Jackson 5 słuchać TRZEBA, ponieważ...
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
- Janet Jackson ;)
- Posty: 230
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006, 19:06
- Skąd: Londyn/Białystok
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Skąd: z Poznania.
Wczoraj moja ulubiona stacja radiowa puscila sluchowisko o nikim innym, ale wlasnie o Jackson 5. Zupelnie zaskoczona w samochodzie posluchalam piosenek, ktorych juz tak dawno nie slyszalam i jak zwykle poczulam magie tamtych chwil i ponadczasowosc tej muzyki. Dla ludzi mlodych, ktorzy nie sa wychowani na Motown styl Motown moze byc "niesluchalny" - bo to i aranzacje nie te i jakosc jakas taka kiepskawa. Dla mnie przemawiaja slowa MJa, ze najwazniejsza jest melodia- jesli jest ponadczasowa to te wszystkie aranzacje tak naprawde sie nie licza. Liczy sie prawdziwa muzyka. Gdyby nie Jackson 5- nie byloby obecnego MJa, nie byloby artysty o tym wyjatkowym glosie tanczacym w tak rozpoznawalny sposob. Dla mnie trudno mowic : wole pierwszy lub drugi etap kariery Michaela, dla mnie cala Jego tworczosc stanowi nierozerwalna calosc, gdzie jeden element wynika z drugiego. Jesli ktos mowi : Kocham MJa, ale Jackson 5 to badziewie to nie rozumie istoty sprawy, gdzie Michael jest czescia Jackson 5. Tutaj w Stanach ta muzyke sie jednak inaczej traktuje. Nieprawda jest, ze nikt o Jackson 5 nie pamieta. Wrecz i odwrotnie, ludzie kochaja ta muzyke. Sluchowisko mowilo o 5 braciach w czasach Motown, o "ostatnim rewelacyjnym zespole Motown" - nie o MJu solowo. Never can say goodbye , I wanna be where you are , Who's loving you, Ain't no sunshine, With a child's heart, Too young, Music and me to moje ulubione piosenki z okresu Motown. ( Do tych mlodszych fanow : to glownie solowe kawalki MJa- posluchajcie, moze zmienicie zdanie)
Droga thewiz! Doskonale rozumiem Twoje poruszenie. Ja wychowałam się na muzyce MJ, nie na Jackson 5. Ale oczywiście bardzo lubię słuchać piosenek z tamtego okresu kariery MJ. Moje ulubione piosenki to: "I want you back", "Mama's pearl", "Who's lovin you", "Got to be there", "ABC", "Music and me" i wiele, wiele innych. Zgadzm się z Tobą, że gdyby nie Jackson 5 nie byłoby naszego kochanego Michaela. Taka jest prawda. Ale bardziej pociągają mnie piosenki MJ już jako solowa gwiazda Michael Jackson. Bardzo możliwe, że to właśnie dlatego, żę słucham go od moich najmłodszych lat i czuję niesamowite przywiązanie do muzyki MJ i do jego osoby. Może to zabrzmi trochę dziwnie, albo nawet głupio ale ja jestem "zżyta" z jego muzyką i z jego osobą <niestety tylko "platonicznie">.thewiz pisze:Dla ludzi mlodych, ktorzy nie sa wychowani na Motown styl Motown moze byc "niesluchalny" - bo to i aranzacje nie te i jakosc jakas taka kiepskawa. Dla mnie przemawiaja slowa MJa, ze najwazniejsza jest melodia- jesli jest ponadczasowa to te wszystkie aranzacje tak naprawde sie nie licza. Liczy sie prawdziwa muzyka. Gdyby nie Jackson 5- nie byloby obecnego MJa, nie byloby artysty o tym wyjatkowym glosie tanczacym w tak rozpoznawalny sposob. Dla mnie trudno mowic : wole pierwszy lub drugi etap kariery Michaela, dla mnie cala Jego tworczosc stanowi nierozerwalna calosc, gdzie jeden element wynika z drugiego. Jesli ktos mowi : Kocham MJa, ale Jackson 5 to badziewie to nie rozumie istoty sprawy, gdzie Michael jest czescia Jackson 5. Tutaj w Stanach ta muzyke sie jednak inaczej traktuje. Nieprawda jest, ze nikt o Jackson 5 nie pamieta. Wrecz i odwrotnie, ludzie kochaja ta muzyke. Sluchowisko mowilo o 5 braciach w czasach Motown, o "ostatnim rewelacyjnym zespole Motown" - nie o MJu solowo. Never can say goodbye , I wanna be where you are , Who's loving you, Ain't no sunshine, With a child's heart, Too young, Music and me to moje ulubione piosenki z okresu Motown. ( Do tych mlodszych fanow : to glownie solowe kawalki MJa- posluchajcie, moze zmienicie zdanie)
Pozdrawiam.
