Michael Jackson - Bad (1987)

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Jak oceniasz tę płytę?

1
0
No votes
2
0
No votes
3
0
No votes
4
4
1%
5
38
11%
6
313
88%
 
Total votes: 355

User avatar
Smooth_b
Posts: 668
Joined: Mon, 16 Jul 2007, 1:50
Location: z Los Angeles

Post by Smooth_b »

Speed Demon wrote:Ale największą wartością tych forumowych zabaw jest to, że możesz się dowiedzieć, że nagle utwór, który uważasz za genialny ("The Lady In My Life" bądź "2 Bad") okazuje się jak najbardziej znienawidzony przez resztę. I o to głównie chodzi - o ścieranie się zdań na temat muzyki Michaela Jacksona
Mnie też pare razy zaskoczyly głosy, ale to czy wynik może byc odpowiednio wymierny zależy troche od sposobu głosowania:) I tak jeśli ktos głosuje na coś by zostało coś innego to wtedy najardziej rzetelne wyniki są powiedzmy w pierwszej trojce. Tak by było gdyby większość tak glosowala, ale tego to już nie wiemy :)
Niech każdy robi jak chce, ja poki co głosuję po kolei :)
User avatar
Agaa
Posts: 168
Joined: Sun, 19 Aug 2007, 18:37
Location: zza rogu :)

Post by Agaa »

Eh,primo:Szkoda,że pierwsze odpadło Just good friends...Dziwi mnie to niesamowicie :-/ Mi ten kawałek zawsze dodawał mnostwo energii i jest jednym z moich debeściaków na płycie...

Uważam,że pierwsza 5 jest jednak zasłużona i tak być powinno.Możecie mówić,że Bad jest plastikowe,jest kwintesencja lat 80. i że nie umywa sie do innych kawałków MJa,ale dla mnie BAD ma swoj klimat,uwielbiam teledysk,uwielbiam choreografie i agresywny wokal.
Amen. japrosic
♥ MJ
Image
User avatar
Speed Demon
Posts: 938
Joined: Mon, 09 Apr 2007, 23:17
Location: Otwock

Post by Speed Demon »

Plastik to symbol lat 80. i w tych latach odbieram go pozytywnie:) to nie był "plastik" rozumiany na dzisiejsze realia. Można powiedzieć, że "Bad" to kwintesencja lat 80. i to na duży plus.
User avatar
zu
Posts: 915
Joined: Wed, 30 Aug 2006, 19:01

Post by zu »

Plastikowe. Bez takich. Plastikowa to jest Britney, która jest PRODUKTEM popu. Michael Jackson jest producentem własnego produktu, genialnego produktu. Plastikowa jest Rihanna (ela ela ela srela) i inne panienki. Raperzy też mnie wkurzają. Wkurza mnie całe MTV, VIVA i takie tam. Dlatego dziwię się MJ, że współpracuje z tymi ludźmi, no ale w końcu to on jest geniuszem, a nie ja. Może chodzi o dotarcie do młodych, może chodzi o coś więcej, nie wiem.

Ale BAD plastikowe... matko.
User avatar
Speed Demon
Posts: 938
Joined: Mon, 09 Apr 2007, 23:17
Location: Otwock

Post by Speed Demon »

Speed Demon wrote:to nie był "plastik" rozumiany na dzisiejsze realia
Przykro mi, że nie przeczytałaś mojego postu:(
User avatar
zu
Posts: 915
Joined: Wed, 30 Aug 2006, 19:01

Post by zu »

Przeczytałam, ale Ty odnosiłeś się do kogoś innego.
Agaa wrote:Możecie mówić,że Bad jest plastikowe,

I ja za Tobą powtórzyłam, że nie można nazwać BAD plastikiem (Tobie chodziło o to, że w dzisiejszym rozumieniu "plastikiem", mi, że w żadnym). Mój post nie był wymierzony w Twój :)
User avatar
kaem
Posts: 4415
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:29
Location: z miasta świętego Mikołaja

Post by kaem »

