Michael Jackson pozdrawia Polskę
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Ponownie oddaję głos Marcie:
Cześć!
Nie mam komputera, wysyłam więc list Krzyśkowi, który zgodził się go dla Was przepisać.
Jak już wiecie, w kwietniu udało mi się przez 2 tygodnie być na sali sądowej i przysłuchiwać się świadkom oskarżenia w sprawie Michaela. Wygląda to mniej więcej tak: o 6.30 rano, przed budynkiem sądu, odbywa się loteria. Wszystkim, którzy przyszli na czas, rozdawane są kupony z numerami. Ludzie ustawieni są w 3 rzędy, po otrzymaniu kuponu przechodzą na bok, by nie wziąć sobie np. 2 kuponów (czasami było przed sądem 50 osób, czasami 100; w zależności od tego, co działo się w środku. Po prostu przychodziło dużo ciekawskich lokalnych osób, którzy chcieli albo "popatrzeć na Jacksona" albo na inne osoby publiczne). Potem staliśmy w grupie, a jeden z policjantów wyczytywał numerki na kuponach. Wygraną w tej loterii było jedno z 45 miejsc na sali sądowej, przeznaczone dla publiczności. Wchodziliśmy dziesiątkami, a ostatnia grupa była 15-osobowa. Tuż przed loterią policjant informował wszystkich, że na sali sądowej nie wolno rozmawiać, śmiać się, kontaktować z prasą czy rodziną Michaela. Nie wolno było mieć torebek- dozwolone było tylko mieć przy sobie notes i długopis plus kluczyki od auta.
18.04.2005
Wchodzi się zatem po 10 osób do środka, gdzie każda zostaje wylegitymowana; należy mieć przy sobie paszport lub prawo jazdy, którego numery zostają spisane wraz z nazwiskiem przy przydzielonym miejscu. Dostaje się żółtą naklejkę ok.6-9 cm na której pisze:
FROM SHERIFF'S DEPARTMENT
COUNTY OF SANTA BARBARA
310 W.COOK STREET # O
SANTA MARIA,CALIFORNIA 93454
___________________________________
TO PEOPLE VS.JACKSON
PUBLIC SEATING
DATE: 4-13-05
ID#__________ SEAT# 28
DEPUTY INITIALS__________
Należy ją przykleić na klatkę piersiową. Potem wyprowadzono nas na tyły budynku i mieliśmy czas wolny do 7.30. Każdy z nas wtedy jadł śniadanie, pił kawę, którą sprzedawano ze stojaka za budynkiem sądu; można było iść do swojego auta, itp.
O 7.30 wszystkie 45 osób gromadziło się w tym samym miejscu, z tyłu sądu. Potem gęsiego wchodziliśmy do budynku tymi samymi drzwiami, którymi wchodzi Michael. Reszta przebiega tak jak w przypadku Michaela. Ci sami policjanci przeprowadzają każdą osobę przez drzwi z detektorem metalu. Jeśli ktoś zapiszczy, to należy rozstawić ręce i nogi- wtedy sprawdzają tym ręcznym detektorem. Michael widocznie zawsze piszczy, ha,ha.
Na liście spraw sądowych znajduje się jego nazwisko wśród innych, z datą i godziną rozprawy. Taka lista wisi w każdym sądzie na ścianie. Wchodzi się do środka na salę; wszyscy siadają, niedozwolona jest zmiana miejsca. Reguły zachowania w sądzie wyjaśnione są ponownie przez policjantkę w krótkim przemówieniu. Jeśli ktoś je naruszy, zostaje wyprowadzony z sądu i nie zostanie ponownie wpuszczony już nigdy. Mniej więcej po półtorej godziny robione są przerwy. O ile pamiętam są one o 9.45-9:55, 11.30-11:45 i 13.30. Dzień na sali trwa od 8.30 do 14.30. Czasami sędzia ma jakieś inne zobowiązania i kończy posiedzenie o 11.30.
Zdarza się, że przesłuchania mają miejsce też w piątki. Wszystko odbywa się bardzo punktualnie, konkretnie, rzeczowo, urzędowo. Po przemowie policjantki jest jeszcze czas na wyjście do toalety. Potem każdy zbiera się na sali. Dziennikarze zajmują pierwsze (chyba) 5 rzędów w sektorach przy ścianach.
