Dziękuję Ci Michael, czyli refleksje nad definicją miłości

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

User avatar
Xscape
Posts: 776
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 0:13

Post by Xscape »

Majkel ze Stalowej wrote:Kłania się Majkel ze Stalowej. Tak jak moja Kochana Damita, pragnę złożyć Ci, Michael, serdeczne podziękowania!

Zmieniłeś moje życie. Ale to nie wszystko! Ty podniosłeś mnie na wyżyny, pozwoliłeś mi dotknąć gwiazd. To dzięki Tobie poznałem fantastyczną Dziewczynę, z Którą już nigdy się nie rozstanę, bo Ty mi Ją dałeś...

Michael, zaprawdę, jesteś moim Mistrzem i pozostaniesz Nim do końca życia. Dziękuję Ci za czystość, za miłość, za radość, za sławę, za to, że nauczyłeś mnie Twojego tańca... dziękuję Ci za magię.


Michael! Kocham Cię! Kocham Cię w tej Dziewczynie, Która założyła ten temat.
Że tak dodam coś od siebie.Po pierwsze.To jest jakaś apokalipsa lub jak kto woli armagedon.Rozumiem Twoje emocje ponieważ sam byłem zauroczony.I no właśnie tu zaczyna sie główne przesłanie mojego posta.Dlaczego ludzie wciąż nie potrafia oddzielić zauroczenia od miłości.Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia tylko zauroczenie od pierwszego wejrzenia.Coś przyciaga nas do nowej osoby......główną role odgrywa pewnie chemia....zapach naszego ciała...lub jak kto woli feromony drugiej osoby dzieki którym dostajemy dosłownie jak i w przenośni "zajoba".Nie możemy pwoiedzieć że kochamy kogos na samym początku ponieważ sam poczatek to jest wielkie zauroczenie w drugiej osobie.Wzajemnie odkrywanie siebie,poznawanie.Wszytko to co na poczatku związku jest ekscytujące ,emocje są tak wielkie , iz pewnie z tego powodu powstało tak wiele pieknych piosenek o treści miłosnej i wiele pieknych wierszy itp.Niestety......narkotyk w końcu przestaje działać......emocje drastycznie maleją,zaczyna sie wspólne życie i dzielenie problemów,nie rzadko wkrada się największy wróg zauroczenia...przyzwyczajenie i nuda.Wtedy człowiek zaczyna sie zastanawiać co jest nie tak??Czyżby wielki czar miłości prysł niczym bańka mydlana.Przecież tak kochałem ta dziewczyne...tego chłopaka.......Gdzie te emocje co an poczatku.....gdzie to szaleństwo,podniecenie i cudowne chwile.....(Znikli i ich nima...chyba ukradli hahah).Czy to na pewno była miłość czy tylko przejściowe zauroczenie??W tym momencie znajdujemy odpowiedź na to dlaczego tak wiele zwiazków ulega ruinie.....rozpada się.Moi drodzy zauroczenie to jedno z najwspanialszych uczuć na świecie...niestety jak wszytsko kiedys sie też kończy.Zauroczenie to słowo mocno podparte chemią która jest głebokim fundamentem tegoż zauroczenia.Więc co z miłością...gdzie ona jest...istnieje.Każdy pewnie ma swoje zdanie na ten temat i cos do dodania.Nie załamujcie się miłość istnieje.Istnieje od momentu gdy zauroczenie umiera.Tylko po smierci zauroczenia możemy się dowiedzieć czy istnieje między nami miłość.Czy korzenie dwojga ludzi są ze soba już tak mocno związane że nic nie jest w stanie ich rozerwać.Należy także zadać sobie pytanie....czy naprawde jest to osoba z która chcemy spędzić reszte swojego życia.Trzeźwośc myslenia prawdopodobnie da nam prawidłową odpowiedź ponieważ umarłe zauroczenie nie będzie juz nam sugerowało że to osoba którey nie opuscimy do końca swoich dni i będzie jak w bajce.Brak zauroczenia bywa w tym momencie z jednej strony bardzo bolesny,dajacy do myslenia a z drugiuej strony jest to też okres w którym właśnie rodzi się słowo miłość.Do miłości dojdzie również szacunek dla drugiej osoby,wiara w nią,zaufanie i inne piekne emocje które podczas zauroczenia istaniały ale mogły być tylko zamkiem z piasku który moze sie rozsypać.Pamiętajmy że nie z każdym nawet największym zauroczeniem rodzi się później miłość.