Muzyka zawarta na BAD nie jest w żadnym wypadku plastikowa (plastikowa w rozumieniu sztuczna, wykreowana na coś, czym nie jest, nieprawdziwa). Ten krążek to moim zdaniem owoc muzycznego geniuszu, porozumienia między ludźmi i ciężkiej, mozolnej pracy i będę bronił Bad rękami i nogami. Co innego zastosowana na tym albumie technologia, użyte instrumenty. Michael wspominał w wywiadach i w swojej autobiografii, że zawsze mu zależało na zastosowaniu najnowszych rozwiązań technicznych. Cel szczytny, ale ma to też swoje minusy. Nowości zazwyczaj najszybciej się starzeją. Wystarczy posłuchać Ray Of Light czy Music Madonny, które w swoim czasie były bardzo świeże, dziś już nie są.

Dziś wyłapuję szczępy gitary np. w Speed Demon. Gitara zawsze będzie brzmieć dobrze. Ale keyboardy teraz znów wracają, więc może Bad przeżyje czasy drugiej młodości.
To album szczególny, bo poza tym, że muzycznie jest bardzo atrakcyjny, to dodatkowo miał bardzo medialną otoczkę. 9 teledysków, duża trasa koncertowa świetnie udokumentowana, film pełnometrażowy. Chciałbym, by tak zawsze wyglądała promocja płyty MJ i artystów Jego formatu.
A poza tym wszystkim to ścieżka dźwiękowa do sporego kawałka mojego, i jak mniemam nie tylko, życia. Ten album towarzyszył moim początkom w szkole podstwowej, I komunii, itp.
MJ był wtedy bardzo nieosiągalny, co potęgowało aurę niedostępności i atrakcyjności. Koncerty były poza zasięgiem, oryginalne płyty również. Żadnych wywiadów, żadnych spotkań z fanami. Miłym akcentem polskim był Lech Wałęsa w klipie Man In The Mirror. Wtedy robiło to ogromne wrażenie wśród nas tu w Polsce.
Michael wzbudzał wtedy muzyczną sensację. Szkoda, że nie był w stanie się tym cieszyć. Może ktoś ma pod ręką artykuł z listem od MJ z tym indiańskim przysłowiem: Do not judge another person until you have walked a mile in his moccasins?

To dobrze, że głosy oddane w Najsłabszym Ogniwie się różnią. Coś takiego pokazuje, jak tę samą muzykę można odbierać na różne sposoby. Mnie zaskoczyło to, że tak wcześnie pojawiły się głosy na nie na Libierian Girl i że tak szybko odpadło Leave Me Alone. Niespodziewnym było też dla mnie to, że pojawiło się w ostatniej rundzie więcej głosów na nie na Smooth Criminal. Wyniki w poprzednich rundach sugerowały, że Smooth Criminal jednogłośnie zostanie liderem.
Te głosy na nie chyba wszyscy nie traktujemy dosłownie, bo lubimy wszystkie, a przynajmniej większość piosenek MJ i taki głos nie oznacza nie cierpię tego, a bardziej chcę wyróżnić inny utwór, który dzięki temu głosowi przetrwa.

Jeszcze takie PS. Kobiety w tekstach Michaela. Heartbreak Hotel, Billie Jean, Dirty Diana, Dangerous, Blood On The Dancefloor, Heartbreaker... Co za niedobre dziewuchy. Chcą tylko wykorzystać, naciągnąć, serce złamać...
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
thewiz
Posts: 1256
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 23:46
Location: Z gwiazd....

Post by thewiz »