W sektorze środkowym siedzi rodzina Michaela. Ostatnie ok.5 rzędów we wszystkich 3 sektorach to miejsca dla publiczności. Ok.70% to fani z całego świata (głównie Anglia, Hiszpania i Holandia), reszta to ciekawscy, a także ludzie codziennie przychodzący do sądu; lokalni mieszkańcy. Michael wchodzi tuż przed 8.30, macha nam dyskretnie. Mama Michaela zawsze mówi dzień dobry, kiedy wchodzi i wtedy jest jak w szkole: wszyscy odpowiadają dzień dobry. Potem siada w drugim rzędzie po środku, na drugim siedzeniu od prawej strony. Rząd za nią jest prawie pusty- zajmują go osoby ze strony Jacksonów, tzn. np. jakaś czarna kobieta ok. 35-40 lat która robi notatki. Za tym rzędem jest jeszcze rząd z prasą potem już publiczne miejsca. Michael właściwie nie kontaktuje się z fanami, kiedy jest na sali sądowej. Szybko rzuca okiem, pomacha w powitalnym geście i siada na swoim krześle. Siedzi tam odwrócony plecami do ludzi i nie obraca się. Właściwie niespecjalnie się rusza. Poprawia tylko często poduszkę, którą ma pod plecami (taką, jaką można mieć w samochodzie). Na okrągło bawi się chusteczkami higienicznymi, przykłada je sobie do twarzy i potem zwinięte wkłada do plastikowego białego kubka.
Na sali jest raczej chłodno. Co jakiś czas włączana jest klimatyzacja, żeby odświeżyć powietrze, co- szczerze mówiąc- jest potrzebne przy 100 osobach w jednym pomieszczeniu. Podczas przerw fani wychodzą z sali i za drzwiami z wykrywaczem metalu ustawiają się za czerwoną linią w korytarzu, by zobaczyć Michaela, kiedy ten też wychodzi z sali i wsiada do windy. W tym czasie jest bardziej kontaktowy- macha fanom, pokazuje palcem, dziękuje- kiedy ktoś coś powie. Ale właściwie nie wolno się z nim kontaktować. A już na pewno na sali sądowej. Fani siedzą więc grzecznie i jedyne, co można zrobić, to uśmiechać się do niego. Jedna dziewczyna wyszeptała do niego, kiedy przechodził Walcz Michael, walcz! i... dostała ostrzeżenie od policjanta.
Jeżeli chodzi o policjantów, to są oni bardzo bardzo mili, przyjaźni, pomocni i wyrozumiali. Rozmawiają chętnie z ludźmi, pocieszają, np. kiedy ktoś "nie wygrał losu na loterii" i musiał zostać na zewnątrz (ta grupa fanów, krzycząca codziennie przed sądem, kiedy przyjeżdża Michael to pechowcy, którzy nie dostali się do środka). Zachowują się zupełnie inaczej, niż 31.01.20004r, kiedy to byli bardzo agresywni, chamscy; używali wobec tłumu przemocy. Nigdy nie zapomnę, jak jeden z policjantów złapał mnie z przodu za kurtkę, podniósł w powietrze i rzucił o ziemię kiedy szłam SPOKOJNIE; jak to zawsze ja; obok auta Michaela. To prawda, że z amerykańską policją nie ma żartów ani dyskusji.
Tego zdjęcia Marta nie zna. Jeszcze... [przyp. kaem]
Tak więc zobaczyć Michaela można tylko kiedy wchodzi na salę lub wychodzi z niej. Pozostałe godziny (6) spędziłam studiując rozkład jego włosów z tyłu głowy. Czasami widziałam tył jego profilu. Widać jednak, jak czasami kręci głową, kiedy ktoś już bardzo bredzi. Ale ogólnie nie widać po nim reakcji na to, czego musi wysłuchiwać.
Podczas przerw adwokaci Michaela mijali nas, np. kiedy kupowali sobie kawę z tego samego stanowiska, co reszta świata. Totalnie wszystkich ignorowali, na nikogo nawet nie spojrzeli. Ochraniarze Michaela natomiast byli bardzo mili. Owszem- to ich praca obserwować tłum, lecz też witali się z fanami, uśmiechali się. Jeden z nich prowadzi samochód Michaela (są dwa samochody). Podczas którejś z przerw, przechodząc przez drzwi z czujnikiem metalu, poprosiłam go ukradkiem Jedź wolniej, proszę (ochrona MJ stoi w różnych miejscach w sądzie).
okolice Neverland
O 14.30, kiedy kończy się przesłuchiwanie świadków w danym dniu, fani nie czekając, aż Michael wyjdzie pierwszy, zrywali się z siedzeń i w ciszy biegliśmy do swoich aut. Jego dwa auta policja eskortuje do granic miasta. Moja prośba do ochraniarza Michaela spowodowana była tym, że oni strasznie szybko jechali, a fani Michaela starają się dojechać do domu MJ przed nim. Nie ma sensu, żebyśmy się tam wszyscy pozabijali na autostradzie. Z budynku sądu do rancho Michaela jedzie się autostradą 40 min. To jest dość daleko. Wspaniale jest jednak mijać Michaela na drodze, machać mu- oni w aucie też nam machali.
