Ulubiona płyta MJ
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Ja najbardziej lubię Off The Wall i Thriller - pierwsza to jak dla mnie całkiem przyjemna, delikatna, sympatyczna płyta. No i nastrojowa. ^^ (mmm "Rock With You"... ;D) Bardzo przyjemnie mi się ją słucha i praktycznie wszystkie utwory z niej bardzo lubię.
Druga - tak jak z tą pierwszą. ; ) Wszystkie utwory z niej są mi bliskie, wyjątkowa przyjemność w słuchaniu... ; ) zmysłowość ("The Lady In My Life", "Human Nature") i szaleństwo ("Beat It", "Thriller") w jednym bardzo dobrze połączone.
No i cóż... w końcu to legenda... ;D
Druga - tak jak z tą pierwszą. ; ) Wszystkie utwory z niej są mi bliskie, wyjątkowa przyjemność w słuchaniu... ; ) zmysłowość ("The Lady In My Life", "Human Nature") i szaleństwo ("Beat It", "Thriller") w jednym bardzo dobrze połączone.
No i cóż... w końcu to legenda... ;D
"If you care enough
For the living
Make a little space
Make a better place... "
For the living
Make a little space
Make a better place... "
- grzechu jackson
- Posty: 86
- Rejestracja: śr, 02 sty 2008, 14:34
- Skąd: Z Neverland :) A co?!
21 czerwca ostatecznie forumowicze w tym temacie ułożyli listę albumów kompilacyjnych Michaela Jacksona- od najsłabszego do najlepszego. Oto wyniki:
05. Visionary
04. Greatest Hits- HIStory Volume 1
03. Number Ones
02. The Essential Michael Jackson
01. The Ultimate Collection
Wygrała perspektywa fana. The Ultimate Collection to płyta bardziej dla fanów, toteż została liderem. The Essential, #2 na naszym zestawieniu, bardziej pomyślany jako produkt dla słuchacza szukającego dobrej składanki, przegrał.
Niby niewinny wątek, a jednak nawet i w tym głosowaniu MJówki pokazują różki. A nawet nie tyle różki, co części położone nieco niżej. Okazało się nawet, że homesick- samozwańczy strażnik moralności, była niekompletnie ubrana i pokazywała ząbki. I wcale nie w ustach. Nieładnie tak wywracać prawa biologii do góry wagi... nogami.
Inni ponoć myślą tylko o sek... jedzeniu, gospodarz tematu myśli tylko o Michaelu. W głosowaniu też pojawił się nowy tytuł, nie zgłaszany wcześniej. Drogi Michaelu. Czyżbyś szykował składankę pt. jasiewylaczam? No boju chłopie. Nie poddawaj się tak łatwo! Oj, nie obrażaj się za opinie dot. Niezwyciężonego.
A takie były najciekawsze uzasadnienia (muzyczne i nie tylko):
Uwaga! Tekst zawiera zdjęcia i słowa, przez niektórych mogące być odebrane jako niestosowne, obraźliwe i w ogóle poniżej pasa.
The best of Najsłabsze Ogniwo:
05. Visionary
04. Greatest Hits- HIStory Volume 1
03. Number Ones
02. The Essential Michael Jackson
01. The Ultimate Collection
Wygrała perspektywa fana. The Ultimate Collection to płyta bardziej dla fanów, toteż została liderem. The Essential, #2 na naszym zestawieniu, bardziej pomyślany jako produkt dla słuchacza szukającego dobrej składanki, przegrał.
Niby niewinny wątek, a jednak nawet i w tym głosowaniu MJówki pokazują różki. A nawet nie tyle różki, co części położone nieco niżej. Okazało się nawet, że homesick- samozwańczy strażnik moralności, była niekompletnie ubrana i pokazywała ząbki. I wcale nie w ustach. Nieładnie tak wywracać prawa biologii do góry wagi... nogami.
Inni ponoć myślą tylko o sek... jedzeniu, gospodarz tematu myśli tylko o Michaelu. W głosowaniu też pojawił się nowy tytuł, nie zgłaszany wcześniej. Drogi Michaelu. Czyżbyś szykował składankę pt. jasiewylaczam? No boju chłopie. Nie poddawaj się tak łatwo! Oj, nie obrażaj się za opinie dot. Niezwyciężonego.
A takie były najciekawsze uzasadnienia (muzyczne i nie tylko):
Uwaga! Tekst zawiera zdjęcia i słowa, przez niektórych mogące być odebrane jako niestosowne, obraźliwe i w ogóle poniżej pasa.
The best of Najsłabsze Ogniwo:
kaem pisze:Visionary.
Dla mnie to była porażka. Z trzech powodów. Po pierwsze- nie wydano wszystkich singli. Po drugie- materiał na singlach został okrojony względem oryginalnych wydawnictw. A wersja skrócona teledysków już woła o pomstę do nieba- to po trzecie.
Bardzo kosztowny bubel bezlitośnie dojący fana, a sprawdzający się jedynie w charakterze ładnego mebla- cacuszka.
Pank pisze:Visionary. To mogłoby być piękne wydawnictwo. Bo od przełomowego Off the Wall aż do chwili wydania tego zestawu Michael wydał przecież - jako artysta solowy - ponad czterdzieści singli. A były jeszcze te wycofane, niemal niedostępne czy promocyjne - wspomnieć chociażby Smile, Cheater, Butterflies czy Speed Demon. Albo Unbreakable, które przecież miało zostać wydane na małej płytce. Dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, by przypomnieć o tych mniej niespotykanych materiałach z okazji wydania tego wydawnictwa? Mniejsza zresztą o to - bo na każdym singlu mogły pojawić się te same utwory w różnych wersjach. Koncertowe w wersji audio i wideo. Remiksy starsze i nowsze. Wersje instrumentalne, alternatywne, demo, z samym głosem Michaela. Duety! We are the World, Say Say Say... Liczne odrzuty z sesji, które co jakiś czas trafiają przypadkiem do internetu. Poza teledyskami, materiały z ich realizacji. Kto wie, może to tam powinien ukazać się film o Thrillerze i Captain EO. Każda czysta płyta to przecież 80 minut muzyki, 700 MB powierzchni... a tu nie ma właściwie niczego ciekawego dla starego fana Michaela. Nic. Wykręcanie się problemami z wytwórnią jest coraz bardziej niepoważne - na pewno chociaż część ciekawostek na Visionary można byłoby zrealizować. Kto wie, czy nie tą większą część.Każdy ma coś innego do zaoferowania. HIStory Begins to tylko zbiór najważniejszych utworów z zaledwie czterech płyt Michaela. Ale czterech zdecydowanie najważniejszych, a przynajmniej uznawanych za najważniejsze. Number Ones ma nowy utwór... ale o którym może nie warto wspominać. I pocięte utwory, i brzydką poligrafię. The Essential to zbiór, od którego zdecydowanie warto rozpoczynać swoją przygodę z muzyką Michaela Jacksona... ale i Jackson 5 czy The Jacksons. Pewnie chodzi Tobie o The Ultimate Collection, ale on też ma swoje wadę. Cenę. Dla fana, który zna większość utworów Michaela wydanie ponad dwustu złotych na książkę, płytkę z koncertem i de facto kilka nieznanych wcześniej kompozycji to przesada, najzwyklejsze naciąganie.ZAQ84 pisze:PS. A co do zwycięzcy to według mnie jest tylko jeden godny pretendent do tego tytułu, bo oferuje coś, czego nie mają inne.
