Przyglądam się w milczeniu temu głosowaniu od samego początku ale czuję, że muszę dorzucić w końcu co nieco od siebie. Z tego co zauważyłam prowadząca nie wprowadziła żadnych
brzytw więc zagłosuję w obronie zarówno WII jak i ITC.
Zarzucacie (niektórzy rzecz jasna)
Who Is It sztuczne budowanie napięcia, wymuszanie emocji na odbiorcach, kiczowatość i tym podobne... Czytam tak to wszystko a moje zdziwienie rośnie i rośnie. I tak sobie myślę czy jestem aż tak mało wymagającym słuchaczem i widzem, że tak łatwo mnie złapać na łzawe love story? Bo dla mnie ta historia jest jak najbardziej szczera. Od kiedy tylko zapoznałam się z Who is it stało się ono moim jednym z numerów 1. Przez bardzo długo podczas słuchania czułam cierpienie tego zdradzonego mężczyzny całym swoim ciałem i umysłem. Jego przeszywający ból, każde łkanie, podłamany drżący głos zawsze wydawało mi się to takie prawdziwe. A teledysk spotęgował tylko wszystkie te emocje. Żałujcie, że tego nie czujecie

Po za tym video jest bardzo miłe dla oka, przyjemnie się ogląda. Wygląda jak pełnometrażowy film w pigułce, przedstawiony w ekspresowym tempie.
Btw w 4:20 nasza luksusowa prostytutka przybiera imię Eve a w tej charakteryzacji wygląda bardzo podobnie do Ewy Minge. Co za przypadek
Natomiast co do
In The Closet, które w tym zestawieniu stoi u mnie na podium, to ja rozumiem, że nie dociera do młodszego grona fanów. I to dobrze, że na razie nie dociera. Ja do samego utwou zapałałam wielką miłością dopiero po obejrzeniu kfmu. Pustynne klimaty, odcienie sepii, spowolnione ujęcia no i w końcu sami bohaterowie i ich taniec... Jest namiętnie, zmysłowo, ekspresyjnie, gorąco. Michael jest fantastyczny ale dla mnie to Naomi rządzi. Przyćmiła nam nieco naszą gwiazdę. Jak ona się wije, jak podchodzi do Michaela, jak kusi i uwodzi... Ja wcale mu się nie dziwię gdy śpiewa
There's something about you baby(...). Wręcz doskonale go rozumiem.
Pomimo, że żadnego pociągu do kobiet nigdy nie czułam i nie czuję ;)
A swój głos oddaje na
Remember The Time. Bo mnie również rażą w uszy te telefony i nie lubię zarozumiałych kobiet a taka właśnie wydaje mi się królowa. W
Black or White znajduję więcej plusów. Lubię tą różnorodność narodowości, taniec MJa wśród plemion, Indian, Rosjan, Hinduski
?. Na plus działa jeszcze sentyment. Jako małolat nie mogłam się nadziwić jak te twarze na końcu się przemieniają, gapiłam się jak w malowane wrota.