Nacia_jacko
Droga Nacia_jacko (Swoja droga Michael nie znosi przezwiska Jacko), ja nie pisalam konkretnie do Ciebie Odnioslam swojego posta do rzeczywistosci, w ktorej ogolnie fani MJa maja tendencje do nie doceniania tworczosci The Jackson 5. Kazdy moze kochac okreslony okres tworczosci danego artysty - to naturalne. Smutnym jest to, ze czasem ludzie nie szanuja czegos, co tak naprawde jest im na tyle obce ,ze nie powinni sie do tego odnosic. Mniej wiecej o to mi chodzilo :-
Pewnie nie chodzi mi nawet o szacunek do J5, ale raczej o sposob pisania na publicznym forum ,wyrazania sie w sposob gdzie zbyt czesto brakuje w subiektywnych opiniach dodatku " wedlug mnie". Ludzie ostatnio jakos tak zbyt szybko uderzaja w note strasznie krytykujaca innych. Konstruktywna krytyka jeszcze nikogo nie zabila, ale niestety duzo jest tez slow pisanych bez znajomosci stanu rzeczy, zbyt wiele jest opinii osob, ktore potrafia jedynie krytykowac.
Ech, chyba zostawie ten off top w spokoju. Mam nadzieje, ze niewytworzy sie z jego powodu jakas niezdrowa atmosfera.
Pewnie nie chodzi mi nawet o szacunek do J5, ale raczej o sposob pisania na publicznym forum ,wyrazania sie w sposob gdzie zbyt czesto brakuje w subiektywnych opiniach dodatku " wedlug mnie". Ludzie ostatnio jakos tak zbyt szybko uderzaja w note strasznie krytykujaca innych. Konstruktywna krytyka jeszcze nikogo nie zabila, ale niestety duzo jest tez slow pisanych bez znajomosci stanu rzeczy, zbyt wiele jest opinii osob, ktore potrafia jedynie krytykowac.
Ech, chyba zostawie ten off top w spokoju. Mam nadzieje, ze niewytworzy sie z jego powodu jakas niezdrowa atmosfera.
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Skąd: z Poznania.
O, miło mi, bo Thewiz predstawiła moją opinię!
Tak niestety jest, że dla wielu Motown to skamielina, ale to kawał historii muzyki! I wreszcie ktoś, tak jak ja, dostrzegł piękno melodi w produkcjach tej wspaniałej wytwórni! Brawo, thewiz, podoba mi się też stwierdzenie, że jest to nierozerwalnym elementem, że historia dzisiejszego MJ wynika z Jackson 5! Wg mnie dokładnie tak jest!
Tak niestety jest, że dla wielu Motown to skamielina, ale to kawał historii muzyki! I wreszcie ktoś, tak jak ja, dostrzegł piękno melodi w produkcjach tej wspaniałej wytwórni! Brawo, thewiz, podoba mi się też stwierdzenie, że jest to nierozerwalnym elementem, że historia dzisiejszego MJ wynika z Jackson 5! Wg mnie dokładnie tak jest!
Mam bardzo emocjonalny stosunek do starych płyt Michaela. Może mniej do pierwszych dwóch płyt J5, ale póżniej to już naprawdę. To są piękne melodie; przypominają ten okres, kiedy uwielbienie dla Michaela wzbudzało we mnie ogromną chęć sięgania do przeszłości. Miałem tą łatwosć (przy całej trudności zdobywania ) w stosunku do nowych fanów Michaela, że ta muzyka nie docierała wtedy hurtowo i o poszczególne nagrania trzeba było starać się nawet latami. Przez to można było powoli smakować poszczególne płyty. Dziś pewnie się nie chce, kiedy po 2 dniach bycia w sieci można samemu za darmo mieć 30 płyt naraz.
W ogóle chyba jestem sentymentalny. Strasznie lubię Music and me, Forever Michael, Lookin' Through The Windows, Maybe Tomorrow, te późniejsze płyty disco J5 czy The Jacksons... Właściwie całą resztę. Jak je słuchałem pierwszy raz z wypiekami na twarzy, wcześniej kojarząc np. piosenki z solowych płyt Michaela z Motown jedynie ze strzępków z programu The Legend Continues, to próbowałem sobie wyobrazić, jakie to były czasy. Michael nagrywał takie rzeczy, bedąc wtedy w moim wieku. Ciekawa perspektywa. Łaczyłem te nagrania z tym, co napisał w Moonwalk. Historiami z braćmi, marzeniami bawienia się na placu zabaw- tym za oknem studia nagrań, spotykaniem swoich idoli dzięki pracy, którą wykonywał.
