim!-odpowiedział Michael wznosząc toast kolejnym kieliszkiem whisky. A właściwe to porcelanową filiżanką na herbatę, bo tamte szklanki zostały stłuczone podczas ostatniego wybuchu śmiechu Tilla.
Drzwi do hallu otworzyły się. Do środka wszedł mężczyzna ubrany w czarny garnitur. Był szefem Michaela-członkiem tajnej organizacji wywiadowczej. Słysząc śmiechy, zdziwiony wkroczył do salonu. Ujrzał tam siedzących przy stole Michaela i Tilla, trzymających porcelanowe filiżanki na herbatę, wypełnioną jakimś napitkiem. Lindemann miał na sobie strój Michaela z teledysku 'Bad'. Jackson ubrał się w kuchenny fartuch, czapkę kucharza, a w ręku trzymał wielki tasak. Był to strój Tilla do piosenki 'Mein Teil'.
Gdy Michael ujrzał faceta w garniturze, popatrzył na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem i powiedział:
-Ups!-a następnie wybuchnął śmiechem.
Facet z wkurzonym wyrazem twarzy opuścił dom trzaskając drzwiami.
-Wiesz-rzekł Michael do Tilla.-dam ci popływać w mojej czekoladowej fontannie.
Michael otworzył oczy i nieprzytomnym wzrokiem poszukał budzika, który miał zadzwonić, a tego nie zrobił. Już zaczął wymyślać dla niego różne, okrutne kary, lecz zdał sobie sprawę z tego, że nie jest w sypialni. Znajdował się w swojej kuchni, ubrany w paręnaście rozmiarów za duży strój kucharza i leżał na brzuchu na stole trzymając w ręce mikrofon-tasak. 'Ale co...'pomyślał, po czym zorientował się, co się działo poprzedniej nocy. Zwlókł się ze stołu i z okrutnym bólem głowy wyruszył na poszukiwania Tilla. W końcu dotarł do pokoju z fontanną w piwnicy, co z resztą nie było trudne, bo dobiegały z niego krzyki ''Ich muss zerstören!''*(zerstören - z niem. niszczyć). Michael przestraszył się, co mogło natchnąć Tilla do zaśpiewania akurat tej piosenki. Do tego strasznie dudniło mu w głowie, co było ewidentnie efektem ich wczorajszej małej imprezy. Odetchnął jednak z ulgą, gdy zobaczył, że Till całkiem nieszkodliwie leży do połowy zanurzony w czekoladzie, śpiewając co chwilę co innego. Właśnie zaczynał ''Wollt ihr das Bett in Flamen sehen'', gdy Michael mu przerwał.
-Słuchaj, to w sprawie tej mojej tożsamości, to chyba jesteśmy dogadani? - Till już chciał odpowiedzieć, ale zadzwonił telefon.
-No normalnie chwili spokoju! - powiedział rozzłoszczony Michael i poszedł odebrać, bo już i on i Till nie mogli znieść tego hałasu.
-Słuchaj, to w sprawie tej mojej tożsamości, to chyba jesteśmy dogadani? - Till już chciał odpowiedzieć, ale zadzwonił telefon.
-No normalnie chwili spokoju! - powiedział rozzłoszczony Michael i poszedł odebrać, bo już i on i Till nie mogli znieść tego hałasu.