Spearmint pisze: Owszem,brał czynny udział w organizacjach charytatywnych,poświęcił własne dochody z którejś z tras z braćmi na akcję dobroczynną(ktoś mnie oświeci?)
To była trasa
Victory Ostatnia wspólna trasa braci Jacksonów.
Pank pisze:Swego czasu na forum zamieszczona była lista charytatywnych działań Michaela.
Myślę, że warto przypomnieć sobie
ten wątek
Sporo tego... Jeśli wierzyć liczbom podanym podczas zeszłorocznej gali WMA, Michael - do chwili obecnej przekazał na cele charytatywne około 250 milionów zielonych!! To dużo kasy. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić tak olbrzymiej sumy... Uważam, że pretendentem do Pokojowej Nagrody Nobla zostaje człowiek, który wykazał się czymś nie tylko przez ostatnie lata swego życia, ale w przeciągu całej swojej egzystencji i tak powinno się sprawę rozpatrywać. To zbyt poważne wyróżnienie i zbyt wielki prestiż, by brać pod uwagę jedynie ostatnie lata... Wydaje mi się, że nagrodę można otrzymać nawet pośmiertnie / choć tego akurat pewna nie jestem/
Cóż Michael w ostatnich latach rzeczywiście nie ma się czym pochwalić. /Choć na upartego ciąganie po sądach możnaby było uznać za walkę o pokój
- gdyby w ludziach było mniej chciwości, zawisci, uprzedzeń, mniej tych wszystkich brudnych uczuć, nie dochodziłoby do wielu konfliktów - wojen również... Każdy pożar wywołuje iskierka... /
Tak poważnie. Michael naprawdę dużo w życiu zrobił! I dla świata i dla ludzi. Nie wolno nam o tym zapomnieć! Poruszanie serc i sumień ludzkich. Docieranie poprzez muzykę do ludzkiej wrażliwości i zwracanie uwagi na plagi współczesności - wojny, głód, biedę, choroby, cierpienie dzieci, zdewastowanie środowiska etc.
We Are The World
Man In The Mirror
Heal The World
Black Or White
Earth Song
They Don't Care About Us
What More Can I Give
We've Had Enough
Czym są te songi /wymieniłam kilka pierwszych, jakie przyszły mi na myśl/ jeśli nie apelem o pokój? Walką z uprzedzeniami? Głośno wyśpiewanym protestem przeciwko niesprawiedliwości...?? Michael ciągle wierzy w to, że naprawa świata jest możliwa... Nie chcę, żeby to co piszę brzmiało zbyt fanatycznie. Nie powiedziałam, że Michael to jedyny słuszny kandydat do takiego wyróżnienia. Nie twierdzę, że MUSI nagrodę otrzymać. Nie wiem nawet czy POWINIEN, bo może rzeczywiście ma na tym polu ZBYT małe zasługi /Dobrze, że to nie ja muszę decydować o tym, kto ma zostać odznaczony
/ Piszę tego posta, bo zauważyłam, że niektóre MJówki są zbyt surowe w ocenie sytuacji i zbyt poważnie podchodzą do sprawy petycji. Wygląda to mniej więcej tak:
- Jeśli ktoś kto nie lubi Michaela zarzuci Wam, że piosenkarz niczego w życiu nie dokonał, poza wylansowaniem kilku hitów ( no bo co jak co, ale tego MJowi odmówić nie można ), skoczycie mu do oczu i będziecie przekonywać o tym jaki to wspaniały, dobry człowiek, wrażliwy humanista, filantrop itd.
- Za to teraz kiedy można podpisać petycję (która - notabene raczej niewiele zmieni), większość zgodnie twierdzi, że zrobił ZBYT MAŁO, by w ogóle być kandydatem do kandydatury na Nobla.
Nie zaopominajcie, że były czasy, kiedy Michael cieszył się naprawdę dużym poważaniem. W pierwszej kolejności jako człowiek. W drugiej zaś jako artysta. Zaskarbił sobie nawet przychylność Białego Domu - od Ronalda Regana poczynając, na Billu Clintonie kończąc. Zasłużył sobie na przyjaźń i szacunek Nelsona Mandeli. To chyba o czymś świadczy, prawda...??
Ja dla zasady petycję podpiszę! Tak jak wspomniałam wcześniej nie sądzę, by to coś zmieniło. Sam pomysł przyznania Nobla Jacksonowi wydaje się - na dzień dzisiejszy mocno szalony i kontrowersyjny /biorąc pod uwagę chociażby opinie publiczną i smród jaki się za nim ciągnie od 1993 roku - NIKT nie odważyłby się przyznać mu takiego wyróżnienia.../
Jeśli jednak kiedyś -
jakimś cudem -
SZACOWNA NOBLOWSKA KAPITUŁA przypomni sobie o
Michaelu Jacksonie to ja nie będę pluła, gryzła, ani kopała. Wyrywać sobie włosów z głowy też nie mam zamiaru. Nie pójdę manifestować, ani bojkotować. Pikiety, bądź wiecu organizować nie będę. No a krzyczeć, że zrobił ZA MAŁO! też mi się pewnie nie będzie chciało...