Mam nadzieje że niektórzy zrozumieli sens mojego posta i tego co chciałem w nim przekazać oraz zaczną zdawać sobie sprawe z tego czym jest miłosc...ta prawdziwa miłość.Szanujmy słowo miłość i nie rzucajmy go na każdym kroku.Majkelu ze stalowej i Damito Jo.Jeszcze nic nie wiecie.Nie twierdze ze nie będzie u Was tey miłosci.Czas wsyztsko pokaże...i pamiętajcie o tym zauroczeniu..ono umrze.Teraz każe Wam wypowiadac słowa typu"do końca swoich dni"..."az do smierci" ale nagle możecie sobie zdac sprawe jak puste były te słowa.Więc nie deklarujmy sobie tak wilkich słów od razu bo możemy sami siebie oszukać .Pozdrawiam.
User avatar
adax
Posts: 86
Joined: Mon, 19 Feb 2007, 18:29
Location: warszawa

Post by adax »

coraz bardziej jestem zszokowana inteligencją fanów MJa, podziwiam was, bardzo mi imponujecie... :mj: :happy:
od was się wiele też nauczyłam-ale czytam wasze posty dzięki Majkelowi, gdyby nie on nie wiedziałabym, że istnieją tak wartościowi ludzie tak blisko mnie ;-) (tzn i tak istnieja ale teraz jest ich więcej :smiech: )
i musze to powiedzieć: MJ zmienił moje życie- może w maleńkim stopniu, ale zmienił. Tego się nie da opisać to się poprostu czuje; tak jak było już tu wspominane> jest dla mnie przyjacielem.. niewiem czy jestem fanatykiem czy fanem ;-) ale napewno Majkel wiele dla mnie znaczy...
co do pary zakochanych: to jak maja mówić o swoim uczuciu? "och zauroczyłem sie"- to brzmi głupio, w każdym bądz razie łączy ich coś i sami sobie uświadomią w przyszłości definicję miłości- moze to jest właśnie to... :-)
--Maybe I'm addicted,
I'm out of control,
but you're the drug
that keeps me from dying....


*someday my prince will come*
User avatar
Archi
Posts: 339
Joined: Sun, 12 Jun 2005, 22:16
Location: Brwinów ok.W-wa

Post by Archi »

Xscape bardzo miło mnie zaskoczył, dalej robi to zbyt, moim zdaniem, dosadnie ale to właśnie starałem się przekazać od początku tego tematu.

Wielki plus dla forumowicza!
Image
Majkel ze Stalowej
Posts: 58
Joined: Mon, 31 Jul 2006, 16:19
Location: Stalowa Wola

Post by Majkel ze Stalowej »

Siema!

Jest wspaniale! Kocham moją Natalkę!!!! By the way... śmieję się z Was i waszej dojrzałości... pewnie musieliście mieć wiele problemów w życiu z miłością :smiech: :smiech: :smiech:

Moja Miłość jest Prawdziwą Miłością - nic jej nie zmieni. Damita Jo wzięła moje Serce. Najpiękniejsze w człowieku jest to, że o jego wnętrzu rządzi on sam, a nie ludzie :smiech: :smiech: :smiech:

Szkoda mi Was, ale pozdrawiam i życzę takich samych przeżyć, jakie mam ja.

DAMITA JO IS THE QUEEN OF MY HEART!!!!!!
:love: :love: :love: :love: :love:
Majkel ze Stalowej życzy wszystkiego najlepszego!
User avatar
verter
Posts: 177
Joined: Sat, 23 Sep 2006, 11:59
Location: Łódź

Post by verter »

Miłość... piękne uczucie, szkoda, że nie dane mi było jej doświadczyć... ale do rzeczy: Majkel ze Stalowej i Natalia czują coś do siebie i chcą się z tym podzielić z całym światem, to normalne u zakochanych ;-) Martwi mnie jedynie ostatni post Majkela.
śmieję się z Was i waszej dojrzałości... pewnie musieliście mieć wiele problemów w życiu z miłością
Szkoda mi Was
Forumowicze chcieli tylko zwrócić uwagę, że czasem głębokość uczuć jest tylko iluzją. Nie twierdze, że tak jest w Waszym przypadku, życze Wam aby była to najprawdziwsza i dozgonna miłość ale nie traktuj nas jako tych, którzy podważają istnienie uczuć.
Może i mieliśmy problemy w życiu z miłością, ale dzięki temu człowiek staje się mądrzejszy i bardziej doświadczony, lepiej zna życie.

