Michael przyjeżdża do Londynu (marzec 2007)
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
- BillieJean
- Posty: 743
- Rejestracja: sob, 02 gru 2006, 2:16
- Skąd: Michael's Bed ocasionally
A może założymy nowy temat pt. "Michael i przedmioty codziennego użytku"
najpierw były okulary - teraz zegarek...lord have mercy.
Zawsze wchodze tu znadzieja że znajde coś konkretnego ale jakoś mi się to nie udaje ostatnio...
---> Z MJNO
Update from a fan:
Jermaine Jackson came outside the Dorchester Hotel ten minutes ago. He met a couple of fans and posed for pics with them. He said he doesn't know where MJ is and thinks we would probably see him before he does.
According to Jermaine, Michael was meant to come to the Dorchester straight from the airport, but cancelled. Jermaine is leaving to go back to Dubai in a few days. It is also rumored that Michael came to UK to do a comic relief.
--->
najpierw były okulary - teraz zegarek...lord have mercy.
Zawsze wchodze tu znadzieja że znajde coś konkretnego ale jakoś mi się to nie udaje ostatnio...
---> Z MJNO
Update from a fan:
Jermaine Jackson came outside the Dorchester Hotel ten minutes ago. He met a couple of fans and posed for pics with them. He said he doesn't know where MJ is and thinks we would probably see him before he does.
According to Jermaine, Michael was meant to come to the Dorchester straight from the airport, but cancelled. Jermaine is leaving to go back to Dubai in a few days. It is also rumored that Michael came to UK to do a comic relief.
--->
W czasach mojej podstawówki /rzekł dinozaur /, modne było przyczepianie dzieciom do tornistrów ( odpowiednik późniejszego plecaka ) światełek samoodblaskowych. Sądząc po intensywności natężenia koloru tej chusty ( czy co to tam jeszcze innego jest ) zaczynam rozumieć Michaela... A nóż któreś z jego dzieci niepostrzeżenie wybiegnie na ulicę
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
- BillieJean
- Posty: 743
- Rejestracja: sob, 02 gru 2006, 2:16
- Skąd: Michael's Bed ocasionally
Michael zatrzymał się w Carlton Towers Hotel, zajmuje dwa piętra 17 i 18.
Na MJNO znalazłam znalazłam coś takiego. disgustin'
http://www.thisislondon.co.uk/showbiz/a ... to=newsnow&
wcale się nie dziwie że ludzie postrzegają Michaela jako wariata, bo to co jest napisane w tym 'newsie' jest naprawdę odrażające i łatwo może namieszać w głowie tym którzy nie mają wyrobionego zdania na jego temat.
Na MJNO znalazłam znalazłam coś takiego. disgustin'
http://www.thisislondon.co.uk/showbiz/a ... to=newsnow&
wcale się nie dziwie że ludzie postrzegają Michaela jako wariata, bo to co jest napisane w tym 'newsie' jest naprawdę odrażające i łatwo może namieszać w głowie tym którzy nie mają wyrobionego zdania na jego temat.
fuck the press y'all.Jacko had one staff member in such a tizzy she was tearfully overheard saying: "I was so worried, I couldn't find this place, I am scared that I am late and going to get into trouble."
