Wraz z innymi forumowiczami odbyłam wycieczkę edukacyjną zaproponowaną przez Mandeya w temacie The Jackson 5: Hit Charts i odkryłam wiele ciekawych utworów.
Płyty J5 to kopalnia wspaniałej rytmicznej i melodyjnej muzyki. Kapitalne brzmienie zespołu jeśli chodzi o instrumenty, fajne chórki i świetni wokaliści. Wokale Michaela i Jermaine’a są po prostu piękne. Barwa głosu i interpretacje małego Michaela Jacksona na tych pierwszych płytach są nie do przecenienia, o czym wszyscy doskonale wiedzą. Ale Jermaine też dodaje smaku wielu utworom. Nie wyobrażam sobie I Am Love albo Ain’t Nothing Like The Real Thing bez jego głosu dającego nastrój piosenkom. Jackson 5 to zespół.
Przy jednych utworach nogi same rwą się do tańca (np. Life Of The Party), przy innych jak If I Don't Love You This Way ogarnia czułość.
Kocham zarówno małych Jacksonów z pierwszych płyt (tzw. okres bubblegum), jak również tych, którzy za chwilę mieli uciec z Motown, aby pełniej realizować siebie.
Wiele piosenek coverowanych przez braci dla mnie brzmi lepiej niż w oryginale, a przecież byli to znakomici wykonawcy.
Przy okazji odbyłam daleką podróż w czasie i zagłębiłam się w historię muzyki.
The Four Tops, Delfonics, Stevie Wonder, The Supremes, Funcadelic, Marvin Gaye i wielu innych wspaniałych wykonawców, których sobie przypomniałam, to jak powrót do słodkich czasów dzieciństwa.
A to wszystko zawdzięczam piątce chłopaków, którzy mieli marzenia i ogromny talent.
Oczywiście nie potrafiłabym odmówić sobie przyjemności posłuchania z wczesnych płyt Don’t Know Why I Love You czy Standing In The Shadows Of Love itd., jednak płyty, które najbardziej lubię to Dancing Machine i Moving Violation, choć wtedy bracia narzekali na krępowanie ich swobody twórczej przez wytwórnię Motown.
Co prawda w Moonwalk Michael twierdzi, że rozbudowane aranżacje smyczkowe na tych późniejszych płytach nie pasowały do stylu zespołu, że nawet płyta ABC miała więcej charakteru, że utwór Get It Together (z albumu pod tym samym tytułem) to „raczej przeszczep niż nowo narodzony organizm”, ale ja uwielbiam te nagrania, a najbardziej I Am Love.
Michael pisze też, że w połowie lat 70-tych groziło im zaliczenie do zespołów staroświeckich, ale myślę, że ta muzyka broni się po latach. Choćby taki Hum Along And Dance czy What You Don't Know.
Trzeba tylko włączyć płytę i dać ponieść się muzyce, rytmowi, fantastycznym głosom.


Na zakończenie przywołam słowa napisane na tym forum, które w pełni oddają też moje zdanie na temat J5.
Captain_Eo1958 pisze:Nie twierdzę, że kiedyś nie było dziecięcychj wokalistów, ale czy dziś się ich słucha? (...)
A my MAMY WSZYSTKO!!!!! Jesteśmy naprawdę na bardzo uprzywilejowanej pozycji! Pamiętajmy o tym!