Otoczenie a Michael

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
adax
Posty: 86
Rejestracja: pn, 19 lut 2007, 18:29
Skąd: warszawa

Post autor: adax »

no dokładnie, ale moi starzy maja już tego dość, jak zaczynam temat o michaelu to mama udaje że nie słyszy, o ojcu już nie wspomne... kiedyś mi zrobił takaą awanturę na temat michaela, że aż mi sie przykro zrobiło... nie chce do tego wracać... (ale to zawsze on zaczyna ten temat ja już dawno sie zamknelam, żeby nie słuchac, poczym wchodzi i mowi np. oooj michaelowi by sie nie spodobało, że tak dużo jesz...ech)
chociaż to chyba tesh moja wina bo non stop o nim gadalam i mam za swoje, mama nawet sie cieszyla na poczatku,że zaczełam słuchać wkoncu jakiegoś prawdziwego artysty ;-) ale teraz...hmhmhh
--Maybe I'm addicted,
I'm out of control,
but you're the drug
that keeps me from dying....


*someday my prince will come*
Awatar użytkownika
meg2007
Posty: 35
Rejestracja: wt, 10 kwie 2007, 13:48
Skąd: Wawa

Post autor: meg2007 »

Moja mama właściwie przez długi czas nie miała nic do tego, że słucham Michaela. Jak w Złotych Przebojach puścili Heal The World powiedziała, że to jej ulubiona piosenka MJ. Przy Billie Jean rzekła, że lubi tą piosenkę i, że Mike ma doskonały głos... Gdy zakładali mi ponownie internet, facet włączył komputer i... mama i ja pokładałyśmy się ze śmiechu widząc jego minę. Ale wczoraj..... Wczoraj, gdy chichrałam się oglądając, jak Mac popycha Majkela do basenu mama zaprosiła mnie na rozmowę. Poszłam do jej pokoju, a ona od razu "Magda, przestań świrować! Michael Jackson to nie Bóg!" ja jej, że go wcale tak nie traktuję! Ona do mnie: "Czy to jest normalne, żeby dorosły facet bawił się w ten sposób z dzieciakami i sam się tak zachowywał?" :surrender: Więc mówię jej, że wcale go nie zna i, że powinna najpierw trochę się o nim dowiedzieć. A ona: "Wiem, wiem... Ale pomyśl? Dużo jest ludzi pokrzywdzonych. I odbija się to nich w ten sposób, że np. są złymi rodzicami..." prawda, że to wstrętna aluzja? :-P :surrender: Strasznie przykro mi się zrobiło.
:) SMILE :)
Awatar użytkownika
Bee
Posty: 84
Rejestracja: ndz, 26 sie 2007, 13:22
Skąd: Warszawa/Neverland Ranch

Post autor: Bee »

Moi twierdzą, że przesadzam i każą mi się zamknąć jak zaczynam piszczeć na jego widok...czy, e, "słuch"? XD, bądź gdy przy smooth criminal robię lean'a i z wiadomych przyczyn, z hukiem ląduję na podłodze...
Ale jakby na to nie spojrzeć, kupili mi potężną ramę z jego wizerunkiem, kiedy o nią poprosiłam, a nawet te wszystkie ploty i stereotypy krążące wokół jego osoby dali sobie wytłumaczyć...Teraz są po stronie MJ. Dzisiaj nawet, jak puściłam wszystkim Moonwalker'a i siostra zapytała, dlaczego on tam wszędzie gra z dziećmi, mama powiedziała, że to b. sympatyczne, bo sprawia takim dzieciom wielką radochę, że to miło z jego strony i jest po prostu źle interpretowany. ;-)
Nio.
Także jest całkiem w porządku. :mj:
Obrazek
Awatar użytkownika
Kristina
Posty: 15
Rejestracja: pn, 16 lip 2007, 18:24
Skąd: Litwa, Wilno

Post autor: Kristina »

Ja chyba jestem jedna z tych szczesliwych ludzi, ktorzy maja spokoj w domu i nie slysza zadnych przykrych uwag o Michaelu.