-
- Posty: 364
- Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:03
- Skąd: Płd. Wielkopolska
- BillieJean
- Posty: 743
- Rejestracja: sob, 02 gru 2006, 2:16
- Skąd: Michael's Bed ocasionally
to taka tania 'tabloidowa' historyjka chodzi mniej więcej o to, że:Invincible pisze: mógłby mi ktoś w skrócie powiedzieć o co chodzi w tym ,,niusie"? Będę wdzięczna
-> michael jest kapryśny
->Zajmuje za dużo miejsca w hotelu i utrudnia pracę obsłudze
-> Podobno domaga się aby jego wizyta w hotelu była utrzymana w całkowitej tajemnicy i zmusza pracowników do milczenia - o czym właśnie opowiadają więc wszystko staje się trochę niejasne
-> pracownicy Michaela boją się go, mają za dużo obowiązków i doprowadza ich to do łez o czym rozmawiają z prasą
->Michael nie daje napiwków
Michael's BAD
Co jak co, to sie zgodze z prasa. Wizyty Michaela sa bardzo uciazliwe, ale tylko i wylacznie przez fanow i prase. Wiekszosc znanych hotelow woli odmowic przyjacia Jacksona, bo zwiazane sa z tym ogromne koszty ochrony i czasami po prostu im sie to nie oplaca. Co do kaprysow... wszystkie gwiazdy sa kaprysne, tak niestety jest- jedna mniej inne bardziej- trzeba do tego przywyknac (sam uwarzam, ze wymagania sa wazne, ale czasami ludzie przesadzaja... Michael rowniez; zwlaszcza kiedy kaze wyburzac sciany zeby miec wiekszy pokoj- troche to debilne, no ale coz... ma pieniadze to niech sobie wymaga). Pracownicy boja sie go... no coz, tez bym sie bal tak wplywowej osoby, przez ktora moglbym stracic prace gdybym nie sprostal wygorowanym oczekiwania, a to ze placza, to juz tylko swiadczy o ich slabym charakterze- klient nasz pan, jak sie nie podoba, to nikt do pracy nie zmusza... a to ze nie daje napiwkow, to juz jego sprawa. Jesli chodzi o UK, to moga zazadac 10% od calkowitej cany jaka przyjdzie mu zaplacic i MUSI to zrobic, bo takie jest prawo, a to ze nie placi znaczy tylko tytle ze placi duzo hotelowi. jak widac brukowce tez mozna jakos wytlumaczyc i nie znaczy to ze KLAMIA.BillieJean pisze:to taka tania 'tabloidowa' historyjka chodzi mniej więcej o to, że:Invincible pisze: mógłby mi ktoś w skrócie powiedzieć o co chodzi w tym ,,niusie"? Będę wdzięczna
-> michael jest kapryśny
->Zajmuje za dużo miejsca w hotelu i utrudnia pracę obsłudze
-> Podobno domaga się aby jego wizyta w hotelu była utrzymana w całkowitej tajemnicy i zmusza pracowników do milczenia - o czym właśnie opowiadają więc wszystko staje się trochę niejasne
-> pracownicy Michaela boją się go, mają za dużo obowiązków i doprowadza ich to do łez o czym rozmawiają z prasą
->Michael nie daje napiwków
Michael's BAD
tabloid trash :/mRm pisze:Michael rowniez; zwlaszcza kiedy kaze wyburzac sciany zeby miec wiekszy pokoj- troche to debilne, no ale coz... ma pieniadze to niech sobie wymaga
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
- BillieJean
- Posty: 743
- Rejestracja: sob, 02 gru 2006, 2:16
- Skąd: Michael's Bed ocasionally
mRm pisze:Co jak co, to sie zgodze z prasa. Wizyty Michaela sa bardzo uciazliwe, ale tylko i wylacznie przez fanow i prase. Wiekszosc znanych hotelow woli odmowic przyjacia Jacksona, bo zwiazane sa z tym ogromne koszty ochrony i czasami po prostu im sie to nie oplaca. Co do kaprysow... wszystkie gwiazdy sa kaprysne, tak niestety jest- jedna mniej inne bardziej- trzeba do tego przywyknac (sam uwarzam, ze wymagania sa wazne, ale czasami ludzie przesadzaja... Michael rowniez; zwlaszcza kiedy kaze wyburzac sciany zeby miec wiekszy pokoj- troche to debilne, no ale coz... ma pieniadze to niech sobie wymaga). Pracownicy boja sie go... no coz, tez bym sie bal tak wplywowej osoby, przez ktora moglbym stracic prace gdybym nie sprostal wygorowanym oczekiwania, a to ze placza, to juz tylko swiadczy o ich slabym charakterze- klient nasz pan, jak sie nie podoba, to nikt do pracy nie zmusza... a to ze nie daje napiwkow, to juz jego sprawa. Jesli chodzi o UK, to moga zazadac 10% od calkowitej cany jaka przyjdzie mu zaplacic i MUSI to zrobic, bo takie jest prawo, a to ze nie placi znaczy tylko tytle ze placi duzo hotelowi. jak widac brukowce tez mozna jakos wytlumaczyc i nie znaczy to ze KLAMIA.
