Michael Jackson - HIStory (1995)
Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
jesli chodzi o History to zdecydowanie oceniam ja maksymalnie czyli na 6. wydaje mi sie ze plyta posiada oryginalne a zarazem fenomenalne piosenki. najwiekszym uznaniem z mojej strony cieszą się Scream (swietna piosenka i niecodzienny teledysk), Earth Song ( muzyka , tekst i telesykl najchetniej ocenilabym na 7:)),They don`t care about us (piosenka innego typu, ale zdecydowanie w moim guscie),Childchood (mimo iz wiem jak duzo jest przeciwnikow tej piosenki, moim zdaniem ma cos specyficznego w sobie co do niej przyciaga, jednak wole ja bez teledysku), Come together i wiele innych. Ostatnio bardzo przekonalam sie do D.S, czego nie moglam powiedziec na poczatku bo poprostu omijalam ten utwor. jedyna piosenka ktora nie lezy mi na tym albumie jest Money. Tyle ;)
The best of Najsłabsze Ogniwo
Forumowicze o albumie HIStory w tym wątku napisali:
Forumowicze o albumie HIStory w tym wątku napisali:
SUNrise o Childhood wrote:Nie lubię, nie znoszę takich łzawych piosenek i opowiadanych przez niego w wywiadach tych setek rzewnych historii o tym, jakie to on miał straszne dzieciństwo. 40 letni facet, który wypłakuje się w piosence "prosząc", aby go ludzie nie osądzali i spróbowali pokochać, bo miał nienajlepsze dzieciństwo. Jakiś obłęd.
lukas_art_no1 wrote:Childhood...bardzo lubię ten utwór jak go słucham zawsze się uśmiecham i wspominam zabawne chwile z dzieciństwa :P![]()
tak juz mam
kaem wrote:Takie lustrowanie (użyję modnego słowa, a co mi tam) płyt zachęca mnie po odkurzenia dawno nie słuchanych krążków. I nie tylko dlatego, by rzeczywiście przypomnieć sobie, co lubię bardziej; ale dlatego że w ogóle dyskusje wzbudzają apetyt- jak gadanie o jedzeniu. Choć w przypadku tego głosowania bardziej przypomniało mi sie jak lubię This Time Around. To był chyba pierwszy utwór z płyty, który usłyszałem. Piotr Kaczkowski puszczał ten utwór w MiniMaxie, sporą chwilę przed premierą.
Albo usłyszenie piosenki w radio/tv z płyty, którą ma się na półce jakiś czas powoduje, że się po nią sięga. Macie tak też?
Może to tłumaczy sukces MJ w części- Jego medialnosć jest wyzwalaczem dla odbiorców, jak reklama. Oczywiście nie tylko to jest jej wartością.
SUNrise wrote:Ja na Money nigdy nie zagłosuję bo to mój faworyt na płycie. Uwielbiam piosenkę za muzykę, za rewelacyjny tekst w którym wyłożona jest czarno na białym największa życiowa prawda współczesnego świata, za przekonujący sposób w jaki MJ go śpiewa /w sumie bardziej wypowiada niż śpiewa/ i za ten cytat: "You say you wouldn't do it for all the money in the world? I don't think so."
Archi wrote:Scream-Bardzo ciekawy, tajemniczy utwór. Nie do końca jasne przesłanie, a przy tym bardzo chwytliwy rytm. Doskonały duet z siostrą. Ta momentami brzmi nieco denerwująco(Black cat) ale w połączeniu z mocnym głosem MJ piosenka brzmi GENIALNIE!!!
Money- Zdecydowanie zbyt banalny tekst. Mówi wszystko zbyt dosłownie, brak mi patosu i przenośni obecnych np w stranger in...
Utwór raczej do przesłuchania niż słuchania, bo nic się w nim nowego nie odnajduje.
Little susie- prześliczna piosenka, wyzwalająca ogromne emocje. Smyczki, mroczny nastrój płynący z chórków i historia śmierci dziewczynki. To wszystko tworzy niemal gotycki klimat. Sprawia, że przy zgaszonym świetle i otwartym oknie zaczynają chodzić ciarki.
