Najsłabsze Ogniwo
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Kurde.. człowieka tydzień nie było a już tyle się zdarzyło. Od razu mówię, że będe bronić Heartbreaker bo jest to genialny utwór, często go słucham i co racja to racja, że ma ''ciężkie bity takie metaliczne troche'' ale mimo tego nie męczy jak niektóre inne ''mocne'' piosenki np. ''Morphine'' przy którym nie wytrzymują mi uszy!
Po chwili zastanowienia - Heaven Can Wait. Dlatego, że do The lost children mam słabość i narazie zostawiam
Po chwili zastanowienia - Heaven Can Wait. Dlatego, że do The lost children mam słabość i narazie zostawiam
Czekam(y) więc...Maverick pisze: Nie wyżyję się tu i teraz.
Będzie.
Ty to cały czas piszesz? Czy tak sobie leży i dojrzewa?
Jeśli piszesz... to już Ci chyba co najmniej praca mgr. wyszła ;)
Oj... Mav, musiałaś być rzeczywiście zmęczona ;PMaverick pisze: Lika, Ty zagłosowałaś na Cry, czy nie, bo w końcu nie wiem czy to z Twojego wpisu wynika?
TAK TAK TAK!
Nawet druk zatłuściłam, żeby wynikało...
Wolę ochronić piękne i poruszające Speechless, spisując na straty R.Kelly'ego.
No więc właśnie! Ja się z Wami zgadzam w stu procentach, dlatego... nie zmieniam zdania :]kaem pisze:Dokładnie...homesick pisze:tu nie chodzi o pojedynek miedzy balladami a szybkimi utworami, a miedzy dobrymi a zlymi piosenkami.
Ballady rulezzzzzzz
Chyba nie do końca jest tak, jak piszesz.kaem pisze:
Czytam uważnie wszystkie wpisy tu, jak i w tematach w dziale dyskografia, dotyczących poszczególnych płyt, w tym Invincible. Widząc jednak reakcję niektórych forumowiczów na tą i na Heartbreker i niektóre uzasadnienia nie głosowania na Cry czy "klasycznych" ballad, które już odpadły czy niechęć do tych wokalnych Michaelowych eksperymentów mam wrażenie, że fanom trudno przyjmować zmiany i wolimy, by nasz idol był zachowawczy.
W wywiadzie dla TV Guide, na krótko przed wydaniem Invincible Michael powiedział, że ma ochotę wykonać Billie Jean zupełnie inaczej; że ma alternatywne pomysły, ale stwierdził, że fani wolą po staremu.
Nie chodzi o zachowawczość i powielanie znanych schematów.
To jest bezpieczne tylko pozornie. Na krótką metę. W istocie hamuje rozwój.
Utwardza i tak już - w przypadku Michaela skostniałą, jak u smoka skorupę przeszłości...
Chodzi przede wszystkim o pomysł na siebie. Dobry pomysł.
Nie kopiowanie utartych schematów. Jakiegoś Timbalanda, Will I Ama i im podobnych...
Billie Jean ma w sobie olbrzymi potencjał! Aż się prosi o eksperymenty
/ o takie prawdziwe, porywające! Nie o sieczkę pokroju T25 /
Myślę, że nawet mnie "starą wapniarę" byłoby w stanie zauroczyć.
Zachwycić na nowo świeżą aranżacją!
Mam jeszcze cichą nadzieję, że tego doczekamy...
Nie wiem, czy kogoś zaskoczę, ale BARDZO lubię 2000 Watts. Mocna pozycja na płycie.
Jeśli nie pierwsza trójka, to pierwsza piątka z pewnością!
Wolałabym zobaczyć na podium ten numer, niż cokolwiek z pierwszej albumowej trójki, której po prostu nie lubię!
/ przy czym stawiam malusieńki plusik tuż obok Unbreakable /
2300 Watts naprawdę pozytywnie zaskakuje.
Jest potencjał. Jest pomysł. Jest GENIALNA zabawa z wokalem!!
Nie bronię ballad dla samej zasady, iż wolę wolno , niż szybko.
Różnie z tym bywa...