Chciałabym zauważyć że ten news to jak już napisała Cicha tzw.
tabloid trash. W temacie o Japonii wrzuciłam artykuł który mówi o Michaelu jako fajnej, bezkonfliktowej osobie, wydaje mi się bardziej wiarygodny nie dlatego że jest pozytywny ale ze względu na jego źródło i ton w jakim został napisany...
tu nic nie trzeba rozumieć...ludzie piszący dla brukowców zawsze mieli bujną wyobraźnię...Patty pisze:HE....ciekawe..trochu tego nie kapuje....no ale trudno...
-->edit
Właśnie rozmawiałam z Sophie, koleżanką z Anglii która jako jedna z wielu fanów molestowała Michaela podczas jego wizyty w Londynie, w sumie nie powiedziała nic nowego niż to co wciąż pojawia się na MJNO, ale może niektórzy z was tam nie zaglądają więc napisze to co mi
przekazano
a więc:
Michael od swojego przyjazdu zachowywał się dziwnie - unikał fanów, zakrywał twarz jakimiś szalami, zupełnie odwrotnie do tego jak zachowywał się w Japonii. Pare razy wyglądał przez okno (podobno razem z dziećmi...) i machał do fanów. Sophie mówiła też że przed wyjściem z samochodu Michael żegnał się z jakąś kobietą (nikt nie wie czy ją całował czy tylko przytulił bo szyby były ciemne )
paparazzi oczywiście wrzeszczeli i pytali sie go kto siedzi w samochodzie ale Michael nic nie powiedział tylko uciekł do hotelu. Ogólnie panuje tam straszny chaos, ludzie nie chcą dać Michaelowi spokoju...wszędzie biegają paparazzi a fani zachowują sie jakby stracili rozum...Biedny Michael.
Z mojej rozmowy z koleżanką wynikało że Michael delikatnie mówiąc nie jest w nastroju na spotkania z fanami ale jak teraz czytam co piszą inni to nie wydaje mi się żeby jego zachowanie jakoś specjalnie odbiegało od normy, no może oprócz tych chust którymi zasłania sobie twarz...ale podobno wczoraj było w porządku uśmiechał się, zaniósł do pokoju tony plakatów itp. a ktoś na MJNO napisał właśnie że wysłał na zewnątrz jednego z ochroniarzy z pudełkiem do którego zbierał prezenty od fanów. Nie wiem na ile prawdziwa jest ta ostatnia informacja bo nie znam osoby która ją podała więc żeby potem nie było na mnie
-
- Posty: 35
- Rejestracja: ndz, 30 paź 2005, 1:07
- Skąd: Slask/Zaglebie
Hello from London,
Michael okolo 11 wieczorem wrocil z dziecmi do hotelu. Mial na sobie te same spodnie co na lotnisku i skoropodobna marynarke. Chudziutki. I zapuszcza sobie zarost po bokach, he, he! Hm...sorki! Paris dalej jest na etapie "byle bylo rozowe". Prince nam pomachal, kiedy wszedl do hotelu.