O wszystkich piosenkach mógłbym pisać jeszcze dużo, ale wyraźnie widać, którą darzę najmniejszą sympatią.
kaem wrote:Pamiętam mocno wrażenia po pierwszych przesłuchaniach HIStory, krótko po premierze i wtedy 2Bad brzmiał jak utwór z drugiej ligi. Choreografia i te wszystkie fajne dodatkowe dźwięki z teledysku z Ghosts uatrakcyjniły piosenkę niewątpliwie, no ale... Music first.
Stanisław Leon Kazberuk wrote:Niesamowite, też pamiętam jedne ze swoich pierwszych przesłuchań HIStory [7 lat temu, mam duży sentyment do tamtych czasów i do odkrywania przeze mnie wtedy muzyki Michaela], wtedy 2Bad też byłem raczej rozczarowany. Podobało mi się wszystko, ale 2Bad pomijałem przy wszystkich zachwytach.
Lika wrote:Scream.... Nigdy jej nie lubiłam... Jakaś taka "poszarpana"Pamiętam jak po premierze w "trójce" Marek Niedźwiecki też miał mieszane uczucia, co do tego utworu.
thewiz o Little Susie wrote:Nie grzebcie Zuzi kochani ludzie. Och,mam do tej piosenki okropny sentyment. Zrobila na mnie piorunujace wrazenie przy pierwszym przesluchaniu plyty. Do dzis zaden utwor tak na mnie nie wplynal.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Piosenka "Smile"
Mam nadzieję, że mój temat nie powtórzy się...
Moje pytanie brzmi:
kto pierwszy zaspiewał piosenkę pt. "Smile"?
słyszałam ja w wykonaniu MJ i Roda Stewarda.
Wiem, że Steward jest starszy, ale mimo tego nie wiem kto pierwszy ja zaśpiewał.. prosze o odpowiedź :)

Moje pytanie brzmi:
kto pierwszy zaspiewał piosenkę pt. "Smile"?
słyszałam ja w wykonaniu MJ i Roda Stewarda.
Wiem, że Steward jest starszy, ale mimo tego nie wiem kto pierwszy ja zaśpiewał.. prosze o odpowiedź :)
"Do you remember the time,
when we feel in love..."
when we feel in love..."
Wikipedia dobra na wszystko:
- piosenka napisana w 1936 r. na potrzeby filmu Modern Times
- muzykę skomponował Charlie Chaplin, tekst napisał John Turner i Geoffrey Parsons
- najpopularniejszą wersją tej piosenki jest cover w wykonaniu Nat King Cole'a, nagrany osiemnaście lat później po premierze filmu Chaplina; własne wersje mają m.in. Eric Clapton, Rod Stewart, Diana Ross, Michael Buble... no i oczywiście Michael Jackson
Więcej informacji o wersji Michaela Jacksona i planach wydania Smile na singlu, tutaj. Temat został tu też połączony.
- piosenka napisana w 1936 r. na potrzeby filmu Modern Times
- muzykę skomponował Charlie Chaplin, tekst napisał John Turner i Geoffrey Parsons
- najpopularniejszą wersją tej piosenki jest cover w wykonaniu Nat King Cole'a, nagrany osiemnaście lat później po premierze filmu Chaplina; własne wersje mają m.in. Eric Clapton, Rod Stewart, Diana Ross, Michael Buble... no i oczywiście Michael Jackson
Więcej informacji o wersji Michaela Jacksona i planach wydania Smile na singlu, tutaj. Temat został tu też połączony.
