Najsłabsze Ogniwo
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
- cocainegirl
- Posty: 316
- Rejestracja: ndz, 01 maja 2011, 19:55
- Skąd: Wrocław/Zielona Góra
Mój głos ponownie na In the Closet. To nie ma fabuły. Na dodatek nienawidzę Naomi, ani tego, jak się nagminnie obmacują, co, no nie dziwne, nie podoba mi się, tak samo jak piosenka, ale nie mowa o piosence tylko o klipie, tak więc, klip w ogóle bez sensu, nie podoba mi się i go nie chcę.
"Łeb ścięty żydowskiego zbawiciela,
nigdy nie uniesie głowy na krzyżu."
nigdy nie uniesie głowy na krzyżu."
"Who Is It" - obejrzałam raz i nie miałam ochoty na więcej.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Black Or White
Ten klip to takie fiu bździu. Dla mnie nic ciekawego. Nie może równać się z RTT, WII czy nawet z ITC. Nigdy nie mogłem się do niego przekonać.
Co do WII. Rozpiszę się w najbliższym czasie.
Ten klip to takie fiu bździu. Dla mnie nic ciekawego. Nie może równać się z RTT, WII czy nawet z ITC. Nigdy nie mogłem się do niego przekonać.
Co do WII. Rozpiszę się w najbliższym czasie.
Ostatnio zmieniony czw, 07 lip 2011, 15:33 przez TheMajkeL, łącznie zmieniany 3 razy.
Koniec, użytkowniczka SUNrise wyjaśnia kto jest kim w WII, cały temat: http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=2293
Ostatnio zmieniony śr, 12 wrz 2012, 14:35 przez Talitha, łącznie zmieniany 1 raz.
Zupełnie tak jak ja. Z całego utworu najbardziej podoba mi się... chóralny wstęp który obiecuje coś co wywoła szczere wzruszenie i przywoła epicki klimat bezbłędnie zbudowany w "Billie Jean", ale potem jest już zwyczajnie płaczliwie, teatralnie i sztucznie. Wokaliza ociera się o egzaltację. Michael straszliwie stara się wywołać łzy u słuchacza, a wychodzi mu pretensjonalny melodramat. A przecież on nie musiał starać się w ogóle. Wystarczyło żeby wszedł na scenę na pamiętnym koncercie Jamesa Browna, dał krótki zaimprowizowany występ, a założę się, że tysiące zgromadzonych wtedy osób zareagowało tak jak ja. Zupełnie nie rozumiem więc zdania przywołanego z innym wątku artykułu o Prince'ie jakoby był to "tyleż profesjonalny co beznamiętny featuring" (i jeszcze ten natrętny anglicyzm). Dla mnie było to co zupełnie odwrotnego. Nie wspomnę nawet o co najmniej kilku piosenkach nagranych z J5 i na pierwszych solowych płytach. Nie sądzę żeby nagrywając je zastanawiał się nad tym jakie reakcje wywoła u przynajmniej części odbiorcy i myślę, że o to chodzi. "Who Is It" to wyraźna gra aktorska. Słyszy się i czuje, że Michael bardzo, ale to bardzo chciał poruszyć ludzkie serca, zagrać przekonująco rozpacz. Wysilał się jak tylko mógł, ale coś mu nie wychodziło. Na tej samej płycie jakby bardziej od niechcenia zaśpiewał "Will You Be There" i to działa. To chwyta.Ola2003 pisze:nigdy nie przepadałam za tym clipem, jak również za samą warstwą muzyczną.
Nie czuję jego tajemniczości, a przedstawiona w nim fabuła przywodzi mi na myśl kiczowatą love story z historią Kopciuszka w tle, tyle, że bez happy endu.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Michael był wku&%@*#, bo Sony dało mu tylko jeden dzień na nakręcenie tego teledysku.Margareta pisze:czuje, że Michael bardzo, ale to bardzo chciał poruszyć ludzkie serca, zagrać przekonująco rozpacz.
Nie był wybitnym aktorem, jego gra w Captainie EO to niemal parodia, a tu ma minę jakby chciał komuś przyłożyć, moim zdaniem wygląda bardzo autentycznie, ale nie będę nikogo na siłe przekonywała, chciałam tylko odpowiedzieć na zarzut, że Michael wymusza na sobie rozpacz, nie zgadzam się.
Wypowiadałam się bardziej o utworze niż o teledysku. A jeżeli chodzi o grę to wybitnym aktorem nie był, ale całkiem zdolnym. Zresztą na rozwinięcie tych uzdolnień z oczywistych powodów czasu nie miał.Talitha pisze:Michael był wku&%@*#, bo Sony dało mu tylko jeden dzień na nakręcenie tego teledysku.
