Wszystko zaczęło się już o godz. 17,niestety nie mogłam wtedy dotrzeć, więc zjawiłam się ok..1,5h po rozpoczęciu imprezki.
Ok.godz. 18:30 wszyscy (tj. Laura,KASIA,Prison Break,Schmittko,Magda,Natalia i Buszmen)czekali w Hipnozie (JazzClubie). Przywitali mnie kawałkiem pizzy (której i tak nie zjadłam hehe),a nasz nowy kolega - Prison Break znalazł dla mnie krzesło. Przyznam,że dziwnie się czułam gdy spoglądałam z góry na wszystkich,siedzących na niskich fotelach hehe.
Chociaż w sumie… ciekawe uczucie
Nasz naczelny fotograf i DJ - Buszmen strzelał foty i „zapodawał muzę” Króla ze swojego Playstation,także Michaela wśród nas nie zabrakło.
Ponieważ było trochę zbyt głośno, przenieśliśmy się do stołu, znajdującego się w holu. Tam oglądaliśmy koncert Mike’a z Yokohamy. Przyznam,że dosc ciekawie patrzy się na wszystko do góry nogami(Michael na suficie hahaha). Przeżywałam ten koncert zupełnie na nowo, a te ciacho w żółtych getrach… mmmmmhmmm.
Laura… Michael i tak jest mój!!!!!!!!!
Przy stoliku, gdzie część dziewczyn musiało siedzieć na rogach.(będą z nas stare panny hahaha), było ciasno i gdy tylko zwolniło się miejsce na wygodnej kanapie, przenieśliśmy się.
Od razu imprezka się rozkręciła.
Mimo naszej hojności Prison Break i Schmittko nie chcieli zatańczyć (buuuuuuu…

),ale za to Laura,Magda,Natalia i ja zaśpiewałyśmy „You are not alone” (po polsku „Szalony seks z Michaelem”).
"Michael Jackson jest cudowny
Michael Jackson jest seksowny
To przystojniak, aż z nóg ścina
Pragnie go każda dziewczyna
To obiekt naszej miłości
Rozpala do czerwoności ..."
Dość długo siedzieliśmy w Hipnozie i jestem naprawdę w szoku, że nas stamtąd nie wyrzucili.
Najbardziej przerażony był Schmittko,który mieszka „na” ulicy obok hahaha.
Wszyscy byli jeszcze w MJowiskowym nastroju i zachciało nam się tańczyć, wiec wybraliśmy się w poszukiwaniu jakiegoś dicho.
Było ok. 22:30, udaliśmy się za naszą przewodniczką Magdą, w kierunku klubu Cogitatur, na Gliwickiej. Zanim weszliśmy trzeba było się rozejrzeć czy warto. Nie udało się… za dużo ludzi, muza kiepska, więc postanowiliśmy odwiedzić tradycyjne miejsce spotkań fanów Króla w Katowicach - City Pub. Tam kolejka, nie chcieli nas z początku wpuścić, ale cierpliwie czekaliśmy. Schmittko nie dał rady i po długich namowach, które nie dały efektu, udał się na spoczynek do swojego domu.
Jest! Udało się! ochroniarze postanowili nas wpuścić, niestety… dużo ludzi( gł. „duże szafy z małymi kluczykami”<lol> ), dymu tyle, że nic nie było widać, nie było gdzie usiąść, parkiet zapchany i muzyka do niczego. Nie było sensu zostać, więc udaliśmy się pubu w bramie obok, takiej małej spelunki „Cafe Zaszyta”, gdzie miejsca było sporo i muzyka była w miarę do zniesienia. Tam przy soczkach pomarańczowych i bananowych, przesiedzieliśmy prawie 3h. Niby lokal czynny do 1:00,ale my wyszliśmy stamtąd grubo po 2 hehe. Na wysokości Stawowej pożegnaliśmy się i udaliśmy się do samochodów.
Podsumowanie:
Po długotrwałych rozmowach doszliśmy do wniosku, że Michael powinien wydać płytę jazzową i wystąpić z kimś sławnym duecie. Padły nazwiska Damon Albarn , Whitney Houston itp. itd.
Dziękuję wszystkim za zlot, uważam, że było to najlepsze, do tej pory, spotkanie fanów w Katowicach. Jesteście niesamowici, naprawdę szaleni i gdyby Mike wiedział,że ma tak niesamowitych fanów, na pewno by to docenił.
Pozdro dla Magdy , Natalii i Prison Break’a, dla których to był pierwszy zlot, w karierze

i całusy dla calej reszty, z którą się już dobrze znam i naprawdę uważam,że jesteście the best/trendy/funky/jazzy,czy jak tam wolicie <lol>.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy chceli, ale nie mogli być razem z nami.
We love you more!