mi chodziło bardziej o to, że Madonna powinna przestać robić z siebie sexbombe i zakładać do klipu coś więcej niż majtki.Pank pisze:Co możemy na to poradzić, że się najzwyczajniej starzejemy?...
bo piękna już nie jest.
Kaem Twoje posty są dla mnie bezkonkurencyjne. Potraktuj to jako komplement.kaem pisze:Tak jeszcze nawiązując do MJ i Madonny... Mam wrażenie, że i gwiazdy jej czy pokroju Justina czy Prince'a, czekają na Jego powrót. Michael dotychczas pod względem sprzedaży był bezkonkurencyjny i nawet płyta bez długiej promocji, Invincible, poszła w 8 milionach, co dla wcześniej wymienionych jest wynikiem satysfakcjonującym przy potężnej promocji, jaką mieli przy ostatnich swoich krążkach, które właśnie w takich nakładach się rozeszły.
Michael może być przedmiotem zdrowej, myślę, rywalizacji. A ostatnie kroki Madonny jakoś dziwnie mi wyglądają na to, że próbuje Michaela pomysł na kolaboracje z hip-hopowcami podkupić, jak podkupiła już parę innych jego patentów w przeszłości. Justin to jakby uczeń Jacksona, a czy uczeń po osiągnieciu sukcesu nie chciałby mistrza prześcignąć? A Prince... Prince od samego początku bywa wobec Michaela rywalizacyjny. Nie tylko wobec niego, zresztą. Nie wiem tylko, czy Michael dobrze czuje się z taką możliwością konfrontacji z kolegami i koleżankami po fachu. Mam podejrzenie, że nie, ale to tylko spekulacja- jak cała ta wypowiedź.
Jakkolwiek, nawet jak nowe dzieło MJ będzie niewypałem, będzie to wydarzenie.
Wszyscy czekają na powrót- nie tylko gwiazdy.A Madonna- rzadko sie spotykam z tym, że ktoś ją uważa za królową, Najczęsciej słysze sie o MJ King of The POP, ale Madonna...?? W towarzystwie w którym się obracam, chyba nikt nie da jej takie tytułu.kaem pisze:Mam wrażenie, że i gwiazdy jej czy pokroju Justina czy Prince'a, czekają na Jego powrót.
Madonna odkąd tylko pamiętam zawsze nazywana była The Queen Of Pop! Jest artystką wybitną bardzo trendy w swoim czasie. Wielu kojarzy ją z kiczem. Ja bynajmniej nigdy tak nie uważałem. Nie twierdzę że jej albumy powalają, bo mnie nie powalają (całe) ale Ona zawsze na każdym longplay'u nagra dwa może trzy kawałki które zawsze maltretuję później na swoim sprzęcie. Mam Jej 6 płyt... Wszystkie original. Ulubioną moją jest "True Blue" z bodajże 1986 roku. Jej trzeba posłuchać a nie od razu skreślać bo inni mianują Ją tak jak Michaela. Madonna przyciąga miliony od zawsze i będzie to robić do końca swej kariery... A wróżę jej karierę tak długą jak miała Tina Turner. Tak więc młodzieży respect for the queen!Szucia pisze:ale Madonna...?? W towarzystwie w którym się obracam, chyba nikt nie da jej takie tytułu.
Oj tam 8Pank pisze:Osiem twardych cukierków Madonny z albumu o bodaj najgorszej jej okładce przeciekło do internetu.
Dla mnie najsłabszym ogniwem jest na razie Candy Shop. Może pasuje jako wprowadzenie do Hard Candy, ale brzmieniem zdecydowanie odstaje od reszty. Nie uwierzyłem za pierwszym razem, że Madonna z Williamsem pozostawili ten utwór w niemal takim samym stanie, w jakim trafił do sieci dobrych kilka miesięcy temu. Wydaje się też, że fanom nie przypadł szczególnie do gustu Spanish Lesson.Xscape pisze:tylko jedna słaba piosenka. Jest nia incredible.
Mam wrażenie, że spodoba się szczególnie fanom Love Profusion. Ja do tej grupy nie należę. Ale nie zdziwiłbym się gdyby piosenka był trzecim singlem - idealnie pasuje do komercyjnych stacji radiowych. Zresztą to jego fragment jako pierwszy, po singlu promującym, oficjalnie zamieszczono na stronie Madonny.Xscape pisze:jedną z najlepszych piosenek na Hard Candy jest Miles Away