Jackson 5 słuchać TRZEBA, ponieważ...

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
Maro
Posty: 2758
Rejestracja: ndz, 23 paź 2005, 11:31
Skąd: ze Szkocji

Post autor: Maro »

ZELIA pisze:Czy ktoś z Was zna tą płytę ?
Ja znam,nabyłem podobną w media markt za banalne 10zł.,moja płytka nazywa się The Jackson Five i zawiera 24 utwory.

Płytka prezentuje się tak:

Obrazek Obrazek

(zdjęcia nie mojego autorstwa)

Tutaj w Szkocji można kupić masę takich składanek nawet po 2 funty.

BTW

Zelia masz może dwu płytowe wydawnictwo Jackson 5 Gold Edition?jeżeli niemasz polecam,ze względu na książeczkę i paru niewydanych piosenek.
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
Awatar użytkownika
Stanisław Leon Kazberuk
Posty: 349
Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
Skąd: z Poznania.

Post autor: Stanisław Leon Kazberuk »

Maro pisze:
ZELIA pisze:Czy ktoś z Was zna tą płytę ?
Ja znam,nabyłem podobną w media markt za banalne 10zł.,moja płytka nazywa się The Jackson Five i zawiera 24 utwory.

Płytka prezentuje się tak:

Obrazek Obrazek
Ja mam, kupiłem tę płytę ze cztery dobre lata temu za około 8 zł. Tanio, a jak wartościowo. To jest oczywiście materiał wydany na świecie jako Pre-History, czy nie tak?

Mam b. duży sentyment do tych piosenek, Steeltown, to były zaczyny późniejszej kariery. Brzmienie urocze, nadające tym piosenkom charakterystyczności. Jest to nawet jeszcze dostępna płyta, bywa na półce sklepowej.
Maro pisze:Zelia masz może dwu płytowe wydawnictwo Jackson 5 Gold Edition?jeżeli niemasz polecam,ze względu na książeczkę i paru niewydanych piosenek.
Czy chodzi o Gold?

Obrazek

Mam, absolutnie polecam! W szczególności drugą płytę, która w gruncie rzeczy zawiera parę rzadszych rzeczy, poza tym na pierwszej też materiał niczego sobie.
Awatar użytkownika
Maro
Posty: 2758
Rejestracja: ndz, 23 paź 2005, 11:31
Skąd: ze Szkocji

Post autor: Maro »

Stanisław Leon Kazberuk pisze:To jest oczywiście materiał wydany na świecie jako Pre-History, czy nie tak?
Tak,wydano go przed premierą płyty History,Michaela.

Stanisław Leon Kazberuk pisze:Czy chodzi o Gold?
Kolejne tak,chyba najlepsze składankowe wydawnictwo po the 25th Jackson 5 Aniversary(nie mogę powiedzieć że najlepsze bo ów 25th nie posiadam,a szkoda).NIewiem czy mnie zrozumieliście ale dokładnie chodzi mi o:

A four-disc, 82-track Jackson 5 box set, ‘Soulsations!: The 25th Anniversary Collection’, is released. It includes hits, rarities, unreleased tracks and solo cuts.

Szukam tu tego w Szkocji i nigdzie nie mogę znaleźć

Ktoś ma?coś mi się kojarzy że M.Dż.* Kasiu możesz napisać Swoją recenzje tego boxetu? japrosic
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Soulsation
Fajne to wydawnictwo o tyle, że ostatni krążek zawiera premierowy materiał. Cienki jest co prawda muzycznie (nie dźwiękowo- bo nagrania zgrane ok), ale zawsze to coś nowego.

Co do Beginning Years, to chyba ma to jedynie walor wspomnieniowy. Bo nagrania nie najlepszej jakości. Brzmią jak demo, co zresztą było w zamierzeniu i nie powalają pasją muzyczną.
Ale Big Boy warto znać. Odsyłam do Moonwalk. Michael opisuje tam swoją radość, jak usłyszał to nagranie po raz 1 w radiu.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
ZELIA
Posty: 98
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 14:18
Skąd: ŁÓDŹ

Post autor: ZELIA »

Dziękuję za okładkę Jackson five GOLD.

Nie mam tej składanki, jednak skoro polecacie
Panowie to pędzę ją nabyć, tylko gdzie jest dostępna?

Znajdę ją w słynnym Media Markt?

Pa
Awatar użytkownika
Maro
Posty: 2758
Rejestracja: ndz, 23 paź 2005, 11:31
Skąd: ze Szkocji

Post autor: Maro »

ZELIA pisze:Znajdę ją w słynnym Media Markt?
Hmm na to pytanie nie mogę Ci udzielić odpowiedzi...ze wzg. ze nie przebywam w Polsce ,ale ja dostalem te plyte w tutejszym Tesco(:D),za cos kolo 6 funtow.Jezeli nie trafisz na nią w MM to polecam www.fan.pl tam zapewne znajdziesz.

Pozdrawiam
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
ZELIA
Posty: 98
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 14:18
Skąd: ŁÓDŹ

Post autor: ZELIA »

Dziękuję za wskazówkę.

