Panie i panowie, bez sarkazmow i innych negatywnych odczuc. Kolega pyta - koledze trzeba pomóc. viva201 napisała bardzo dobrze: kazdy ma konika i w gruncie rzeczy - jesliby tak to rozpatrywac - nikt, kto poswieca sie dla czegos , co stanowi ten "konik" nie jest normalny. Z drugiej jednak strony - moim zdaniem - zycia swojego nie przeżywaja własnie Ci, którzy konika takowego nie mają.
Jest coś magicznego w takich artystach, jak Michael, jak Depeche Mode... cos , co sprawia, ze ich prawdziwi fani istnieją i nie są sezonowi; że poświecaja czas na zloty, na fora, na wyszukiwanie zdjęć, na ich porównywanie, na dogłebna analize tekstów etc. To COS magicznego to przede wszytskim MUZYKA. Bez niej prawdziwi idole by nie istnieli przecież...
...a, ze taki Michael akurat jest dodatkowo wyjatkowo interesującym człowiekiem, wartym poznania (na tyle oczywiscie, na ile pozwala sytuacja...), dającym wielu osobom powód do tego, by próbowac, by zdobywac, by działac - to tylko nalezy dziekowac Bogu (tudziez innej sile , jaka uznajemy za sprawcza ) za takich ludzi. Delta pisze o fanatyźmie... To sie zdarza. Zawsze jesli mówimy o idolach. Zwłaszcza , kiedy odkrywa sie kogos (kogokolwiek, nie tylko przecież Michaela), kto nas czyms zadziwia, kto nas napełnia ta dziwna (i nieco złudna) wiara w to, ze mozemy wszytsko. To normalna fascynacja. na ogół wyleczalna Póxniej przychodzi czas, kiedy człowiek staje sie wobec swoich idoli coraz bardziej krytyczny (zycze wszytskim takiej krytyki wobec Michaela Jacksona, jaka mam ja... a przeciez nadal jestem 100%tową fanka!), bardziej trzeźwo patrzy na to, co idol robi, wielu rzeczy nie przyjmuje, nie popiera. Siła takiego Michaela np. lezy w tym, ze mimo takiego nasilajacego sie krytycyzmu zawsze te "plusy" przeważają.
Ogromnie trudno jest brac na powaznie teksty:"nauczyłam sie czegos od Michaela", "Michael stanowi część mego zycia" ,ale - jakkolwiekk banalnie czy infantylnie by one nie brzmiały - nie wolno ich nie brac na powaznie. Nie nalezy brac tego dosłownie po prostu. To MUZYKA i osiagniecia stanowia częśc tego zycia o którym sie mówi, obserwacja i analiza determinacji, uporu i siły, jaka lezy w tym czlowieku, te wszytskie pozytywne doznania na przestrezni lat, miliony nagród, działalnośc charytatywna. To buduje wizerunek IDOLA.
Jesli fakt, ze poświecam czas na sluchanie Jego muzyki, wolne dni na sprzatanie tego forum i organizowanie zlotów jest dowodem na to, ze nie jestem normalna - trudno. Ja nie chce byc normalna. Ja nie żyje niczyim zyciem. Ja po prostu tak zaplanowałam swoje
Pozdrawiam serdecznie,
Kinga_aka_siadeh_
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"
"Bycie fanem czy fanatykiem Michaela?" - odpowiedź w moim przypadku jest prosta - fanem. Krew mnie zalewa, gdy na forum widzę tematy "Pocałunki, Sexy Momenty, Seksualna Atrakcyjność" - czyżby ludzie w ten sposób próbowali uzupełnić dziurę we własnym życiu? Można zafascynować się postacią, jego talentem, jego dokonaniami, tym, czego dokonuje w życiu publicznym, jego wyglądem - ale żeby wyobrażać sobie pocałunki z nim, seks, opisywać o nim sny...
Nie rozumiem też, dlaczego ludzie piszą "On, Jego" wielką literą, porównując niejako Michaela do Boga. Ani on nie jest Bogiem, ani nie będzie, a szacunek można okazać w inny sposób, niż używając (w sumie niezgodnych z polską ortografią) wielkoliterowych zaimków w środku zdania.