Do dziś wracam do tych płyt z dużą przyjemnością. Podejrzewam zresztą, że Michael też. Przy całym splendorze płyt z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, na trasie HIStory potrafił wykrzykiwać, że najbardziej lubi piosenki z Off The Wall.
_____________________________
Maro miał linka, Majkel ma linka, thewiz ma linka, Diabeł ma linka i Willly ma linka... Mam i ja!
http://www.niemoznawyswietlicstrony.pl
W ogóle chyba jestem sentymentalny. Strasznie lubię Music and me, Forever Michael, Lookin' Through The Windows, Maybe Tomorrow, te późniejsze płyty disco J5 czy The Jacksons... Właściwie całą resztę. Jak je słuchałem pierwszy raz z wypiekami na twarzy, wcześniej kojarząc np. piosenki z solowych płyt Michaela z Motown jedynie ze strzępków z programu The Legend Continues, to próbowałem sobie wyobrazić, jakie to były czasy. Michael nagrywał takie rzeczy, bedąc wtedy w moim wieku. Ciekawa perspektywa. Łaczyłem te nagrania z tym, co napisał w Moonwalk. Historiami z braćmi, marzeniami bawienia się na placu zabaw- tym za oknem studia nagrań, spotykaniem swoich idoli dzięki pracy, którą wykonywał.
Do dziś wracam do tych płyt z dużą przyjemnością. Podejrzewam zresztą, że Michael też. Przy całym splendorze płyt z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, na trasie HIStory potrafił wykrzykiwać, że najbardziej lubi piosenki z Off The Wall.
_____________________________
Maro miał linka, Majkel ma linka, thewiz ma linka, Diabeł ma linka i Willly ma linka... Mam i ja!
http://www.niemoznawyswietlicstrony.pl
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Skąd: z Poznania.
Mi osobiście wydaje się, że nie da się za bardzo porównywać Michael'a z okresu Jackson 5 i tego po nim.
Dlaczego?
Ano dlatego, że na początku kariery wszystko wokół Michael'a było inne: był dzieciakiem, z którego zdaniem raczej nikt się nie liczył, tańczył i śpiewał to, co Mu kazano i tak, jak Mu kazano, technologia była porównując z czasami późniejszymi, delikatnie mówiąc- archaiczna
Nie zmienia to jednak faktu, że od Michael'a już wtedy bił geniusz.
Ten mały człowieczek poruszał się, jak mało który dorosły artysta tamtych czasów, ale i czasów obecnych.
Z głosem potrafił robić cuda, których do dziś 90% artystów scenicznych robić nie potrafi. Michael geniuszem był zawsze.
W późniejszym okresie, kiedy to sam Michael przejął pałeczkę, zaczął tworzyć coś zupełnie nowego- sam decydował o wszystkim lub prawie wszystkim, wspomagając się przy tym wszelkimi nowinkami technologicznymi.
I trudno się dziwić ludziom, którzy twierdzą, że to późniejszy Michael jest "lepszy" od wczesnego- dopracował swoje umiejętności do perfekcji i stworzył show, jakiego nie potrafi stworzyć nikt inny.
Gdyby przeżywał regres- Jego gwiazda na pewno szybko by zgasła.
Ale trzeba też oddać sprawiedliwość czasom Jackson 5- możliwości były mniejsze, a Michael sam mógł niewiele.
A mimo to już wtedy pokazywał swoje wybitne umiejętności taneczno- wokalne.
Tak samo, jak trudno jest wybrać ten "lepszy" okres, tak samo trudno jest te okresy jednoznacznie rodzielić.
Bo to przecież od małego Michael'a wszystko się zaczęło- Suzanne de Passe nie miałaby kogo zachwalać przed Barry Gordy'm, gdyby Michael nie był geniuszem, w którym drzemał ocean możliwości.
Ogromny plus dla Niego, że tego geniuszu nie zmarnował, lecz pielęgnował.
Osobiście uwielbiam słuchać zarówno Michael'a z okresu dziecięcego, jak i tego naszego dorosłego.
Ta muzyka się różni- oczywiście, ale mimo odmiennych aranżacji i technologii, cały okres twórczości Michael'a to w moim odczuciu twórczość genialna.