ZAQ84 pisze:No tak, ale porównując to do innych pozycji w zestawieniu:Pank pisze:Pewnie chodzi Tobie o The Ultimate Collection, ale on też ma swoje wadę. Cenę.
5. Visionary - tu już sama cena wystarcza
4. HIStory - wszystko znajdziemy na 4 poprzednich albumach
3. Number Ones - 1 rodzynek i to taki mocno wysuszony
2. The Essential - no w końcu słowo "ekonomiczny" brzmi racjonalnie, choć dla posiadacza poprzednich albumów solowych nowum są jedynie utworu sprzed 1979
1. TUC - cena owszem, ale wolę wydać te ponad 200 złotych na coś co choć trochę mnie zaskoczy niż kilkadziesiąt na coś, co nie ma przed mną żadnych tajemnic i wyląduje na półce tylko jako statysta do kolekcji.
Pank pisze:Ale kompilacje z największymi przebojami są przede wszystkim - prócz fanów, którzy zbierają wszystko - dla tych, którzy chcą poznać twórczość danego artysty, ale nie wiedzą od czego zacząć albo wystarcza im te kilkanaście utworów i nie chcą się zagłębiać, co ów piosenkarz ma poza tym do zaoferowania. Ja mam tak np. z Lennym Kravitzem. Albo zespołem Blondie czy Jamiroquai... i - zgroza! - nawet Jackson 5. Ich składanki wystarczają mi w zupełności - nie odczuwam, może z lenistwa, może z braku większego zainteresowania, potrzeby sięgania do ich poszczególnych albumów. A gdyby ktoś mnie zapytał, czy warto słuchać Michaela Jacksona, poleciłbym mu z czystym sumieniem The Essential. Być może także koncert z Bukaresztu. Chętniej coś z drugiej części trasy Bad World Tour lub Victory Tour... uhm, gdyby były wydane.A The Ultimate Collection? Owszem, wygląda świetnie, niemal jak komunijna książeczka w wersji amerykańskiej, zawierająca w dodatku niedostępne nigdzie indziej utwory czy wydany oddzielnie koncert... który i tak kilka razy śmigał sobie wesolutko po HBO. Ale to przede wszystkim zabawka, wręcz mebel dla najwierniejszych fanów. Takich, którzy i tak już płacili za dostępne tam utwory, przy okazji kupna Thrillera, Bad czy HIStory. Zwykli śmiertelnicy ani nie zdecydują się raczej na tak drogi zakup, ani nie docenią alternatywnej wersji Dangerous, nie będą zachwycać się nad Monkey Business, przestraszą się solowej, niemal 'mówionej' wersji We are the World i ziewną przy On the line, zupełnie ignorując fakt wyciszenia instrumentów koło czwartej minuty - w przeciwieństwie do wersji ze specjalnej edycji Ghosts. I tak dalej. Sam zachwycałbym się na The Ultimate Collection, gdyby przynajmniej dziewięćdziesiąt procent zawartego materiału byłaby dla fanów nieznana. Albo gdyby chociaż wydano 'nowe' utwory na oddzielnej płycie, nie każąc sympatykom wydawać naprawdę sporej kwoty... na tak naprawdę niewiele, stosunkowo, rarytasów.ZAQ84 pisze:ale wolę wydać te ponad 200 złotych na coś co choć trochę mnie zaskoczy niż kilkadziesiąt na coś, co nie ma przed mną żadnych tajemnic i wyląduje na półce tylko jako statysta do kolekcji
homesick pisze:a mi to prosze ja was lotto Greatest Hits (HIStory begins)bo choc zadnego z tych skladakow nawet w reku nie trzymalam, to na tym cudzie jest wprost porazajaco beznadziejny i nudny wybor kawalkow z kariery Jacksona jaki moglabym sobie wyobrazic.
za to taki The Essential to minimal plan, ale soczysty.
Lika pisze:Smooth_b pisze:No wlasnie, jakie kryterium ma sie przyjac? Tutaj wynik nie bedzie wymierny.Zgadzam się z Wami obiema... ale odkrywcze nie jesteście. Problem pojawiał się już wcześniej. Chociażby przy szeregowaniu albumów J5. Też nie było do końca jasne czym się kierować. Wybrać wydzierającego się malucha, który wkłada w to nie tylko swoje gardło i przeponę, ale przede wszystkim serce. Czy postawić na MJa - świadomego i dojrzałego artystę. Każdy kierował się tym, co dla niego ważniejsze i jakoś żeśmy dali radę.homesick pisze:a nie mozna raz bez obiektywnych kryteriow ;)
Ja nie widzę problemu. Niech chętni głosują na co chcą i jak chcą.