Pozdrawiam, So long
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Forumowicze w głosowaniu zakończonym 21. listopada 2007 wybrali najlepszy album w dyskografii The Jacksons. Oto wyniki:

7. 2300 Jackson Street
6. Goin' Places
5. Live
4. Victory
3. The Jacksons
2. Triumph
1. Destiny
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

The best of Najsłabsze Ogniwo

Forumowicze o płytach The Jacksons w tym wątku napisali:
Pank pisze:Victory, płytka w dorobku The Jacksons chyba niespecjalnie potrzebna a swój komercyjny sukces zawdzięczająca głównie Thrillerowi. Tu na osiem utworów moje zainteresowanie wzbudza wyłącznie Torture i State of Shock... w dodatku drugi wyłącznie z uwagi na udział Micka i Freddiego w wersji demo. Bracia chyba sami zdawali sobie sprawę z byle jakiej - w porównaniu do wcześniejszych produkcji - jakości albumu. W końcu na trasie promującej płytę, nic z niej nie zagrali.
kaem pisze:Ale Be Not Always jest piękne... Michael przy akompaniamencie harfy i gitary akustycznej. Niemal ascetyczny. Nie ma podobnego utworu MJ w całej Jego dyskografii.
Maverick pisze:Genialnie wykonany utwór. Wokalnie podobna wydaje mi się "Beautiful Girl", ale drugiego utworu tak zaaranżowanego jak "Be Not Always" faktycznie znaleźć się nie da.
thewiz pisze:Lubie album The Jacksons, za to ze jest na nim Show you the way to go. Jednak pozostale kawalki sa tak naiwne...Poza tym plyta brzmi bardzo monotonnie, jedynie wspomniane Show you the way to go jest rozbujana.

Na Goin' Places jest wiecej " Moich perelek" (Man of War jest przepiekne) Caly album jest bardziej disco, ale jednoczesnie wiecej tam odmiennych klimatow,zroznicowania.Ballady nie sa juz tak naiwne jak Dreamer z The Jacksons... Album wciaz nierowny, osobiscie nie moge zniesc na przyklad tytulowego kawalka.

Poza tym to najbardziej niedoceniony album The Jacksons, a ja lubie na takie stawiac :-)
kaem pisze:A ja właśnie lubię tę spójność na The Jacksons. Zachowuje klimat. No i jest tam pierwszy utwór, który napisał Michael i wydał, Blues Away. Jak to fajnie buja. A Dreamer lubię właśnie za tę naiwność.
Poza tym ten krążek ma dla mnie wartość sentymentalną. Podobnie jak płyta Victory, która rzeczywiście obiektywnie mogłaby teraz odpaść, bo to słabszy album, który muzycznie próbuje walczyć z Thrillerem, a jest to walka skazana na porażkę.
A Man Of War rzeczywiście przepiękne.
Stanisław Leon Kazberuk pisze:Album Destiny...Mimo, że jest fantastyczny, to jest bardzo niespójny - znacznie odbiega stylistycznie od dwóch pierwszych jak i od kolejnych płyt, nie wiem nigdy, gdzie chciał wycelować.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

20 kwietnia 2008 roku w demokratycznym głosowaniu forumowicze w tym wątku uszeregowali albumy zespołu The Jackson 5 od najniżej do najwyżej przez nich cenione. Oto wyniki:

Beginning Years 1967-1968 [Steeltown]*
Live in Japan*
Goin' Back To Indiana [soundtrack]*
Soulsation [disc 4]*
Boogie*
12. Looking Back To Yesterday
11. Christmas Album
10. Joyful Jukebox Music
9. Moving Violation
8. Diana Ross Presents The Jackson 5
7. Skywriter
6. Dancing Machine
5. Lookin' Through The Windows
4. ABC
3. Get It Together
2. Maybe Tomorrow
1. Third Album


*- płyty, które nie brały udziału w głosowaniu

Jak się głosowało, a jak obserwowało? No jak?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Stanisław Leon Kazberuk
Posty: 349
Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
Skąd: z Poznania.

Post autor: Stanisław Leon Kazberuk »

Pokuszę się o skromny komentarz: myślę, że nie mogło być inaczej. Taka kolejność jest chyba najbardziej optymalna; choć sądziłem, że płyta "Skywriter" znajdzie się jeszcze niżej. No i wysoka pozycja "Maybe Tomorrow" - oczywiście!
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Hmm. Ja się jednak upieram przy Lookin' Through The Windows jako liderze. Najlepsze wypośrodkowanie naiwności w śpiewaniu i dojrzałości warsztatu, kosztem płyty ABC. I Dancing Machine dorobinę bardziej cenię od Get It Together.
A uzasadnienie gdzieś poniżej.