Pozdrawiam serdecznie ;-)
"To be alone is to be different, to be different is to be alone"
Suzanne Gordon

Moja generacja
User avatar
Xscape
Posts: 776
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 0:13

Post by Xscape »

Majkel ze Stalowej wrote:Szkoda mi Was, ale pozdrawiam i życzę takich samych przeżyć, jakie mam ja.
Majkelu spodziewałem sie takich uwag.Strasznie źle odebrałeś to co napisałem w swoim poście.Osobiście życze Ci aby to była Twoja prawdziwa miłość.Ale wierz mi jesteś jeszcze młodziutki i bardzo mało wiesz.Ja tez stary nie ejstem ale jednak starszy o te 6 lat i mam troche więcej doświadczeń.Dla Twojej wiadomosci jestem teraz w szczęsliwym związku.A wszystko opisałem między innymi na własnych przeżyciach.I mam to szczęscie że po ponad roku czasu gdzie emocje juz dawno opadły mogę stwierdzić że jesli wszystko dalej tak bedzie szło jest to osoba z którą chce przejść swoje życie.Nie szydź sobie z Nas bo możesz sie jeszcze bardzo nie miło w życiu zaskoczyć,czego Ci osobiście nie życze....by the way pytałem ile juz ze soba jestescie??
Majkel ze Stalowej
Posts: 58
Joined: Mon, 31 Jul 2006, 16:19
Location: Stalowa Wola

Post by Majkel ze Stalowej »

Dwa lata się znamy, a kochamy niecały rok....

Mój Boże! Tylko NATHALIE !!!!!!!
Majkel ze Stalowej życzy wszystkiego najlepszego!
User avatar
Xscape
Posts: 776
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 0:13

Post by Xscape »

Majkel ze Stalowej wrote:Dwa lata się znamy, a kochamy niecały rok....

Mój Boże! Tylko NATHALIE !!!!!!!

No i pięknie!!Ale należy tez pamietać ,że czas nie jest żadnym wyznacznikiem miłości.O miłośc trzeba dbać całe zycie.Mojego przyjaciela kuzynka była z chłopakiem 8 lat i przed samym ślubem stwierdziła lub stwierdzili ze to jednak nie jest to.Miłośc jest tak nieprzewidywalna że ciężko prognozowac co może być z nami za miesiąć,za rok czy za kilkanaście lat bycia razem w związku.W tym poście głównie chodzi mi o czas który nie ejst żadnym wyznacznikiem tego ze ktos się kocha.Ludzieczesto pytają..."ile jesteście ze sobą??"...gdy odpowiadałem kiedyś "4 miesiące" to na twarzach ludzi pojawiał się taki usmiech dający do zrozumienia że to jeszcze krótko by cokolwiek mówić.Ale gdy mamy wiele przykładów par które sie rozchodza po kilku lub kilkunastu latach to wcale nie możemy stweirdzić że musiała byc to wielka miłość skoro sie rozeszli.Ciężkie to wszystko do ogarnięcia dlatego ja podchodze do spraw miłości z lekkim dystansem i czasem tezsie przestaje zastanawiać co sie może wydarzyc za lat kilka ,bo człowiek tylko niepotrzebnie gnębi siebie samego.Pozdrawiam.
User avatar
Moon_Walk_Er
Posts: 1267
Joined: Thu, 31 Aug 2006, 11:42
Location: Kalisz

Post by Moon_Walk_Er »

Witam po paru dniach nieobecności na forum ;-)
Przeczytałem wszystkie posty dokładnie i co dziwne - tylko niektóre do mnie "przemówiły". Nie wiem czemu, ale gdy czytam coś MJowitkowego, to zawsze to rozumiem, wiem, co do czego przypiąć. Ale sorki no, Majkel ze Stalowej... Tak nie dokońca rozumiem z czym się je to, co mówisz.

Kurcze, jak nigdy "dziewczyny" nie miałem i na razie nie zamierzam mieć. Wkurza mnie takie coś, co potocznie zwie się "chodzeniem". Idzie takich dwoje piętnastolatków, obściskują się, mówią, że się kochają... A to jest... sztuczne i głupawe :wariat:
Sorki no, ale tak uważam. I nie jestem z tym sam. Takie refleksje nasunęły mi się po którejś rozmowie z Izą_.
Ja nadal twierdzę, że milion razy lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela niż cały harem dziewczyn.
Może mówię, że całe takie "chodzenie" jest banalne, bo właśnie mam takiego przyjaciela, który mi wystarcza za wszystko i za wszystkich. Mogę z nim pośmiać się do rozpuku, mogę się przy nim popłakać, mogę mu umyć buty, mogę się do niego przytulić, pogłaskać go, czy być pogłaskanym, czy nawet razem spać.
Ja nigdy nie ukrywałem, że go po prostu kocham. Jest mi zdecydowanie najbliższą osobą na tym świecie. I wiem, że to nie jest pusta deklaracja, bo znam siebie. Wiem, że takie coś już nigdy się nie powtórzy. Nie muszę mu mówić, że go kocham. On o tym wie.