Moja mama czasem nawet ze mna sie "kloci" o to, kto jest wiekszym fanem Michaela :smiech: Ja mowie ze ja, a mama, ze ona... wesolo bywa ;-) No i w ogole, czesto razem ogladamy klipy, koncerty Michaela, sluchamy muzyki... ulubione piosenki mojej mamy to Whatever Happens, Liberian Girl, Billie Jean itd. Jedyne, co mojej mamie przeszkadza, to to, ze wydaje duzo pieniedzy na MJ... nie rozmawiala ze mna prawie 2 dni, jak kupilam Ultimate Collection :smutek: ale potem jej przeszlo :-)
A przed urodzinami Michaela to bylo tak - siedze w pracy, dzwoni moj telefon komorkowy, mowie "halo" i nie slysze nic tylko jakis szum, a potem rozpoznaje "Billie Jean". Zaraz potem glos mamy "Slyszysz???" Ja sie smieje jak szalona, moi wspolpracownicy gapia sie na mnie jak na wariatke, a mama cytuje co powiedzial DJ w radiu "Wyobrazasz, powiedzieli, ze to najwieksza legenda naszych czasow, i najlepszy piosenkarz oraz tancerz, a co ty sie smiejesz, a nie cieszysz, a nie mowilam, ze to ja jestem wieksza fanka???" :smiech: Slowem, taka ta moja mama ;-) Wielka fanka Michaela ;-)
Jezeli chodzi o tate, to on jest obojetny w stosunku do muzyki i gwiazdmuzyki w ogole. Kiedys mi troche dokuczal, ale to byly takie niewinne uwagi, i nawet nie za to, ze mu sie MJ nie podobal, tylko by zwrocic moja uwage :-)
Brat tez jest w porzadku. Slucha przede wszystkim metal i rock, ale jest nie malo piosenek Michaela, ktore mu sie podobaja - Give In To Me, Beat It, Bad, Little Susie, Who Is It itd. Jako czlowiek Michael mu tez nie przeszkadza - szanuje go i ceni.
W mojej rozdzinie jest tak, ze Michael jest ... niby czesc naszej rodziny :-) Gdy go oskarzono o te rozne glupie rzeczy, wszyscy w mojej rodzinie byli po jego stronie i nawet nikomu nie przyszla mysl watpic w Michaela. Nawet moi krewni - kuzynki,ich mezowie itp. nigdy nie mowia o nim zle (przynajmnie nie w mojej obecnosci)... Mama mi kiedys powiedziala, ze nie moglaby ponizac mnie za to, co cenie i co dla mnie jest wazne, bo wie, jak by mnie to bolalo. Milosc jej nie pozwala tak sie zachowywac, nawet jezeliby nie lubila Michaela :-)

Hm... Napisalam i sama teraz pomyslalam, ze naprawde mi sie powiodlo i musze cenic swoja rodzine za taki stosunek do Michaela, no nie ;-)
Be Yourself - Have Your Own Credo
Awatar użytkownika
Natka
Posty: 312
Rejestracja: ndz, 26 sie 2007, 13:47
Skąd: Katowice

Post autor: Natka »

Nasza mama ceni MJ i chetnie razem z nami raz do czasu poslucha jego muzyki ;-)
Wkoncu sama załatwiła nam wyjazd na MJowisko :happy:
[*]
MJ <33
Awatar użytkownika
okussa
Posty: 1036
Rejestracja: śr, 01 sie 2007, 20:24
Skąd: Świętochłowice / Katowice

Post autor: okussa »

u mnie w domciu wczoraj stalo sie cos niezwyklego. moj tata ogladal teledyski jakis zespolow na youtube i przez przypadek <juz moja w tym glowa zeby wygladalo na przypadek :diabel: >zaczely mu sie wlaczac teledyski MJ`a. ogladal je z jakies dobre pietnascie minut.potem moj ojciec, ktory zwykle mysliv na temat michaela bardziej negatywnie wyglosil przemowe na temat jak wiele ten czlowiek zrobil dla muzyki swiatowej, ze jest niezastapiony i takie tam rozne. czulam sie jakby mi dano prezent pod choinke :D
Awatar użytkownika
Lady_Malkavian
Posty: 39
Rejestracja: sob, 18 sie 2007, 21:37
Skąd: Tomaszów Mazowiecki

Post autor: Lady_Malkavian »

a mi, jak byłam małą dziewczynką, tata szył kostiumy takie jak miał MJ w swoich teledyskach. I występowałam w nich przed całą rodziną glupija Ale swoją drogą, to rodzice byli i są bardzo tolerancyjni na muzykę, którą słucham. To raczej babacia jak do nas przychodziła, a ja tańczyłam sobie do muzy MJ, mówiła- oj dziecko wyłącz no tego wyjca, bo mnie już uszy bolą ;-)
KOBIETA JEST CUDEM BOSKIM, SZCZEGÓLNIE JEŚLI MA DIABŁA ZA SKÓRĄ
Luth
Posty: 231
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007, 15:26
Skąd: Legnica/Opole