Nie był wybitnym aktorem, jego gra w Captainie EO to niemal parodia, a tu ma minę jakby chciał komuś przyłożyć, moim zdaniem wygląda bardzo autentycznie, ale nie będę nikogo na siłe przekonywała, chciałam tylko odpowiedzieć na zarzut, że Michael wymusza na sobie rozpacz, nie zgadzam się.
"Who Is It" ogląda mi się jak doskonale zmontowany zwiatun filmu sensacyjnego bądź thrillera. Pewnie gdyby piosenka była lepsza, przemawiała do mnie, byłby dla mnie czymś więcej niż tylko ładnymi obrazkami. Podobnie jak "Give In To Me" które samo w sobie też jest dobrze nakręcone, jest fabuła korespondująca zarówno z tekstem jak i muzyką. Ale co z tego skoro to drugie zawodzi...
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Who Is It (uzasadnienia były nawet dwa ;])
btw.
btw.
No toż oczywiste ;) Pozostały już same bardzo dobre klipy i teraz jest ciężko podać naprawdę dobre uzasadnienie swojego głosu, a coś napisać trzeba. Wydaje mi się, że teraz lecą już głosy na zasadzie "lubię - nie lubię" (a na pewno większość), bo ja na przykład nie potrafię wytknąć jakichś poważnych błędów w WII. Po prostu jak mam wybierać, to wolę klipy pozostałe, WII lubię z nich najmniej.SuperFlyB. pisze:Fakt, gra tam Casanova w paru ujęciach, ale oj tam oj tam. Aż taaak bardzo tego nie widać.
"Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie..." ♥ MJ
- La_Pantera_Rosa
- Posty: 401
- Rejestracja: wt, 01 gru 2009, 20:32
- Get_On_The_Floor
- Posty: 171
- Rejestracja: sob, 09 sty 2010, 18:38
- Skąd: Bydgoszcz
Po 1 -
Po 2 -
Po 3 -
Black Or White - głos na ten kfm, ale nie dlatego, że za dużo łapania, nie za panterę. Tu w grę wchodzi raczej sentyment, bo w takim towarzystwie się już czepiać nie ma czego. Próbowałem go zmierzyć i wypadło najmniej na BoW.
Nie wszyscy. O tym, że w pewnych ujęciach jest dubler już słyszałem i wcale mnie to nie rusza, bo jakiś powód tego był. Koniec kropka, bo jak już wcześniej pisałem, a teraz SuperFlyB., to jest najprawdziwszy krótki film.heh teraz wszyscy co uwazali Who Is It za arcydzielo czuja sie oszukani ;)
Po 2 -
Niby mamy podobny smak muzyczny, a jak się różnimy;p Nigdy w życiu bym nie podniósł ręki na tę piosenkę. Warstwa instrumentalna jest dla mnie arcydziełem, wokal świetny. Ja się akurat potrafię wczuć, kupuję Michaela w niej. To jest po prostu moja ulubiona piosenka Michaela. Nie chodzi o to, żeby wszystko co michaelowe przyjmować bezkrytycznie, ale nie popadajmy w skrajności usiłując szukać minusów. To tylko moje subiektywne odczucie.Margareta pisze:chóralny wstęp który obiecuje coś co wywoła szczere wzruszenie i przywoła epicki klimat bezbłędnie zbudowany w "Billie Jean", ale potem jest już zwyczajnie płaczliwie, teatralnie i sztucznie. Wokaliza ociera się o egzaltację. Michael straszliwie stara się wywołać łzy u słuchacza, a wychodzi mu pretensjonalny melodramat.
Po 3 -
Black Or White - głos na ten kfm, ale nie dlatego, że za dużo łapania, nie za panterę. Tu w grę wchodzi raczej sentyment, bo w takim towarzystwie się już czepiać nie ma czego. Próbowałem go zmierzyć i wypadło najmniej na BoW.