A ja klikam w klawiature palcami, ktore uscisnely reke Michaela. bardzo bym chciala, zeby Wam sie tez takie rzeczy przydarzaly, szczegolnie tym, ktorzy go nie widzieli, bo byli za mlodzi na koncerty itp. Szlam teraz caly czas przy Michaelu, za jego plecami. Jakos sobie radzil ze sciskiem w korytarzu hotelowym, choc szkoda, ze fanow ponioslo i pchali sie na niego. W "nagrode" jutro nas pewnie nie wpuszcza w ogole do hotelu i tyle. Kiedy wszedl do hotelu, stalam kolo Justina (ktory akurat jest w porzadku i nie-nie jest milionerem). Michael uscisnal mu reke, przywital sie, uscisnal moja, szedl dalej, a za chwile obrocil sie, spojrzal na mnie, uklonil mi sie i mowi: " how are ya?". No to ja sie tez grzecznie uklonilam, usmiechnelam i odpowiedzialam: Hello, baby." No i szlam sobie potem za nim dalej, moglam mu reke trzymac na plecach, (jak kiedys w liceum Batorego w Warszawie)-ale w zadnej z tych sytuacji tego nie zrobilam, bo go po prostu szanuje. Dotknelam tylko na chwile jego marynarki, bo wygladala jak skorzana, a jakos Michael by wg mnie nie nosil skory. No i to nie skora. I tak mam wyrzuty sumienia, ze go dotknelam, ale najbardziej mi glupio, ze do niego powiedzialam "baby"! Wyrwalo mi sie, kurcze! Bo zawsze jak na niego patrze, to sobie mysle "moje kochane dziecko". Eh, niewazne, jemu to "rybka", who cares, jedzmy dalej.
Wyjechal ok 17.30 do domu znajomego w okolicy Earls Court. I tyle wydarzen na dzisiaj. Ja jeszcze nie calkiem lapie, ze jak to, ze DO MNIE tak how are ya??? O co tu chodzi?? No bo ja zawsze cicho i grzecznie stoje z boku, to nie jestem przyzwyczajona ...
Michael okolo 11 wieczorem wrocil z dziecmi do hotelu. Mial na sobie te same spodnie co na lotnisku i skoropodobna marynarke. Chudziutki. I zapuszcza sobie zarost po bokach, he, he! Hm...sorki! Paris dalej jest na etapie "byle bylo rozowe". Prince nam pomachal, kiedy wszedl do hotelu.
A ja klikam w klawiature palcami, ktore uscisnely reke Michaela. bardzo bym chciala, zeby Wam sie tez takie rzeczy przydarzaly, szczegolnie tym, ktorzy go nie widzieli, bo byli za mlodzi na koncerty itp. Szlam teraz caly czas przy Michaelu, za jego plecami. Jakos sobie radzil ze sciskiem w korytarzu hotelowym, choc szkoda, ze fanow ponioslo i pchali sie na niego. W "nagrode" jutro nas pewnie nie wpuszcza w ogole do hotelu i tyle. Kiedy wszedl do hotelu, stalam kolo Justina (ktory akurat jest w porzadku i nie-nie jest milionerem). Michael uscisnal mu reke, przywital sie, uscisnal moja, szedl dalej, a za chwile obrocil sie, spojrzal na mnie, uklonil mi sie i mowi: " how are ya?". No to ja sie tez grzecznie uklonilam, usmiechnelam i odpowiedzialam: Hello, baby." No i szlam sobie potem za nim dalej, moglam mu reke trzymac na plecach, (jak kiedys w liceum Batorego w Warszawie)-ale w zadnej z tych sytuacji tego nie zrobilam, bo go po prostu szanuje. Dotknelam tylko na chwile jego marynarki, bo wygladala jak skorzana, a jakos Michael by wg mnie nie nosil skory. No i to nie skora. I tak mam wyrzuty sumienia, ze go dotknelam, ale najbardziej mi glupio, ze do niego powiedzialam "baby"! Wyrwalo mi sie, kurcze! Bo zawsze jak na niego patrze, to sobie mysle "moje kochane dziecko". Eh, niewazne, jemu to "rybka", who cares, jedzmy dalej.
Wyjechal ok 17.30 do domu znajomego w okolicy Earls Court. I tyle wydarzen na dzisiaj. Ja jeszcze nie calkiem lapie, ze jak to, ze DO MNIE tak how are ya??? O co tu chodzi?? No bo ja zawsze cicho i grzecznie stoje z boku, to nie jestem przyzwyczajona ...
Marta