Dojechaliśmy z Anetą i z ok. dwudziestoma- trzydziestoma fanami przed bramę Neverland. Codziennie ustawialiśmy się w jednym rzędzie, a Michael przejeżdżał wolno z odsuniętą szybą. Podawał nam ręce ( jego mama i pozostała część rodziny też), czasami zatrzymywał auto lub jechał tak wolno, że można było z nim zamienić kilka słów. Siedział wciśnięty w sam koniec samochodu, na wypadek gdyby ktoś go zaczął szarpać, ale nie był nerwowy z tego powodu. Głos miał spokojny, wyluzowany. Razem z mamą wszystkim ściskali ręce. W pierwszym dniu położyłam mu na kolana zdjęcie formatu A4 z naszej demonstracji ze stycznia 20004r. Z tyłu napisałam, że w Polsce też fani bronią jego imienia; że zorganizowaliśmy obecność najważniejszych polskich stacji TV, że pokazywali to we wszystkich serwisach, że go kochamy. Od Anety wziął innym razem ręcznie malowaną flagę z jego wizerunkami- bardzo mu się podobała. Za każdym razem mówiłyśmy mu, że jesteśmy z Polski, że Polska go kocha, że Polska go pozdrawia. Był bardzo kochany. Patrzył nam prosto w oczy, mówił o fladze (kiedy Aneta się pytała czy mu się podoba): That's beautiful. Pokazywał ją mamie.
Ktoś z fanów krzyczał: We're almost there, Michael zapytał : Do you know this song?, a ja mu odpowiedziałam : We remember them all.
Zatrzymywał też auto za bramą. Otwierali mu bagażnik, a on sobie nas filmował z auta. Zresztą, któregoś wieczora w lutym przysłał do nas przed bramę jakąś kobietę z kamerą, która powiedziała nam, że jeśli chcemy, to możemy coś Michaelowi powiedzieć (oczywiście przekazałam pozdrowienia z Polski !). Zebrała też dla niego prezenty.
Rancho od początkowego słupka- brama jest tam, gdzie są auta (tylko lewa strona jest MJ)
początek rancho
Chciałabym o tym pisać i pisać, ale jutro mam samolot- wracam. Wszyscy są zaskoczeni, że sprawa tak szybko się kończy. Ale to też koniec koszmaru i odtąd już będzie dobrze. Może Michael będzie pamiętał, żeby wpaść do Polski?
Pozdrowienia i uściski!
Marta
cdn.
Cześć!
Nie mam komputera, wysyłam więc list Krzyśkowi, który zgodził się go dla Was przepisać.
Jak już wiecie, w kwietniu udało mi się przez 2 tygodnie być na sali sądowej i przysłuchiwać się świadkom oskarżenia w sprawie Michaela. Wygląda to mniej więcej tak: o 6.30 rano, przed budynkiem sądu, odbywa się loteria. Wszystkim, którzy przyszli na czas, rozdawane są kupony z numerami. Ludzie ustawieni są w 3 rzędy, po otrzymaniu kuponu przechodzą na bok, by nie wziąć sobie np. 2 kuponów (czasami było przed sądem 50 osób, czasami 100; w zależności od tego, co działo się w środku. Po prostu przychodziło dużo ciekawskich lokalnych osób, którzy chcieli albo "popatrzeć na Jacksona" albo na inne osoby publiczne). Potem staliśmy w grupie, a jeden z policjantów wyczytywał numerki na kuponach. Wygraną w tej loterii było jedno z 45 miejsc na sali sądowej, przeznaczone dla publiczności. Wchodziliśmy dziesiątkami, a ostatnia grupa była 15-osobowa. Tuż przed loterią policjant informował wszystkich, że na sali sądowej nie wolno rozmawiać, śmiać się, kontaktować z prasą czy rodziną Michaela. Nie wolno było mieć torebek- dozwolone było tylko mieć przy sobie notes i długopis plus kluczyki od auta.