Urząd skarbowy Was z tego rozliczać nie będzie. Pomysł sam w sobie uważam dobry. Taki przerywnik.Jest jeszcze Janet... też Jackson.homesick pisze:to glosowanie jest zapewne po to, zeby czas zajac...zeby od razu nie ogolocic podstawowych krazkow MJ, w koncu jego dyskografia to nie jest studnia bez dna...
i kiedys nam sie zabawa skonczy, lepiej pozniej niz wczesniej
Ja wręcz przeciwnie. Odnoszę wrażenie, że ta zabawa nijak nie ma końca. Zawsze można zacząć od początku. Jak żeśmy odcinali pierwsze ogniwa od HIStory forum MJPT miało trochę inny skład.Poza tym na przykładzie Invincible --> rozbierane było mrugnięcie oka wstecz
... i już pojawia się mnóstwo głosów, które twierdzą że na chwilę obecną zrobiłyby to, czy tamto inaczej...
homesick pisze:uuu nie!Smooth_b pisze:Lika napisał:
Smooth_b mam propozycję... Zostaw Ty na chwilę te swoje zabawki i choć pojedziemy gdzieś razem na wakacje.
Rozmarzyłam sie..
Nie wiesz tego Lika, ale jak ja się czasem rozmarze to bywa że nie tylko serce a i lędźwie w to wkładam..
co tu sie wyprawia, bierze Smooth i Like pod raczki i wyciaga z tego watku, stare perwerty, jam tu straznik moralnosci nieletnich
i Lika nie fikaj, bo ja pierwsza podrywalam Smooth i w bardziej wyrafinowany sposob, bo szykuje nam sie ustawka w parku po godzinach otwarcia forum
Smooth_b pisze:Ha Ha Ha . Ciekawe to najslabsze ogniwo oj ciekaweMandey pisze:Taaa,No wybaczcie panowie ale od kiedy Michael zlapał się czternaście razy za krocze w black or white nic nie jest już takie samo.MJwodzuMJ pisze:Oj! Co tu się wyprawia?!
homesick i Lika sa kobietami na specjalnych prawach w tym porządku świata, ale Was panowie też kocham
homesick pisze:
kaem pisze:Proszę by wagina była mniej żarłoczna. Znaczy może być żarłoczna, ale może by jakąś woalkę założyła?
homesick pisze:heh rozumiem, ze przyszedl juz czas wyjac czarny woal z szafy...
____________________________________
Lika pisze:Kaem... Myślisz tylko o Michaelu podmiocie tegoż forum, czy także o sobiekaem pisze:Jaki pan, taki kram.
kaem pisze:Oczywiście myślę tylko o Michaelu...
kaem pisze:Greatest Hits.
The Girl Is Mine zamiast Human Nature?! I Just Can't Stop Loving You zamiast Smooth Criminal??! Heal The World zamiast Will You Be There??!!
Mandey pisze:Number Ones. Niby hity numer jeden, ale...Break Of Dawn nim nie było. Zrozumiałbym taki ruch gdyby Jackson
miał zamiar wypuścić go na singlu tak jak One More Chance. Wielu może napisać ze proces i takie tam... No ale on nawet nie promował longplay'a Invincible na singlu, więc co tu robi? Druga sprawa -skrócone niektóre przeboje które tracą smak, słuchając ich w takich wersjach.
Pank pisze:Number Ones. Utwory z pierwszych miejsc list przebojów o niczym jeszcze nie świadczą. Brakuje przede wszystkim piosenek z Dangerous, dziwi średnie (w porównaniu do reszty, niech będzie ;) ) i niesinglowe Break of Dawn, a nowy One more chance to najgorszy singiel Michaela od niepamiętnych czasów. Zresztą nie taki nowy, podobno i tak zarejestrowany podczas realizacji Invincible. Skuszę się do jego ponownego przesłuchania, gdy 'przez przypadek' ujrzymy roboczą wersję teledysku. Nawet o poligrafii i wydawnictwie DVD tego albumu im mniej się powie, tym lepiej. Ciekawe o ile zmniejszyłaby się sprzedaż wydawnictwa, gdyby nie cztery wersje okładek.
A znajomym zdecydowanie bardziej poleciłbym Greatest Hits, Essential... albo własną składankę.
kaem pisze:Number Ones. Jest wreszcie Human Nature i Smooth Criminal, a Earth Song to dobry zamiennik Man In The Mirror. Jest też Dirty Diana, pominięta na poprzedniej składance. Tylko z albumem Dangerous coś tu cienko w liczbie reprezentantów. Essential lepsze.
The Ultimate Collection. Nie wiadomo, czy to propozycja dla fanów czy słuchaczy chcących mieć coś MJ na półce. Łączenie starych hitów z niepublikowanymi nagraniami w takiej ilości to nieporozumienie. Chyba że TUC potraktujemy jako DVD z koncertem z Bukaresztu, a reszta to wypasiony dodatek.
Mnie fana cieszy ładna książeczka, ale bonusy zgrałem na CD-R i z tego słucham, bo nie zdzierżę po raz setny Billie Jean, Beat It, Black Or White, etc.
The Essential nie jest doskonały- brakuje I'll Be There i Dancing Machine. Jednak dla nie- fana, a na takiego odbiorcę tego typu wydawnictwa są nakierowane, to według mnie najbardziej reprezentatywna kompilacja przebojów króla popu.
Mandey pisze:Jesteśmy na forum i głosują tu ludzie którzy Michael znają od podszewki; tak więc co nam daje The Essential? Nic.
Za to dużo daje The Ultimate Collection... Perełki, niepublikowane wcześniej (na cd) kawałki... koncert dla tych co nie mieli wcześniej... Super! I kit z ceną, warto było!
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Do 13 lipca 2008 roku w Najsłabszym Ogniwie forumowicze w jawnym głosowaniu wybierali swoje ulubione płyty MJ z okresu Epic. Oto rezultaty głosowania:
07. Blood On The Dance Floor- HIStory In The Mix
06. Invincible
05. HIStory
04. Off The Wall
03. Thriller
02. Bad
01. Dangerous
Nikomu nie udało się przed głosowaniem trafnie obstawić całej siódemki. Zaskoczeniem chyba była stosunkowo niska pozycja HIStory. Niewielu też spodziewało się Off The Wall w pierwszej czwórce.
Pierwszą trójkę trafnie ułożyły forumowiczki: Liberian Girl, małakonserwa i zu.
Nagroda- Thriller na analogu dla Liberian Girl (która była pierwsza) do odebrania na zlocie.
Poniżej zachęcam do komentarzy. Ciekawe są różnice między jawnym głosowaniem w NO a niejawnym w tym temacie.
Najciekawsze uwagi, które padły podczas głosowania zamieszczę jutro.