Do plyty Bad oraz HIStory mam duzy sentyment. Od Bad wszystko sie zaczelo. To, o czym pisal kaem potegowalo niesamowita sile przyciagania Michaela. Moonwalkera ogladalo sie z zapartych tchem, kasetowe wydania albumu zjezdzalo na magnetofonowach. Nie bylo w Polsce wyspecjalizowanej bazy dla fanow, nie bylo niczego oprocz kilku plakatow z paru gazet, kiepskiej jakosc podkoszulkow i nadawanego z satelity MTV. MTV tymczasem czarowalo niesamowitymi reportazami, fantastycznymi klipami i straszylo oraz intrygowalo fanatycznymi fanami.
Mimo tego, jak wielki byl ten album dla mnie wtedy, okazalo sie ze wysluchalam go o raz za duzo. Do dzis plyta niesie ze soba ogromny ladunek energii. Melodie w dalszym ciagu podnasza do gory, a przeciez melodie sa ladunkiem ponadczasowym. Czy jednak rzeczywiscie mozna powiedziec, ze Bad zestarzalo sie w swych aranzacjach dlatego, ze bylo wyjatkowo nowatorskie jak na swoj czas? Nie sadze, spojrzmy na Dangerous. Plyta oparta na tym, co bylo najbardziej przyszlosciowe i najbardziej elektroniczne. Ledwie 4 lata mlodszy album, a brzmiacy mimo uplywu czasu w dalszym ciagu niezwykle ...swiezo. Wlasnie w starciu z Dangerous Bad wydaje mi sie byc albumem chwili, pomostem ktory doprowadzil Michaela do nagrania najlepszej plyty w swoim dorobku. Mimo, ze kazdy utwor na Bad to killer, to jednak zadna z tych piosenek nie wytyczyla nowych trendow w muzyce. Oczywiscie, bity inspiruja po dzien dzisiejszy a przerobki brzmia niezwykle swiezo ale Bad nie odcisnal swego pietna na innych artystach. To album absolut konca pewnej epoki muzycznej, od ktorej odcial swiat sam MJ juz w swoim nastepnym dziele. Poza tym to ostatni album pop Michaela. Dangerous bylo juz urban, History troszeczke wiecej zawieralo czystego popu - ale blizej mu takze do stylu urban, nie mowiac juz o Invincible - totalnym powrocie do r&b i soulu.

"Your butt is mine"..... no prosze!!!! :smiech: Lirycznie Bad jest bardzo infantylny. Do tego jak juz ktos wspomnial dykcja Mja na tej plycie przyprawia o zawal. Alez on niewyraznie spiewa! Mial taka maniere w tamtym czasie, po latach mnie to szalenie irytuje.

Zdziwila mnie wysoka pozycja piosenki Bad. Nigdy, przenigdy ten utwor mnie do siebie nie przekonal. 3 liderow zestawienia jest zasluzonych. Trudno wybierac najlepsze kawalki z takiego albumu, ale jak widac udalo nam sie dojsc do w miare spojnych i raczej ogolnie akceptowalnych wynikow. :wariat:
User avatar
adi
Posts: 38
Joined: Fri, 30 Nov 2007, 22:47

Post by adi »

Jak lata 80 to dla mnie nie są okresem dobrym dla światowej muzyki, to MJ był wtedy odskocznią od tandety. I właśnie wydaje mi sie, że BAD choć do dziś jest uważane za arcydzieło, to w latach 80 miało największy wymiar swojej doskonałości. Może się naraże niektórym jego fanom, ale tandetą lat 80 jest dla mnie George Michael. Trudno tutaj wogóle o porównanie tych dwóch artystów.

Mnie troche dziwi niska pozycja Way you make me feel - fantastyczny kawałek i cudowny teledysk. No ale o gustach sie nie dyskutuje :)
User avatar
kaem
Posts: 4415
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:29
Location: z miasta świętego Mikołaja

Post by kaem »

The best of Najsłabsze Ogniwo

Forumowicze w tym wątku o albumie BAD napisali:
thewiz wrote:I Just Can't Stop Loving You. Dla mnie przydlugi nudnawy kawalek, ktory ratuja jedynie szepty z winyla. Szepty sa bardzo naiwne, ale przynajmniej mozna pokusic sie o stwierdzenie, ze brzmia zmyslowo. Reszta piosenki ciagnie sie jak flaki z olejem.
Wogole nie przepadam za Bad, choc u mnie wszystko od tego albumu sie zaczelo. Jednak Smooth Criminal i Dirty Diana to za malo by album cieszyl sie u mnie powodzeniem. Praktycznie nie slucham.
Pank wrote:Dla mnie to również najgorsza z trzech płyt nagranych wraz z Quincym. Większość piosenek nie przeszła próby czasu i po latach brzmi archaicznie. Lubię Speed Demon, być może dlatego że nigdy nie była ona specjalnie popularna - o ile tak można nazwać utwór z albumu, którego ponad 80% piosenek to wielkie przeboje. Liberian Girl wyróżnia się szczególnie na tle innych ballad. I utwory, o których wspomniałaś. Reszta już mnie nie zachwyca.