Post autor: Luth »

Że tak odbiegnę od tej Waszej jakże interesującej dyskusji i się bezczelnie wyżalę...
Przed chwilą miałam starcie z mamą tak dla mnie bolesne, że przyznam szczerze, że patrzę teraz na klawiaturę przez łzy.
Wróciłam ze spotkania z Maverick, która zrobiła mi niespodziankę, której jej nie zapomnę do końca życia. Pełna euforii po powrocie chciałam podzielić się z mamą radosnym dla mnie dniem. Zaczęłam mówić jej kim jest w ogóle Mav, skad ja znam itp. Stwierdziłam, że jesteśmy zaawansowanymi fankami - mama mnie zmierzyła... na to ja:
Ja: No tak, bo dla nas dzień bez Michaela to dzień stracony.
Mama: No to teraz bedzie stracony.
J: :wariat: Ale jak stracony?
M: No bo mi się ten Jackson nie podoba.

Tu zaczeły sie moje wyrzuty, ze mamie sie nie podoba, bo wierzy w brednie które pisza gazety, powiedziałam o tym ze jest chory, ze jest niewinny bo nie ma dowodów.

M: Ale mi sie ten facet po prostu nie podoba!
J: Ale dlaczego?! Tak, bo ja powinnam czytac te wszystkie cholernie brukowce i im bezwzglednie wierzyc tak jak Ty!
M: Mnie nie obchodzi jego zycie prywatne, tylko to ze non stop go słuchasz! Jak nie w słuchawkach to w wieży, wlepiasz wzrok w ekran komputera!
J: No i co z tego? jak w radiu leci ten utwór co Ci sie tak podoba, to tez dajesz głos na full ze cała kamienica słyszy i mi to jakos nie przeszkadza.

Co dalej? brak argumentów, płacz i wybegnięcie do pokoju. Gdzie jest tato jak go naprawdę potrzebuję...
A jeszcze dzis z Mav rozmawiałysmy o tym, ze rodzice nie czepiaja sie tego czego dłucham oraz omawiałyśmy jak by tu zrobić, zeby rodzice mnie puścili na MJowisko 2008... Dzięki kochana za wszystko :*. I wybaczcie, ze sie tak wyzaliłam, ale chyba po to jest ten temat...
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Skąd: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

Luth, uwierz mi, że to iż Twoja mama nie lubi Michael'a nie jest specjalną tragedią :-)
Z tego, co piszesz, nie jest jakimś ślepym krytykantem powtarzającym brukowe plotki, tylko po prostu Michael jej się nie podoba.
Ma przecież do tego prawo tak, jak Ty masz prawo go lubić.
Inną sprawą jest to, że jeśli faktycznie słuchasz muzyki Michael'a na full to.... Twoja mam jest złotym człowiekiem, że to wytrzymuje ;-)
Głowa do góry- naprawdę nie ma powodu do smutku Obrazek
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Luth
Posty: 231
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007, 15:26
Skąd: Legnica/Opole

Post autor: Luth »

M.Dż.* pisze:nie jest jakimś ślepym krytykantem powtarzającym brukowe plotki,
Nie? Kasiu, nie znasz jej, jak tylko w radiu usłyszy słowo "Jackson" od razu włacza jej się krytyka. Mi się wydaje, że powiedziała tak żeby mieć inne zdanie od mojego i zeby wyszło na jej. Nie słucham go na full, tylko po prostu...no często, ale przerwy na inna muzyk, albo jej brak też robię. Tylko dlaczego to, że jej sie "ten facet" nie podoba ma mieć wpływ na to czy go będę słuchac czy nie... Ja jej nie wytykam [no, wczoraj mi się zdarzyło], że jak w radiu poleci Cohen, albo The Cranberries to ustawia wieżę tak głosno, że pół kamienicy słyszy...
Maverick
Posty: 1953
Rejestracja: śr, 20 cze 2007, 11:27

Post autor: Maverick »

Nie jest to tragedia jeśli się już jest dorosłym i można machnąć ręką na mamę i jej podejście. Natomiast w sytuacji Luth jest to raczej duży problem, zwłaszcza jeśli jej aktualnym celem życiowym jest Mjowisko 2008, a tu taki mur... Zwłaszcza, że pomysłem na to żeby się udało Luth zabrać było zapoznanie mamy za mną... ale to chyba nie będzie takie proste.