18.04.2005
Wchodzi się zatem po 10 osób do środka, gdzie każda zostaje wylegitymowana; należy mieć przy sobie paszport lub prawo jazdy, którego numery zostają spisane wraz z nazwiskiem przy przydzielonym miejscu. Dostaje się żółtą naklejkę ok.6-9 cm na której pisze:
FROM SHERIFF'S DEPARTMENT
COUNTY OF SANTA BARBARA
310 W.COOK STREET # O
SANTA MARIA,CALIFORNIA 93454
___________________________________
TO PEOPLE VS.JACKSON
PUBLIC SEATING
DATE: 4-13-05
ID#__________ SEAT# 28
DEPUTY INITIALS__________
Należy ją przykleić na klatkę piersiową. Potem wyprowadzono nas na tyły budynku i mieliśmy czas wolny do 7.30. Każdy z nas wtedy jadł śniadanie, pił kawę, którą sprzedawano ze stojaka za budynkiem sądu; można było iść do swojego auta, itp.
O 7.30 wszystkie 45 osób gromadziło się w tym samym miejscu, z tyłu sądu. Potem gęsiego wchodziliśmy do budynku tymi samymi drzwiami, którymi wchodzi Michael. Reszta przebiega tak jak w przypadku Michaela. Ci sami policjanci przeprowadzają każdą osobę przez drzwi z detektorem metalu. Jeśli ktoś zapiszczy, to należy rozstawić ręce i nogi- wtedy sprawdzają tym ręcznym detektorem. Michael widocznie zawsze piszczy, ha,ha.
Na liście spraw sądowych znajduje się jego nazwisko wśród innych, z datą i godziną rozprawy. Taka lista wisi w każdym sądzie na ścianie. Wchodzi się do środka na salę; wszyscy siadają, niedozwolona jest zmiana miejsca. Reguły zachowania w sądzie wyjaśnione są ponownie przez policjantkę w krótkim przemówieniu. Jeśli ktoś je naruszy, zostaje wyprowadzony z sądu i nie zostanie ponownie wpuszczony już nigdy. Mniej więcej po półtorej godziny robione są przerwy. O ile pamiętam są one o 9.45-9:55, 11.30-11:45 i 13.30. Dzień na sali trwa od 8.30 do 14.30. Czasami sędzia ma jakieś inne zobowiązania i kończy posiedzenie o 11.30.
Zdarza się, że przesłuchania mają miejsce też w piątki. Wszystko odbywa się bardzo punktualnie, konkretnie, rzeczowo, urzędowo. Po przemowie policjantki jest jeszcze czas na wyjście do toalety. Potem każdy zbiera się na sali. Dziennikarze zajmują pierwsze (chyba) 5 rzędów w sektorach przy ścianach.
W sektorze środkowym siedzi rodzina Michaela. Ostatnie ok.5 rzędów we wszystkich 3 sektorach to miejsca dla publiczności. Ok.70% to fani z całego świata (głównie Anglia, Hiszpania i Holandia), reszta to ciekawscy, a także ludzie codziennie przychodzący do sądu; lokalni mieszkańcy. Michael wchodzi tuż przed 8.30, macha nam dyskretnie. Mama Michaela zawsze mówi dzień dobry, kiedy wchodzi i wtedy jest jak w szkole: wszyscy odpowiadają dzień dobry. Potem siada w drugim rzędzie po środku, na drugim siedzeniu od prawej strony. Rząd za nią jest prawie pusty- zajmują go osoby ze strony Jacksonów, tzn. np. jakaś czarna kobieta ok. 35-40 lat która robi notatki. Za tym rzędem jest jeszcze rząd z prasą potem już publiczne miejsca. Michael właściwie nie kontaktuje się z fanami, kiedy jest na sali sądowej. Szybko rzuca okiem, pomacha w powitalnym geście i siada na swoim krześle. Siedzi tam odwrócony plecami do ludzi i nie obraca się. Właściwie niespecjalnie się rusza. Poprawia tylko często poduszkę, którą ma pod plecami (taką, jaką można mieć w samochodzie). Na okrągło bawi się chusteczkami higienicznymi, przykłada je sobie do twarzy i potem zwinięte wkłada do plastikowego białego kubka.