Co to był za wątek! Tworzyły się koalicje, głosujący śpiewali w kanonie na trzy głosy. Dochodziło do podziałów, rozłamów, tworzenia kategorii i podkategorii. thewiz machała białą flagą i nie mogła dojść do siebie przez 3 rundy, smooth_b obawiała się o Likę, Lika domagała się psychologa, Mandey przywoływał księdza. Zaś Maverick tylko patrzyła i ostrzyła pazurki. Gospodarza tego tematu próbowano zakrzyczeć, podejść psychologicznie, a nawet przekonać, że fan J5 to snob, ale dzielnie się trzymał. Raz tylko posłużył się zastępcą, który wykonał gest Big Cyca- nie cycem.
Tylko Maro zachował powagę i odważnie wyznał, że do małego Michaela go nie ciągnie.
A w efekcie wygrała płyta, do której nikt się nie przyznaje, że jest jego faworytem. Wygrała statystyka mówiąca, że biorąc pod uwagę psa i jego pana, średnio wychodzi na spacer osobnik o 3 nogach.

I na koniec najważniejsze. Poniższe fragmenty pokazują, że można się spierać, dyskutować o muzyce, czyniąc to kulturalnie a z dowcipem, bez wchodzenia agresywnie w wątki osobiste. Brawa dla uczestniczących. Możemy nie tylko gratulować sobie chęci poznawania muzyki Michaela w pełni, ale też dobrego wychowania.

Period.

A oto złote momenty najciekawszej jak na razie rozgrywki w najsłabszym ogniwie.
The best of Najsłabsze Ogniwo

Forumowicze w tym wątku o albumach zespołu THE JACKSON 5 napisali:
Lika pisze:
Mandey pisze:Get It Together & Dancing Machine the best!
"Podgryzę" trochę kolegę Mandeya...
Get It Together & Dancing Machine to dobre płyty, tyle że brzmieniowo bardziej podchodzą pod klimaty The Jacksons, niż The Jackson 5.
Głos Michaela już mocno zmieniony. Tylko nazwa się jeszcze ostała...
Moja wizja jest inna. Wymarzyłam sobie, by na tym etapie głosowania doceniono rewelacyjny! wokal małego Michaela.
Nic na to nie poradzę. Jackson 5 kojarzy mi się przede wszystkim z małym, nieziemsko utalentowanym berbeciem. Tak już mam.
Niesamowicie ujmuje mnie młodziutki Michael, ruszający się i śpiewający ze świadomością dorosłego, dojrzałego artysty.
Liczę po cichu, iż nie tylko mnie.
Moon_Walk_Er pisze:Akurat piosenki ze Skywriter'a jakoś do mnie trafiać nie chcą, a te "floopy" sprawiają mi naprawdę radość przy słuchaniu Looking Back To Yesterday.
Jakoś nie czuję takiej muzyki [ze Skywritera]. Z resztą, wydaje mi się, że Michael i bracia tą płytą również jakoś specjalnie zachwyceni nie byli.
Maverick pisze:No... wreszcie ktoś, kto się ZNA.
Moon, zgadzam się całkowicie. W kategorii "przyjemność słuchania", 'Looking Back To Yesteday' to dla mnie kandydat do podium tego głosowania.
Maro pisze:jakoś mnie do małego MJa nie ciągnie
Lika pisze:Z uszeregowaniem twórczości J5 jest chyba najtrudniej.
No bo jak zestawić ze sobą Diana Ross Presents, czy ABC / albumy którym nie oszukujmy się bliżej do epoki Big Boy'a, niż do ery disco końca lat 70-tych / i np. Moving Violation - gdzie mamy nie tylko talent i wdzięk, ale także spore doświadczenie sceniczne - którego wcześniej chłopcom brakowało...? Dla mnie to kompletnie inna bajka! Jak to porównać. Jakie kryteria sobie obrać, żeby nie zatracić obiektywizmu? Ciężko... Jacksonowie za późno przemianowali się na The Jacksons. Gdyby przejście do Epic i zmiana nazwy zespołu nastąpiły wraz ze zmianą głosu Michaela, byłoby łatwiej. Mniej drastycznie.
Czym zatem będę się sugerować? Tym, że kocham klasyczne soulowe brzmienie Tamla Motown. Najeżam się natomiast słysząc disco. Jak dobrze, że lata 70-te już minęły! Wolę MJa śpiewającego bluesa, od MJa tańczącego robot-dance / choć wcale nie twierdzę, że robot źle mu wychodził... !
kaem pisze:Christmas Album. Słodkie, jak się słucha Michaela- berbecia śpiewającego I Saw Mommy Kissing Santa Claus. Ale to tylko piosenki świąteczne, bez większej fantazji aranżacyjnej.
Lika pisze:Naprawdę nie lubicie Christmas Albumu ? Nie powiem, żebym nie była rozczarowana wyborem.
Nie uważam tej płyty za najsłabsze ogniwo Znakomicie spełnia swoją rolę. Jest spójna, pełna pozytywnych wibracji, ma świetny klimat!
Prosty, szczery przekaz. Tak być miało. W tym tkwi jej siła.
Jakiekolwiek aranżacyjne wariacje zadziałałyby na niekorzyść.
Eksplozja bożonarodzeniowej radości brzmi w ustach 12-latka prawdziwiej, niż głębokie miłosne wyznania... Trzeba przyznać, że z Michaela od zawsze był niezły "czaruś". Mimo tego... nie do końca przekonuje mnie mały chłopiec - z pełną świadomością śpiewający o "dorosłej miłości". Interpretował GENIALNIE! Czorcik jeden. Wystarczy przywołać powalające Who's Loving You. Ładunek emocjonalny po prostu nokautuje!
Przesłuchując Christmas Album zwyczajnie Michaelowi wierzę!
Jedyną niezgodnością jest to, że świadkowie Jehowy nie celebrują świąt.
Poza tym fakt, iż ich nie obchodził nie oznacza wcale, że za nimi nie tęsknił. Wprost przeciwnie! Przecież był dzieckiem...
Sentyment z jakim Mike wspomina dziadków, którzy nie byli aż tak restrykcyjni w ustanawianiu zasad, jak rodzice - mówi sam za siebie.