Ja walki o muzykę z mamą toczyłam od dzieciństwa.
Skończyły się jak miałam 13 lat. Do rodziców przyszli goście, ja siedziałam w pokoju po jakiejś awanturze z mamą związanej z końmi i uspokajałam się Floydami, którzy grali głośno, ale bez szleństwa. Mama wpadła do pokoju i kazała mi "natychmiast wyłączyć", na co wypadłam na przedpokój i szykując się do demonstracyjnego wyjścia rzuciłam: "Bo życie to ch**nia jest z wyjątkiem tych chwil kiedy ryczy mi w uszach muzyka, której każdą nutę kocham bardziej niż ten cały syf!!!" po czym trzasnęłam drzwiami.

Przesłanie dotarło... i przez te ostatnie 10 lat nic się w tej kwestii nie zmieniło - muzyczne zawieszenie broni z mamą jest w mocy.

Tak więc to jest metoda nr 1 - jedyne czego chcę to święty spokój.

Natomiast mi to czasami (tylko czasami) nie wystarcza. I myślę, że podobny jest tutaj przypadek Luth. Jak w moim zyciu pojawia się coś INNEGO, gdy odkrywam dla siebie jakiś absolut, jakąś niszę skumulowanego geniuszu (forgive me :wariat:), to włącza mi się tryb "misja". Będę nawracać! Tak właśnie jest z Michaelem.

Jakie są tego skutki...? :diabel2: Takie awantury jak ostatnio o Michaela toczyły się w domu ostatnio cztery lata temu, jak po maturze nie wybrałam się na żadne egzaminy, tylko na rok zniknęłam za granicą. Tak już po prostu jest jeśli chcesz, Luth, żeby ktoś zobaczył coś, co widzisz Ty, żeby nie tylko akceptował fakt, że Ty to widzisz, ale sam też mógł tego dotknąć, bo masz uczucie, że tej osobie umyka coś niezwykle ważnego, a przecież chcesz dla mamy jak najlepiej. I się pętelka zaciska... zwykle na czyjejś szyi.

Więc jest droga walki o akceptację i droga walki o nawrócenie... polecam zrezygnować na razie z drugiej, wszystko załagodzić, pojechać na zlot, a za kilka lat wznowić natarcie :diabel:
Awatar użytkownika
Baboon -->Pataya
Posty: 60
Rejestracja: czw, 10 maja 2007, 21:29
Skąd: Gliwice City

Post autor: Baboon -->Pataya »

Moja mama jest wielką fanką Michaela (nie większa odemnie :PP) zawsze gdy wracam ze szkoly moja mam po pracy relaksuje sie sluchajac Michaela :D i tak cały czas mój tato nic do niego nie ma jest bardzo tolerancyjny czasem kupi mi jaks plyte,gadżet itp. to dziwne ale moi liczni znajomi lubia Michaela nie wiem czy to nie ze wzgledu na mnie, znaja jego ukaldy taneczne piosenki zawsze mnie mile zaskakuja :P to chyba dlatego ze jestem przewrażliwiona na punkcie Michaela nie lubie osob ktore zle o nim mówia a wcale go nie znaja osotanio taki kolo powiedzial ze nos mu odpada i jest pedo... ze złosci strzeliłam mu arbuzem w twarz :P to chyba dlatego wszyscy z mojego otoczenia lubia Michaela ;-)
Love Ya ;* // ™
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Skąd: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

Luth pisze:Nie? Kasiu, nie znasz jej, jak tylko w radiu usłyszy słowo "Jackson" od razu włacza jej się krytyka. Mi się wydaje, że powiedziała tak żeby mieć inne zdanie od mojego i zeby wyszło na jej.
Myślę, że powiedziała tak, bo desperacko próbuje odwrócić Twoją uwagę od Michael'a ;-)
U rodziców to normalne- chcą, żebyś siedziała w książkach, osiągała sukcesy, była piękna, mąda, idealna i na dodatek uśmiechnięta :wariat:
Często wynika to ze zwykłej troski lub obawy, że latorośl za dużo uwagi poświęca JEMU, co może skończyć się problemami w nauce, izolacją itd.
Niektórzy rodzice wiedzą, jak sprytnie (skutecznie i bezboleśnie) to zrobić, a inni nie. Czasem są tak zdesperowani, że zaczynają mówić i robić bzdury.
Ale uwierz mi- to z troski o Ciebie.
Moja rada- spróbuj pokazać rodzicom, że bez problemu potrafisz pogodzić Michael'a z życiem codziennym, że potrafisz zrozumieć to, że komuś on może nieodpowiadać.
Czasem można komuś narzucić swoją wolę, ale nie można przesadzać, bo to prędzej czy później musi przynieść skutek nieporządany (np. bunt Twojej mamy) ;-)
Maverick pisze:Nie jest to tragedia jeśli się już jest dorosłym i można machnąć ręką na mamę i jej podejście.