Michael najwyraźniej nie ma największego szczęścia do duetów. Taki ze Steviem mógłby być czymś... ale nie jest. Najpierw typuję więc Just Good Friends. Chociaż czego bym nie zrobił, by obejrzeć wspólne wykonanie utworu z Sydney.
kaem wrote:I Just Can't Stop Loving You. Dla mnie to bezbarwna ballada. Gdyby nie była wydana jako pierwszy singiel pilotujący cały album, a kolejny to wątpię, by była hitem. Myślę że też zadziałał fakt, że wcześniej Michael nie miał tak romantycznego singla. Jak Pank napisał, Michael nie miał szczęścia do duetów.
Maverick wrote:Speed Demon to jest najciekawszy utwór na płycie. Quincy właśnie ten utwór podaje jako dowód ogromnej wyobraźni Michaela i to jest bardzo trafny wybór. Błędem było umieszczenie go na albumie po TWYMMF, piosence z absolutnie kilerskim bitem. Gdyby zamienić miejscami Liberian Girl z Demonem, wydaje mi się, że nie byłby tak odbierany.

O Demonie mogę pisać i pisać. Powiedzieć o nim można wiele, ale na pewno nie to, że jest nudny :wariat: ZDUMIEWA mnie taka opinia. W żadnym songu na "Bad" nie drzemie taki ukryty potencjał. Inne ze swym możliwościami się po prostu bezczelnie obnoszą ;)
Uważam "Bad" za najsłabszy album Michaela.
Speed Demon wrote:To skoro dyskutujemy, powiem tak - "Bad", w porównaniu z dwoma pozostałymi Q-albumami przegrywa na całej długości pod względem instrumentalnym. Tu na pierwszy plan wysuwa się bardziej "przebojowość" utworów, a muzyka jest tłem dla głosu MJa (np. świetna linia basowa w TWYMMF - w kółko i w kółko to samo, to samo, to samo). Pomijam takie przypadki jak solo organowe w "Bad".
Maverick wrote:Michael jest wirtuozem kompozycji bazujących zarówno na żywych instrumentach, jak i tych elektronicznych. Wątpię, żeby większość fanów się zastanawiała nad ilością i typem instrumentarium w utworach, których słuchają. Może dlatego, że ta rewolucja w muzyce, jaką było "Bad" i wszystko potem, to właśnie znak rozpoznawczy Michaela. To nie pierwsza rewolucja, jakiej dokonał, ale najbardziej spektakularna. A dla mnie najważniejsze jest to, że na "Dangerous" wraz z instrumentami nie odeszła dusza. Oczywiście, można rozmawiać o muzyce jak o fizyce kwantowej... Wtedy najtrudniejsze wzory znajdziemy na "Off The Wall" i "Thrillerze". Ale chyba nic mnie bardziej nie drażni niż ten sposób rozmowy... "Dangerous" wydaje mi się płytą mądrzejszą i głębszą niż trzy poprzednie. Ale jeszcze nie tak dobrą jak "Invincible"... zarówno brzmieniowo, jak ze względu na dojrzałość dzieła.
Speed Demon wrote:Ooo, nareszcie można podyskutować! Wydaje mi się, że Michael za muzyczną warstwę utworów odpowiedzialny był w mniejszym stopniu przed "Dangerous" niż na tej płycie. Grać specjalnie wybitnie na żadnym instrumencie nie potrafi, a z tego co pamiętam to sam skomponował np. bas do "Billie Jean". Reszta - czyli gitarowe pochody, solówki klawiszowe, basowe groovy czy perkusyjne rytmy (te żywe) pochodzą od świetnych muzyków sesyjnych z Gregiem na czele. Na "Bad" i epoce dalszej syntezatory były już tak na porządku dziennym, że Michael mógł spokojnie zabrać się za komponowanie odpowiednich dźwięków przy użyciu tych instrumentów, a gdy doszedł do tego New Jack Swing Teddy'ego, to pole do popisu miał już gigantyczne. Ja wychowałem się na muzyce niewątpliwie wywodzącej się spod ludzkich palców (ewentualnie nóg) - dlatego jakkolwiek "Dangerous" jest świetne, tak na pewno zawsze będzie dla mnie próg niżej od płyt poprzednich.
Lika wrote:Just Good Friends Niebanalna piosenka. Nie tak oklepana, jak co niektóre z albumu Bad. Był czas, że do mnie nie trafiała. W końcu bardzo ją polubiłam. Podoba mi się ta "surowość" wokali. Takie "ścieranie się" głosami. Genialne! Możecie się śmiać - kiedyś, będąc jeszcze nastoletnią początkującą fanką myliłam obu Panów w tym utworze... Eh, ale wiadomo przecież, że początki zwykle bywają trudne
Maverick wrote:Jeszcze a propos Speed Demona... Nie wiem z jakiego słuchacie go nośnika, ale własnie zauważyłam, że w przypadku tego utworu ma to szczególne znaczenie. Znacznie ciekawiej niż na CD 2001 brzmi on na tym z 1987... wysokie dźwieki są głębsze, nie dają tak po uszach, a basy są bardziej aksamitne. A najlepiej brzm z winyla...
Moon_Walk_Er wrote:A ja tam IJCSLY lubię...
Bardzo dobra pozycja na płycie. Moim zdaniem ona nadaje tej płycie klimat taki inny, nie ten łańcuchowo-sprzączkowy, ale taki ciekawszy, a nawet nastrojowy...Wg mnie była, jest i zawsze będzie najlepszą balladą za jaką kiedykolwiek Michael się zabrał.
kaem wrote:
Maverick wrote:
kaem wrote:Poza tym to trochę śmieszne, jak Michael śpiewa, że jest zły.
Zły, ale w sensie bycia Dobrym... Zagłosowałabym już teraz na "Bad", ale kocham tę przewrotność tekstu i całego pomysłu.
Noo taaak. O tym też mówi teledysk. Agresja nie udowadnia męskości czy siły człowieka, a raczej jego słabość. Jak w tekście:

So Listen Up
Don't Make A Fight,
Your Talk Is Cheap
You're Not A Man
You're Throwin' Stones
To Hide Your Hands


Podobnie w Beat It:
Showin' how funky and strong is your fight
It doesn't matter who's wrong or who's right


Tyle że Another Part Of Me muzycznie bije na głowę Bad. Szczególnie w wersji koncertowej, z teledysku. Tam się coś dzieje, kolejne frazy się zmieniają. Prawie jak w piosenkach Prince'a. To nie jest tak mechanicznie powtarzane, jak w wielu piosenkach- na Dangerous choćby.
Nie wspomnę już o setymencie. Another Part Of Me w latach 80-tych szczególnie często, obok Dirty Diana, emitowano w tv.
Xscape wrote:Leave Me Alone Odpadła hahahaha. Jedna z moich ulubionych piosenek na płycie.
Michael w Moonwalk napisał, że naharował się nad tym kawałkiem, co w rezultacie dało bardzo ambitny muzycznie utwór i to słychać. Ma poza tym w sobie ten nerw, co np. Jam i dodatkowo porywającą melodię. Dla mnie to jeden z absolutów w dorobku MJ. Dodatkowo piosenka- ikona, biorąc pod uwagę klip. Jedno z najbardziej wiażących się z MJ rzeczy, jakie wg mnie ma w swoim dorobku.
Maverick wrote:"The Way You Make Me Feel" to cuda malowane charyzmą w głosie na tle zapętlonego, zabójczego bitu. Jeśli uznać w Michaelu Jacksonie Michaela za tę jego część, która odpowiada za radość w tworzeniu, za muzyczne żarty, za bycie child-like i twórczość z przymrużeniem oka, a Jacksona za poważnego artystę, geniusza kompozycji, aranżacji i wokalu, to "The Way You Make Me Feel" i "Speed Demon" to jedyne utwory na płycie, w których Michael spotyka Jacksona.
Panie i Panowie, "The Way You Make Me Feel" to JEST Michael Jackson. To jest showmańskie high-class. A spacer w centrum miasta z tym właśnie kawałkiem ryczącym do uszu sprawia, że mam ochotę poderwać jakąś pretty baby with a high heels on :wariat: Naprawdę. I sama czuję się najpiękniejsza na świecie. Naprawdę.
Speed Demon wrote:Bad - mimo ogólnej niechęci do jednego z największych MJowych szlagierów, ja go uwielbiam, bo jest dla mnie jednym z coraz rzadszych ukłonów MJa w stronę swoich kompozycji z przełomu lat 70. i 80.
Liberian Girl - w porównaniu z inną balladą na płycie, IJCSLY, Liberian Girl to rewelacja. Nie porównywany do nikogo - porywa specyficznym klimatem i czymś nowym (ale dobrym) w majkelowym brzmieniu
Man In The Mirror - nie cierpię wykonania z Grammys (tak jak każdego majkelowego playbacku), chociaż utwór bardzo lubię (z mniejszym naciskiem na początek)
Dirty Diana - Michael i rockowe kawałki to świetna sprawa, a po za "Give in to me", to właśnie "DD" jest praktycznie czysto rockowa (pomijając nieliczne elementy) z świetną pracą gitary
Smooth Criminal - bez komentarza, od początku mój nr 1
