boskar2007 pisze:Dyskusja na temat hologramu jak widzę nadaje się do kosza.Proszę moderatorów albo o zrobienie porządku albo o usuwanie tego typu dyskusji,bo nic to nie wnosi do tematu a tylko zaśmieca forum bo niektórzy jak widzę mają pretensję do garbatego że ma proste dzieci.
Zacznij odróżniać fikcję od rzeczywistości. Michael nie żyje. A my rozmawiamy o tym, co zrobili inni, nie on.
I zamykając mój przynajmniej udział w tej dyskusji , bo nie mam zamiaru po raz drugi uczestniczyć w czymś co miało tytuł "Michael" taka refleksja.
Wydawnictwo jest na wysokim poziomie. Słucham tych utworów na okrągło Mam kilka zastrzezeń i to wszystko.
Hasło "cieszmy się" raczej mnie przygnębia, a nie zachęca. Społecznośc fanów jet podzielona mniej więcej pół na pół w kwestii hologramu, wystarczy zajrzeć na MJJC.
Sparawa akceptacji, bądź nie tego hologramu ma mnóstwo watków, których nie sposób wyliczyć.
Coś mi sie przy okazji przypomniało. Istnieje takie zjawisko jak nekrobiznes i ma się dobrze. To, czy ktoś nie ma z tym problemów zalezy od mentalności. Nie od wieku.
Niedawno natrafiłam na ciekawe fotografie z pocz XX wieku.
Ludzie żywi fotografowali się ze zmarłymi. I nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie to, że tych zmarłych przerabiano na żywych. To były zdjecia pamiątkowe, takie jak z piewrszej komuni św albo z chrzcin.
Tylko zamożne rodziny było stac na takie zdjecia.
Denata ubierano albo zwyczajnie albo odswiętnie, w zależności od koncepcji fotografa. Upozywywano go w ten spoób, by sprawiał wrażenie żywego. Na przykład siedzał przy stole z całą rodziną, co sprawiało wrażenie miłej pogawędki przy kawie. Matki trzymały swoje zmarłe dzieci ubrane w tilue i koronki na kolanach. Wszyscy uśmiechali się do kamery. Jednak to był swoisty folklor.
Jedni ten hologram łykną , inni będą czuli dyskomfort. Jedni potraktują to jak grę komputerowa, rozrywkę, w której bohater ma dziesiątki żyć i wciąż go można ożywiać na nowo.
Czasu się nie cofnie i w przyszłości czeka nas mnóstwo interesujących przeżyć estetycznych
Kilka lat temu pisałam pracę, w której zahaczyłam o postać francuskiego filozofa Baudrillarda. Jego filozofią inspirowali się twórcy Matrixa, chociaż Baudrillard się od Matrixa odżegnywał i jedynego artystę, którego uznawał to był Andy Warhol. Bliższe mu było stanowisko Andyego odnośnie konsumpcjonizmu. . Bracia Wahowcy zajęli się przede wszystkim iluzją i potraktowali filozofię Baudrillarda dość powierzchownie. W tym czasie kiedy obroniłam pracę tu się zarejestrowałam i na szybko wymyśliłam nick Triniti z Matrixa nie mając zamiaru nawet pisać.
Baudrillard mówił o rzeczywistości kopii kopii, kiedy znaki zastępują swoje desygnaty, więc przestają do czegokolwiek odsyłać poza nimi samymi. Myślę, że gdyby żył, byłby hologramem zachwycony, bo współgrałby on jego przemyśleniami na temat współczesności.
"Nasza zabawa protezami zabrnęła jednak tak daleko, że utraciliśmy zdolność wyczuwania Zła, widzenia Rzeczywistości i słyszenia Przekleństwa. Protezy przerosły nasze żywe ciała; Galatea zmieniła Pigmaliona w posąg." to tylko interpretacja słów z jego książki "Przejrzystość zła"
To był mądry facet, warto sobie go przybliżyć. Pozdrawiam