Słynni artyści drugiej połowy XX wieku. Niezapomniane hymny rock’n’rolla, jazzu, folku, popu, rocka progresywnego, grunge. I wreszcie relikty, na których były one oryginalnie zapisane – czarne płyty winylowe. W tamtych czasach wymarzone, ale często zupełnie niedostępne. Aż do dzisiaj… Proponujemy Państwu wycieczkę do czasów, w których – jak mówią - narodziła się muzyka. Seria ‘KULTOWY WINYL w Twojej kolekcji!’ obejmuje 23 najsłynniejsze płyty lat 50, 60, 70, 80 i 90-tych, wydane jak oryginalne winyle z dokładnością do najdrobniejszych szczegółów. Taka płyta to skarb na półce każdego fana muzyki!
W akcji udział biorą następujące płyty (szczegóły w załaczniku):
Premiera 18.02:
Bob Dylan - Blood On The Tracks (Vinyl Reissue)
Bruce Springsteen - Born In The USA (Vinyl Reissue)
Elvis Presley - Elvis Golden Records (Vinyl Reissue)
Janis Joplin - Pearl (Vinyl Reissue)
Johnny Cash - At Folsom Prison (Vinyl Reissue)
Leonard Cohen - The Songs Of Leonard Cohen (Vinyl Reissue)
Lou Reed - Transformer (Vinyl Reissue)
Michael Jackson - Bad (Vinyl Reissue)
Miles Davis - Kind Of Blue (Vinyl Reissue)
Patti Smith - Horses (Vinyl Reissue)
Pearl Jam - Ten (Vinyl Reissue)
Simon
Źródło: http://www.sonymusic.pl/index1.html#news,2026,0
Jest to aktualnie pierwszy news na głównej stronie http://www.sonymusic.pl/index1.html# w dodatku opatrzony zdjęciem okładki BAD.
Wznowienie 'Bad' na płycie winylowej (seria Sony BMG)
Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Czy ktoś zorientowany może udzielić info skąd się wziął pomysł na promocje LP BAD przy okazji wydania Thrillera i dlaczego akurat BAD? Czy zgodnie z globalną kampanią nie powinien tam leżeć LP Thriller? Czy to BAD to wznowienie czy wynorane z magazynu?
DVD „The One” wiem dlaczego. Trzeba się pozbyć półkownika.
P.S.
Długo się wahałem czy tu można umieścić to zapytanie ale uznałem że pytanie ma sens.
DVD „The One” wiem dlaczego. Trzeba się pozbyć półkownika.
P.S.
Długo się wahałem czy tu można umieścić to zapytanie ale uznałem że pytanie ma sens.
Newsweek też pisał o serii SonyBMG w numerze 6 -wartne przeczytania
Proszę:
Dzieła czarne i okrągłe
Jest nieporęczna, rysuje się i trzeszczy. A mimo to płyta winylowa przetrzymała atak kaset magnetofonowych i płyt CD. Wraca w epoce mp3 jako kultowy gadżet.
Dzieła zebrane Adama Mickiewicza w twardej obwolucie, trylogia Sienkiewicza oprawiona w skórę, elegancko wydany Szekspir - tak wyobrażamy sobie edycje klasyki. A jak powinna wyglądać klasyka muzyki? Jak wydać w XXI wieku kolekcję płyt, którą można z dumą prezentować znajomym?
Odpowiedzi na to pytanie już udzielono: należy wydać serię płyt winylowych. Czarne talerze, duże okładki, reprodukcje zdjęć - w dobie płyt CD i przenośnych odtwarzaczy mp3 stały się one dla albumu z muzyką tym samym, co twarda, skórzana okładka dla książki. Ostateczną nobilitacją, potwierdzającą ważność i miejsce we współczesnej kulturze. Dlatego w lutym do sklepów trafi specjalna limitowana kolekcja czarnych płyt, które będzie można postawić na półce tak jak dzieła klasyków literatury.
Projekt winylowej serii wymyślono w siedzibie SonyBMG, a albumy w niej wydane to wybór 23 najważniejszych płyt z ponad 50-letniego katalogu firmy. Na czarnych krążkach ukaże się więc m.in. jazzowy album wszech czasów "Kind of Blue" Milesa Davisa, "Blood on the Tracks" Boba Dylana, "Pearl" Janis Joplin, słynny więzienny koncert Johnny'ego Casha "At Folsom Prison", zestaw największych przebojów Elvisa Presleya "Elvis' Golden Records", "Bad" Michaela Jacksona, "Transformer" Lou Reeda, a nawet debiutancki album grupy Pearl Jam "Ten".
Seria SonyBMG to nie tylko wybór płyt reprezentatywny dla historii muzyki, ale także dowód na wyjątkowy status płyty winylowej. To od niej zaczyna się historia popkultury, choć na początku były wałki. Na przełomie XIX i XX wieku dźwięk zapisywano na cylindrach do fonografu, szybko jednak wyparły je pierwsze płyty, na których po jednej stronie mieścił się tylko jeden utwór. To dzięki tym prekursorskim nośnikom dźwięku pierwszą globalną gwiazdą muzyki stał się najsłynniejszy w historii śpiewak operowy Enrico Caruso. W latach 1900-1921 nagrał on aż 260
cylindrów do fonografu oraz płyt, dzięki czemu zarobił miliony dolarów. Skala popularności jego nagrań była tak wielka, że w latach 20. krążyła nawet żartobliwa zagadka: "Czy Caruso wymyślił fonograf, czy może było na odwrót?".
Po śmierci muzyka w 1921 roku (w wieku zaledwie 48 lat) ruszyła prawdziwa lawina nagrań. Na czarnych płytkach ukazywały się już nie tylko arie operowe, ale i nagrania jazzowych big-bandów, pieśni bluesmanów i folkowych bardów. Czarny krążek kręcący się z prędkością 78 obrotów na minutę, na którym można było w owym czasie umieścić dwa utwory (trwające maksimum po cztery minuty), zaczął tworzyć historię muzyki. Pod koniec lat 40., gdy prędkość obrotów udało się zmniejszyć do 33,3 na minutę (to standard obowiązujący do dziś), zaczęły ukazywać się długogrające płyty monofoniczne. W 1958 roku wydano pierwsze stereofoniczne płyty longplay (LP), a wraz z nimi nastała era albumów autorskich. Wraz z kontrkulturą i eksplozją popularności muzyki rockowej płyta winylowa stała się dziełem sztuki, którego wygląd czasem był równie istotny jak zawartość muzyczna.
Bodaj najsłynniejszą okładką w historii jest zaprojektowana przez Roberta Frasera obwoluta "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" (1967) The Beatles, która przeszła do historii nie tylko ze względu na znaczenie albumu dla muzyki rockowej, ale także jako swoisty katalog najważniejszych motywów, postaci i inspiracji kontrkulturowej rewolty. Na okładce płyty wylądowali zatem obok siebie m.in. filozof Carl Gustaw Jung, Karol Marks, Sri Mahavatar Babaji (ulubiony hinduski guru gwiazd popkultury), pisarz z pokolenia bitników William Burroughs, Marilyn Monroe, Bob Dylan, Fred Astaire i wielu innych. (Dodawać chyba nie trzeba, że choć znalazło się na niej tyle sław, to jednak postaciami centralnymi byli Beatlesi, co jeszcze w 1967 roku mogło być uznane za wyraz młodzieńczej megalomanii, a dzisiaj już tylko za opis ich roli w kulturze ostatnich dziesięcioleci). Ta okładka przerabiana jest chyba równie często jak piosenki Beatlesów. Nawet George Lucas, promując "Gwiezdne wojny", użył wzorowanego na niej kolażu. W 1968 roku nowojorczycy z The Velvet Underground wydali debiutancki album, którego okładkę zaprojektował sam Andy Warhol. Słynny banan, z którego można było ściągnąć skórkę, a pod nią ukrywał się różowy owoc, nasuwający skojarzenia anatomiczne, dziś jest już legendą, zaś oryginalne płyty z dziełem Warhola na aukcjach osiągają zawrotne ceny (kilkanaście tysięcy dolarów). Podobnie zresztą jak inna zaprojektowana przez artystę okładka LP - "Sticky Fingers" (1971) The Rolling Stones (ta z rozpinanym zamkiem błyskawicznym). O artystyczny wygląd płyt dbał także zespół Pink Floyd. Jego "Dark Side Of The Moon" (1973) to nie tylko jedna z najważniejszych płyt w historii muzyki rozrywkowej, ale też legendarna okładka.
Żaden inny nośnik muzyczny nigdy nie był związany tak blisko ze sztuką jak winyl. Warto pamiętać, że pod koniec lat 70. czarna płyta przestała nawet być tylko nośnikiem, a stała się instrumentem muzycznym. Mowa oczywiście o scratchingu, czyli stylu muzycznym, polegającym na drapaniu płyty winylowej igłą gramofonową, modnym do dziś w hip-hopie i muzyce klubowej. Winyl inspirował i do dziś inspiruje, dlatego też moda na czarne płyty wraca. W przeciwieństwie do kasety magnetofonowej, która po dwóch dekadach triumfów (w latach 70. i 80.) jest już skazana na zapomnienie.
Płyta winylowa zawdzięcza renesans właśnie klubowym didżejom oraz audiofilom. Wśród ludzi pasjonujących się muzyką to właśnie gramofony uchodzą za urządzenia dające najdoskonalszy dźwięk.
Topowe odtwarzacze czarnych płyt są wielokrotnie droższe od kompaktów wysokiej jakości. Nie ma chyba górnej granicy cen gramofonów (marka Continuum sprzedaje topowy model caliburn powyżej 100 tys. dol. za sztukę), ale za te cenione przez znawców płaci się kilkanaście tysięcy dolarów. To właśnie dla tych maniaków dobrego dźwięku największe gwiazdy rocka, popu i jazzu od kilku lat swoje nowe płyty wydają równocześnie na czarnych krążkach i na CD. Analogi dla fanów wydają m.in. Radiohead, Red Hot Chili Peppers, Herbie Hancock, U2 czy Nick Cave - zresztą ci ostatni nigdy w swojej karierze nie zrezygnowali z czarnych płyt i każdy nowy album wydawali zarówno na winylu, jak i na CD.
Za płyty winylowe trzeba dziś zapłacić więcej niż za CD i trudno je zdobyć. I właśnie dlatego seria najważniejszych albumów w historii Sony ma wielkie szanse wylądować na półkach obok "Trylogii" Sienkiewicza. Analog ze swoimi trzaskami, szmerami i kapryśną igłą gramofonu jest bowiem tym, czym nigdy ani kaseta, ani płyta CD, ani plik mp3 się nie staną. Legendą.
Proszę:
Dzieła czarne i okrągłe
Jest nieporęczna, rysuje się i trzeszczy. A mimo to płyta winylowa przetrzymała atak kaset magnetofonowych i płyt CD. Wraca w epoce mp3 jako kultowy gadżet.
Dzieła zebrane Adama Mickiewicza w twardej obwolucie, trylogia Sienkiewicza oprawiona w skórę, elegancko wydany Szekspir - tak wyobrażamy sobie edycje klasyki. A jak powinna wyglądać klasyka muzyki? Jak wydać w XXI wieku kolekcję płyt, którą można z dumą prezentować znajomym?
Odpowiedzi na to pytanie już udzielono: należy wydać serię płyt winylowych. Czarne talerze, duże okładki, reprodukcje zdjęć - w dobie płyt CD i przenośnych odtwarzaczy mp3 stały się one dla albumu z muzyką tym samym, co twarda, skórzana okładka dla książki. Ostateczną nobilitacją, potwierdzającą ważność i miejsce we współczesnej kulturze. Dlatego w lutym do sklepów trafi specjalna limitowana kolekcja czarnych płyt, które będzie można postawić na półce tak jak dzieła klasyków literatury.
Projekt winylowej serii wymyślono w siedzibie SonyBMG, a albumy w niej wydane to wybór 23 najważniejszych płyt z ponad 50-letniego katalogu firmy. Na czarnych krążkach ukaże się więc m.in. jazzowy album wszech czasów "Kind of Blue" Milesa Davisa, "Blood on the Tracks" Boba Dylana, "Pearl" Janis Joplin, słynny więzienny koncert Johnny'ego Casha "At Folsom Prison", zestaw największych przebojów Elvisa Presleya "Elvis' Golden Records", "Bad" Michaela Jacksona, "Transformer" Lou Reeda, a nawet debiutancki album grupy Pearl Jam "Ten".
Seria SonyBMG to nie tylko wybór płyt reprezentatywny dla historii muzyki, ale także dowód na wyjątkowy status płyty winylowej. To od niej zaczyna się historia popkultury, choć na początku były wałki. Na przełomie XIX i XX wieku dźwięk zapisywano na cylindrach do fonografu, szybko jednak wyparły je pierwsze płyty, na których po jednej stronie mieścił się tylko jeden utwór. To dzięki tym prekursorskim nośnikom dźwięku pierwszą globalną gwiazdą muzyki stał się najsłynniejszy w historii śpiewak operowy Enrico Caruso. W latach 1900-1921 nagrał on aż 260
cylindrów do fonografu oraz płyt, dzięki czemu zarobił miliony dolarów. Skala popularności jego nagrań była tak wielka, że w latach 20. krążyła nawet żartobliwa zagadka: "Czy Caruso wymyślił fonograf, czy może było na odwrót?".
Po śmierci muzyka w 1921 roku (w wieku zaledwie 48 lat) ruszyła prawdziwa lawina nagrań. Na czarnych płytkach ukazywały się już nie tylko arie operowe, ale i nagrania jazzowych big-bandów, pieśni bluesmanów i folkowych bardów. Czarny krążek kręcący się z prędkością 78 obrotów na minutę, na którym można było w owym czasie umieścić dwa utwory (trwające maksimum po cztery minuty), zaczął tworzyć historię muzyki. Pod koniec lat 40., gdy prędkość obrotów udało się zmniejszyć do 33,3 na minutę (to standard obowiązujący do dziś), zaczęły ukazywać się długogrające płyty monofoniczne. W 1958 roku wydano pierwsze stereofoniczne płyty longplay (LP), a wraz z nimi nastała era albumów autorskich. Wraz z kontrkulturą i eksplozją popularności muzyki rockowej płyta winylowa stała się dziełem sztuki, którego wygląd czasem był równie istotny jak zawartość muzyczna.
Bodaj najsłynniejszą okładką w historii jest zaprojektowana przez Roberta Frasera obwoluta "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" (1967) The Beatles, która przeszła do historii nie tylko ze względu na znaczenie albumu dla muzyki rockowej, ale także jako swoisty katalog najważniejszych motywów, postaci i inspiracji kontrkulturowej rewolty. Na okładce płyty wylądowali zatem obok siebie m.in. filozof Carl Gustaw Jung, Karol Marks, Sri Mahavatar Babaji (ulubiony hinduski guru gwiazd popkultury), pisarz z pokolenia bitników William Burroughs, Marilyn Monroe, Bob Dylan, Fred Astaire i wielu innych. (Dodawać chyba nie trzeba, że choć znalazło się na niej tyle sław, to jednak postaciami centralnymi byli Beatlesi, co jeszcze w 1967 roku mogło być uznane za wyraz młodzieńczej megalomanii, a dzisiaj już tylko za opis ich roli w kulturze ostatnich dziesięcioleci). Ta okładka przerabiana jest chyba równie często jak piosenki Beatlesów. Nawet George Lucas, promując "Gwiezdne wojny", użył wzorowanego na niej kolażu. W 1968 roku nowojorczycy z The Velvet Underground wydali debiutancki album, którego okładkę zaprojektował sam Andy Warhol. Słynny banan, z którego można było ściągnąć skórkę, a pod nią ukrywał się różowy owoc, nasuwający skojarzenia anatomiczne, dziś jest już legendą, zaś oryginalne płyty z dziełem Warhola na aukcjach osiągają zawrotne ceny (kilkanaście tysięcy dolarów). Podobnie zresztą jak inna zaprojektowana przez artystę okładka LP - "Sticky Fingers" (1971) The Rolling Stones (ta z rozpinanym zamkiem błyskawicznym). O artystyczny wygląd płyt dbał także zespół Pink Floyd. Jego "Dark Side Of The Moon" (1973) to nie tylko jedna z najważniejszych płyt w historii muzyki rozrywkowej, ale też legendarna okładka.
Żaden inny nośnik muzyczny nigdy nie był związany tak blisko ze sztuką jak winyl. Warto pamiętać, że pod koniec lat 70. czarna płyta przestała nawet być tylko nośnikiem, a stała się instrumentem muzycznym. Mowa oczywiście o scratchingu, czyli stylu muzycznym, polegającym na drapaniu płyty winylowej igłą gramofonową, modnym do dziś w hip-hopie i muzyce klubowej. Winyl inspirował i do dziś inspiruje, dlatego też moda na czarne płyty wraca. W przeciwieństwie do kasety magnetofonowej, która po dwóch dekadach triumfów (w latach 70. i 80.) jest już skazana na zapomnienie.
Płyta winylowa zawdzięcza renesans właśnie klubowym didżejom oraz audiofilom. Wśród ludzi pasjonujących się muzyką to właśnie gramofony uchodzą za urządzenia dające najdoskonalszy dźwięk.
Topowe odtwarzacze czarnych płyt są wielokrotnie droższe od kompaktów wysokiej jakości. Nie ma chyba górnej granicy cen gramofonów (marka Continuum sprzedaje topowy model caliburn powyżej 100 tys. dol. za sztukę), ale za te cenione przez znawców płaci się kilkanaście tysięcy dolarów. To właśnie dla tych maniaków dobrego dźwięku największe gwiazdy rocka, popu i jazzu od kilku lat swoje nowe płyty wydają równocześnie na czarnych krążkach i na CD. Analogi dla fanów wydają m.in. Radiohead, Red Hot Chili Peppers, Herbie Hancock, U2 czy Nick Cave - zresztą ci ostatni nigdy w swojej karierze nie zrezygnowali z czarnych płyt i każdy nowy album wydawali zarówno na winylu, jak i na CD.
Za płyty winylowe trzeba dziś zapłacić więcej niż za CD i trudno je zdobyć. I właśnie dlatego seria najważniejszych albumów w historii Sony ma wielkie szanse wylądować na półkach obok "Trylogii" Sienkiewicza. Analog ze swoimi trzaskami, szmerami i kapryśną igłą gramofonu jest bowiem tym, czym nigdy ani kaseta, ani płyta CD, ani plik mp3 się nie staną. Legendą.
Gone Too Soon... We see again but not yet, not yet.... in the sky on the better side... I love You My King! Forever:*
I believe that we can change the world... this begun Michael The King Of Pop... help him...
FOREVER! Thank You My King!
I believe that we can change the world... this begun Michael The King Of Pop... help him...
FOREVER! Thank You My King!
Mam pytanie CZY KTOŚ NABYŁ TEGOROCZNE WYDANIE WINYLOWE ALBUMU "Bad" ?? Bo dziś będąc w MediaMarkt spostrzegłem owe wydawnictwo. W sumie cena zachęca 36-38 złotych, jednak jak się bierze TO do ręki to emocje opadają. W sumie wygląda to jak płyta winylowa owinięta w jakiś cienki papier z nadrukowanym Michael'em.
Mam wydanie z 1987 roku tekturowe z fajną wkładką, a nie wiem czym to nowe się różni i czy w ogóle warto wydawać $$.
???????????????
Mam wydanie z 1987 roku tekturowe z fajną wkładką, a nie wiem czym to nowe się różni i czy w ogóle warto wydawać $$.
???????????????
Amen [dotyczy artykułu powyżej]
Aż się miło czytało.
Lecz jeśli chodzi o teraźniejsze wydanie BAD to uważam ją za poraszkę.
Sony mogło by się bardziej postarać i tę poraszkę przynajmniej 180 gramowym vinylem wynagrodzić.
Ja jeszcze tego wydania nie kupiłem i nie zamierzam.
Ale widziałem w Empiku. Więc moje przypuszczenia są na podstawie wcześniej zakupionego albumu BAD w edycji 180 g vinyl pressing z 2007r.
I stwierdzam że te wydanie niczym nie różni się od wydania CD, a jak już pisałem w poście:
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... c&start=15
Pierwsze wydanie BAD zawiera widoczne różnice w niektórych utworach.
Ponadto vinyl BAD zawsze miał rozkładaną kopertę, czego w najnowszych wydaniach brakuje. – I to ma być wznowienie klasyki? „KULTOWY WINYL”?
„Taka płyta to skarb na półce każdego fana muzyki!”
- skarbem zatem będzie pierwsze lub normalne oryginalne z tamtych lat wydanie.
A nie nic nie warta przegrywanka z CD na vinyla.
Aż się miło czytało.
Lecz jeśli chodzi o teraźniejsze wydanie BAD to uważam ją za poraszkę.
Sony mogło by się bardziej postarać i tę poraszkę przynajmniej 180 gramowym vinylem wynagrodzić.
Ja jeszcze tego wydania nie kupiłem i nie zamierzam.
Ale widziałem w Empiku. Więc moje przypuszczenia są na podstawie wcześniej zakupionego albumu BAD w edycji 180 g vinyl pressing z 2007r.
I stwierdzam że te wydanie niczym nie różni się od wydania CD, a jak już pisałem w poście:
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... c&start=15
Pierwsze wydanie BAD zawiera widoczne różnice w niektórych utworach.
Ponadto vinyl BAD zawsze miał rozkładaną kopertę, czego w najnowszych wydaniach brakuje. – I to ma być wznowienie klasyki? „KULTOWY WINYL”?
„Taka płyta to skarb na półce każdego fana muzyki!”
- skarbem zatem będzie pierwsze lub normalne oryginalne z tamtych lat wydanie.
A nie nic nie warta przegrywanka z CD na vinyla.