Uważam, że Vince'a dźwigają właśnie ballady.
Są przynajmniej o kilka poziomów lepsze, od pseudo-nowoczesnych dźwięków otwierających album...
W chwili obecnej największym zagrożeniem dla Michaela może się okazać fakt, iż zechce on być na siłę nowoczesny. Wpadnie w łapki topowych producentów i mamiony obietnicami pozwoli się zdominować pod pozorem odzyskania dawnego blasku.
Żeby się tylko z tej chwały... chałwa nie zrobiła
Nie jestem bowiem przekonana czy patent, który od wielu lat sprawdza się w przypadku kameleona wizerunku - Madonny można odnieść także do Michaela. Śmiem wątpić...
Powrót do korzeni byłby - jak sądzę najwłaściwszym rozwiązaniem dla Michaela. Asekuracją.
Gwarancją, iż nie stanie się on jedynie przerysowaną parodią siebie samego sprzed 20 lat.
60 letnia kobieta z pomarszczonym ciałem nigdy nie będzie wyglądała w bikini lepiej od własnej córki. Mimo, iż może mieć niezłą figurę i mentalność młodszą o 30 lat...
Gdyby tak udało się mądrze połączyć oldschool z nowoczesnością... Achhh gdyby się udało...
Ciągle wierzę, że Michael jest "rekinem" w tym biznesie i będzie wiedział co zrobić, żeby ani sobie - ani nam nie zaszkodzić... :>
Pank jak możesz...Pank pisze:Jako, że obojętne będzie dla mnie to, czy odpadnie Cry czy Speechless
Edit:
Ach więc tak!Maverick pisze:Cały czas słucham. I czytam.Lika pisze:Ty to cały czas piszesz?
Obiecana - i wyczekiwana przynajmniej przez połowę forum /jak mniemam / recenzja Invincible - "od wpisu Kaema"...
kroi się, póki co --> jedynie w zapętlonych zwojach kory mózgowej Maverick ;)
Ojej...
A ja myślałam, że Ty to gdzieś archiwizujesz
tancerz pisze: Invincible to płyta bardzo osobista w okresie MJ w tym okresie został ojcem w pełni tego słowa znaczenia. Pisał ja w międzyczasie opiekowaniem się i oglądaniu jak dorastają jego dzieci. Trochę dlatego też na niej słodzi, ale włąsnie takiej płyty brakowało mi w jego dorobku.
Tancerzu "ukradłeś" mi moje odczucia, ale Ci wybaczę
... i z tym też się zgodzę!tancerz pisze: Myślę że następna może ( ale nie koniecznie musi ) być jak History. Scream, TDCAU, Tabloid Junkie, D.S. , i pokaże znow swój sprzeciw przeciwko - Shedonowi, Motoli, itd, bądź jak ja bym wolał wrócił do tanecznych kawałków pełnych naturalnych dzwięków i odgłosów stylem przypominających własnie muzykę z okresu płyty Off.. i Thrillera. Tak czy siak jeśli wybierze jedną z tych wersji będe zadowolony, jeśli wybierze znów styl Invincible.... no cóż pozostanie mi tylko wczytanie sie w słowa piosenek.
Po prostu muszę Cię ucałować i wyściskać
Z góry prosząc Twoją kobietę o wybaczenie. Iwonko nie bądź zazdrosna ;)
Dzięki ;)malakonserwa pisze:Lika - pięknie napisane.
Ostatnio zmieniony pt, 02 maja 2008, 0:49 przez Lika, łącznie zmieniany 2 razy.
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Skąd: z Poznania.
Nie czytam tego tematu ostatnio, zajrzałem z ciekawości dziś - i już muszę coś napisać. Otóż:
Lubię ten deszczowy nastrój, snucie się wokali i przeplatanie ich ze sobą, w końcu drapieżny zaśpiew Michaela - jak tu nie lubić "Heaven can wait" ?!
Ale naprawdę cieszy mnie że choć co do "Speachless" mamy wspólne zdanie, choć może ja jestem nieczuły na lukier i stąd moje oburzenie? Pozdr.