Najgorsze jest jednak to, że fanatyk nie potrafi niczego ocenić z dystansu. Michael wydaje płytę "Jakąśtam" wypełnioną w 99% fekaliami, 1% dobrą muzyką, a tu już pojawiają się słodkie głosy "że kocham wszystkie piosenki, blablablabla cmok:* cmok:*". Każdy, ale to każdy muzyk w historii nagrał złe utwory. Kiepskie. Niewartościowe muzycznie czy tekstowo. Tak samo jest z Michaelem. Nie chodzi tu również o samą muzykę (chociaż dla mnie TO jest najważniejsze) - zaślepieni miłością do wyimaginowanej postaci Michaela ludzie doszukują się swoich ideałów w innych ludziach. I gdy naprawdę wartościowy chłopak próbuje zdobyć serce dziewczyny, a nie jest "majkelowy" - to szans nie ma żadnych. A bo nie ma "tego czegoś co ma Majkel".
Do fanowania natomiast należy wyszukiwanie informacji o ulubionym muzyku, z czym też wiąże się kupno "Przekroju". Kolekcjonowanie płyt. Dużo cenniejszym dla mnie jest zdobycie jakiegoś rarytasowego nagrania, niż pójście na pseudo-koncert Michaela, na którym jedyne, co dzieje się na żywo to jego taniec. Dlatego jako FAN potrafię oddzielić jedną sferę od drugiej. Żeby z Michaela nie robić drugiego Tokio Hotel i innych wyrobów, nie robić z niego zabawki, gadżetu, masowo reklamowanych perfum czy innych rzeczy, "które trzeba mieć".
powiem ci tak. na tym forum jest wielu prawdziwych, oddanych fanow. ja jestem tu krotko ale i tak to widze. przeczytaj troche wiecej postow a zobaczysz ze wcale nie jest tak zle jak mowisz :) uwazam, ze kazdy kto jest mlody i dopiero zachlysnal sie tworczoscia michaela na poczatku staje sie 'fanatykiem' i stara sie, jak powiedziales, wyszukiwac wszystkie mozliwe informacje o swoim idolu. tak z pewnoscia jest ale jesli poczytasz doglebniej forum to zobaczysz, ze ludzie, ktorzy sa fanami mike'a od ladnych parenastu lat i oni naprawde sa FANATYKAMI czesto pisza rzeczy typu (chyba ktos tak napisal nawet w komentarzu do artykulu z przekroju) : jest w tym artykule pare gorzkich slow, z ktorymi niestety trudno sie nie zgodzic. musle, ze ten dojrzaly, rozsadny fanatyzm jest zdrowy i calkiem dobry ;) aczkolwiek nie mozesz dziwic sie nastolatkom ktore marza o pocaunku z michaelem i calymi dniami nurkuja w necie zeby znalezc jego rozbierane zdjecie ;) takie zycie.
He was always such a nice boy
The quiet one
With good intentions
Respectful to his mother
His life was stole
Now we'll never know
No właśnie :D a tak w ogóle to po co rozważać czy ktoś jest fanatykiem czy nie, skoro ktoś czuje się z tym dobrze to ja nie widzę problemu. Najważniejsze, żeby czerpać przyjemność z każdego dnia i jeśli komukolwiek Michael w tym pomaga to ja nie widzę żadnego `ale`. Jeśli chodzi o pisownię to jeśli ktoś ma taką potrzebę to niech pisze - "On, Jego" tymi dużymi literami, czy powinno mnie to interesować? wątpię... tak samo dla mnie mało istotne jeśli ktoś pisze rzaba a nie żaba. :)
Wydaje mi się, że czasami ludzie przekraczają pewne granice i chcą mieć za wielki wpływ na czyjąś mentalność. A co to da? Ja na przykład zostanę nadal tym kim jestem z moimi przekonaniami i nic mnie nie interesuje jeśli ktoś nawet przez chwilę pomyślał o mnie, że jestem "fanatyczką". Moje przeżycia i wewnętrzne odczucia są tylko moje i delikatnie mówiąc, nikomu nic do tego.
ups przepraszam Delta zapomniałam się przywitać. Witam, Nancy jestem ( nie zauważyłam odpowiedniego tamaciku w tym działe: "Przedstaw się" dlatego witam Cię tutaj. )
"Chciałem zmienić świat. Doszedłem jednak do wniosku, że mogę jedynie zmienić samego siebie"
- Aldous L. Huxley
Myśle ze Tatiana poruszyla ważna kwestie wieku :) Dlaczego mlodocianych nie sądzi sie jak dorosłych? z jednej prostej przyczyny- nie w pełni wykształconych przednich częsci płatów czołowych :]
Do tematów o sexy pocałunkach wystarczy chyba odrobina dystansu i da sie to zrozumiec, naprawde. Z pewnoscia jest tutaj wielu fanów z naprawde długim stażem i ci teraz dojrzali emocjonalnie ludzie na swoim koncie tez pewnie mieli nie jedna tego typu urokliwa głupotkę.