Widzisz, Maverick, zanim się człowiek stanie dorosłym, jest skazany przez pewien okres życia na swoich rodziców.
W moim przypadku, trwało to 25 lat z tego 13, jako fanka Michael'a.
Przez wszystko można przejść- trzeba jedynie wiedzieć, jak to zrobić.
Moją radą dla Luth jest po prostu- przetrwać :-)
Żeby przetrwać, trzeba niestety pójść na kompromis, bo inaczej i Luth i jej mama wykończą się na wzajem nerwowo.
Maverick pisze:Natomiast w sytuacji Luth jest to raczej duży problem, zwłaszcza jeśli jej aktualnym celem życiowym jest Mjowisko 2008, a tu taki mur...
Myślę, że w przypadku mamy Luth to raczej takie.... ekhm... zrzędzenie zwykłe jest ;-)
Moi rodzice również suszyli mi z powodu Michael'a głowę, a kiedy w 1993 roku miałam jechać na jego koncert, mama była pierwszą osobą, która pomyślała, że na tę okazję, przydałoby się mi kupić białe skarpetki :wariat:
Mój dług związany z zakupem biletu na koncert również mi umorzyli ;-)
Maverick pisze:Mama wpadła do pokoju i kazała mi "natychmiast wyłączyć", na co wypadłam na przedpokój i szykując się do demonstracyjnego wyjścia rzuciłam: "Bo życie to ch**nia jest z wyjątkiem tych chwil kiedy ryczy mi w uszach muzyka, której każdą nutę kocham bardziej niż ten cały syf!!!" po czym trzasnęłam drzwiami.
Sęk w tym, że taki numer nie w każdym domu by przeszedł....
Gdybym ja tak zrobiła, podejrzewam, że ojciec zrobiłby ze mnie krwawy befsztyk :-/
Maverick pisze:Natomiast mi to czasami (tylko czasami) nie wystarcza. I myślę, że podobny jest tutaj przypadek Luth. Jak w moim zyciu pojawia się coś INNEGO, gdy odkrywam dla siebie jakiś absolut, jakąś niszę skumulowanego geniuszu (forgive me :wariat:), to włącza mi się tryb "misja". Będę nawracać! Tak właśnie jest z Michaelem.
A no właśnie! :-)
I tu jest pies pogrzebany.
Jest różnica pomiędzy tolerancją, akceptacją, a usilnym przekonywaniem kogoś do swoich odczuć estetycznych i wymaganiem od kogoś, żeby lubił to co ja.
I myślę, że gdyby Luth po prostu chciała być tolerowana lub akceptowana przez mamę to nie byłoby większego problemu.
Ale tu mamy niejako gwałt na poczuciu estetyki mamy- "mówię ci, on jest fajny".
Dokładnie o tym napisałam w swoim poprzednim poście- żyj i pozwól żyć :-)
Maverick pisze:Tak już po prostu jest jeśli chcesz, Luth, żeby ktoś zobaczył coś, co widzisz Ty, żeby nie tylko akceptował fakt, że Ty to widzisz, ale sam też mógł tego dotknąć, bo masz uczucie, że tej osobie umyka coś niezwykle ważnego, a przecież chcesz dla mamy jak najlepiej. I się pętelka zaciska... zwykle na czyjejś szyi.
Bo to taka trochę analogia z rodzicami i ich pociechami- rodzice zawsze "wiedzą", co myślimy i co chcemy, ale uważają, że po prostu sobie z tego nie zdajemy sprawy, bo jesteśmy na to za młodzi, żeby wiedzieć, co dla nas dobre, a kiedyś będziemy im za ich upór i zrzędzenie dziękować :wariat:
Tylko tutaj chyba w drugą stronę- "Michael jest fajny, ale Ty mamo jeszcze o tym nie wiesz, więc się dowiesz" ;-)
Przyznaj się, Luth, katujesz mamę Michael'em? :party:
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Luth
Posty: 231
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007, 15:26
Skąd: Legnica/Opole