Pank oburzył mnie swym sądem chyba po raz pierwszy! Lukrem nazwać możemy przecież "You are not alone", czy "Speechless" -"Heaven can wait" oraz "Break of dawn" [ze znaczącą przewagą tego pierwszego] to moje prywatne dwa faworyty tej płyty!Pank pisze:Heaven can Wait. Lukier z przerażającymi chórkami. To już mniej Madonna mniej słodzi na na całym słodkim z nazwy Hard Candy niż Michael w tej jednej piosence. ;)
Lubię ten deszczowy nastrój, snucie się wokali i przeplatanie ich ze sobą, w końcu drapieżny zaśpiew Michaela - jak tu nie lubić "Heaven can wait" ?!
Ale naprawdę cieszy mnie że choć co do "Speachless" mamy wspólne zdanie, choć może ja jestem nieczuły na lukier i stąd moje oburzenie? Pozdr.
- malakonserwa
- Posty: 634
- Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
- Skąd: się biorą dzieci?
- keep_the_faith
- Posty: 187
- Rejestracja: śr, 01 sie 2007, 15:02
O nie! Odpadły juz te które miały odpaść, teraz juz nie wiem na co głosowac.
Pewnie wybrałabym "Threatened" bo ten w kółko powtarzający sie dzwiek przypominający powolne przesuwanie głazu strasznie mnie irytuje :P
Ale po co jak i tak nie odpadnie?
Właśnie dlatego, a także w obronie "Cry" i "Speechless", typuje The lost children"
Pewnie wybrałabym "Threatened" bo ten w kółko powtarzający sie dzwiek przypominający powolne przesuwanie głazu strasznie mnie irytuje :P
Ale po co jak i tak nie odpadnie?
Właśnie dlatego, a także w obronie "Cry" i "Speechless", typuje The lost children"
!!!!!!! http://www.fan.pl/muzyka/9S8RJ19G !!!!!!
Tańczyłam dziś do Heartbreakera.kaem pisze: Pytałaś o momenty w Heartbreaker. Dla mnie to jest most:
I never thought that I would stop dreamin' about you
Stop being without you
But everyone told me so, to stop caring about you
and start being without you
but I'll find a way to go and start doin' without you
and stop talkin' aboout you
and what will she say?
She will say I was the man that got away
...przechodzący w rap, a później zmiany w tym samym, powtarzającym się motywie. Na tej płycie, poza Unbreakable i 2000 Watts nie ma wg mnie lepszego utworu na parkiet.
I robi mi on to samo (tylko i wyłącznie w sensie tańca!) co "In The Closet" (chociaż w zasadzie nie aż tak intensywnie...) - ten rytm zmusza do próby poruszania się jak Michael. Nienawidzę tego. Napisał to pod swój styl. Ale mimo wszystko było faktycznie fajnie i zgodzę się że sercem utworu są przejścia wokal-rap, rap-wokal. Do tańca mnie ten utwór nie porywa, ale jak już sie tańczy to nie jest źle.
A co do 2000 Watts:
Genialnie o seksie. Do tego tekstu nie ma się o co przyczepić, od A do Z, czy raczej od gry wstę...Kingoosia pisze:tekst tej piosenki to gniot totalny
Cały czas słucham. I czytam.Lika pisze:Ty to cały czas piszesz?
W kwestii owocnych jak zwykle rozważań i teorii na temat przyłości - Michael Jackson i pomysł na siebie...
Heaven Can Wait w tej rundzie jeszcze nie odpadnie, więc nie ma potrzeby eleboratu, prawda? To jeden z najpiękniejszych utworów ever, więc... no.
A nam się tu tymczasem z Invincible zrobił thriller:
Cry - 8
TLC - 8
Speechless - 8
Jakiś argument w obronie Speechless...
Prooooooooszę?
Pokażcie, że się znacie na muzyce. Edytujcie ze Speechless na Cry :]
Bo Invincible to temat kontrowersyjny. A jako, że to dla mnie najgorszy album 'dorosłego' Michaela...
