Fani Elvisa o Michaelu / Fani Michaela o Elvisie
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Kto tam na forum Elvisa ma nick Mimi,jesteś żałosny,nie obrażaj Presley'a,co On Ci zawinił,pokaż wyższość nad fanami Elvisa i nie zachowuj się jak większość z nich
O zamkli temat o MJu zobaczcie jakie podsumowanie dała Adminka Marlena
My nie wchodzimy na strony samozwańca i tam nie piszemy, że jest pedofilem i że niedługo się rozpadnie. Wolimy "spasionego Elvisa" niż "ni to ni owo". Macie zapewnie swoje forum i tam się udzielajcie. Naszego Elvisa i nas zostawcie w spokoju. Ostatni post dobrze o Was świadczy.
Jako administrator zamykam ten wątek
Nasuwa mi się jedno słowo ale zachowam je dla siebie...
O zamkli temat o MJu zobaczcie jakie podsumowanie dała Adminka Marlena
My nie wchodzimy na strony samozwańca i tam nie piszemy, że jest pedofilem i że niedługo się rozpadnie. Wolimy "spasionego Elvisa" niż "ni to ni owo". Macie zapewnie swoje forum i tam się udzielajcie. Naszego Elvisa i nas zostawcie w spokoju. Ostatni post dobrze o Was świadczy.
Jako administrator zamykam ten wątek
Nasuwa mi się jedno słowo ale zachowam je dla siebie...
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
O zamknęli temat no i fajnie.
A co do kultury fanów Elvisa to świadczy o niej nie tylko wypowiedź użytkowników ,ale też Adminka.Oczywiście nie będe sie kłocić kto zaczął,bo to chyba jasne.
A co do kultury fanów Elvisa to świadczy o niej nie tylko wypowiedź użytkowników ,ale też Adminka.Oczywiście nie będe sie kłocić kto zaczął,bo to chyba jasne.
Ostatnio zmieniony sob, 26 sty 2008, 21:24 przez Megi1975, łącznie zmieniany 1 raz.
Matko Boska Przenajświętsza !
Mimi coś ty żesz zrobiła ? Mieliśmy byc inni = mądrzejsi, pisac z rosądkiem jak już. Prawda, obrażali naszego idola ale to nie znaczy, ze my mamy obrażac Elvisa. Mogliśmy ich ośmieszyć, pośmiac się z ich opinii i przemyśleń w szlachecki sposób. Udowodnić im, że się mylą. Jedynie tak mogliby zmienić zdanie na tema MJ. Jednakże spadliśmy na ich poziom... już wiedzą, że rywali w nas nie mają.
Mimi coś ty żesz zrobiła ? Mieliśmy byc inni = mądrzejsi, pisac z rosądkiem jak już. Prawda, obrażali naszego idola ale to nie znaczy, ze my mamy obrażac Elvisa. Mogliśmy ich ośmieszyć, pośmiac się z ich opinii i przemyśleń w szlachecki sposób. Udowodnić im, że się mylą. Jedynie tak mogliby zmienić zdanie na tema MJ. Jednakże spadliśmy na ich poziom... już wiedzą, że rywali w nas nie mają.
no nie... że też co po niektórzy nie mogli się powstrzymać od ładowania się z buciorami w fanowanie innych...
jeszcze zrozumiałabym delikatne naprostowanie faktów i błędnego myślenia itp itd... z szacunkiem i zrozumieniem, no ale wpadać z postami o wyższości Jacksona to już poniżej wszystkiego...
Maro szkoda, że z fajnego pomysłu wyszło takie bagno, miały czytać jedynie osoby o mocnych nerwach, a nie... ehh nie skończę...
tam niektóre osoby były otwarte, może wystarczyłoby w kulturalny sposób sprostować zmyślone informacje, ale nie w taki sposób by prowokować... wtedy lepiej się wcale nie wypowiadać
jeszcze zrozumiałabym delikatne naprostowanie faktów i błędnego myślenia itp itd... z szacunkiem i zrozumieniem, no ale wpadać z postami o wyższości Jacksona to już poniżej wszystkiego...
Maro szkoda, że z fajnego pomysłu wyszło takie bagno, miały czytać jedynie osoby o mocnych nerwach, a nie... ehh nie skończę...
tam niektóre osoby były otwarte, może wystarczyłoby w kulturalny sposób sprostować zmyślone informacje, ale nie w taki sposób by prowokować... wtedy lepiej się wcale nie wypowiadać
Ostatnio zmieniony sob, 26 sty 2008, 21:32 przez kickuś, łącznie zmieniany 1 raz.
