michael mckellar pisze:Ale to nie miejsce do dyskusji na ten temat.
Masz rację, to temat poświęcony Xscape, ale ja pozwolę sobie jeszcze na dygresję, bo chcę się odnieść do kilku wypowiedzi w tym wątku ;)
michael mckellar pisze:Chyba żartujesz, remix tej piosenki na BOTDF jest okropny.
Nawet Michael nie chciał wydać w takiej formie BOTDF.
To jest jedyny remiks, który moim zdaniem przoduje nad oryginałem (to jest tylko moje zdanie). Nie rozmawiamy tu o tym czy płyta była Michaelowi na rękę czy nie, choć nie dziwię się, że jej nie chciał.
marcinokor, racja, Michael zawsze starał się dotrzymać kroku młodszym artystom lub nieraz ich po prostu wyprzedzał. Szukał nowych rozwiązań by dotrzeć do jeszcze szerszego grona odbiorców w każdym wieku. Takie postępowanie oczywiście należy podziwiać, bo oznacza to, iż szedł z duchem czasu i nie był konserwatystą, nie trzymał się kurczowo czegoś co dobrze się sprawdziło w minionej dekadzie. Jednak istnieje tu druga strona medalu. O ile jego decyzje są zrozumiałe, to mimo wszystko istnieje grupa fanów, która tęskni za starymi dźwiękami. I to nie tylko w odniesieniu do Jacksona, ale generalnie do wszystkich artystów. Po prostu jest to też sprawa sentymentalna. No ale to już mój/nasz problem ;).
Co do Xscape, to nie mogę doczekać się płyty. Wiem, że producenci, którzy nad nią pracowali mają dziś dużą renomę, dlatego liczę, że będzie to mimo wszystko przyzwoita muzyka :).
@neta pisze:WHAT???
Owszem, zgadzam się,że remixów z tej płyty nie słucham ale...grzechem jest mówić,że słabe jest
Blood on the Dance Floor"
Tu już zostałam zupełnie źle zrozumiana ;). Mówiąc o płycie BOTDF miałam na myśli WYŁĄCZNIE remiksy. Piosenki takie jak "Blood On The Dance Floor" czy "Morphine" albo "Ghosts" nie są nawet remiksami, to są wersje-matki.
Wszystkie utwory, które wymieniłaś są dobre i tak naprawdę to tylko one są w stanie wybronić trochę BOTDF. Osobiście tylko dla nich włączam krążek.
@neta pisze:To jest 100% Michaela w Michaelu i akurat te kawałki są perfekcyjne, a Morphine czy SS to moje genialne i szczere do bólu utwory.
Michael to nie tylko Lady in my life czy Heal the World.
Zgadzam się w 100%. Zresztą nigdzie nie napisałam, że jestem fanką ballad, bo nie jestem. MJ ma znacznie więcej do zaoferowania.