I trochę się dziwnie czuję, kiedy w każdym poście MzS, jest okrzyk: "Kocham Cię!". OK. Ale to ma być na pokaz? Ty kochasz ją i nam to piszesz? Jeśli już chciałeś się pochwalić, to już to zrobiłeś. Zrozumieliśmy. Ale jeśli ktoś cały czas mówi o jednym to staje się taki, no... tendencyjny i monotematyczny. Nie chcę Cię obrazić, no ale ja jakoś zaczynam się nudzić.

Fajnie, że Archi i MJowitek coś tu już prostowali, bo przez chwilę jechaliśmy w dziwnym kierunku.

Pozdrawiam
ImageImage
User avatar
Xscape
Posts: 776
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 0:13

Post by Xscape »

Moon_Walk_Er wrote:Wkurza mnie takie coś, co potocznie zwie się "chodzeniem". Idzie takich dwoje piętnastolatków, obściskują się, mówią, że się kochają... A to jest... sztuczne i głupawe
Moonwalkerze w wieku 15 lat człowiek nie jest w stanie ejszcze wiedzieć czym jest prawdziwa miłość.A już na pewno nie taka do drugiej osoby.
User avatar
Moon_Walk_Er
Posts: 1267
Joined: Thu, 31 Aug 2006, 11:42
Location: Kalisz

Post by Moon_Walk_Er »

Xscape wrote:Moonwalkerze w wieku 15 lat człowiek nie jest w stanie ejszcze wiedzieć czym jest prawdziwa miłość.A już na pewno nie taka do drugiej osoby.
Też właśnie mówię, że mnie to wkurza :-)
ImageImage
User avatar
Archi
Posts: 339
Joined: Sun, 12 Jun 2005, 22:16
Location: Brwinów ok.W-wa

Post by Archi »

Wszyscy się z tym zgadzamy bo już nie jesteśmy w tym wieku. Nawet nie o wiek chodzi tylko o perspektywę czasu, który upłynął. Bardzo często zdarza się, że po kilku miesiącach śmiejemy się z tego, jak mocno jeszcze niedawno byliśmy zakochani. Problemy, które się ma w tym wieku, też z czasem przestają się wydawać wielkie.

Zmierzam do tego, że nie można powiedzieć, że oni nie są w sobie zakochani, bo w tym wieku nie może tak być. Może, ale jest to coś innego niż w 18,30... lat. Z perspektywy czasu i przeżytych lat każdy sam dochodzi do tego ile to znaczyło.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że zakochanie to nie to samo co kochanie.
Można przecież powiedzieć: "Jestem w niej zakochany" i oczywiście nie znaczy to tego samego co "Kocham ją" Chodzi tu o to o czym wspomniał Xscape tylko nieco inaczej nazwane. Jak już ktoś zauważył głupio brzmi stwierdzenie "Zauroczyłem się w niej"
Image
User avatar
osica74
Posts: 96
Joined: Sat, 02 Sep 2006, 18:37
Location: częstochowa

Post by osica74 »

Witam po długiej nieobecności. Tak sobie czytam te posty i tak sobie myślę, że wszyscy macie rację a jednocześnie nie macie jej wcale. O miłości tak naprawdę można powiedzieć tylko tyle, że isnieje a dla każdego inne ma oblicze. Zakochanym życzę dużo szczęścia i wierzę, że im się uda. Jeżeli po 15 latach bycia razem będą jeszcze ze sobą rozmawiać to znaczy, że byli sobie przeznaczeni (tak ja ja i mój ukochany mąż, który nawiasem mówiąc nienawidzi Michaela). Jeśli chodzi o MJ to po 23 latach bycia fanką stwierdzam, że MJ był ze mną zawsze, jest ze mną teraz i będzie ze mną do końca moich dni. Czy to jest miłość? Tego nie wiem. Nigdy Go nie spotkałam, nie rozmawiałam z Nim, nie wiem jaki jest naprawdę ale głęboko wierzę, że jest taki, jakim chcę Go widzieć bo całe moje życie i cały mój świat opiera się na tej wierze. Mój świat i moje życie zbudowałam tylko dlatego, że On był ze mną wtedy, gdy najbardziej potrzebowałam wsparcia i jestem przekonana, że to On dał mi siłę by poprostu żyć dalej, bez względu na to co się wydarzy. Dzięki Niemu mam wspaniałą rodzinę i za to zawsze będę Mu wdzięczna. Ktoś z Was może powiedzieć, że to nie MJ dał mi siłę, że sama ją w sobie odnalazłam i pewnie będzie miał rację. Ja jednak zawsze będę twierdzić, że Michael pomógł mi jak nikt na świecie. Niewądpliwie jest najwspanialszym artystą jakiego Ziemia nosiła i nikt nigdy nie dorówna Mu talentem. Dla mnie jednak był zawsze "pokrewną duszą", artystą dopiero później. Zawsze będzie dla mnie taki, jak wtedy, gdy zobaczyłam Go po raz pierwszy.