Earth Song... za każdym razem kiedy słucham tej piosenki wydaje mi się ona niezwykła. Mimo że nie jest moją ulubioną piosenką Michael'a, ma w sobie coś, co nie pozwala wysłuchać jej obojętnie (przykład: kumpel z klasy, który Mike'a 'nie akceptuje' twierdzi, że ta piosenka to naprawdę COŚ). Dla mnie to oczywiście hymn tworzony z miłości do świata i w trosce o Ziemię, ale to także utwór stawiający nam pytania i zostawiający wolną wolę. Gdyby zastanowić sie chwilę nad tymi pytaniami to można zauważyć, że dotyczą tego, co nas otacza, co jest naturalne, tak oczywiste, że przestajemy na to zwracać uwagę. Bo Michael z jednej strony pyta nas właśnie o zwierzęta, o planetę o środowisko. Z drugiej już strony prezentuje nam tragedię wojny i ludzką obojętność na całe zło tego świata. Pytania dotyczą także podstawowych spraw egzystencjonalnych : życia, śmierci, dni, łez... I to ciągle przewijające się pytanie: 'Co z nami?' co zrobiliśmy źle? Dlaczego jest jak jest? Co się stało? Jak to zmienić? Gdzie iść aby było lepiej? Jak żyć? Co z nami będzie? Treść tej piosenki ociera się o filozofię, jeżeli filozofią nie jest...
Doskonała treść oprawiona mistrzowską formą.
Nie wiem czemu tak się rozpisalam...
Nie wiem czy to w ogóle ma sens....
Ale tak jakoś smutny dzień mialam i kiedy usłyszałam Earth song to zrozumiałam, że ta piosenka nie jest tylko pytaniem skierowanym do nas, ale także odpowiedzią.
Doskonała treść oprawiona mistrzowską formą.
Nie wiem czemu tak się rozpisalam...
Nie wiem czy to w ogóle ma sens....
Ale tak jakoś smutny dzień mialam i kiedy usłyszałam Earth song to zrozumiałam, że ta piosenka nie jest tylko pytaniem skierowanym do nas, ale także odpowiedzią.

posty wydzielone z tematu Najsłabsze Ogniwo
Z Twojego postu wynika, że komercyjne znaczy gładkie i bezbarwne. Takie rzeczy może i chodzą w zetce czy rmf, ale szybko się o nich zapomina i wcale się tak dobrze nie sprzedają.
Przeglądając temat pod podsumowanie, przypomniałem sobie o Twoim wpisie. Kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Scream hałaśliwe? Stranger In Moscow niekomercyjne? No co Ty! Scream w swoim czasie było singlem, który zadebiutował najwyżej w pierwszym tyg. sprzedaży, niż jakakolwiek inna piosenka wcześniej w historii Billboardu. SIM jest bardzo melodyjne i atrakcyjnie zaaranżowane i przecież było hitem w Europie, gdzie było wydane. TDCAU było obliczone na prowokację, a i tak w Europie śmigało na listach. A wymienione przez Ciebie ES było największym hitem MJ w UK w całej jego dotychczasowej karierze. I cała płyta ma pałer, który odzwierciedlił się w sprzedaży. Poszło tego przecież grube miliony i pobiło The Wall Pink Floydów- dotychczas najlepiej sprzedający się album dwupłytowy.homesick wrote:HIStory to raczej samoboj komercyjny...bo piszac takie kawalki, dajac taki zestaw... jakos musial sie liczyc z tym, ze moze sie nie sprzedac...
TDCAU i teledysk na tyle ostry, ze praktycznie blokowany przez wiekszosc stacji plus cenzura tekstu, ambitne, szczere choc malo przebojowe Stranger in Moscow, apokaliptyczne z przeslaniem Earth Song, totalnie niesprzedajne Childhood i chaotyczne, ostre, chalasliwe Scream....jakos malo to wszystko trzyma sie dobrze pomyslanego komercyjnego planu na plyte ;) No ale ratuje wszystko najwieksza beza z tej potrawy czyli YANA...to juz jest typowa "artystyczna prostytutka" ;)
Z Twojego postu wynika, że komercyjne znaczy gładkie i bezbarwne. Takie rzeczy może i chodzą w zetce czy rmf, ale szybko się o nich zapomina i wcale się tak dobrze nie sprzedają.