07. Blood On The Dance Floor- HIStory In The Mix
06. Invincible
05. HIStory
04. Off The Wall
03. Thriller
02. Bad
01. Dangerous
Nikomu nie udało się przed głosowaniem trafnie obstawić całej siódemki. Zaskoczeniem chyba była stosunkowo niska pozycja HIStory. Niewielu też spodziewało się Off The Wall w pierwszej czwórce.
Pierwszą trójkę trafnie ułożyły forumowiczki: Liberian Girl, małakonserwa i zu.
Nagroda- Thriller na analogu dla Liberian Girl (która była pierwsza) do odebrania na zlocie.
Poniżej zachęcam do komentarzy. Ciekawe są różnice między jawnym głosowaniem w NO a niejawnym w tym temacie.
Najciekawsze uwagi, które padły podczas głosowania zamieszczę jutro.
Ostatnio zmieniony ndz, 13 lip 2008, 21:01 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Hm..jak dla mnie trochę tak...inaczej powinna wyglądać pierwsza trójka.
Na pierwsze miejsce Dangerous(tu się nic nie zmienia)
Wiem, że wiele "potępia" HIStory, ale jak dla mnie to płyta z drugiego miejsca.
Następnie Bad,
potem BOTDF, ( niezapomniane Morphine, czy piosenka tytułowa)
następnie Invicible....Speechless czy inne balladki chwytające mnie za serce..
Potem Thriller i
na końcu Off the wall...
chyba nigdy się nie przekonam do tej płyty.
Ale i tak chwała za to, że Dangerous wygrało.:))
Na pierwsze miejsce Dangerous(tu się nic nie zmienia)
Wiem, że wiele "potępia" HIStory, ale jak dla mnie to płyta z drugiego miejsca.
Następnie Bad,
potem BOTDF, ( niezapomniane Morphine, czy piosenka tytułowa)
następnie Invicible....Speechless czy inne balladki chwytające mnie za serce..
Potem Thriller i
na końcu Off the wall...
chyba nigdy się nie przekonam do tej płyty.
Ale i tak chwała za to, że Dangerous wygrało.:))
-
- Posty: 253
- Rejestracja: pn, 07 sty 2008, 20:53
- Skąd: Warszawa
Niech to... Obstawiałem całą siódemkę nie na swój gust, tylko tak, jak mysłałem, że fani zagłosują. Ostatnią trójkę dobrze wyceniłem. Potem było już gorzej. Nie wiedziałem, że Off The Wall aż tak słabo wypadnie na liście. Na czwarte miejsce obstawiłem Thrillera myśląc że większość woli Off The Wall. Widać się myliłem. Wiedziałem, że Bad i Dangerous będą w finale, jednak myślałem, że Bad wygra. Wiele słyszałem od fanów, że to ich ulubiony album.
Teraz zauważyłem, że za dużo myślałem. Gdybym głosował według moich preferencji, moja siódemka byłaby identyczna. No trudno...
Teraz zauważyłem, że za dużo myślałem. Gdybym głosował według moich preferencji, moja siódemka byłaby identyczna. No trudno...
Słowo wstępu
Wpierw pozwolę sobie na prywatę:
Koniec prywaty.
Wyniki już znamy. Chyba lubimy chronologię, tylko od tyłu. Wszystko się zgadza, bo jesteśmy patologiczną rodziną. Niby jak inaczej nas nazwać, jak jest dziecko, do którego przyznają się dwie matki, a TheLostChild obawia się, że po konfrontacji z resztą forumowiczów zostaną jej jedynie kapcie. Efekt jest taki, że pojawiła się artystyczna prostytutka, a smooth_b zapłonęła rumieńcem i schowała się za firanką. Mało tego, homesick zamieniła się w cieplutką galaretkę truskawkową, za co później przepraszała małą konserwę. MJowitek chciała głosować na ulubione części ciała MJ, ze szczególnym wskazaniem na przegląd pupć MJ na przestrzeni dziejów.
Mało patologii? Moon_Walk_Er zdefiniował godzinę 12:33 jako porę do spania. Zu polecała odrobinę brutalności. Mandey kazał się spalić z płytą Bad. Epogeum jednak osiągnęliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że Maro słucha Akona. Wtedy Homesick się jednak nad nim ulitowała, uznając kolegę za poszkodowanego ze wspomnianego powodu i odpuściła mu rewanż za groźbę wbicia dwóch noży w plecy. Czekamy na walkę na gołe klaty!
Żeby nie było... Dangerous głosowała na Dangerous. Jest w ludziach odrobina samokrytyki.
Wpierw pozwolę sobie na prywatę:
Mandey pisze:He he, ale się boicie że cały misterny plan szlag trafikaem pisze:Dangerous jest w niebezpieczeństwie.
Miało być gładkie zwycięstwo, wyliczone niemal co do jednego głosika.
A tu zonk. Myślę że znajdą się jeszcze osoby, które będą chciały go wywalić.
Jak nie teraz to w decydującym starciu.
Mandey pisze:Tak moi drodzy tak! Jednak Bad będzie na podium! I jeszcze żeby pykło Dangerous to byłbym szczęśliwy.
Z Thrillerem może przegrać, bo to best seeling album of all time,
więc może ustąpić.
Koniec prywaty.
Wyniki już znamy. Chyba lubimy chronologię, tylko od tyłu. Wszystko się zgadza, bo jesteśmy patologiczną rodziną. Niby jak inaczej nas nazwać, jak jest dziecko, do którego przyznają się dwie matki, a TheLostChild obawia się, że po konfrontacji z resztą forumowiczów zostaną jej jedynie kapcie. Efekt jest taki, że pojawiła się artystyczna prostytutka, a smooth_b zapłonęła rumieńcem i schowała się za firanką. Mało tego, homesick zamieniła się w cieplutką galaretkę truskawkową, za co później przepraszała małą konserwę. MJowitek chciała głosować na ulubione części ciała MJ, ze szczególnym wskazaniem na przegląd pupć MJ na przestrzeni dziejów.
Mało patologii? Moon_Walk_Er zdefiniował godzinę 12:33 jako porę do spania. Zu polecała odrobinę brutalności. Mandey kazał się spalić z płytą Bad. Epogeum jednak osiągnęliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że Maro słucha Akona. Wtedy Homesick się jednak nad nim ulitowała, uznając kolegę za poszkodowanego ze wspomnianego powodu i odpuściła mu rewanż za groźbę wbicia dwóch noży w plecy. Czekamy na walkę na gołe klaty!
Żeby nie było... Dangerous głosowała na Dangerous. Jest w ludziach odrobina samokrytyki.
The best of Najsłabsze OgniwoMoon_Walk_Er pisze:Liczę na skrócenie mi tego, co się działo na forum od początku maja :D
kaem pisze:Blood On The Dancefloor.
W swoim czasie płyta zrobiła na mnie duże wrażenie. Piosenkę tytułową słuchałem na okrągło; Is It Scary i Morphine też były moimi prywatnymi mega-hitami. Podobały mi się również remixy do Earth Song, Scream, 2Bad, a przede wszystkim do HIStory.
Dziś płyta się zestarzała bardzo. Remixy wydają się być mało ambitne, premierowa piątka też już nie zwala z nóg, jak wtedy. Morphine i BOTD jednak wciąż wymiatają.
Ten krążek nie ma szans z pozostałymi. Będzie musiał odpaść. Choćby dlatego, że ze względu na remixowy charakter nie jest pełnowartościowy.
malakonserwa pisze:Off The Wall. Przekleństwem a zarazem wielkim atutem tej płyty jest jej "optymistyczny" ton. Mnóstwo radości i beztroski. Muzyka szalenie przyjemna. Chyba zbyt przyjemna. Posiada niekwestionowane "radosne" hity, ale także przejmujące do bólu ballady jak np. "She's Out Of My Life". Mimo wszystko, chyba jednak późniejsza, dojrzalsza i znacznie bardziej "autorska" twórczość Michaela odpowiada mi bardziej.
Speed Demon pisze:Blood on the dance floor. Jakby mierzyć jakość utworów, to bije "Invincible" pod każdym względem - tekstów, muzyki, wokalu. Ale utworów jest pięć, a reszta to tragiczne remiksy, cięzko to w ogóle nazwać "albumem" - raczej zbiór remiksów i promocyjny nowy materiał. Tak w ogóle to oczywiście jestem za "Thrillerem".
malakonserwa pisze:Wokalu...?! Według mnie Invincible, to (jak dotąd) wyżyny umiejętności dorosłego Michaela.
homesick pisze:jak zwykle zamorduja mi moje dziecko ukochane, ktore najglebiej w sercu nosze...heh zycie. patologiczna z was rodzina. po najslabszym ogniwie z vinckiem jakos blizej mi do tej plyty juz nawet niz do BAD. i to moj glos. Bad to produkt lat 80 i jakos uwolnic sie z ograniczen tej epoki nie moze, traci myszka...emocjonalnie nic mi nie robi, procz kilku wyjatkow...bo to jest prawda. obiektywna, historyczna, muzyczna, artystyczna, wokalna i bog wie jescze jaka. Thriller to komercyjna bomba...ale prawdziwa klase i dusze ma Off The Wall.wikipedia pisze:In 2003, the TV network VH1 named Off the Wall the thirty-sixth greatest album of all time. Rolling Stone ranked it #68 in their list of the 500 Greatest Albums of All Time. Some critics consider Off the Wall as Michael Jackson's best album of all time.haha! nic bardziej mylnego.. wspolczesne gwiazdki sceny muzycznej jako jeden ze swoich najwiekszych wplywow podaja Off The Wall wlasnie..posluchaj Justina i tego jak spiewa, chodzi mi o styl, barwe i intonacje w glosie. zywcem wyjety z tego albumu.TheLostChild o Off The Wall pisze:Poza tym sądzę, że dzisiaj nikt nie zwróciłby na nią uwagi.
thewiz pisze:Off the wall to podwalina wszystkiego, co obecnie funkcjonuje w r&b. Bez Off the wall nie byloby ani Timberlanda i wyprodukowanego przez niego Justina Timberlake'a, ani Mariah Carey (jej ostatnia plyta naprawde mna zawladnela, a stylistyka to 100 Off the wall w Off the wall), ani calej masy gwiazdek jednego sezonu. Off the wall to album, ktory broni sie po latach dzieki melodiom. Oczywiscie uzyte instrumenty i aranzacje moga nie przekonywac mlodszych sluchaczy, ale melodie... ale melodie... Do dzis kopiowane i inspirujace tak, ze mi osobiscie zapiera dech. Pozniejszy Thriller moim zdaniem bardziej sie zestarzal. Kompletnie zestarzalo sie Bad, ze wzgledu na produkcje. Mam nadzieje, ze OTW album zajdzie daleko. Wraz z Dangerous i Vincem oczywiscie.
BOTDF. Niestety to plyta, ktora nie moze wytrzymac konkurencji. Ja nawet tych remixow nie kojarze, bo wogole tego nie slucham. Za to BOTDF moim zdaniem winno zajac miejsce Remember the time na Dangerous, ktorego to utworu nie darze jakas szczegolna sympatia. Nawet jednak ta perla wraz z Morphine na desancie nie uratuja plyty czysto wyrachowanej przez prominentow Sony.
TheLostChild pisze:Nie będę z wami zadzierać. Jeszcze mnie złapiecie gdzieś na ulicy i tylko kapcie po mnie zostaną.
Smooth_b pisze:Bad jest dla mnie wiecznie żywa i raczej nic nie wskazuje na to by sie mi zestarzała. Nie wiem co ma piernik do wiatraka, czyli w przypadku MJa, co mają narzedzia do idei. Nawet jak pominać cale szalenstwo z Bad, nowy image, klipy i koncerty to MJ byl nowa jakością lat 80tych. Zestarzala to sie Madonna z 'Music' przedwczoraj, a jutro zestarzeje sie Hard Candy. Przykladowo '4 minutes' potzrbowalo pieciu moich przesluchan by sie zestarzec. W Smooth Criminal czuje niepokoj przy kazdym przesluchaniu i uwielbiam to uczucie. Michael ma pewnie jeszcze kilka pomyslow na przerobke poszczegolnych utworow z tego albumu, jestem ciekawa co stworzylby z nich dzisiaj.
Pank pisze:To, co mówisz bliższe jest stwierdzeniu: Marek Grechuta nie żyje, ale jego utwory żyją w naszych sercach a my tu o czym innym.
homesick pisze:tak na BAD jest Smooth Criminal, Leave Me Alone i to sa dwa kawalki, w ktorych nie czuje uplywu czasu...
dalej Dirty Diana i Man In The Mirror...nadgryzione zebem czasu, ale wiecznie zywe klasyki...
i na tym u mnie Bad sie konczy...w zasadzie reszta moglaby nie istniec, bo w ogole nie slucham... takie I Just Can't Stop Lovin' You to jakis koszmarek, bezemocjonalalna balladka z radia Zlote Przeboje, Bad <kawalek tytulowy> jezdzi mi po glowie az mna trzesie, to brzmi teraz po prostu przekomicznie...uwielbiam tylko z przedluzonej wersji klipu ten fragment a capella <mrrrrrr> i tak moge dalej wymieniac, ale mi sie nie chce.
Dangerous tez jest mechaniczne, polowa kawalkow bazujaca na New Jack Swingu tez sie zestarzala aranzacyjnie, ale tam sa emocje prawdziwe...a nie pusty image chlopca obwieszonego cwiekami. Ta plyta nie jest dojrzala emocjonalnie jak dla mnie...wczesniejsze Off The Wall i Thriller sa, nie rozumiem dlaczego takie cofniecie nastapilo przy Bad...zagadka.
Smooth_b pisze:Dla IJCSLY to nie mam usprawiedliwienia. Za każdym razem gdy słucham to płonę rumieńcem i chowam sie za firanką.
Poza tym nie czuje w niej że Michael zdecydowanie lubi panie.
kaem pisze:Invincible.To chyba miał być powrót do stylu znanego z Off The Wall. Spontaniczność, niewinność, naiwność. To się nie mogło udać. Co innego, jak się ma lat 20, a co innego jak 43. Nawet najsłabszy chyba utwór na młodszym poprzedniku, Girlfriend, ma więcej młodzieńczej zadziorności, niż cokolwiek na Niezwyciężonym. I pomimo naprawdę wielu wyśmienitych nagrań na starszym koledze, jak choćby przywoływane wiele razy Butterflies i fenomenalna kondycja głosu Michaela, płyta wydaje się być wtórna i nieco oszukana. Brakuje adekwatnej do wieku dojrzałości w formie i treści, za dużo zaś silenia się na równiachę młodych kolegów i koleżanek po fachu. I jak jeszcze tu w miarę brzmią echa poprzednich płyt Michaela, tak nie chciałbym echa ech w postaci sequela Invincible w przyszłości.
homesick pisze:ja nie wiem jak mozna nie odkrywac czegos nowego w Off The Wall przy kazdym przesluchaniu, przeciez ta plyta
jest przebogata muzycznie i instrumentalnie jak zadna inna. nigdy juz pozniej Michael nie zachwyca tak glosem, przynajmniej mnie.
gdy slucham Rock With You staje sie cieplutka galaretka truskawkowa. linia basu w Get On the Floor w polaczeniu z jego improwizacjami w glosie toz to szal cial i uprzezy !!!! przy intro z Don't Stop Til You Get Enough miekna mi kolana...a potem jest juz tylko gorzej gdy przechodzi z tego falsetu do niskiegio seksownego "ohh ..sensation ohhh poooower.....". przy kawalku tytulowym jestem sklonna uwierzyc mu na slowo, ze "life ain't so bad at all..." poezja.
homesick pisze:puste gadanie ale poszerza horyzonta i uczy bronienia wlasnego zdania.
Agnes pisze:Invincible
homesick pisze:gdyby banda oszolomow w poprzedniej rundzie nie trula mi glupot jak kto niektore kawalki z Vincka sa fenomenalne...w zyciu bym nie sprobowala spojrzec na nie inaczej. zreszta prawdy objawionej nigdzie nie glosze, glosze swoje zdanie...i nadal nie rozumiem czemu kogos to moze bolec...malakonserwa pisze:Dyskutujmy, ale nie bądźmy kategoryczni w stylu "no jak można tam nie zauważyć geniuszu" etc.
a ja napisalam tylko, ze "staje sie cieplutka galaretka truskawkowa"
przepraszam wszystkie galaretki truskawkowe...ale nie myslalam, ze bede musiala przepraszac tez male konserwy.
kaem pisze:W obronie Off The Wall... OTW poraża młodzieńczym entuzjazmem. Michael na niej jest spontaniczny, pełen energii i taki nieoszlifowany. Dzięki temu muzyka nie jest tak przeprodukowana, jak później. I chyba najbardziej autentyczna, bo jak ma się 20 lat, to można śpiewać o dziewczynach, zabawie i zakochiwaniu się.
Płyta jest pełna bardzo dobrych utworów. Dla mnie, poza oczywistym już megahitem Rock With You, jest przepiękna ballada Steviego Wondera, I Can't Help It. Utwór tytułowy jest rewelacyjny, buja niemal tak dobrze jak Rock With You. A Get On The Floor, Don't Stop... i Burn This Disco Out? Przecież idealnie wpisuje się w dzisiejszy powrót disco. She's Out Of My Life jest poruszające i słyszałem wiele płyt z muzyką relaksacyjną, wykorzystującą ten motyw.
A odwołanie do płyt The Jacksons, drogi Bartku, tylko świadczy o klasie tej płyty. Bo płyty The Jacksons to kawał r'n'b, soulu i funku najwyższych lotów.
BAD zaś dla mnie to esencja stylu Michaela. Dla mnie od Bad wszystko się zaczęło. Bez trasy Bad, bez Moonwalkera, przepełnionego muzyką z tej płyty, nie byłoby dla mnie Michaela. To tak potężny klasyk, że przedostatnie miejsce na naszej liście czy przed-przedostatnie to jakaś forumowa chimera.
Co z tego, że album się zestarzał i keyboardy z tamtego czasu brzmią śmiesznie. Taki urok większości płyt z 2 połowy lat 80-tych. Może kiedyś Jackson wróci do starych krążków i je przearanżuje na jakąś wypasioną płytę koncertową. Wstęp do The Way... z Grammy jest porażający.
Na HIStory moim zdaniem MJ dał największy popis tekściarski w całej swojej karierze. Po raz pierwszy jest tak gniewny, taki z jajem. Wystarczy posłuchać Scream, TDCAU, This Tme Around, Money czy Tabloid Junkie. Brzmi jak facet, który umie kopać. Świetne, mocne teksty.
W 1995 roku to było objawienie. MJ, dotychczas miły do bólu, zaczyna wierzgać. Wreszcie!
Trudno doczepić się do tej płyty, no może poza okropną okładką i pomnikową reklamą. To był Michael ostry, melodyjny, funkujący, porywający. Świetna płyta. Naprawdę świetna. Bardzo dobra kolejność utworów, budująca dramaturgię. Rewelacyjne, wręcz wstrząsające ballady w postaci Little Susie, Stranger In Moscow czy Earth Song i łagodnym Smile na koniec. Ale czy w zestawieniu HIStory miałoby być wyżej, niż pozostałe krążki? No nie wiem.
W obronie BAD. To prawda, że płyta ze wszystkich zestarzała się najbrzydziej. Że śmieszne keyboardy. Ale, jakby nie patrzeć- to wtedy Michael był u szczytu kariery. Wszędzie było go pełno. Miał hit za hitem. Bad właśnie to dla mnie kolekcja samych przebojów. Miał świetne tournee (ostatnie zaśpiewane właściwie w całości bez playbacku), o którym chyba każdy Polak wtedy marzył, żeby być choć na 1 koncercie. Potężna promocja, wsparta teledyskami, filmem i książką. Michael był w najlepszej formie.
Bez przynajmniej 5 piosenek z tego albumu nie wyobrażam sobie żadnej składanki króla popu. Dla mnie ten krążek to esencja jego stylu.
I ostatni jeszcze argument (choć w sumie to żaden argument), skierowany do forumowiczek. On wtedy fizycznie wyglądał najlepiej. 29- latkowie rządzą!
homesick pisze:ale my glosujemy na albumy a nie na ery...
jesli mialabym wybrac ulubiona ERE z kariery Michaela byloby to Bad.... bo wlasnie wszystkie przytoczone pzrez ciebie argumenty mialyby racje bytu... przegenialna trasa koncertowa, najlepsza kondycja, megaslawa, megapromocja.... ekhm...i najwiecej operacji plastycznych...Krol Swiata normalnie... poza tym Moonwalker to tez film mojego dziecinstwa a klipy to klasyki. ale glosujemy na plyty...a plyta jest najslabsza z tych co zostaly zdecydowanie
MJowitek pisze:Bad. Wcale wtedy nie wyglądał dla mnie najlepiej. Acz pupa zgrabna.
W ogóle to chciałam zaproponowac kolejne najsłabsze ogniwo jak się płyty skończą.
The best of pupas!
Albo inaczej... głosowanie na różne części ciała MJ. Przyjdzie TVN to się załamie...
Maverick pisze:Powiem Ci, że jeśli wpadniesz hold my hand do mnie do pracy w czasie prowadzenia zajęć, to spokojnie mogę robić za Akona. A jeśli za Michaela, to z czasów Off The Wall.MJowitek pisze:To co Maviku, przy najbliższym spotkaniu się potrzymamy za rączki? Kto będzie Michael kto Akon?
Kaem, a możesz zdradzić co jest planach po tej rzezi?
kaem pisze:Dobrze że nie napisałaś, że "rzezi niewiniątek", bo tytuły wskazują, że płyty powinny trafić za kratki albo przynajmniej do aresztu domowego... Najpierw problemy z psychiczną równowagą, później dreszczowiec, zły, niebezpieczny który przechodzi do historii. Zostawia po sobie krew na parkiecie i odgraża się, że jest niezwyciężony. Ojoj.
Swoją drogą- ciekawe, jakby w więzieniu wyglądało najsłabsze ogniwo.
Maverick pisze:W więzieniu to obstawiam Dance On The Blood Floor.
zu pisze:Odrobina brutalności i od razu człowiekowi się robi raźniej na duszy. Polecam.
Moon_Walk_Er o godzinie 12:33 pisze:Dobra, dobra - wiem, długo mnie nie było, ale zaalarmowany przez Likę zaciągnąłem się na ponownie na łajbę z napisem MJPT. Nie do końca, co prawda, kumam, ale to może ze względu na tę wczesną porę . Bo o tej godzinie to powinno się jeszcze spać, nie ma co...
Canario pisze:No to ci niespodzianka.Dangerous pisze:Dangerous
Maro pisze:ja bym Ci ze dwa wbiłhomesick pisze:tak to jest jak sie o cos was porposi..przyjdzie taka i noz w plecy wbije
homesick pisze:ciebie nie slucham...tobie sie wszystko wybacza...jestes i tak poszkodowany...sluchasz Akona
Poza tym ja myslalam, ze byla inna umowa, boj na gole klaty o ile dobrze pamietam...ale jak wolisz ....
kaem pisze:Thriller. Dla mnie to trudny wybór, bo i T i B zmieniają się na mojej prywatnej liście co pewien czas. Zarówno Bad jak i Thriller zawierają po 6 piosenek-gigantów- T: T, BJ, BI, HN, WBSS, TLIML, B: LG, APOM, MITM, DD, SC, LMA. Obie zawierają poważne wpadki- TGIM, IJCSLY. Thriller zawiera elementy jazzu, Bad za to jest mocno funky. Ale Bad jest bardziej płytą Michaela, Thriller jest bardziej płytą Quincy'ego.
No i Thriller zbudowany jest głównie wokół złotej trójki: BJ-BI-T. Bez tych utworów album nie byłby już taki potężny. Byłby podobny do Off The Wall albo do ostatnich autorskich płyt Pana Q. Na Bad można wyciąć jakiekolwiek 3 utwory i pozostaną jeszcze kolejne 3, które mają podobną siłę rażenia. Bad jest bardziej równym albumem.
Mandey pisze:"Bad". Jak będę schodził z tego świata poproszę by spalili mnie z tą płytą...
kaem pisze:No nie powiecie mi chyba, że Thriller to najlepsza płyta Michaela? To największa plotka dotycząca MJ.
MJwodzuMJ pisze:Zapomniałaś o układzie, wstrętnych liberałach i niemieckich mediach.Z Thrillerem to jakis spisek, podziemny krag, masoneria i cyklisci za tym stoja.