Kandydatem do eliminacji jest dla mnie: Moving Violation . Ostatni album nagrany dla Motown. Mam wrażenie, że płyta rodziła się "w ciężkich bólach". Że bycie w stajni Gordy'ego baaardzo im już "uwierało" i to się niestety przekłada na muzykę... Nagrali coś, bo musieli - tylko pomysłu nie mieli. Poza tym album utrzymany jest w konwencji, za którą nie przepadam. Niczym mnie nie zaskakuje. Mamy tu cenniejsze skarby.
kaem pisze:Może to "urok" tytułu tego wątku, ale to, że np. ja głosuję teraz na dany tytuł nie znaczy, że go nie lubię. To raczej z motywacji obrony innych tytułów, które lubię bardziej. A osobiście najbardziej lubię te ze środkowego okresu twórczości braci i tym będę czynnie kibicował.
Diana Ross Presents The Jackson 5. Porażające Who's Loving You, piękne Standing In The Shadows Of Love. Fajne Stand, Zip A Dee Doo Dah i My Cherie Amour. No i I Want You Back. I tyle. Przesłuchałem raz jeszcze cała dyskografię i choć teraz bardziej do mnie przemawiają pierwsze dwie płyty zespołu, to jednak pozostają w cieniu następnych.
Michael też pisze w swojej książce, że płytę nagrali "na szybko". Miała być jedynie dodatkiem do I Want You Back. Oj, nie napracowali się chłopcy nad albumem.
Maverick pisze:A ja patrzę sobie jak Wy głosujecie. Niby znam wszystkie piosenki, ale niektóre albumy nie są jeszcze wystarczająco oswojone :] Nie każdy tytuł od razu łączy mi się z piosenką, a dopóki ten proces nie zacznie zachodzić, nie planuję brać się za ocenianie. Za krótki staż od triumfalnego powrotu Michaela do mojego życia - niecały rok :-/
Poza tym - jest problem, o którym wspomniała Lika. Jak porównac "ABC" do "Dancing Machine"...? Zrobiłabym dwa oddzielne głosowania dla albumów Jackson 5.

Ale jeśli wygra właściwy album, to oczywiście przyłączę się do wybierania najlepszej piosenki z niego właśnie :cool:
Strasznie jestem ciekawa czy w czołówce będą cztery pierwsze albumy czy coś późnieszego. Obserwuję z zapartym tchem.
Lika pisze:Z powodu ujmującej świeżości, jaka przemawia do mnie poprzez dwie pierwsze płyty Jacksonów - nie umiem z nich zrezygnować.
Jeszcze nie taraz... Nie na tym etapie.
Nie szkodzi, że ABC, czy I Want You Back brzmią w sumie banalnie!
Michael pomimo wcześniejszych doświadczeń w Steeltown nadal był "świeżakiem" ;) Śpiewał fenomenalnie! Jeszcze bez tak mocno "odciśniętej" charakterystycznej "maniery" w głosie.
Znowu z pełnym przekonaniem mogę napisać, że szczerze.
Znów mu wierzę!
Moon_Walk_Er pisze:Jackson 5 zaprezentowało nam niezmiernie wiele gatunków muzycznych. Jest ich naprawdę sporo - począwszy od disco i funky, po soul, a momentami nawet blues. Ich piosenki mają częstokroć również i przeróżne teksty, których nie da się ze sobą zestawić. Taka sama jest sytuacja z samymi płytami - ciężko porównać ABC do takiego Skywitera na przykład.
W takim wypadku pozostaje nam tylko uświadomić nam sobie z czym stricte kojarzy nam się piątka chłopaków zwana Jackson 5.
Dla mnie na przykład Jackson 5 to są głównie właśnie piosenki z pierwszego okresu, kiedy to śpiewali o wcześniej wspomnianym mleku i ciasteczkach. To mi się właśnie w nich podoba, to sprawia, że mam ochotę ich słuchać.
Nie zaprzeczam, że późniejsze piosenki są dobre - wręcz przeciwnie, często ich słuchając zdarza mi się znaleźć jakieś perełki. Ale cóż, w pewnych płytkach nie ma tego co lubię, chociażby w tym Skywriterze, którego się tak uczepiłem. Niektóre kompozycje wg mnie nie dość, że do J5 nie pasują, to jeszcze są... tak jakoś nużąco-męczące.