Shamon!
please give some T.L.C. to the P.Y.T.s!
please give some T.L.C. to the P.Y.T.s!
No faktycznie coniektórzy przegięli. Ale z drugiej strony oni i tak by nie zmienili zdania o MJ i dalej by obrażali a tak to przynajmniej temat zamknięty.
Ale faktycznie nie potrzebnie ktoś sie zniżył do ich poziomu .My fani MJ szanujemy innych i jesteśmy kulturalni.A to tylko wyjątki pewnie spowodowane chwilą emocji.
Ale faktycznie nie potrzebnie ktoś sie zniżył do ich poziomu .My fani MJ szanujemy innych i jesteśmy kulturalni.A to tylko wyjątki pewnie spowodowane chwilą emocji.
on też w kilku - nawet jeśli niezaprzeczalnych - kwestiach powinien się ugryźć w językCanario pisze:Ale to co Bruce Lee pisal to mi sie podobalo i popieram
oczywiście, że by nie zmienili bo to w końcu forum Elvis'a i chyba nikomu nie przyszło do głowy, że się nawrócą i ich idolem nr 1 zostanie Majk????Megi1975 pisze:No faktycznie coniektórzy przegięli. Ale z drugiej strony oni i tak by nie zmienili zdania o MJ i dalej by obrażali a tak to przynajmniej temat zamknięty.
większość wzięła się z czystej niewiedzy i potrzebne było kilka kulturalnych postów a nie wjazd na nich i ich Idola...
Shamon!
please give some T.L.C. to the P.Y.T.s!
please give some T.L.C. to the P.Y.T.s!
jak pisałem w dziale "przedstaw się" i ja jestem wielkim fanem zarówno elvisa, jak i michaela i muzycznie to dla mnie dwie najważniejsze postacie.
więc bez sensu oceniać wszystkich fanów elvisa jako wrogich wobec mj. rzeczywiście na podanym forum jest sporo negatywnych opinii o michaelu, ale podobnie było tutaj w temacie o elvisie i myśle że nie ma się czym przejmować. ja akurat ubóstwiam ich obu, ale prezentują dość odmienne style muzyczne i niekoniecznie muszą się obaj komuś podobać.
więc bez sensu oceniać wszystkich fanów elvisa jako wrogich wobec mj. rzeczywiście na podanym forum jest sporo negatywnych opinii o michaelu, ale podobnie było tutaj w temacie o elvisie i myśle że nie ma się czym przejmować. ja akurat ubóstwiam ich obu, ale prezentują dość odmienne style muzyczne i niekoniecznie muszą się obaj komuś podobać.
Hmm...przecież sam Michael pisał,że Elvis nie miał na niego żadnego wpływu.Że,owszem,podziwia go,bo jest legendą rock'n'rolla ,pionierem, ple ple,ale nie ma ochoty go naśladować,czy coś.
Komentarze fanów Elvisa wcale mnie nie zaskakują.Ot,zwykła gadanina tych,co o Jacksonie pojęcia nie mają.
Komentarze fanów Elvisa wcale mnie nie zaskakują.Ot,zwykła gadanina tych,co o Jacksonie pojęcia nie mają.
"I ona , to sztuka
przywróci nam zdolność
i lotu , i mocy , i mocy..."
przywróci nam zdolność
i lotu , i mocy , i mocy..."
Ja myśle ,że i u nas należy ten temat zamknąć.A na następny raz nie rejestrować się i nie wdawać w dyskusje.Udowadnianie czegoś komukolwiek i uświadamianie nie ma sensu.Ja dopiero teraz przejrzałam cały ten temat o Michaelu na tamtym forum i widze ,ze Wasze rzeczowe posty spotykały sie głównie z obrazą i chamskimi odzywkami.Na początku myślałam ,ze warto sie było zalogować i dać artykuł ale teraz widze ,że oni i tak wiedza swoje i nie potrafią sie zachować.Nawet nie było mowy ,o tym,zeby ich nienawiśc i zazdrość przerodziła sie w lubienie(nie mówie tu oczywiście żeby ktoś sie stał fanem MJ )
A skoro tak to dobrze sie stało jak sie stało.
A skoro tak to dobrze sie stało jak sie stało.
Moje gratulacje Banan. Świetnie napisane! Sama nie ujęłabym tego lepiej.
Osobiście bardzo nie lubię takich porównań. Staram się ich unikać, bo nie przynoszą nic dobrego. Na pytanie Presley, czy Jackson jednoznacznej odpowiedzi po prostu nie ma! To pytanie z gatunku: "Co było pierwsze jajko, czy kura..."?