A czy się różni?
Oczywiście- tak samo, jak różni się "Dangerous" od "HIStory".
Twórczość Michael'a to przekrój przez różne okresy Jego życia, a co za tym idzie- różne stany emocjonalne odbierane przez pryzmat różnego bagażu doświadczeń- różnić się muszą
Dlaczego?
Ano dlatego, że na początku kariery wszystko wokół Michael'a było inne: był dzieciakiem, z którego zdaniem raczej nikt się nie liczył, tańczył i śpiewał to, co Mu kazano i tak, jak Mu kazano, technologia była porównując z czasami późniejszymi, delikatnie mówiąc- archaiczna
Nie zmienia to jednak faktu, że od Michael'a już wtedy bił geniusz.
Ten mały człowieczek poruszał się, jak mało który dorosły artysta tamtych czasów, ale i czasów obecnych.
Z głosem potrafił robić cuda, których do dziś 90% artystów scenicznych robić nie potrafi. Michael geniuszem był zawsze.
W późniejszym okresie, kiedy to sam Michael przejął pałeczkę, zaczął tworzyć coś zupełnie nowego- sam decydował o wszystkim lub prawie wszystkim, wspomagając się przy tym wszelkimi nowinkami technologicznymi.
I trudno się dziwić ludziom, którzy twierdzą, że to późniejszy Michael jest "lepszy" od wczesnego- dopracował swoje umiejętności do perfekcji i stworzył show, jakiego nie potrafi stworzyć nikt inny.
Gdyby przeżywał regres- Jego gwiazda na pewno szybko by zgasła.
Ale trzeba też oddać sprawiedliwość czasom Jackson 5- możliwości były mniejsze, a Michael sam mógł niewiele.
A mimo to już wtedy pokazywał swoje wybitne umiejętności taneczno- wokalne.
Tak samo, jak trudno jest wybrać ten "lepszy" okres, tak samo trudno jest te okresy jednoznacznie rodzielić.
Bo to przecież od małego Michael'a wszystko się zaczęło- Suzanne de Passe nie miałaby kogo zachwalać przed Barry Gordy'm, gdyby Michael nie był geniuszem, w którym drzemał ocean możliwości.
Ogromny plus dla Niego, że tego geniuszu nie zmarnował, lecz pielęgnował.
Osobiście uwielbiam słuchać zarówno Michael'a z okresu dziecięcego, jak i tego naszego dorosłego.
Ta muzyka się różni- oczywiście, ale mimo odmiennych aranżacji i technologii, cały okres twórczości Michael'a to w moim odczuciu twórczość genialna.
A czy się różni?
Oczywiście- tak samo, jak różni się "Dangerous" od "HIStory".
Twórczość Michael'a to przekrój przez różne okresy Jego życia, a co za tym idzie- różne stany emocjonalne odbierane przez pryzmat różnego bagażu doświadczeń- różnić się muszą
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Przed napisanie tego posta przesuchałem jeszcze raz wszystkie znane mi utwory J5 okolo 30 (znane zle slowo poprostu tyle mam a nie chailo mi sie innych sciagac) i wedłóg mnie nie mozna wogóle porównywać tych dwóch okresów poniewaz rożnia sie w zbyt duzym stopniu. Nie mam zamiaru ukrywać że solowe piosenki robią na mnie zdecydowanie większe wrazenie ( ogromna rożnica i nie mam zamiaru patrzec na lata zaduzo wspolczynikow w takim razie cofnijmy sie do ery kamienia lupanego moze tez mieli muzyke kamien o kamien i tez byloby mozna powiedziec ze jak na tamte czasy to rewelacja) Mj w solowej karierze naprawde sie rozwinol pokazal na co go stac ile mpze osiagnac jakby na to niespojzec to MJ jest KING OF POP a nie J5 to juz powinno zakonczyc wszelkie rozwazania na ten temat.
R.I.P
Michael Jackson
1958-2009
Członkowie tego forum, w demokratycznym i jawnym głosowaniu, uszeregowali albumy MJ z okresu Motown od najsłabszej do najlepszej. Oto wyniki:
05. Forever, Michael
04. Ben
03. Farewell My Summer Love
02. Got To Be There
01. Music And Me
Mnie ucieszył lider, bo to też mój faworyt.
05. Forever, Michael
04. Ben
03. Farewell My Summer Love
02. Got To Be There
01. Music And Me
Mnie ucieszył lider, bo to też mój faworyt.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you