Może to i wina stereotypu, który sobie o J5 zbudowałem, ale ich płyty, które najczęściej goszczą w mojej wieży to zdecydowanie te z okresu wczesnej twórczości. Tam słychać radość. Tę radość. Ze śpiewania, z tańczenia.
Moon_Walk_Er pisze:
Lika pisze:Faktem jest, że pierwsze płyty i cały cukierkowy wizerunek Jackson 5 - to rezultat pracy sztabu ludzi.
Chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby sprzedać profesjonalnie opakowany i przygotowany produkt.
Owszem, masz rację.
Ale musimy przyznać, że to jest właśnie na pierwszy rzut oka wizerunek Jackson 5. Jednym podoba się mniej, innym bardziej, aczkolwiek przyznać należy, że czasy te były niezwykle ważne dla grupy jak i jej muzyki.
Ja słuchając płyt J5 nigdy nie oczekuję jakichś myśli filozoficznych, mądrości, haseł. Podoba mi się sam styl muzyki i, jeszcze raz powtórzę, ta radość, którą gołym uchem da się w piosenkach wysłyszeć. Fajnie jest i owszem takowe myśli usłyszeć, ale jest to dla mnie mniej ważne.
I weźmy sobie takie Dancing Machine, które powstało co prawda dużo później niż ABC, a jednak klimatycznie podobne. Niekoniecznie brzmieniowo, ale podobne. DM kojarzy mi się już także z Michaelem jako tancerzem wyraźnie i to też mi się baaardzo podoba :)
Lika pisze:Wolę bubblegum soul, niż psychodelię i disco razem wzięte.
Czyli, że ja też :party:
A tak poważnie, to chyba mało kogo ten bubblegum soul nie porywa. Może i śmieszny, może i... nie wiem, mało ambitny, ale jednak ma w sobie jakiegoś takiego swoistego powera, który przyciąga słuchacza. Prawda?
Lika pisze:Dla mnie era Jackson 5 zamyka się wraz z wydaniem płyty Skywriter!
Hehe, w końcu znalazłem jakąś różnicę Lika :cool:
Dla mnie 'era J5' kończy się właśnie przed Skywriterem :)
Potem może jeszcze niekoniecznie pojawia się The Jacksons, ja bym dorzucił im jakiś okres przejściowy. Poczwarka taka :party:
Kiedy ja słyszę słowa: "Jackson 5", to w mojej głowie słyszę Michaela śpiewającego: "...and I wonder whooooo's lovin' you".
kaem pisze:Joyful Jukebox Music. Taka odrobinę słabsza wersja Skywritera. Zresztą, to głównie odrzuty z sesji do tej płyty. Ale za utwór We're Here To Entertain You dałbym się pociąć.
thewiz pisze:Albumy J5 niosa dla mnie ogromny ladunek sentymentu. Trudno wybierac najslabszy album, gdy tak naprawde wybieramy odmienne epoki. Muzyka pierwszych albumow J5 to schylkowa juz potega Motown i ich stylu. Z coraz pozniejszymi albumami przechodzimy przez mutacje Michaela, ewolucje w kierunku dance....
Na razie jako ze mamy dogrywke zaglosuje na odrzut Joyful Jukebox Music. W 1976 roku taka plyta po ewolucji muzycznej zespolu brzmi po prostu archaicznie. Jako sentymentalna podroz moze i ok, ale takie sa zarezerewowane dla najwiekszych fanow. Mnie natomiast nie porywa. Zdecydowanie wole pozne Moving Violetion, szczegolnie tytulowy, pieknie harmonijny utwor.
thewiz pisze:W moim rankingu plyt J5 wygrywaja te, w ktorych jest najwiecej Motown w Motown. Czyli albumy z pierwszej czesci kariery zespolu ;-) ze Skywriterem wlacznie.
Fakt, ze tak malo osob jest zainteresowanych tym watkiem w niczym nie przeszkadza, by osoby ktore znaja i lubia J5 nie mogli sie swietnie bawic. Jesli nie chcecie zapoznawac sie blizej z dyskografia tego zespolu - Wasz wybor ;-) Prosze jednak pozwolic bawic sie tym, ktorzy maja na ta ochote.
Mnie tam nie dziwi bardzo niska znajomosc tych plyt. W wiekszosci sa niedostepne lub bardzo slabo dostepne na rynku polskim, co sprawia ze niewielu sie chce je zdobywac. Zapewniam ,ze ich zdobycie i przesluchanie daje wiele frajdy.
Lika pisze:"Najsłabsze Ogniwo" - odkąd u nas zagościło, jest jedną z najfajniejszych rzeczy, jakie się na tym 4um wyprawiają!
Można skonfrontować własne wyobrażenie o ukochanej muzyce z tym, jak odbierają ją inni. Można się zdziwić. Zaskoczyć. Ucieszyć.
Nagle może się okazać, że coś co dla nas zawsze było "ósmym cudem świata" - wcale nim nie jest! ... i odwrotnie. Fajne to! Daje sporo frajdy :)
Gra nie toczy się o IPoda z limitowanej serii, ani o złote body Michaela