Ponownie Remember The Time, bo
wizja nie zgrywa się z fonią
nie lubię kotów
Michael w tym kfm jest tak słodziutki, że aż infantylny, lubię dziecięcy urok, ale infantylizmu już nie
pozostałe trzy wideoklipy zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają
RTT jest najmniej przeze mnie lubianą piosenką z całej czwórki i choć oceniamy obraz nie dźwięk, nie da się tego tak całkowicie oddzielić
gra aktorska wszystkich bohaterów pozostawia wiele do życzenia
nie oglądam tego teledysku, jeśli nie muszę, czyli praktycznie wcale, w przeciwieństwie do In The Closet czy Who Is It, w których każdą scenę znam na pamięć i zawsze tak samo mnie zachwycają.
wizja nie zgrywa się z fonią
nie lubię kotów
Michael w tym kfm jest tak słodziutki, że aż infantylny, lubię dziecięcy urok, ale infantylizmu już nie
pozostałe trzy wideoklipy zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają
RTT jest najmniej przeze mnie lubianą piosenką z całej czwórki i choć oceniamy obraz nie dźwięk, nie da się tego tak całkowicie oddzielić
gra aktorska wszystkich bohaterów pozostawia wiele do życzenia
nie oglądam tego teledysku, jeśli nie muszę, czyli praktycznie wcale, w przeciwieństwie do In The Closet czy Who Is It, w których każdą scenę znam na pamięć i zawsze tak samo mnie zachwycają.
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
Pozostały w rozgrywce dwa short filmy ukazujące dwie pary, którym nie udało się w miłości.
O ich wielkości moim zdaniem nie stanowi fabuła, ale sposób jej ukazania.
Wolę przymglony, przyciemniony, wręcz mroczny obraz i wielkie, a jednocześnie przytłaczające pomieszczenia potęgujące uczucie osamotnienia w Who Is It, niż pełne przepychu i złota scenografie Remember The Time, choć jedne i drugie spełniają swoją rolę i są adekwatne do opowiadanych historii. Jednak bliższa jest mi estetyka WII.
Poza tym jakoś wierzę w cierpienie tego zdradzonego, oszukanego faceta, a nie mogę pojąć co urzekło królową Egiptu w chłopaczku, który pośmigał tu i tam, pokręcił seksownie paluszkiem i zniknął. No tak, pozostał marzeniem z młodości.
Gdy patrzę na filmy to bardziej przejmuje mnie los tej pary, której się nie udało w wielkim mieście, niż los znudzonej królowej Egiptu i wciąż niedojrzałego jej kochanka. Ta druga historyjka została opowiedziana w tak lekki sposób, jakby to uczucie było błahe, co jest sprzeczne z przesłaniem piosenki. Dlatego Remember The Time może spokojnie odpaść.
Trza było jednak w dzieciństwie słuchać Majki Jeżowskiej
Albo Jackson 5.
O ich wielkości moim zdaniem nie stanowi fabuła, ale sposób jej ukazania.
Wolę przymglony, przyciemniony, wręcz mroczny obraz i wielkie, a jednocześnie przytłaczające pomieszczenia potęgujące uczucie osamotnienia w Who Is It, niż pełne przepychu i złota scenografie Remember The Time, choć jedne i drugie spełniają swoją rolę i są adekwatne do opowiadanych historii. Jednak bliższa jest mi estetyka WII.
Poza tym jakoś wierzę w cierpienie tego zdradzonego, oszukanego faceta, a nie mogę pojąć co urzekło królową Egiptu w chłopaczku, który pośmigał tu i tam, pokręcił seksownie paluszkiem i zniknął. No tak, pozostał marzeniem z młodości.
Gdy patrzę na filmy to bardziej przejmuje mnie los tej pary, której się nie udało w wielkim mieście, niż los znudzonej królowej Egiptu i wciąż niedojrzałego jej kochanka. Ta druga historyjka została opowiedziana w tak lekki sposób, jakby to uczucie było błahe, co jest sprzeczne z przesłaniem piosenki. Dlatego Remember The Time może spokojnie odpaść.
Talitha pisze:I za to wszystko co ja wycierpiałam w dzieciństwie w związku z tymi ekscesami, za to, że w przedszkolu musiałam walczyć ze zgrają rozwrzeszczanych dzieciaków, "bo on się wybielił i łapie się za jaja!", głosuję bez skrupułów na Black or White.
A kto to naplótł dzieciom, że Michael Jackson tworzy piosenki i klipy dla dzieci? Tupanie tutaj nic nie da.Cocainegirl wiek 12 pisze: Mój głos ponownie na In the Closet.(…) jak się nagminnie obmacują (…)klip w ogóle bez sensu, nie podoba mi się i go nie chcę
Trza było jednak w dzieciństwie słuchać Majki Jeżowskiej
Albo Jackson 5.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Black or white - mnie się ta sklejka obrazów podoba, ale w porównaniu z pozostała trójką wypada jednak słabiej. W RTT, WII i ITC mamy spójne opowieści, a w BOW dominuje spontan i przypadkowość.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
www.forumgim6.cba.pl