Prawda jest taka, że to Ikony. Artyści zapisani w historii muzyki i świata.
Zapisani na trwałe. Tego nikt i nic nie jest w stanie podważyć!
Pochodzą z zupełnie innych epok. Elvis umocnił legendę własną śmiercią...
Obaj w swoim czasie byli wielcy, wiele dokonali / nie ma się co oszukiwać, choćby było nad podziw dobrze lata 80-te, złote lata kariery Michaela już nigdy nie wrócą... /
Obaj niewątpliwie stanowią też wytwór pop-kultury. "Produkt" przeznaczony do "masowego spożycia". Pięknie opakowany, podany i przygotowany w taki sposób, by go jak najlepiej sprzedać - oczywiście to co piszę w żaden sposób nie ujmuje im talentu / niech się fani Elvisa nie oburzają /
Marzenie o "amerykańskim śnie" było aktualne już w latach 50-tych. Należało tylko znaleźć kogoś, kto rozpaliłby do czerwoności umysły młodych ludzi. Pod bacznym okiem płukownika Toma Parkera powstał więc Elvis.
Kto sprzedał więcej płyt? Pewności nie mam, ale widziałam gdzieś statystyki. Zdaje mi się, że jednak nieżyjący już od ponad trzydziestu lat Presley. Nie jest jednak niespodzianką iż w chwili odejścia jakiegokolwiek artysty z tego świata, sprzedaż jego płyt gwałtownie wzrasta / Chciałabym zatem poznać faktyczny bilans jakieś 30-50 lat po śmierci Michaela... Oby jak najpóźniej rzecz jasna. Muszę sporządzić niepisaną umowę z własnymi wnukami i prawnukami, kiedy tylko pojawią się na świecie. Nie ma to jak zaufany informator ;) /
Najlepiej sprzedającym się albumem jest Thriller. Wszyscy o tym wiemy.
Elvis miał chyba mocniejszy tzn. "bardziej męski" głos. Głębszą barwę.
Michael za to zdaje się mieć większy wachlarz możliwości, szerszą rozpiętość głosu i niebywałe zdolności interpretacyjne / w każdym razie nie słyszałam Elvisa śpiewającego np. wysokim tenorem, brzmiącym niemal jak falset! /
Elvis odnajdywał się w wielu gatunkach muzycznych. Rock'n'roll, rhythm and blues, pop, rock, gospel, a nawet country.
Michael to pop. Nawet jeśli czasem zabarwiony rockiem, bądź głęboko zakorzeniony w soulu, albo fuky - popem pozostanie.
Owszem były próby mierzenia się z bluesem / ubolewam, że tylko w okresie dzieciństwa niestety... /
Obaj Panowie obdarzeni zostali nieprzeciętną wrażliwością / jak to artyści :) /
Obaj popełniali w życiu błędy, za które zapłacić musieli bardzo wysoką cenę... / Michael dzięki Bogu ma chyba mocniejszą psychikę. /
Obaj byli ulubieńcami Ameryki. Obaj w końcu zostali uznani za kontrowersyjnych dziwaków i "diabelskie nasienie" siejące zgorszenie / Elvis - gorszące ruchy biodrami. MJ - chwyt za krocze /
Obaj stali się więc więźniami własnej sławy. To co Ameryka pokochała, Ameryka zniszczyła...
Michael genialnie tańczy! Elvis poza wspomnianym wyżej rzucaniem biodrami i wykopami w stylu karate, niewiele więcej był w stanie na scenie zaprezentować.
Elvis grywał w filmach / to nic, że bywały to niekiedy produkcje klasy B, lub C /
Michael ciągle nam obiecuje, że grać będzie... / ktoś mu wierzy ;P? /
Elvis wiedział o dziwo jak się obchodzić z gitarą, a mimo to - w przeciwieństwie do Michaela nie komponował piosenek, zostawiając to innym.
I tak dalej... I tak dalej... I tak dalej...
Można porównywać bez końca. Doszukiwać się podobieństw. Mniej lub bardziej realnych. Zestawiać ze sobą przeciwieństwa. Tylko po co?
Tutaj nie ma racji absolutnej! Wszelkie argumenty za i przeciw to przysłowiowe "przeciąganie liny..."
Nie lubię chamstwa. Drażni mnie ignorancja. Irytuje głupota.