Szkoda, że temat skończył w koszu.


Pozdrawiam wszystkich na forum!!!
"Nie stój nad mym grobem i nie szlochaj. Nie ma mnie tam, nie śpię. Jestem tysiącem podmuchów wiatru. Jestem diamentowym iskrzeniem się śniegu. Nie stój nad mym grobem i nie płacz. Nie ma mnie tam, nie umarłem".
http://www.fan.pl/muzyka/WC726WPC
User avatar
M.Dż.*
V.I.P.
Posts: 2792
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 11:50
Location: gdzieś z Polski

Post by M.Dż.* »

Widzę, że w ostatnich dniach, wiele MJówek sobie zrobiło przerwę ;-)
To i ja witam po tygodniu nieobecności :-)
MJowitek wrote:
M.Dż.* wrote:A wiesz, MJowitku, miałam taki bardzo natchniony okres w swoim życiu i rozmyślałam nad różnymi mądrymi rzeczami
Jak ja kocham takie teksty.
Ja to czytam jak: "Kiedy byłam młodym żółtodziobem jak Ty MJowitku, to wtedy coś tam coś tam tak jak Ty, MJowitku, ale potem dojrzałam i stałam się mądra."
Oj! Całkiem źle mnie zrozumiałaś :smutek:
To, że KIEDYŚ tak miałam, a TERAZ tak nie mam, nie ma nic wspólnego z dorastaniem. Wręcz przeciwnie, myślę, że moje rozmyslania teraz byłyby zdecydowanie bardziej wartościowe niż te sprzed kilku lat.
Chciałam raczej przekazać, że w pewnym momencie zatraciłam się w pędzie do przodu (niestety- taka rzeczywistość).
I w gruncie rzeczy, bardzo żałuję, że nie mam już tych swoich rozmyślanych sesji na sofie przy świecach- wiele wnosiły do mojego życia.
Więc jeśli ktoś ma na to ochotę i czas. to szczerze zazdroszczę i kibicuję, żeby trwało to jak najdłużej, bo to i fajne i potrzebne w życiu jest.
MJowitek wrote:A jak sobie kiedyś gdybałam, co by było, gdybym go dajmy na to spotkała w hotelu, była z nim sama w pokoju, to owszem, chciałabym z nim o paru rzeczach pogadać, ale na dobrą sprawę to...wsadziłabym go pod kocyk i kazała iść spać, bo pewnie zmęczony.
:hahaha:
No, to witaj w klubie, Mjowitku ;-)
MJowitek wrote:Swoją drogą, fajna sygnaturka.
To teraz Ci powiem, że to była ta, która najbardziej mi się podobała :party:
Mi również :-)
Pozostałe też- każda przedstawiała inną "twarz" Majkela i wszystkie były prawdziwe.
Ale ta jakaś taka bardzo dynamiczna jest i to mi się w niej bardzo podoba :happy:
Majkel ze Stalowej wrote:By the way... śmieję się z Was i waszej dojrzałości... pewnie musieliście mieć wiele problemów w życiu z miłością :smiech: :smiech: :smiech:
Majkel ze Stalowej wrote:Szkoda mi Was, ale pozdrawiam i życzę takich samych przeżyć, jakie mam ja.
A mnie....
Mnie zatkało, kiedy to przeczytałam....
Słowa, które w swojej pompatyczności mi zupełnie do Ciebie, Majkel ze Stalowej, nie pasują, a w każdym razie nie do wizerunku, który do tej pory próbowałeś kreować.
Powiało taką ignorancją, że aż przykro czytać tym bardziej, że słowa są bardzo gurnolotne i w sumie....
....w sumie po co się nad tą wypowiedzią dłużej rozwodzić....
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Post Reply