Abstrahujac juz od tego forum to jest tak ze im wiecej wiedzy i wlasnych dowiadczen tym trudniej o pewnik w odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie (zonk), ale za to jaki wachlarz mysli.
Smooth_b pisze:Z pewnoscia jest tutaj wielu fanów z naprawde długim stażem i ci teraz dojrzali emocjonalnie ludzie na swoim koncie tez pewnie mieli nie jedna tego typu urokliwa głupotkę.
Speed Demon pisze:Dużo cenniejszym dla mnie jest zdobycie jakiegoś rarytasowego nagrania, niż pójście na pseudo-koncert Michaela, na którym jedyne, co dzieje się na żywo to jego taniec
Koncert zawsze pozostanie koncertem, nawet jeśli w 100% składałby się z playbacku. Poza tym Michael nigdy nie miał koncertów na których nie zaśpiewał chociażby 3 utworów live (patrz trasa HIStory), chyba, że miałeś na myśli takie Superbowl czy podobne "występy taneczne" z idealną synchronizacją ust do odtwarzanej piosenki.
Nie cytuj, póki cytowanego tekstu nie zrozumiesz. Nie ma czegoś takiego jak niemyślenie. Jednak często kierujemy swoje myśli w niewłaściwe strony.
3 utwory live (zwłaszcza, że generalnie były to utwory niewymagające - może pomijając "WBSS'") to jednak troszkę za mało. Jako fan na koncercie oczekuję czegoś innego niż dostaję przy zakupie płyty - tzn. nie tylko samej postaci MJa na żywo (chodź to świetna sprawa go zobaczyć), ale także potwierdzenia tego, że to właśnie on nagrał te wszystkie utwory - że umie je zaśpiewać. Jakbym był fanatykiem zadowoliłby mnie na pewno cały koncert z playbacku, na którym jedyne powiedziane na żywo zdanie to "Kocham was". Ale jestem fanem - koncert to koncert, to GRANIE muzyki na żywo.
Pseudo-koncert?...Michael robił zawsze show, a że playback, coś zawsze musi ucierpieć. Szczerze mówiąc jest mi bez różnicy czy podczas Billie Jean słyszę zasapanego Majkela, któremu dość ciężko jest jednocześnie tańczyć i śpiewać, czy słyszę go z playbacku. Czy tak naprawdę o to w tym wszystkim chodzi? Speed czy będąc na takim koncercie naprawdę sie zwraca na to uwagę...myślę, że emocje jakie przeżywasz z ludźmi którzy uczestniczą razem z tobą w tym show, biorą górę nad tym. Nie oceniaj tych "pseudo-koncertów", jeśli oglądałeś je wyłącznie na ekranie TV. Jeżeli byłeś na żywo i miałeś takie same odczucia to zwracam honor.
A co do fanatyzmu no to tak jak mówili poprzednicy każdy ma tam jakiegoś fioła. W dodatku Majkel jest niesamowicie ciekawą postacią, i wielu z nas posiada chęć poznania prawdy o nim, która wielu brukowcom niezbyt pasuje bo to sie nie sprzeda. Przekrój? nikt tego artykułu nie krytykował...zgadzam sie z kilkoma stwierdzaniami autora, ale nie dziw się, że reagujemy kiedy czytamy jakieś kłamstwo na temat człowieka który jest już czy tego chcemy czy nie jakąś częścią naszego życia, fan ma to do siebie, że zawsze to wytknie bo chce czytać o swoim idolu prawdę, nie koniecznie tę dobrą, ale prawde popartą faktami a nie wymysłami dziennikarzy.
Dla mnie ujrzenie MJ'a na żywo byłoby najlepszym przeżyciem w życiu... Dziwię się, że ktoś kto widzi swojego idola na żywo, zwraca uwagę na to, czy śpiewa z playback'u czy nie...