Dancing Machine i Get It Together "coś" jednak w sobie mają.
Na pewno brzmią dojrzale. Są dopracowane i przemyślane.
Klimat ewidentnie nie mój... no ale właściwy w tamtym czasie.
Pulsująca disco-funkowa rewelacja. Jeśli ktoś preferuje taką muzykę - pod względem tanecznym są porywające! (zastanawia mnie jedynie Dancing Machine na obu tych krążkach. Większe zróżnicowanie stylistyczne, niż na pierwszych płytach (paradoksalnie dla mnie nie jest to atut. Chyba właśnie to "naciapanie" najbardziej mnie rozprasza i drażni... ) Elementy psychodelii (o czym już kaem wspominał) Nie brakuje również odniesień do klasycznego soulu.
Tak jak w: "If I Don't Love You This Way", czy "It All Begins And Ends With Love" - chociażby.
kaem pisze:Skywriter. Płyta powstała na styku starego brzmienia grupy i przymierzania się do nowego brzmienia. Takie tarcie nie zrobiło dobrze muzyce. Dobra, ale nierówna płyta. Trochę dla nikogo, bo niby dojrzalsza, a dalej brzmiąca dziecięco.
Bardzo lubię piosenkę Boogie Man. Bardzo funky, jak kolejne płyty.
ABC.
Ostatnia płyta z tych "z początku" na razie, którą bym chciał wykluczyć. ABC, podobnie jak chronologiczny poprzednik, zawiera sporo dobrych utworów, ale jako całość nie przekonuje. Zespół i "Korporacja" zaczęli bardziej się skupiać na albumie, nie piosenkach- mam wrażenie, dopiero na kolejnej płycie.
Gdyby w zestawie do głosowania nie było płyty ABC, to byłby to dla mnie podstawowy kanon w dyskografii Jackson 5- zupełnie absolutny i najlepszy.
Płytę Dancing Machine bardzo, bardzo lubię. Jest moją ulubioną z tych późniejszych, na moje ucho o oczko lepszą od Get It Together. Pozostaje mi jednak bronić mojego faworyta, który wyprzedza resztę o kilka długości. Na Looking Through The Windows są melodyjne utwory, porywający groove i mięsistość dźwięku. Nie ma wypełniaczy, które zdarzają się choćby na wspomnianej ABC.
Album Looking Through The Windows zwyczajnie jest porywający. Apogeum muzyki The Jackson 5- na tyle dopracowanej by cieszyła ucho bez zastrzeżeń, a wciąż spontanicznej i nie przedobrzonej.
Mandey pisze:broń mnie Panie Boże bym głosował na późne Jackson 5...
Maverick pisze:Spędziłam ostatnie półtora tygodnia z "Lookin'...". Album jest bardzo dobry, przede wszystkim ze względu na odwagę w skomponowaniu dla chłopców pierwszych dorosłych piosenek. W wokalu Michaela (najwyraźniej w piosence tytułowej) pojawia się coś nowego, chropowatego (czego z kolei nie słychać na "Benie" :knuje: ). Dojrzalej też interpretuje teksty.
"Lookin'..." jest dla mnie jak "Bad". Genialny album z dwoma utworami, które wszystko psują. Nie do przejścia jest dla mnie refren "Doctor My Eyes"... no co to ma być... jakiś nieudany romans z tandetnym musicalem :/ Oraz "To Know" - kwintesencja nijakości. Na szczęście, w przeciwieństwie do "Bad", tutaj te utwory są jeden po drugim i można je za jednym zamachem przerzucić, żeby totalnie odpłynąć do krainy szczęśliwości z "Little Bitty Pretty One".
Maro pisze:To może jakieś szybsze zakończenie
Maro, chcesz kończyć najciekawszą rozgrywkę w historii tej zabawy i odebrać mi ostatnią motywację do wchodzenia na forum?! nenene
/O, właśnie mnie olśniło w kwestii "dlaczego Michael Jackson", który chyba zdetronizuje mój dotychczas ulubiony wątek "Teorie nt. wyglądu powyższego indywiduum". Idę się wypowiedzieć, zaraz wracam!/
/Jestem/


"ABC" kocham. I nijak nie potrafię porównać do "GIT". Po prostu nie mają żadnych punktów wspólnych. Ale muzycznie "GIT" jest dla mnie szczytowym osiągnięciem zespołu. Poza tym jednak, gdybym musiała wybierać, to psychodelia wygrałaby z dziką inwazją słodkości.
Maverick pisze:
kaem pisze:Mam tego nie traktować jak głosu na ABC?
Tak właśnie. Niech będzie konsekwentnie. Pobawię się następnym razem. Na razie pozwolę sobie tylko poprzeszkadzać.
kaem pisze: Można zatrzymać się na znaniu 25% dyskografii Michaela i luzik. Ja na tym nie tracę, a zyskuję
Smooth_b pisze: Dwa zagadkowe zdania jak dla mnie. Poprosze o rozwiniecie
Ach... to się o ten snobizm właśnie rozchodzi co się go tak kaem wypiera :]
A te 25% - cóż... od "Off The Wall" do "Invincible". Solowy dorosły bullshit znaczy się ;-)

A pisanie o czymś nieco mniej dostępnym i oswojonym niż te niechlubne lata 80. i 90. ma swoją magię... pozwala nieco ukoić tęsknotę za przynależnością do masonerii na przykład... i podyskutować w małym gronku o wyższości soulu nad popem, funky nad disco, psychodelii i hard core'u nad rozbrajającym, dziecięcym rhythm'n'bluesem. Love it, co tu dużo mówić...