Post autor: Luth »

M.Dż.* pisze:Często wynika to ze zwykłej troski lub obawy, że latorośl za dużo uwagi poświęca JEMU, co może skończyć się problemami w nauce, izolacją itd.
Tylko, że ja mówię: przed Michaelem moja największa pasją była muzyka celtycka, taniec irlandzki. Słuchałam/oglądałam naprawdę 24h na dobę i mama nigdy nie powiedziała na ten temat nic złego, tylko się nabijała. jedyne co, to nie pozwoliła mi pójsć do Bractwa Rycerskiego, gdzie mogłabym się zacząć tego tańca uczyć, bo faktycznie troszkę tę klase zawaliłam. A tu, przyszłam do domu, chciałam się pochwalić radością dnia, coś przypadkiem palnęłam o tym straconym dniu, a mama, że ten dzień w takim razie będzie stracony, bo jej się gościu nie podoba i z tego powodu mam natychmiast przestać go słuchać. Dziś też jak cokolwiek do mnie powie to to są dwa slowa i to tak strasznie zimne... nawet nie zareagowała na pochwałę nauczyciela i zdobycie najwiekszej ilosci punktów z testu z angielskiego, na co normalnie zareagowałaby z euforią.
Do Jowitki: Ona albo nie chce, żeby "dziś juz było dobrze", albo jej duma nie pozwala się przyznać...

M.Dż.* pisze:Moja rada- spróbuj pokazać rodzicom, że bez problemu potrafisz pogodzić Michael'a z życiem codziennym, że potrafisz zrozumieć to, że komuś on może nieodpowiadać.
No więc właśnie, rok szkolny zaczął się trzy dni temu, wiec nie miałam ku temu okazji. A przez całe wakacje układałam sobie plan wszystkiego i powiedziałam sobie, ze ten rok przeznaczę na naukę, chociażby dla Bractwa, a w szczególnosci dla Michaela. I nie lubię, jak chcę zrobić mamie niespodziankę i w sobotę posprzątać mieszkanie, a ona rano wchodzi do pokoju i z wyrzutem do mnie: Olka dziś twój pokój ma błyszczeć. Się odechciewa wszystkiego...

M.Dż.* pisze:Żeby przetrwać, trzeba niestety pójść na kompromis, bo inaczej i Luth i jej mama wykończą się na wzajem nerwowo.
Na kompromis? Czyli odstawić Michaela? No dziś i wczoraj wieczorem to ja odstawiłam w ogóle muzykę [nie liczę tego co mi w uszach dzwoni], o dziwo nie było tak bardzo strasznie, ale tak na dłuższą metę...?

M.Dż.* pisze:Mój dług związany z zakupem biletu na koncert również mi umorzyli

No...na koncert. Na koncert to może bym ubłagała, chociażby tatę, bo w końcu cos takiego zdaża sie bardzo rzadko, a już w szczególnosci w przypadku MJ'a, wiec z tym moooooże dałoby sie cos zrobić. Ale jeśli chodzi o takie MJowisko, to ja sądzę, że już dziś, z tego miejsca moge Wam życzyć dobrej zabawy. Po pierwsze: nastawienie mamy na Michaela + nie wiem jakie ma tato nastawienie, po drugie: ostatnio mieliśmy już pogadankę na temat znajomości internetowych. Bali sie jak szłam w Warszawie na spotkanie z piecioma osobami, co dopiero jechac do Łodzi na spotkanie z ponad sześćdziesięcioma. Ja ich dobrze rozumiem, teraz takie czasy, że ja się boję do sklepu wyjść, ale to od razu przekreśla moje plany co do MJowiska. Ja nie wiem czy będę jeszcze mogła kiedyś się z Mav spotkać :nerwy: . Dobrze, że Ci te kasety oddałam :-).

M.Dż.* pisze:Gdybym ja tak zrobiła, podejrzewam, że ojciec zrobiłby ze mnie krwawy befsztyk
Ze mnie może przysmażany. W każdym badź razie nocleg na wycieraczce załatwiony. Pewnie płatny jeszcze.