Lika wrote:Liberian Girl jest przepiękną nastrojową balladą. Szepty w języku swahili potęgują klimat. Kawałek nadaje się zarówno do tańczenia, jak i do przytulenia. Nie wiem, czy w całej dyskografii Michaela znalazłoby się choć jedno nagranie porównywalne z takim rodzajem harmonii, jaki ostatecznie został osiągnięty tutaj... To jest majstersztyk! Ewenement! Niestety wolę delektować się dźwiękiem pozbawionym wizji. Teledysk psuje ogólne wrażenie... Chciałabym zobaczyć Liberian Girl w ścisłej czołówce tego zestawienia. Pierwsza trójka.
kaem wrote:Bad. Przecież tam jest takie fajne solo na keyboard, które w klipie jest jeszcze dłuższe i jeszcze fajniejsze. I świetna linia basowa. A klip też jest świetny. Tam nawet kamera tańczy, czuć rękę Martina Scorsese. Wg mnie najlepsze ujęcia kamer w całej videografii MJ.
Liberian Girl ma najbardziej porywającą melodię na płycie, a taka giatara, jak na Dirty Diana, zdarza się na albumie MJ co najwyżej raz. Smooth Criminal jest wybitne, choć instrumentarium piosenki bardzo się już zestarzało.
Pank wrote:Może Smooth Criminal straszy poniekąd swoją sztucznością, ale idealnie ukazuje to, co najlepszego jest w kiczowatej muzyce popularnej lat osiemdziesiątych. Dirty Diana jest jeszcze bardziej niesamowite w wersji koncertowej. A Liberian Girl? Dla mnie to jedna z najlepszych ballad napisanych przez Michaela. Oglądając fragment teledysku z Yankowicem, dochodzę do wniosku że ta piosenka musiałaby nieziemsko brzmieć wyłącznie z akordeonem. Niestety, chyba nigdy nie doczekamy się MTV Unplugged od Michaela, a już szczególnie takiej wersji.
thewiz wrote:Smooth Criminal to kawalek, ktory zestarzal sie - a owszem- w swojej aranzacji lecz gdy tylko zostaje zsamplowany brzmi znow wspaniale. Wezmy na przyklad Alien Ant Farm i ich przerobke. To melodia o tak duzym potencjale, ze nawet fantastyczna Diana musi sie przed nia ugiac. Dirty Diana nie niesie ze soba takiego ladunku.
zu wrote:Och, Diana, Ty, Ty i tylko Ty jesteś królową tego albumu. A wykonanie Mike'a na żywo w Nowym Yorku sprawia, że miękną mi kolana i mam myśli, których ekspresja w żadnym wypadku nie może zaistnieć na tym Forum :) :mniam:
Smooth Criminal - choć jest milion razy bardziej charakterystyczny dla Michaela, choć każdy przeciętny słuchacz zna wszystkie dźwięki tego utworu, choć muzycznie jest absolutnie genialny i niepowtarzalny nie zasługuje na pierwsze miejsce, ponieważ nie wywołuje we mnie takich EMOCJI.
Dirty Diana niesie ze sobą taki ładunek emocjonalny, że czuję się bogatsza ilekroć słucham tej piosenki.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
User avatar
Aguska
Posts: 134
Joined: Sun, 22 Oct 2006, 16:43
Location: Poznań