Na sali jest raczej chłodno. Co jakiś czas włączana jest klimatyzacja, żeby odświeżyć powietrze, co- szczerze mówiąc- jest potrzebne przy 100 osobach w jednym pomieszczeniu. Podczas przerw fani wychodzą z sali i za drzwiami z wykrywaczem metalu ustawiają się za czerwoną linią w korytarzu, by zobaczyć Michaela, kiedy ten też wychodzi z sali i wsiada do windy. W tym czasie jest bardziej kontaktowy- macha fanom, pokazuje palcem, dziękuje- kiedy ktoś coś powie. Ale właściwie nie wolno się z nim kontaktować. A już na pewno na sali sądowej. Fani siedzą więc grzecznie i jedyne, co można zrobić, to uśmiechać się do niego. Jedna dziewczyna wyszeptała do niego, kiedy przechodził Walcz Michael, walcz! i... dostała ostrzeżenie od policjanta.
Jeżeli chodzi o policjantów, to są oni bardzo bardzo mili, przyjaźni, pomocni i wyrozumiali. Rozmawiają chętnie z ludźmi, pocieszają, np. kiedy ktoś "nie wygrał losu na loterii" i musiał zostać na zewnątrz (ta grupa fanów, krzycząca codziennie przed sądem, kiedy przyjeżdża Michael to pechowcy, którzy nie dostali się do środka). Zachowują się zupełnie inaczej, niż 31.01.20004r, kiedy to byli bardzo agresywni, chamscy; używali wobec tłumu przemocy. Nigdy nie zapomnę, jak jeden z policjantów złapał mnie z przodu za kurtkę, podniósł w powietrze i rzucił o ziemię kiedy szłam SPOKOJNIE; jak to zawsze ja; obok auta Michaela. To prawda, że z amerykańską policją nie ma żartów ani dyskusji.
Tego zdjęcia Marta nie zna. Jeszcze... [przyp. kaem]
Tak więc zobaczyć Michaela można tylko kiedy wchodzi na salę lub wychodzi z niej. Pozostałe godziny (6) spędziłam studiując rozkład jego włosów z tyłu głowy. Czasami widziałam tył jego profilu. Widać jednak, jak czasami kręci głową, kiedy ktoś już bardzo bredzi. Ale ogólnie nie widać po nim reakcji na to, czego musi wysłuchiwać.
Podczas przerw adwokaci Michaela mijali nas, np. kiedy kupowali sobie kawę z tego samego stanowiska, co reszta świata. Totalnie wszystkich ignorowali, na nikogo nawet nie spojrzeli. Ochraniarze Michaela natomiast byli bardzo mili. Owszem- to ich praca obserwować tłum, lecz też witali się z fanami, uśmiechali się. Jeden z nich prowadzi samochód Michaela (są dwa samochody). Podczas którejś z przerw, przechodząc przez drzwi z czujnikiem metalu, poprosiłam go ukradkiem Jedź wolniej, proszę (ochrona MJ stoi w różnych miejscach w sądzie).
okolice Neverland
O 14.30, kiedy kończy się przesłuchiwanie świadków w danym dniu, fani nie czekając, aż Michael wyjdzie pierwszy, zrywali się z siedzeń i w ciszy biegliśmy do swoich aut. Jego dwa auta policja eskortuje do granic miasta. Moja prośba do ochraniarza Michaela spowodowana była tym, że oni strasznie szybko jechali, a fani Michaela starają się dojechać do domu MJ przed nim. Nie ma sensu, żebyśmy się tam wszyscy pozabijali na autostradzie. Z budynku sądu do rancho Michaela jedzie się autostradą 40 min. To jest dość daleko. Wspaniale jest jednak mijać Michaela na drodze, machać mu- oni w aucie też nam machali.
Dojechaliśmy z Anetą i z ok. dwudziestoma- trzydziestoma fanami przed bramę Neverland. Codziennie ustawialiśmy się w jednym rzędzie, a Michael przejeżdżał wolno z odsuniętą szybą. Podawał nam ręce ( jego mama i pozostała część rodziny też), czasami zatrzymywał auto lub jechał tak wolno, że można było z nim zamienić kilka słów. Siedział wciśnięty w sam koniec samochodu, na wypadek gdyby ktoś go zaczął szarpać, ale nie był nerwowy z tego powodu. Głos miał spokojny, wyluzowany. Razem z mamą wszystkim ściskali ręce. W pierwszym dniu położyłam mu na kolana zdjęcie formatu A4 z naszej demonstracji ze stycznia 20004r. Z tyłu napisałam, że w Polsce też fani bronią jego imienia; że zorganizowaliśmy obecność najważniejszych polskich stacji TV, że pokazywali to we wszystkich serwisach, że go kochamy. Od Anety wziął innym razem ręcznie malowaną flagę z jego wizerunkami- bardzo mu się podobała. Za każdym razem mówiłyśmy mu, że jesteśmy z Polski, że Polska go kocha, że Polska go pozdrawia. Był bardzo kochany. Patrzył nam prosto w oczy, mówił o fladze (kiedy Aneta się pytała czy mu się podoba): That's beautiful. Pokazywał ją mamie.
