'przygotowujac sie"

do pojedynku w najslabszym ogniwie, zmusilam sie do przesluchania i uszeregowania jakos tego bajzlu....
co do Heartbreaker..to sama nie wiem czy nie jest to najmocniejsza pozycja na albumie.
probowalam jakos po kolei usadzic wszystkie utwory, ale sie nie da...tu nie ma zdecydowanego faworyta, ani zdecydowanej porazki...bo i jednych i drugich jest sporo i wszystkie sobie rowne.
i to co mi wyszlo z moich zmagan;
>>kawalki dobre, ktorych nie wstydzilabym sie zapuscic w wiekszym gronie na jakiejs imprezie.
Unbreakable
Heartbreaker
Haven can wait
You rock my world
Whatever happens
>>przyzwoite przecietniaki.
Invincible
Break of dawn
Butterflies
2000 Watts
Threatened
i tu powinien skonczyc sie album. koniec kropka, nie ma przebacz.
byloby bardzo dobrze.
>>dalej ewentualnie warunkowo w chwilach najwiekszej slabosci moge nawet sluchac
Speechless <przyjazna melodia, choc poczatek i koniec sprawia, ze mam ochote zlapac MJ'a za kaftan i z calej sily przywalic mu w przyrodzenie>
Don't walk away <slicznie recytuje na koncu>
Privacy <no okej okej Michael ja rozumiem frustracje, ale ile mozna o tym samym i w tak banalny, objechany sposob>
>>i ostatnia kategoria.....poprosze o srodki przeciwbolowe.
You are my life <slowa nie sa w stanie wyarazic jak bardzo zazenowana jestem, gdy slucham tego wytworu..i ta zalosna aranzacja>
Cry <nienawidze tak samo jak You are not alone, taki sam koszmarny podrzutek od R. Kelly'ego...fuj>
The lost children...a to nawet fajna kolysanka-mruczanka by byla, milo sie slucha...ale na litosc to nie jest material na album.
Mj zebral wszystkie stare patenty;
-jakies dwa kawalki gdzie spiewa o tym jak to jest silny i nie da sie zaszczuc i pokonac.
-dwa kawalki o dzieciach i z dziecmi, aniolki dzwoneczki i chorki...ach jakze slodko.
-dla smaku jak zwykle odgryzmy sie prasie i pokazmy fuck you.
-do tego stary pomysl na jedna straszaca piosenke z motywem grozy.
-jakas kolaboracja.
-i jakis kawalek o ratowaniu swiata.
no tak