Last edited by kaem on Sun, 13 Jul 2008, 13:14, edited 1 time in total.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
bo widzisz, ja napisalam, ze kazda plyta MJ jest komercyjna, jedna bardziej druga mniej...
a HIStory tematycznie zupelnie odbiega od wszystkich innych jego albumow...a to ze ES bylo hitem w UK, co z tego...jak tylko w W Wielkiej Brytanii szczytowalo, Stranger in Moscow to jeden z najbardziej niedocenianych singlii i zaslugiwal na znacznie wieksza uwage...w USA totalnie zostal zignorowany...zaistnialy w zasadzie tylko Scream i YANA
do tego wiekszosc potencjalnych odbiorcow smieszy wizerunek Jacksona, ktory chce cos przekazac, ktory ma cos do powiedzenia o polityce, sytuacji na swiecie itp... Michael ugrzazl w wizerunku slodkiego chlopca spiewajacego slodkim glosikiem mruczanki co najwyzej o uleczeniu swiata, ale agresja i bunt i w jego wydaniu sie nie sprzedaje.
HIStory bylo poniekad plyta pod prad, wbrew jego dotychczasowemu image'owi...tylko o to mi chodzilo.
a HIStory tematycznie zupelnie odbiega od wszystkich innych jego albumow...a to ze ES bylo hitem w UK, co z tego...jak tylko w W Wielkiej Brytanii szczytowalo, Stranger in Moscow to jeden z najbardziej niedocenianych singlii i zaslugiwal na znacznie wieksza uwage...w USA totalnie zostal zignorowany...zaistnialy w zasadzie tylko Scream i YANA
do tego wiekszosc potencjalnych odbiorcow smieszy wizerunek Jacksona, ktory chce cos przekazac, ktory ma cos do powiedzenia o polityce, sytuacji na swiecie itp... Michael ugrzazl w wizerunku slodkiego chlopca spiewajacego slodkim glosikiem mruczanki co najwyzej o uleczeniu swiata, ale agresja i bunt i w jego wydaniu sie nie sprzedaje.
HIStory bylo poniekad plyta pod prad, wbrew jego dotychczasowemu image'owi...tylko o to mi chodzilo.
'the road's gonna end on me.'
Z tego co wiem, to HIStory przepadło w Stanach z powodów politycznych. Promocja załamała się w związku z anty-żydowskim przekazem pierwotnej wersji TDCAU. Do dziś już nie udało się tego odwrócić.
Owszem, na tym albumie nasz pupilek stał się bardziej wyrazisty, agresywny i pokazał, że wreszcie ma coś do powiedzenia w piosenkach. Śpiewał przecież o niesprawiedliwości społecznej. Tyle, że przecież to wcale nie kłóci się ze sprzedażą.
Choć może rzeczywiście czasy się zmieniły. Rynek stał się bardziej czuły na politykę, szczególnie po 11 września. American Life Madonny przepadło z powodu anty- bushowego przekazu. Kiedyś przecież takie płyty odnosiły sukces. By daleko nie szukać- Rhythm Nation 1814 Janet Jackson. Płyty Stinga też były polityczne (choćby utwór They Dance Alone traktujący o polityce Pinocheta czy walczący z homofobią w1987 (!) Englishman In New York) i się świetnie rozchodziły. Albo Biko Petera Gabriela- o segregacji rasowej w RPA. Może dlatego, że piosenki teraz są adresowane pod konkretne osoby, instytucje. Michael na HIStory oskarża przecież prokuraturę. Janet śpiewa ogólnie, o polityce socjalnej, polityczne We Are The World jest o problemie głodu. Nie ma nazwisk, nie ma instytucji.
Ale wiesz co, Homesick? Mnie nie zależy, by Michael był dalej tak bardzo popularny. O niebo bym wolał, by nagrywał dorosłe płyty, nie albumy dla dzieci, jak dotychczas- nawet jakby chodziły w 5 milionach, nie 30. Tylko czy on by potrafił zrezygnować z tego blichtru na rzecz bardziej dojrzałego przekazu?
W nim to zawsze się kłóci. Nagrywa pop, słucha muzyki klasycznej. Ma w domu place zabaw, a rozmawia z najtęższymi głowami tego świata. Tańczy na samochodzie przed budynkiem sądu. Jakby nie umiał wyzwolić się z dziecięcej beztroski i bał się żyć jak dorosły i z dorosłymi. Przecież można zachować dzecięce zadziwienie światem, a żyć jak dojrzały człowiek.