...elyto grająca nenene
Smooth_b pisze:
kaem pisze:kanon
kaem pisze:Get It Together
thewiz pisze:Get It Together
Lika pisze:Get It Together!
No i zaśpiewali w kanonie na trzy głosy
Maverick pisze:
kaem pisze:Snobowanie się na Jackson 5? Brzmi jakoś komicznie
W czasach gdy alternativu słucha więcej ludzi niż mainstreamu, a za snobistyczne jest uważane słuchanie Michaela Jacksona (ach te szczeniackie figle popkultury :wariat: ), gdybym miała się na cokolwiek snobować, byłoby to właśnie Jackson 5.
Brzmi komicznie. Brzmi jak nonsens. Cóż.
Maverick pisze:Napisałam, że "Get It Together" jest muzycznym absolutem Jackson 5. A jako nie-uczestnik nie chciałam się posuwać do gróźb samobójczego ataku terrorystycznego podczas zlotu miłośników "Third Album", a jest to chyba w tym momencie jedyny sposób aby kogoś do czegoś przekonać :] Jako uczestnik, oczywiście, to właśnie bym zrobiła.
"GIT" brzmi jakby był napisany przez Michaela, brzmi jak młodszy brat "Destiny". Tak jakby piosenki z tego albumu złożyły się na powstanie "Shake Your Body". Album jest, że tak powiem, na maksa odjechany, nie słychać na nim, że dzieci śpiewają piosenki napisane dla nich przez kogoś innego. Rytm hipnotycznego psycho-funky wprowadza w trans, żeby od czasu do czasu obudzić energicznym disco. Plus pobrzmiewa mi tu jakaś tęsknota za tym co się działo w białym, rock'n'rollowym świecie lat 70., a wiadomo co się wtedy działo... magia. Głównie czarna... To nawet nie kwestia tego, co na "GIT" zostało napisane, ale tego jak to zostało zintepretowane.

Nijak się do tego wszystkiego mają "Third Album" i "Maybe Tommorow". Ale mogło być gorzej. Na tym pierwszym jest więcej fajnych (:-P) piosenek. Ale to nie głos.
Morał jest taki, że trzeba Jackson 5 słuchać i już, i się zachwycać, i badać, zwłaszcza w momencie, kiedy główna gwiazda tego show aktualnie "muzycznie kona. Albo już nie żyje" :smiech:
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Lika
Posty: 1434
Rejestracja: czw, 17 mar 2005, 9:28
Skąd: a któż to może wiedzieć... ;) ?

Post autor: Lika »

Maverick pisze: Po zakończeniu tej zabawy błagam o obszerne wyjaśnienie dlaczego wygrał "Third Album"
Ahsha pisze:hehe, dołączam się do Twojej prośby Maverick;)
Mav nie wiem, czy to zaspokoi Twoją potrzebę obszerności... ale coś napiszę ;P
Dlaczego Thrid Album?
Zabrakło alternatywy... Wszystko, co mogłoby godnie na podium stanąć zostało brutalnie wyeliminowane - z nieodżałowanym Looking... włącznie!

Ja wiem... marzyłaś o tym...
Maverick pisze:

Ain't no words to this song
You just dance and hum along


Ech... mord w biały dzień...
by ocalić swojego gronostaja...
Cel szczytny, drapieżnik jest objęty ścisłą ochroną.
Rozumiem Cię :)
też nie czułam się dobrze jak posypała się szyba w oknie... nie tak miało być... :wariat:

Wpadłam na pewien pomysł. Człowiek jest zdolny do wszelkich poświęceń, żeby wykazać słuszność własnej teorii...
Zrobimy tak--> Jeśli odwiedzę Was po raz kolejny we Wrocku - a coś ( lub raczej ktoś ;) ) mi sugeruje, że odwiedzę :D, udamy się na rynek i w poczuciu misji MJówczej przeprowadzimy sondę uliczną ( ośmielam się twierdzić, iż pomysł ten narodził się, jako "skutek uboczny" - modnych ostatnio na 4um testów... glupija) pod tytułem: "Pierwsze Pani/Pana skojarzenie z zespołem Jackson 5."
Rzecz jasna po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej na pytanie wstępne - czy zna Pan/Pani zespół The Jackson 5?

Gwarantuję, że wyniki zaskakujące nie będą... :]

Zapewne nikt nie powie: "Aaa tak, to Ci chłopcy, którzy w latach 70-tych nagrywali takie fajne psychodeliczne kawałki! ( chyba, że nieszczęśliwie... akurat na fana trafimy :hahaha: )
Bez względu na to jak dobry jest ten materiał i ile psychodelicznie zapętlonych dzwięków znalazło się na ich późniejszych albumach - synonimem Jackson Five na zawsze pozostanie mały, nieludzko utalentowany dzieciak! Nie Michael --> stary koń ( za przeproszeniem nenene )

Jestem więc wdzięczna za to, że się na całej linii nie skompromitowaliśmy :]
Cieszy mnie to. Stosunkowo bliskie sąsiedztwo ABC również. Mogło być lepiej... ale gorzej też :>

Czemu Thrid Album?

Może zadecydowało to, o czym wspominał już kaem. Ta płyta to takie bezkompromisowe połączenie wdzięku, spontanu i naturalności z pewnym stopniem artystycznego wtajemniczenia... Pierwszy spójny album. Pierwszy album nie będący jedynie zbiorem dobrych - aczkolwiek przypadkowo rozsypanych dzwięków. Mamy urok i wdzięk, lecz także doświadczenie. Wszystko się uzupełnia, co doskonale słychać.
Może szalę zwycięstwa przeważyło powszechnie znane, chwytliwe i lubiane I'll Be There.
Może Ready Or Not... ( porwane później na tapetę przez The Fugees )
Możliwe, że to przepiękna soulowa wersja Over Troubled Water tak wzruszyła forumowiczów.
Może zadziałał wdzięk Oh How Happy, How Funky Is Your Chicken, Mama's Pearl... Kto wie...?

Wobec powyższego, jako samozwańczy - prezes --> celowo pisany z małej litery :wariat:

Zjednoczonego Komitetu Obrony Soul'owej Gumy Balonowej

mam obowiązek oficjalnie ogłosić --> triumfalne ( no może, nie do końca... ;-) ) zwycięstwo balonówy nad psychodelią!!

O Yeah!!!!!!!!!!!!
Wszyscy na start! Z balonów strzelać! :luz:
kaem pisze: Co to był za wątek! Tworzyły się koalicje, głosujący śpiewali w kanonie na trzy głosy. Dochodziło do podziałów, rozłamów, tworzenia kategorii i podkategorii. thewiz machała białą flagą i nie mogła dojść do siebie przez 3 rundy, smooth_b obawiała się o Likę, Lika domagała się psychologa, Mandey przywoływał księdza. Zaś Maverick tylko patrzyła i ostrzyła pazurki. Gospodarza tego tematu próbowano zakrzyczeć, podejść psychologicznie, a nawet przekonać, że fan J5 to snob, ale dzielnie się trzymał. Raz tylko posłużył się zastępcą, który wykonał gest Big Cyca- nie cycem.
Tylko Maro zachował powagę i odważnie wyznał, że do małego Michaela go nie ciągnie.
A w efekcie wygrała płyta, do której nikt się nie przyznaje, że jest jego faworytem. Wygrała statystyka mówiąca, że biorąc pod uwagę psa i jego pana, średnio wychodzi na spacer osobnik o 3 nogach.
Bezkonkurencyjne podsumowanie... :smiech:

Wygrałeś...


... darmowy przydział gumy balonowej najwyższej jakości!!
Do wykorzystania w ciągu roku!
Michael nie powstydził się żuć takiej na własnym ślubie :party:
Chciałam tą "wyżutą" przez niego zdobyć i gratis dor(żu)ci(ć), niestety została poddana procesowi utylizacji... Tyle lat, sam rozumiesz...
Pojawia się tylko jeden mały problem... Na dzień dzisiejszy... brak sponsora :>

Podsumowując. Chciałam powiedzieć jedno (sama nie sądziłam, że to powiem... ;-))
W mojej opinii była to - mimo nikłej frekwencji jedna z najciekawszych (o ile nie najciekawsza!) rozgrywek w historii tego 163 stronicowego już dziś forumowego tasiemca :cool:
Miałam poczucie, że NAPRAWDĘ uczestniczę w czymś ważnym i wyjątkowym - takie Invincible to już będzie "masówka" :P

No snobizm jak nic :]

Dzięki wszystkim udzielającym się!
... biernie też, a niech Wam będzie ;)

Pozdrowienia :hug:
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"


- Michael Jackson
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Skąd: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Jest nas jeszcze więcej. Nie wyobrażam sobie, żeby fan Michaela nie znal Jackson 5 i późniejszego The Jacksons.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
iwonawokal
Posty: 6
Rejestracja: ndz, 23 sie 2009, 19:55

Post autor: iwonawokal »

ja też podziwiam Jackson 5;)
Polecam piosenkę: Shoo be doo da;D - kto słyszał? Michael fantastycznie posługiwał się głosem, wiedział kiedy 'uderzyć'- -kto się zna na muzyce może mnie zrozumie;)
A ot link: http://www.youtube.com/watch?v=w7mLXtZWzJg
Dla ciekawskich: w wykonaniu jego przyjaciela- Steviego Wondera (ja jednak wolę młodego Jacksona;D):
http://www.youtube.com/watch?v=6LdTDliT ... o_response
youtube.pl/iwusssia
modern-talking.ugu.pl
michael-jackson.ugu.pl
ODPOWIEDZ