O fajnie, że o Me Myself And I zaczyna być słychać.
Moje ostatnie zakupy to oczywiście
to:
Prince Planet Earth
Z sentymentu i przy okazji koncertu
George'a
Michaela w Polsce, kupiłem płytę
Faith.
Ponownie też obejrzałem, tym razem w kinie, film
A Different Story, cóż więc miałem zrobić?

Płyta wiąże się, jak pewnie każdemu, kto dorastał w latach 80-tych, ze wspomnieniami na tyle silnymi, że kaseta przez wiele lat mi wystarczała.
Faith w wielu momentach brzmi plastikowo, podobnie zresztą jak wydany w tym samym czasie
Bad Michaela
Jacksona. Mimo to album broni się po latach, głównie dzięki silnym wyrazie balladom
Father Figure, One More Try czy knajpialnym
Kissing A Fool. Zawsze lubiłem też, utrzymane w średnim tempie
Hand To Mouth. Jest też tutułowe
Faith i
I Want Your Sex, do którego świetnie się zawodzi pod prysznicem. Sprawdzałem

.
Jednak następna płyta pokazała w pełni, co to znaczy nagrać majstersztyk, a wciąż być pop.
Możdżer/ Danielsson/ Fresco The Time
Uważajcie na to, jakie możecie mieć marzenia, bo mogą się spełnić. To miał być prezent dla Tori Amos. Jednak kiedy miałem już płytę w dłoni i w uchu, pomyślałem, że fajnie by było ją już mieć na zawsze. I Tori jej nie otrzymała.
Piękna, klarowna i bardzo komunikatywna płyta, pomimo że ze świata jazzu. Miałem okazję usłyszeć ostatnio u znajomych warszawskich sporo muzyki jazzowej, ale ten album wśród innych lśni szczególnie. Leszek to nasz skarb narodowy. Tu gra wespół z Larsem Danielssonem (kontrabas, wilonczela) i Zharem Fresco (instrumenty perkusyjne, wokal).
Maleńczuk & Waglewski Koledzy
Zawsze ignorowałem Maleńczuka. Takie sobie pyskacz, którego wszędzie pełno.
Ale z Waglewskim? W czasie gdy ze znajomymi przybiliśmy jachtem do Giżycka, spotkaliśmy się z Markiem, kolegą z forum Myslovitz. Pokiwał mi palcem.
Nie ignoruj Maleńczuka.
Od tamtego czasu w każdym porcie szukałem tej płyty. A że dystrybuowana była poprzez kioski, to nabyłem sporej wiedzy na temat topografii Ruchów na Mazurach

. W końcu i tak skończyło sie na warszawskim Empiku.
Ta płyta rzeczywiście jest prosta, surowa w wyrazie. Sporo kowerów. Wagiel trochę w cieniu, ale nieobojętny dla ph płyty. A Maleńczuk urósł mi w oczach. Jak mówi w książeczce do płyty, udało mu się zrealizować płytę bluesową, a o swoistym smaku. Bardzo dobre granie.
Na koniec chcę napisać małe sprostowanie. Za surowo oceniłem ostatnie płyty Nosowskiej, Tori Amos i Ani Jopek. Nie są one równe, ale na pewno każda z pań nagrała naprawdę dobry krążek. Szczególnie niesprawiedliwie oceniłem Anię. Miałem okazje posłuchać
ID na audiofilskim sprzęcie i powiem, że ten krążek kryje za sobą wiele niespodzianek. Bardzo kunsztowna struktura, złożona z wielu muzycznych warstw, a zachowująca melodyjny, wręcz popowy charakter. Brawa dla Ani i wszystkich muzyków w nią zaangażowanych.