Weszłam wczoraj na ich forum / Maro co Cię podkusiło, żeby dawać tu ten link ? / i stwierdziłam, że my MIMO WSZYSTKO jesteśmy... normalni
Pozdrawiam zatem serdecznie wszystkich "normalnych inaczej"
Dzisiaj widzę, że z kogoś jednak wylazła " złośliwa małpa" To było do przewidzenia... Wieeelka szkoda...
Nie rozumiem po co źeście się NA ICH FORUM ładowali?!
Tolerancja to cenna rzecz! Naprawdę.
Ja szanuję ludzi za to jacy byli /kim byli /, kiedy żyli
Elvisa szanuję niewątpliwie.
Przypominam Ci, że Hitler, czy Stalin też już nie żyją
Tak naprawdę dobrze wiem co miałaś na myśli, jednak wyszło to dość zabawnie... ;)
Osobiście bardzo nie lubię takich porównań. Staram się ich unikać, bo nie przynoszą nic dobrego. Na pytanie Presley, czy Jackson jednoznacznej odpowiedzi po prostu nie ma! To pytanie z gatunku: "Co było pierwsze jajko, czy kura..."?
Pojęcie względne. Pewne rzeczy przemawiają na korzyść Elvisa, w innych za pioniera należy uznać Michaela. Wiadomo, że dla większości osób wychowanych/dorastających w latach osiemdziesiątych wyznacznikiem jest Jackson. Pokolenie Presleya będzie natomiast obstawać przy nim.Invincible pisze:Chciałam zauważyć, że NASZ IDOL zdetronizował już dawno Elvisa.
Prawda jest taka, że to Ikony. Artyści zapisani w historii muzyki i świata.
Zapisani na trwałe. Tego nikt i nic nie jest w stanie podważyć!
Pochodzą z zupełnie innych epok. Elvis umocnił legendę własną śmiercią...
Obaj w swoim czasie byli wielcy, wiele dokonali / nie ma się co oszukiwać, choćby było nad podziw dobrze lata 80-te, złote lata kariery Michaela już nigdy nie wrócą... /
Obaj niewątpliwie stanowią też wytwór pop-kultury. "Produkt" przeznaczony do "masowego spożycia". Pięknie opakowany, podany i przygotowany w taki sposób, by go jak najlepiej sprzedać - oczywiście to co piszę w żaden sposób nie ujmuje im talentu / niech się fani Elvisa nie oburzają /
Marzenie o "amerykańskim śnie" było aktualne już w latach 50-tych. Należało tylko znaleźć kogoś, kto rozpaliłby do czerwoności umysły młodych ludzi. Pod bacznym okiem płukownika Toma Parkera powstał więc Elvis.
Kto sprzedał więcej płyt? Pewności nie mam, ale widziałam gdzieś statystyki. Zdaje mi się, że jednak nieżyjący już od ponad trzydziestu lat Presley. Nie jest jednak niespodzianką iż w chwili odejścia jakiegokolwiek artysty z tego świata, sprzedaż jego płyt gwałtownie wzrasta / Chciałabym zatem poznać faktyczny bilans jakieś 30-50 lat po śmierci Michaela... Oby jak najpóźniej rzecz jasna. Muszę sporządzić niepisaną umowę z własnymi wnukami i prawnukami, kiedy tylko pojawią się na świecie. Nie ma to jak zaufany informator ;) /
Najlepiej sprzedającym się albumem jest Thriller. Wszyscy o tym wiemy.
Elvis miał chyba mocniejszy tzn. "bardziej męski" głos. Głębszą barwę.
Michael za to zdaje się mieć większy wachlarz możliwości, szerszą rozpiętość głosu i niebywałe zdolności interpretacyjne / w każdym razie nie słyszałam Elvisa śpiewającego np. wysokim tenorem, brzmiącym niemal jak falset! /
Elvis odnajdywał się w wielu gatunkach muzycznych. Rock'n'roll, rhythm and blues, pop, rock, gospel, a nawet country.
Michael to pop. Nawet jeśli czasem zabarwiony rockiem, bądź głęboko zakorzeniony w soulu, albo fuky - popem pozostanie.
Owszem były próby mierzenia się z bluesem / ubolewam, że tylko w okresie dzieciństwa niestety... /
Obaj Panowie obdarzeni zostali nieprzeciętną wrażliwością / jak to artyści :) /
Obaj popełniali w życiu błędy, za które zapłacić musieli bardzo wysoką cenę... / Michael dzięki Bogu ma chyba mocniejszą psychikę. /
Obaj byli ulubieńcami Ameryki. Obaj w końcu zostali uznani za kontrowersyjnych dziwaków i "diabelskie nasienie" siejące zgorszenie / Elvis - gorszące ruchy biodrami. MJ - chwyt za krocze /
Obaj stali się więc więźniami własnej sławy. To co Ameryka pokochała, Ameryka zniszczyła...