Ktoś z fanów krzyczał: We're almost there, Michael zapytał : Do you know this song?, a ja mu odpowiedziałam : We remember them all.
Zatrzymywał też auto za bramą. Otwierali mu bagażnik, a on sobie nas filmował z auta. Zresztą, któregoś wieczora w lutym przysłał do nas przed bramę jakąś kobietę z kamerą, która powiedziała nam, że jeśli chcemy, to możemy coś Michaelowi powiedzieć (oczywiście przekazałam pozdrowienia z Polski !). Zebrała też dla niego prezenty.
Rancho od początkowego słupka- brama jest tam, gdzie są auta (tylko lewa strona jest MJ)
początek rancho
Chciałabym o tym pisać i pisać, ale jutro mam samolot- wracam. Wszyscy są zaskoczeni, że sprawa tak szybko się kończy. Ale to też koniec koszmaru i odtąd już będzie dobrze. Może Michael będzie pamiętał, żeby wpaść do Polski?
Pozdrowienia i uściski!
Marta
cdn.
Przyznam szczerze, że czytałam relację z zapartym tchem i jestem pod wrażeniem . Nie wiem czy ja w ogóle zasnę!
Spotkania fanów pod bramą Neverland są imponujące, wspaniale, że Marta i Aneta ciągle mówiły MJ’owi, że są z Polski w ten sposób będzie długo pamiętać już nie mówiąc o ręcznie pomalowanej fladze i fotce
Bez wątpienia dziewczyny przeżyły niesamowitą przygodę
Dzięki Marto za tak szczegółowy opis tego co się działo w sądzie. To są niezmiernie cenne informacje, o których nigdzie sobie nie przeczytamy.
Podziękowania również dla kaem’a za udostępnienie listu
Deser był wyśmienity tak przy okazji, kiedy możemy się spodziewać dokładki ?
Spotkania fanów pod bramą Neverland są imponujące, wspaniale, że Marta i Aneta ciągle mówiły MJ’owi, że są z Polski w ten sposób będzie długo pamiętać już nie mówiąc o ręcznie pomalowanej fladze i fotce
Bez wątpienia dziewczyny przeżyły niesamowitą przygodę
Dzięki Marto za tak szczegółowy opis tego co się działo w sądzie. To są niezmiernie cenne informacje, o których nigdzie sobie nie przeczytamy.
Podziękowania również dla kaem’a za udostępnienie listu
Deser był wyśmienity tak przy okazji, kiedy możemy się spodziewać dokładki ?
Hi! Wiecie co, jak przeczytałem jak Michael się zachouje w sądzie z tymi chusteczkami to tylko na myśl przyszedł taki droczacy zmysły śmiech w głębi duszy i słowa:"No jest jak dziecko" i bardzo mnie to cieszy i śmieszy, to musi niexle wyglądać!
Po za tym myślę, że Michael nie zapomni teraz już napewno o Polsce skoro nasza genialna koleżanka mu o nas powiedziała za co jestem jej niezmiernie wdzięczny, jak zresztą inni też!:D
Po za tym myślę, że Michael nie zapomni teraz już napewno o Polsce skoro nasza genialna koleżanka mu o nas powiedziała za co jestem jej niezmiernie wdzięczny, jak zresztą inni też!:D
"LIES RUN SPRINTS, BUT THE TRUTH RUNS MARATHONS"- Michael Jackson
http://www.youtube.com/user/ktossomeone
http://www.youtube.com/user/ktossomeone
Piekna relacja Marto Gdy ja sobie przeczytalam,to zrobilo mi sie bardzo zle na serduchu,ze nie bylam w stanie pojechac do USA i takze wspierac MJa.Z tego co mowisz to wsparcie fanow jest mu naprawde potrzebne i podtrzymuje go na duchu.Bardzo sie ciesze,ze Tobie udalo sie nas prezentowac.Mam nadzieje,ze juz niedlugo bedziemy mieli okazje wyjechac na jakis koncert Michaela i ze atmosfera takiego wyjazdu bedzie juz zupelnie inna.Na to ogromnie licze
Offtop
Wybaczcie mi offtopa... Może nawet sam go przeniosę, jako moderator :]
Nie twierdzę, że jest bez sensu, skoro powiedział tak niejaki Tom Stoppard...
Cóż wiemy...
1) "The media. It sounds like a convention of spiritualists"
2) spirytysta - zwolennik spirytyzmu
3) spirytyzm - wiara w możliwość obcowania z duchami osób zmarłych za pośrednictwem mediów, w czasie specjalnych seansów spirytystycznych
4) medium (kogo? czego? - media) - osoba uważana przez spirytystów za zdolną do odczuwania zjawisk telepatycznych, pośrednicząca rzekomo między światem materialnym a światem duchów
no więc może "media" brzmi komuś jak konwent spirytystów, ale za cholerę nie wiem co z tego wynika... Czy ktos mi wytłumaczy? ...bo nie zasnę
kurczę, długo już próbuję zrozumieć ten cytat...Mike pisze:ach asz sie chce powiedzieć:"Media. To brzmi jak konwent spirytystów", i tak z nimi dokładnie jest!
Nie twierdzę, że jest bez sensu, skoro powiedział tak niejaki Tom Stoppard...
Cóż wiemy...
1) "The media. It sounds like a convention of spiritualists"
2) spirytysta - zwolennik spirytyzmu
3) spirytyzm - wiara w możliwość obcowania z duchami osób zmarłych za pośrednictwem mediów, w czasie specjalnych seansów spirytystycznych
4) medium (kogo? czego? - media) - osoba uważana przez spirytystów za zdolną do odczuwania zjawisk telepatycznych, pośrednicząca rzekomo między światem materialnym a światem duchów
no więc może "media" brzmi komuś jak konwent spirytystów, ale za cholerę nie wiem co z tego wynika... Czy ktos mi wytłumaczy? ...bo nie zasnę
Re: Offtop
hmmm to faktycznie trochę dziwne ale wydaje mi się że słowo "media" w tym cytacie jest jakby liczbą mnogą słowa medium - 1 medium ,2 media. Pan Tom Stoppard usłyszał słowo "media", które w znaczeniu środków przekazu mogło byc słowem nowym i skojarzyło mu się to jako zlot spirytystów, pomylił znaczenia. Może dlatego że był Czechem a tam może jest podobnie z tym wyrazem jak u nas. Nie wiem ,takie moje dywagacje.Schmittko pisze:Wybaczcie mi offtopa... Może nawet sam go przeniosę, jako moderator :]
kurczę, długo już próbuję zrozumieć ten cytat...Mike pisze:ach asz sie chce powiedzieć:"Media. To brzmi jak konwent spirytystów", i tak z nimi dokładnie jest!
Nie twierdzę, że jest bez sensu, skoro powiedział tak niejaki Tom Stoppard...
Cóż wiemy...
1) "The media. It sounds like a convention of spiritualists"
2) spirytysta - zwolennik spirytyzmu
3) spirytyzm - wiara w możliwość obcowania z duchami osób zmarłych za pośrednictwem mediów, w czasie specjalnych seansów spirytystycznych
4) medium (kogo? czego? - media) - osoba uważana przez spirytystów za zdolną do odczuwania zjawisk telepatycznych, pośrednicząca rzekomo między światem materialnym a światem duchów
no więc może "media" brzmi komuś jak konwent spirytystów, ale za cholerę nie wiem co z tego wynika... Czy ktos mi wytłumaczy? ...bo nie zasnę
Piękna relacja
Nieskromnie powiem, że słyszałam ją bezpośrednio z ust Marty, co dodatkowo ładowało ją emocjami- pięknymi emocjami....
Mam nadzieję, że Marta będzie z nami przy kolejnej MJówkowej okazji i opowie nam to wszystkim jeszcze raz.
Chyba jej damy mikrofon i postawimy na scenie- niech nam opowiada bez końca.
Tak, jak bajkę na dobranoc, którą można słuchać i słuchać, a ona nigdy się nie znudzi
Szczerze się ucieszyła.
Marta (jak sama o sobie mówi) jest patriotką i bardzo dba o dobre imię naszej Polski.
Ponoć, Michael opanował już słowo "Poland" do perfekcji
Ehhhh! Marto Marto.... przywieź nam więcej tak cudownych słów....
Nieskromnie powiem, że słyszałam ją bezpośrednio z ust Marty, co dodatkowo ładowało ją emocjami- pięknymi emocjami....
Mam nadzieję, że Marta będzie z nami przy kolejnej MJówkowej okazji i opowie nam to wszystkim jeszcze raz.