Post by Aguska »

Dla mnie to najbardziej zharmonizowany krążek jaki kiedykolwiek słuchałam. Uważam, że proporcja ballad do szybkich, energicznych piosenek jest doskonała. Wszystkie piosenki to niezaprzeczalne hity, (no Speed Demon wydaje się nieco kontrowersyjne, ale można znaleźć nieodparty urok w tej piosence...).

Kupiłam ostatnio special edition i... przysłali mi z okładką z klasycznego bad... to znaczy z tą białą. hmn... wszystko jest ok z płytą, tzn, to jest special edition i w ogóle ale nie ma czarnej okładki.... czy special edition została wydana też z klasyczną okładką Bad?
Image
User avatar
Maro
Posts: 2758
Joined: Sun, 23 Oct 2005, 11:31
Location: ze Szkocji

Post by Maro »

Aguska wrote:Kupiłam ostatnio special edition i... przysłali mi z okładką z klasycznego bad... to znaczy z tą białą. hmn... wszystko jest ok z płytą, tzn, to jest special edition i w ogóle ale nie ma czarnej okładki.... czy special edition została wydana też z klasyczną okładką Bad?
Czarne to było opakowanie kartonowe.Ja też mam SE z białą okładką:)
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
User avatar
777
Posts: 270
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 1:58
Location: Warszawa

Post by 777 »

Ja też uważam BAD za doskonały album.
Ba, powiem nawet więcej, że to jest jeden z nielicznych a może i jedyny album MJa,
który da się odtwarzać w odwrotnej kolejności (Leave Me Alone / Smooth Criminal / …Bad)
bez straty fajnego brzmienia albumu.

Np. taki Thriller: The Lady In My Life na samym początku jest jak dla mnie porażką tak zaczynać album.
HIStory – to samo

Dangerous:
1. Dangerous – extra
2. Gone Too Soon – klapa (nie chodzi o utwór tylko stosunek do poprzedniego utworu i spadek tzw. słuchalności)

Ostatnio widząc wspaniałe dokonania kolegi Buszmena oraz kolegi, którego nie znam osobiście: „DJPORTISHEAD” nie mam się co z nimi równać odnośnie remixów, ale niebawem też coś od siebie dołożę na tę scenę muzyczno-remioxową.
Właśnie kończę nagrywanie albumu BAD w wersji jak powyżej.
Więc będziecie mogli usłyszeć moją małą wizję tego fenomenalnego albumu.
Image
User avatar
Stanisław Leon Kazberuk
Posts: 349
Joined: Tue, 01 Aug 2006, 22:06
Location: z Poznania.

Post by Stanisław Leon Kazberuk »

Jak podaje ta strona, płyta BAD będzie wznowiona w wersji winylowej! Interesujące...
User avatar
jfive
Posts: 63
Joined: Fri, 23 Nov 2007, 14:38

Post by jfive »

777 wrote: Właśnie kończę nagrywanie albumu BAD w wersji jak powyżej.
Więc będziecie mogli usłyszeć moją małą wizję tego fenomenalnego albumu.
Super sprawa robić swoje remixy takiego klasyka ;) A posiadasz wszystkie acapelle z Bad'a ? ( THriller'a i OFf the Wall też ..jak najbardziej)

Jeśli tak to mógłbyś zarzucić na PW ? :)Też się bawię w produkcję i z chęcią coś bym sobie podłubał przy tym .


Pzdr
Post Reply