Michael genialnie tańczy! Elvis poza wspomnianym wyżej rzucaniem biodrami i wykopami w stylu karate, niewiele więcej był w stanie na scenie zaprezentować.
Elvis grywał w filmach / to nic, że bywały to niekiedy produkcje klasy B, lub C /
Michael ciągle nam obiecuje, że grać będzie... / ktoś mu wierzy ;P? /
Elvis wiedział o dziwo jak się obchodzić z gitarą, a mimo to - w przeciwieństwie do Michaela nie komponował piosenek, zostawiając to innym.
I tak dalej... I tak dalej... I tak dalej...
Można porównywać bez końca. Doszukiwać się podobieństw. Mniej lub bardziej realnych. Zestawiać ze sobą przeciwieństwa. Tylko po co?
Tutaj nie ma racji absolutnej! Wszelkie argumenty za i przeciw to przysłowiowe "przeciąganie liny..."
Nie lubię chamstwa. Drażni mnie ignorancja. Irytuje głupota.
Weszłam wczoraj na ich forum / Maro co Cię podkusiło, żeby dawać tu ten link ? / i stwierdziłam, że my MIMO WSZYSTKO jesteśmy... normalni
Pozdrawiam zatem serdecznie wszystkich "normalnych inaczej"
Dzisiaj widzę, że z kogoś jednak wylazła " złośliwa małpa" To było do przewidzenia... Wieeelka szkoda...
Nie rozumiem po co źeście się NA ICH FORUM ładowali?!
Tolerancja to cenna rzecz! Naprawdę.
Invincible wygrałaś u mnie lizaka :]Invincible pisze: Chciałam się tam nawet zalogować i napisać kilka ciepłych słów pod adresem Elvisa (szcunek mu się należy choćby z racji tego, że facet już nie żyje)
Ja szanuję ludzi za to jacy byli /kim byli /, kiedy żyli
Elvisa szanuję niewątpliwie.
Przypominam Ci, że Hitler, czy Stalin też już nie żyją
Tak naprawdę dobrze wiem co miałaś na myśli, jednak wyszło to dość zabawnie... ;)
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
bzdura kompletna. Elvis był w latach 50 równie nowatorski w tańcu, co MJ w latach 80. Obejrzyj sobie występy telewizyjne i koncertówki, szczególnie zobacz "Hound Dog".Elvis poza wspomnianym wyżej rzucaniem biodrami i wykopami w stylu karate, niewiele więcej był w stanie na scenie zaprezentować.
polecam pieśni gospel śpiewane przez Elvisa w peirwszych latach kariery. "Crying in the chapel" - ściągnij sobie, Elvis zaczyna od niskiego basu i przechodzi w falset :) Ja bym raczej powiedział, że Michael ma większe możliwości operując górnymi dźwiękami, Elvis miał lepsze "doły".Michael za to zdaje się mieć większy wachlarz możliwości, szerszą rozpiętość głosu i niebywałe zdolności interpretacyjne / w każdym razie nie słyszałam Elvisa śpiewającego np. wysokim tenorem, brzmiącym niemal jak falset! /
OK. dzięki adi. Na pewno to sprawdzę, choćby z czystej ciekawości. Fanką Elvisa nie jestem. Szczególnie zaintrygowało mnie to przejście z basu w falset :) Co do rewolucji w tańcu, to hmm... Nowatorskość swoją drogą. Mnie raczej o same umniejętności chodzi. To, że Elvis miał dobrze przygotowaną choreografię do jakiegoś tam występu jeszcze niczego nie dowodzi. Myślę, że w tańcu mimo wszystko nie dorównuje Michaelowi.
Nigdy nie spotkałam się z tym, by Elvis był wymieniany w gronie najwybitniejszych tancerzy tego świata. Fred Astaire, Gene Kelly, James Brown i owszem. Travolta nawet... ale Elvis??
Sprawdzę to oczywiście. Może zmienię zdanie :)
Pozdrawiam!
Nigdy nie spotkałam się z tym, by Elvis był wymieniany w gronie najwybitniejszych tancerzy tego świata. Fred Astaire, Gene Kelly, James Brown i owszem. Travolta nawet... ale Elvis??
Sprawdzę to oczywiście. Może zmienię zdanie :)
Pozdrawiam!
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson