Co do koncertu MJa w Warszawie... codziennie mijam to lotnisko na Bemowie, z tej racji że chodzę tam do szkoły i przez większość mojego jakże krótkiego żywotu mieszkałam tuż obok.
Wiele osób (w tym moi rodzice) opowiadali mi że ludzie wchodzili na dachy, na śmietniki, na bramy, samochody byle tylko zobaczyć kawałek sceny, byle tylko usłyszeć fragment z tego co śpiewał.
Było to niemożliwe ze względu na tłumy ludzi, hałas i zamieszanie panujące wokół.
Ale sam fakt że gdzieś tam, na scenie, w odległości zaledwie 100 metrów jest sam Król Popu, był niesamowity.
Wszystkim uwierzyłam na słowo...

Czasem patrząc na ten teren uśmiech pojawia się sam, kiedy sobie tylko wyobrażę że ten sam Michael był kiedyś tam, gdzie ja teraz.
No
Mandey... zazdroszczę, nie powiem.
Miałam wtedy niecały rok
nieświadoma fanka 