Pst, Speechless to też lukier, chociaż przynajmniej ręcznie robiony. I Cry też jest koszmarkiem. Nudnym, za długim, ciągnącym się w nieskończoność (nawet jak trwa tylko pięć minut!), właściwie do niczego, a na domiar złego brzmiącym jak marna parodia Man in the Mirror. Te piosenki mogłyby się pojawić jako odrzuty z sesji przy okazji wydawania kolejnych boxów. Do melodii tych mogę na zlotach śpiewać kolejne wersy słodziutkiej twórczości o Michaelu, bo już nic nie może je okaleczyć. To te utwory zniszczyły Invincible i to dzięki nim odnoszę wrażenie, że Michael po 1997 roku nic intrygującego już nie zrobił. Przynajmniej w moim odczuciu.
Na pocieszenie dodam - resztę ballad dzielnie znoszę.
Dlatego mam dziwne przeczucie, że nowy album Michaela - jeśli kiedykolwiek go usłyszymy - może powtórzyć historię Invincible. Za dużo słyszymy o osobach, które swoje pięć minut już miały.
Lika pisze:Pank jak możesz...
Ale ja nie mogę zrozumieć! Nie mogę zrozumieć, jak zachwyca, jeśli nie zachwyca.Stanisław Leon Kazberuk pisze:Pank oburzył mnie swym sądem chyba po raz pierwszy!
Pst, Speechless to też lukier, chociaż przynajmniej ręcznie robiony. I Cry też jest koszmarkiem. Nudnym, za długim, ciągnącym się w nieskończoność (nawet jak trwa tylko pięć minut!), właściwie do niczego, a na domiar złego brzmiącym jak marna parodia Man in the Mirror. Te piosenki mogłyby się pojawić jako odrzuty z sesji przy okazji wydawania kolejnych boxów. Do melodii tych mogę na zlotach śpiewać kolejne wersy słodziutkiej twórczości o Michaelu, bo już nic nie może je okaleczyć. To te utwory zniszczyły Invincible i to dzięki nim odnoszę wrażenie, że Michael po 1997 roku nic intrygującego już nie zrobił. Przynajmniej w moim odczuciu.
Na pocieszenie dodam - resztę ballad dzielnie znoszę.
Dopiero teraz na Hard Candy Madonna dała się uwieść kilku topowym producentom - raczej na niekorzyść, nawet jeżeli nowy album nie należy do złych. Wcześniej nad jej albumami czuwał głównie jeden człowiek - choć przez studio przewijało się też kilka innych osób, które wrzucało swoje grosze. Jedno jest pewne. Zarówno w wypadku Michaela, jak i jej takie działania kończyły się skutkiem zdecydowanie pozytywnym.Lika pisze:Nie jestem bowiem przekonana czy patent, który od wielu lat sprawdza się w przypadku kameleona wizerunku - Madonny można odnieść także do Michaela. Śmiem wątpić...
Dlatego mam dziwne przeczucie, że nowy album Michaela - jeśli kiedykolwiek go usłyszymy - może powtórzyć historię Invincible. Za dużo słyszymy o osobach, które swoje pięć minut już miały.
Ostatnio zmieniony czw, 01 maja 2008, 1:42 przez Pank, łącznie zmieniany 1 raz.
Głos w 2000watts przy poprzedzającym Speechless to jak suspens u Hitchcocka. Cały płyta jest pełna wokalnych perełek a w 2000w to juz zupełne zaskoczenie jesli chodzi o barwe. Też nosi mnie przy tym:)Lika pisze: BARDZO lubię 2000 Watts
Od czasu do czasu poniektóre oddane głosy dają mi do zrozumienia że moj faworyt jednak nie wygra;P No ale poczekam, zobacze, a zdradze go potem.
Na razie nominacja dla Heaven Can Wait.