Może dlatego rozczarowało mnie tak Invincible? Było powrotem do bycia dziecinnym, banalnym. Regres totalny, po tak obiecującym poprzedniku. Przecież Vince ma tony tego, co dzieci kochają- cukier, prostotę, dogadzanie gustom większości. A przecież jest tak, że z wiekiem nasze kubki smakowe dojrzewają. Już nie słodzimy tak herbaty, zaczynamy lubić szpinak w cieście, sałatki warzywne to smakołyk. A smerfowe lody czy oranżady słodkie do granic możliwości nas odrzucają.
Owszem, na tym albumie nasz pupilek stał się bardziej wyrazisty, agresywny i pokazał, że wreszcie ma coś do powiedzenia w piosenkach. Śpiewał przecież o niesprawiedliwości społecznej. Tyle, że przecież to wcale nie kłóci się ze sprzedażą.
Choć może rzeczywiście czasy się zmieniły. Rynek stał się bardziej czuły na politykę, szczególnie po 11 września. American Life Madonny przepadło z powodu anty- bushowego przekazu. Kiedyś przecież takie płyty odnosiły sukces. By daleko nie szukać- Rhythm Nation 1814 Janet Jackson. Płyty Stinga też były polityczne (choćby utwór They Dance Alone traktujący o polityce Pinocheta czy walczący z homofobią w1987 (!) Englishman In New York) i się świetnie rozchodziły. Albo Biko Petera Gabriela- o segregacji rasowej w RPA. Może dlatego, że piosenki teraz są adresowane pod konkretne osoby, instytucje. Michael na HIStory oskarża przecież prokuraturę. Janet śpiewa ogólnie, o polityce socjalnej, polityczne We Are The World jest o problemie głodu. Nie ma nazwisk, nie ma instytucji.
Ale wiesz co, Homesick? Mnie nie zależy, by Michael był dalej tak bardzo popularny. O niebo bym wolał, by nagrywał dorosłe płyty, nie albumy dla dzieci, jak dotychczas- nawet jakby chodziły w 5 milionach, nie 30. Tylko czy on by potrafił zrezygnować z tego blichtru na rzecz bardziej dojrzałego przekazu?
W nim to zawsze się kłóci. Nagrywa pop, słucha muzyki klasycznej. Ma w domu place zabaw, a rozmawia z najtęższymi głowami tego świata. Tańczy na samochodzie przed budynkiem sądu. Jakby nie umiał wyzwolić się z dziecięcej beztroski i bał się żyć jak dorosły i z dorosłymi. Przecież można zachować dzecięce zadziwienie światem, a żyć jak dojrzały człowiek.
Może dlatego rozczarowało mnie tak Invincible? Było powrotem do bycia dziecinnym, banalnym. Regres totalny, po tak obiecującym poprzedniku. Przecież Vince ma tony tego, co dzieci kochają- cukier, prostotę, dogadzanie gustom większości. A przecież jest tak, że z wiekiem nasze kubki smakowe dojrzewają. Już nie słodzimy tak herbaty, zaczynamy lubić szpinak w cieście, sałatki warzywne to smakołyk. A smerfowe lody czy oranżady słodkie do granic możliwości nas odrzucają.
Last edited by kaem on Sun, 13 Jul 2008, 13:36, edited 7 times in total.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posts: 349
- Joined: Tue, 01 Aug 2006, 22:06
- Location: z Poznania.
Zgadzam się z tym - artyści z pewnym stażem wręcz nie powinni uganiać się za popularnością i dobrą sprzedażą, odrzucć wreszcie show-biznesowe maski i przyodziać się w naturalność. Której mi brakuje na płytach MJ co najmniej od "Dangerous". Jestem przekonany że kolejna płyta [jeśli...] będzie kontynuacją tego ciągu, w nieco innym wydaniu. Tu potrzebna jest tylko dobra wola i odpowiedni producent - uwaga! - z doświadczeniem, wizją i zrozumieniem zamiarów arysty - a nie młodociana banda, która ma zamiar stworzyć kolejną przebojową płytę.
Nie żebym się czepiał ale wikipedia podaje że "The Wall" Pink Floydów cały czas jest najlepiej sprzedającym się dwupłytowym albumem na świecie.kaem wrote:Poszło tego przecież grube miliony i pobiło The Wall Pink Floydów- dotychczas najlepiej sprzedający się album dwupłytowy.