Chyba jej damy mikrofon i postawimy na scenie- niech nam opowiada bez końca.
Tak, jak bajkę na dobranoc, którą można słuchać i słuchać, a ona nigdy się nie znudzi
Heh! Powiedziałam jej o tym zdjęciu.kaem pisze:
Tego zdjęcia Marta nie zna. Jeszcze... [przyp. kaem]
Szczerze się ucieszyła.
Marta (jak sama o sobie mówi) jest patriotką i bardzo dba o dobre imię naszej Polski.
Ponoć, Michael opanował już słowo "Poland" do perfekcji
Ehhhh! Marto Marto.... przywieź nam więcej tak cudownych słów....
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Słuchajcie. Dostałem smsa ze Stanów. MJ wyszedł ze szpitala 90 minut temu. Był tam 6 godzin. Ma się dobrze. Prasa koczuje pod jego domem. Fani dekorują wjazd do domu.
Marta dała wywiad dla TVN. Proszę Was (zwłaszcza tych, co mogą zrzucić to później do divixa), byście spróbowali to nagrać, ja muszę pędzić do pracy.
Pozdr.
Marta dała wywiad dla TVN. Proszę Was (zwłaszcza tych, co mogą zrzucić to później do divixa), byście spróbowali to nagrać, ja muszę pędzić do pracy.
Pozdr.
A to to nawet w Onecie jest na pierwszej stronie: http://muzyka.onet.pl/mr,1108624,wiadomosci.html. No nic, miejmy nadzieję, że już wszystko OK. Bardzo podobał mi się komentarz pod spodem: pisaliscie niedawno ze Neverland kupil jakis gosciu! . Heheh...kaem pisze:Słuchajcie. Dostałem smsa ze Stanów. MJ wyszedł ze szpitala 90 minut temu. Był tam 6 godzin. Ma się dobrze. Prasa koczuje pod jego domem. Fani dekorują wjazd do domu.
Marta dała wywiad dla TVN. Proszę Was (zwłaszcza tych, co mogą zrzucić to później do divixa), byście spróbowali to nagrać, ja muszę pędzić do pracy.
Pozdr.
Wywiad dla TVN postaram się nagrać i tu zamieścić :>
kaem pisze:Słuchajcie. Dostałem smsa ze Stanów. MJ wyszedł ze szpitala 90 minut temu. Był tam 6 godzin. Ma się dobrze. Prasa koczuje pod jego domem. Fani dekorują wjazd do domu.
Marta dała wywiad dla TVN. Proszę Was (zwłaszcza tych, co mogą zrzucić to później do divixa), byście spróbowali to nagrać, ja muszę pędzić do pracy.
Pozdr.
Dostałam sms podobnej tersci, z informacja o transparencie, który przygotowywuja dla Michaela i który rano zostawią przed jego domem.
Bardzo to wszystko przezywają i to cięzki okres dla nich.
Zreszta chyba dla każdego z nas
Marta i Aneta wlasnie skonczyly mowic.
Super dziewczyny
Niestety nie nagralam, bo nie bylam przygotowana.:(
Super dziewczyny
Niestety nie nagralam, bo nie bylam przygotowana.:(
last.fm
miało być:
24 lipca B1
1 września B1
jest:
This Is It - Multikino Gdynia
28.10 18.30 A14
30.10 21.00 W20
miało być:
24 lipca B1
1 września B1
jest:
This Is It - Multikino Gdynia
28.10 18.30 A14
30.10 21.00 W20
Heh, extra...Natalia pisze:Marta i Aneta wlasnie skonczyly mowic.
Super dziewczyny
Niestety nie nagralam, bo nie bylam przygotowana.:(
podobała mi się ta "sąsiadka Michaela" jak mówiła o jego przebraniu Spidermana
poza tym, że MJ ma 200 mln długów i będzie musiał sprzedać rancho, i sugestią, że nie ma szans na uniewinnienie, wszystko ok. Śmieszne to było w sumie...
Marta i Aneta... super. Szkoda że nie mogę całkiem legalnie powiedzieć "znam je! znam je!", choć to robię :)
Obejrzałam. Dziewczyny wykonały bardzo dobrą robotę............ale po 'podsumowującym" komentarzu..............jakos niedobrze mi sie zrobiło, zwłaszcza po słowach: " z 200 mln. długiem", "to koniec Jego kariery" bla bla bla......... i jeszcze do tego moja kochana rodzinka.......... Jesli dzisiaj nikogo nie pogryzę, to będzie dobrze.