Przypomina mi sie Cry Me A River justina, którą lubię a jednak do HCW nie mogę sie przekonać. Nie czuje tu dreszczu przy deszczuStanisław Leon Kazberuk pisze:deszczowy nastrój
na co mi przyszlo w zyciu nie postawilabym sie w roli obroncy czegokolwiek z tego trojkata...ale TO JESCZE NIE CZAS NA SPEECHLESS, wsio jedno juz czy Cry czy TLC, ale Speechless zasluguje na odstzral dopiero po tych dwoch, tak dla przyzwoitosci zebyscie mogli spokojnie po nocach spac no..... blagam.Maverick pisze:Cry - 8
TLC - 8
Speechless - 8
Jakiś argument w obronie Speechless... sesese
Stanisław Leon Kazberuk pisze: Pank oburzył mnie swym sądem chyba po raz pierwszy! Lukrem nazwać możemy przecież "You are not alone", czy "Speechless" -"Heaven can wait" oraz "Break of dawn" [ze znaczącą przewagą tego pierwszego] to moje prywatne dwa faworyty tej płyty!
brawo dla tych panstwa!!Maverick pisze:Heaven Can Wait w tej rundzie jeszcze nie odpadnie, więc nie ma potrzeby eleboratu, prawda? To jeden z najpiękniejszych utworów ever, więc... no.
to moja ulubiona ballada na Invincible. lukier w najlepszym wydaniu, wlasnie taki mozna mi serwowac, rozlewa sie cieplo i delikatnie saczy do ucha, buja i jednoczesnie niezauwazalnie infekuje rytmem, zeby na koncu dac tez troche pazura <tak uwielbiam te Michaelowe falsze w koncowce mniam!> i nawet tekst...argh... tak wlasnie czuje sie czlek po upojnej nocy w rozgrzanej poscieli u boku swego wybranka ..hehehe kicz, kicz ale jakze przyjemny i namacalny...klimat kawalka jest duszny i czuje kropelki potu w powietrzu :P
mam tak, ze ten utwor chodzi za mna i nie wiadomo skad wskakuje do glowy, jako jedyna melodia z calej plyty nie daje mi spokoju.
cala reszta z was wbija mi noz w serce.
'the road's gonna end on me.'
Fix- troszke podobny faktycznie, ja wolę tekst który porywa mnie emocjonalnie opowiada jakąś historię, ten jakos nie porwał ;/ ( tanecznie tak) choć nie mówie niezły pomysł miał, experyment dobry. Nie zamykam się osobiscie na nowości w stylu MJ choc przyznaje że Kocham Michaela z okresu Off the Wall i Thrillera. Invincible to płyta bardzo osobista w okresie MJ w tym okresie został ojcem w pełni tego słowa znaczenia. Pisał ja w międzyczasie oiekowaniem się i oglądaniu jakdorastają jego dzieci. Trochę dlatego też na niej słodzi, ale włąsnie takiej płyty brakowało mi w jego dorobku. Myślę że następna może ( ale nie koniecznie musi ) być jak History. Scream, TDCAU, Tabloid Junkie, D.S. , i pokaże znow swój sprzeciw przeciwko - Shedonowi, Motoli, itd, bądź jak ja bym wolał wrócił do tanecznych kawałków pełnych naturalnych dzwięków i odgłosów stylem przypominających własnie muzykę z okresu płyty Off.. i Thrillera. Tak czy siak jeśli wybierze jedną z tych wersji będe zadowolony, jeśli wybierze znów styl Invincible.... no cóż pozostanie mi tylko wczytanie sie w słowa piosenek.kaem pisze:Bardzo lubilem piosenkę zespołu Blackstreet, nagraną wespół ze Slashem, Fix. Dla mnie mógłby to być numer jeden, a na pewno pierwsza trójka albumu. To chyba najświeższy pod względem pomysłu na aranżację utwór na płycie. I jak z wokalem fajnie Michael ekserymentuje.tancerz pisze:2000 Watts tekst do bani...
Czytam uważnie wszystkie wpisy tu, jak i w tematach w dziale dyskografia, dotyczących poszczególnych płyt, w tym Invincible. Widząc jednak reakcję niektórych forumowiczów na tą i na Heartbreker i niektóre uzasadnienia nie głosowania na Cry czy "klasycznych" ballad, które już odpadły czy niechęć do tych wokalnych Michaelowych eksperymentów mam wrażenie, że fanom trudno przyjmować zmiany i wolimy, by nasz idol był zachowawczy.
http://michalkrawiec.iportfolio.pl/
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E