M.Dż.* pisze:I myślę, że gdyby Luth po prostu chciała być tolerowana lub akceptowana przez mamę to nie byłoby większego problemu.
A właśnie, że nie. napisałam to już wyżej, powtórzę się dla jasności. Przyszłam do domu, chcąc się z mamą, jako moja przyjaciółką, jak to niektórzy nazywaja rodziców, tym, że Mav zrobiła coś przy czym poryczałam się ze wzruszenia. Nie ważyłam przy tym słów i palnęłam coś, na co mama zareagowała tak, jak zareagowała. Zresztą, gdybym wtedy tego nie powiedziała, to później znalazłoby się coś innego. Po prostu: jej się nie podoba - ja mam przestać słuchać. Bo tak i już. Pan każe, sługa musi. Ja bym tam na jej miejscu cieszyła się, ze nie otwieram okna jak inni i nie puszczam techna na głośnosć Culkinowską (Chodzi mi o "Are you nuts?" z BoW).

M.Dż.* pisze:bo jesteśmy na to za młodzi, żeby wiedzieć, co dla nas dobre, a kiedyś będziemy im za ich upór i zrzędzenie dziękować :wariat:
Ja bym nie stawiała tej emotki na końcu, bo ja wiem, że będę im dziękować, już właściwie w duchu to robię, bo gdyby nie oni, to chyba byście mnie nawet nie znali.

M.Dż.* pisze:"Michael jest fajny, ale Ty mamo jeszcze o tym nie wiesz, więc się dowiesz"
Ale ja wcale nie chcę żeby się dowiedziała. Niech w radiu powiedzą, że przykręcił sobie na śrubki nos do podbródka, który z kolei ma na kolanie. Niech mama przytaknie i powie, ze wiekszego debila świat nie widział - ja już się wtrącać nie będę. Moja mama to nie jest Siostra Mav [wybacz ;*], której pokazać teledysk Thrillera, a ta moomentalnie sie zmajkelizuje. Ja się nie czepiam, niech tylko nie mówi mi czego mam słuchać, bo niestety po niej nie odziedziczylam gustu jakiegokolwiek, a już w szczególności muzycznego.

M.Dż.* pisze:Przyznaj się, Luth, katujesz mamę Michael'em?
No dobrze już. przyznam się, nie bijcie. NIE. Nie katuję. Przynajmniej tak mi się wydaje. Słucham go na mp4, czasem nawet w domu. Oglądam jego teledyski. Słucham go w wieży, dosyć głośno idzie tylko wtedy gdy odkurzam, bo sama nie lubie jak mi się trzęsą meble od hałasu. A nawet jeśli, to puszcze sobie jakośtam głośno. Pójdę do jadalni/kuhni, w której zazwyczaj przebywa mama i zastanawiam sie czy mi się przypadkiem płyta nie skończyła. Dodatkowo w jadalni gra radio. czy ja ją katuję? Wyprowadźcie z błędu, jeśli się mylę, proszę...

Dzisiejszy dzień wytrzymałam bez muzyki, ale jest już weekend... nie wiem, postaram się zobaczyć co mi z tego wyjdzie i jakie będą relacje z mamą później. Ja w ogóle strasznie dziekuję Wam - M.Dż.* i Mav, że odpowiedziałyście i Jowicie, że napisała na GG, choć tu nie opisuję tragicznych dziejów panstwa, tylko swoje małe problemy. Dzięki :hug:.
Pozdrawiam,
Luth
Maverick
Posty: 1953
Rejestracja: śr, 20 cze 2007, 11:27

Post autor: Maverick »

M.Dż.* pisze:Gdybym ja tak zrobiła, podejrzewam, że ojciec zrobiłby ze mnie krwawy befsztyk
Całkiem trafne porównanie do efektu jaki miał miejsce w rzeczywistości... kilka razy :cool: Po prostu efekt frustracji w walce o te najważniejsze kwestie. Na szczęście do rodziców po jakimś czasie dociera, że skoro ich super wychowane dziecko zrobiło coś takiego, to coś musi być na rzeczy. Cena była wysoka, ale wiem, że w ciągu następnych tygodni i miesięcy i lat mieli w pamięci właśnie to wydarzenie i wiedzieli jakie są moje priorytety...

Aczkolwiek oczywiście serdecznie odradzam... nie próbujcie tego w domu.

Luth - przetrwasz, spokojnie. Na razie trzeba wyciszyć sprawę i tyle.
ODPOWIEDZ