Ponad 30 mln egzemplarzy. Źródło. "HIStory" znalazło tylko czy może aż 18 milionów nabywców. Tak więc różnica jest i to duża. Jest na drugim miejscu. Źródło.
Tego się trzymajmyWikipedia wrote:PINK FLOYD"s "The Wall" it as the top-selling double album in history

Last edited by Mandey on Sun, 13 Jul 2008, 17:04, edited 2 times in total.
Ba! ja w ogole nie rozumiem, tego ciaglego liczenia...w przypadku Michaela to juz niemal komiczne...wszystko przeliczane jest na cyferki..milion w ta, 3 miliony w tamta...pierwszy w takiej kategorii, 4 w innej..ciagly wyscig.kaem wrote:Ale wiesz co, Homesick? Mnie nie zależy, by Michael był dalej tak bardzo popularny. O niebo bym wolał, by nagrywał dorosłe płyty, nie albumy dla dzieci, jak dotychczas- nawet jakby chodziły w 5 milionach, nie 30. Tylko czy on by potrafił zrezygnować z tego blichtru na rzecz bardziej dojrzałego przekazu?
i to niestety fani popedzaja i trzymaja za lejce. paranoja.
te ciagle jeki, a co bedzie jak nowa plyta sie zle sprzeda, a ile to w tym tygodniu Thriller 25 wyciagnal na listach sprzedarzy...tyle mnie to co zeszloroczny snieg obchodzi.
od artysty, nie wazne czy tego pop, czy z szeroko rozumianej alternatywy oczekuje, zeby mi robil dobrze muzycznie, moje ego nie wymaga lechtania kolejnymi rekordami.
nawet nie wiesz jak bardzo sie z toba nie zgadzam :Pkaem wrote:W nim to zawsze się kłóci. Nagrywa pop, słucha muzyki klasycznej. Ma w domu place zabaw, a rozmawia z najtęższymi głowami tego świata. Tańczy na samochodzie przed budynkiem sądu. Jakby nie umiał wyzwolić się z dziecięcej beztroski i bał się żyć jak dorosły i z dorosłymi. Przecież można zachować dzecięce zadziwienie światem, a żyć jak dojrzały człowiek.
to jego najwieksza zaleta. "a mass of contradictions in a golden frame"
i nie da sie zyc tzw. doroslym zyciem nie zatracajac czesci siebie i to jest najwiekszy bol, mysle ze on to rozumie jak nikt inny.
kazdy z nas chcialby zyc bedac wiecznym dzieckiem, on mial mozliwosci i wladze by sprobowac tej niebezpiecznej gry, to wymaga odwagi.
po co zyc jak dojrzaly czlowiek? dojrzalosc to wymysl i bujda, wszyscy dookola tylko bawia sie w doroslosc, a ja sie z nimi bawic nie chce ;)
Przecież Vince ma tony tego, co dzieci kochają- cukier, prostotę, dogadzanie gustom większości. A przecież jest tak, że z wiekiem nasze kubki smakowe dojrzewają. Już nie słodzimy tak herbaty, zaczynamy lubić szpinak w cieście, sałatki warzywne to smakołyk. A smerfowe lody czy oranżady słodkie do granic możliwości nas odrzucają.
na to juz nic nie poradzisz. mimo ze wiele razy zarzekal sie, ze zalezy mu na tym by byc childlike a nie childish...to jest childish do potegi...i mi to nie przeszkadza, bo nie neguje tego kim jest, ten lukier plynie mu w zylach i niech tak zostanie. byleby byla rownowaga...i slodkie czasami lamalo sie z gorzkim, dla dobra naszych kubkow smakowych;)
chyba nie. przynajmniej jesli chodzi o TDCAUMaverick wrote:Właśnie, czy z tym chodzi o coś więcej niż o złą interpretację jednej linijki tekstu?
potem zarzucali mu jeszcze antysemityzm, za jakies domniemane wypowiedzi. amerykanskie swirowanie na punkcie politycznej poprawnosci.
'the road's gonna end on me.'