Maverick pisze:Bad ma coś czego nie ma żaden inny album. Żaden, jaki kiedykolwiek słyszałam. Nic nigdy wcześniej ani później nie powieliło takiej magii. Bad określa, zawiera, nazywa i definiuje moje dzieciństwo. To nie jest dla mnie płyta z muzyką, to jest zjawisko. Takie jak zorza polarna.
Na Bad jest Bad. Image, który wstrząsnął światem, wokal, którego nikt nigdy nigdzie przy pomocy niczego nie jest i nie będzie w stanie zdublować.
Another Part Of Me - ascetyczna perfekcja z wokalem w formie dodatku. I livem w Kansas City.
I jest Speed Demon. WOW. Coś czego, nie był w stanie przeskoczyć Quincy, utwór łączący Bad z Dangerous. Nakładki bitowe, rozpasany, eksperymentujący wokal, przewrotny tekst (czy to może ze mną jest bardzo źle?), klimat jak tuż przed wybuchem bomby atomowej, "get your ticket right" iiiiiha, falset w bridge'u, "go! go! go! aow!" i instrumental po tym i ogrom wyobraźni (już pomińmy geniusz) by to stworzyć. No i pojedynek z królikiem...
The Way You Make Me Feel. To, Black Or White i Rockin' Robin. Zamordują każdą depresję.
Mogę tak o każdym utworze z albumu.
To może jeszcze tylko o TYM utworze. Świat się doczekał tego singla jakoś wiosną '88. W Polsce pierwszy raz zobaczyłam ten teledysk wiosną '89... zresztą nieważne. Może jednak o tym utworze nie. Jakby nie było. Bad jest utkany z magii. A na pozostałych solowych albumach jest jeszcze lepiej.
homesick pisze:Dangerous to szczyt michaleowych dokonan, to nie tylko dzwieki, to dla mnie jak ksiazka z przypowiesciami, pelna zapachow, obrazow i emocji...cos co uksztaltowalo cala moja terazniejsza wrazliwosc na muzyke.
Speed Demon pisze:Odnoszę wrażenie, że tym sposobem chcecie w prosty sposób zamknąć wszelką rzeczową dyskusję na temat tej i innej płyty. Czy nie macie tak naprawdę nic konkretnego do powiedzenia na temat "Dangerous"?Śmierć merytorycznym wypowiedziom na temat Dangerous. Tam jest tylko szał uniesień.
Maverick pisze:Merytorycznie to można dojść do szopy.
kaem pisze:Bo to Dangerous było progresywne. Bo to Dangerous ugina się od nowych pomysłów. Bo to Dangerous jest pierwszą płytą, którą Michael zrobił bez pomocy taty Q i zrobił to w stylu arcyatrakcyjnym i twórczym. Bo Dangerous to dla mnie płyta zero. Owszem, Bad wcześniej wznieciło pożar, ale to od Dangerous zaczęła się pasja.
Lukas pisze:Moim zdaniem History jest niedocenianą płytą. Myślę że duży wpływ ma na to fakt, że została wydana po Dangerous, która jest największym arcydziełem Michaela. Uważam, ze każda płyta Michaela wydana po Dangerous miałaby problem stać się tak znana jak jest teraz. Bad, Thriller to są cudowne płyty, uwielbiam je ale jestem zdania, że to Dangerous jest głównym punktem odniesienia. Co do History to ta płyta jest dla mnie w pierwszej trójce jeśli chodzi o dyskografię Michaela. To na niej znajduje sie moja ulubiona piosenka MJ - Earth song. Jest po prostu genialna, ten ból, krzyk na końcu piosenki jak się trzyma za drzewa, refren(genialny!), teledysk- wszystko do mnie dociera. Wielu krytyków uznaje ją za największy hit w jego dorobku. Poza tym TDCAU. Nie trzeba jej opisywać bo sam fakt, że ten singiel wygrał w najsłabszym ogniwie świadczy o klasie tej piosenki. Ja też cenie History. Lubie ją, fajnie się przy niej tańczy, poza tym podoba mi się tekst. Bardzo lubie YANA. Nie wiem skąd takie zniechęcenie na tym forum odnośnie tej piosenki aczkolwiek szanuje to. U mnie może ta piosenka nie jest w pierwszej dziesiątce ulubionych ale bardzo mi się podoba. Wśród znajomych to jest jedna z najczęściej słuchanych piosenek. Pozostałe piosenki między innymi Scream, SIM, Smile, również uważam za piosenki godne MJa dlatego też wg mnie History powinno być wyżej w najsłabszym ogniwie.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
kaem pisze:Wpierw pozwolę sobie na prywatę:
Kaem pisze:Dangerous jest w niebezpieczeństwie.
Mandey pisze:He he, ale się boicie że cały misterny plan szlag trafi buhahahaha
Miało być gładkie zwycięstwo, wyliczone niemal co do jednego głosika.
A tu zonk. Myślę że znajdą się jeszcze osoby, które będą chciały go wywalić.
Jak nie teraz to w decydującym starciu.
Mandey pisze:
Tak moi drodzy tak! Jednak Bad będzie na podium! I jeszcze żeby pykło Dangerous to byłbym szczęśliwy.
Z Thrillerem może przegrać, bo to best seeling album of all time,
więc może ustąpić.
No nic tylko pogratulować. Choć i tak wiem że "getry fanom Dangerous falowały" jak było blisko wypaduKaem pisze:
Ja z wyników zadowolony jestem bardzo. Dwie ulubione płyty w pierwszej trójce! Bad ma srebro w oczach tylu udzielających się, to o czymś świadczy... I co może mniej ważne ale dwa największe klopsy Michaela na ostatnich 2 miejscach. Skandalem było by gdyby Invincible było wyżej niż HIStory czy co najważniejsze Off The Wall. Pozdro
- malakonserwa
- Posty: 634
- Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
- Skąd: się biorą dzieci?
Jestem zdruzgotana wygraną Dangerous, no ale to było do przewidzenia ;p
Nie wiem co pokusiło Forumowiczów, do wywindowania tego albumu na pierwsze miejsce(!).
Chyba jednak potwierdza się teza, że obecnie ludzie zafascynowani są rytmem. Kompletnie w rytmie zakochani, na drugi zaś tor odstawili melodię.
Ach. Poczekam, aż tendencja się odwróci
Nie wiem co pokusiło Forumowiczów, do wywindowania tego albumu na pierwsze miejsce(!).
Chyba jednak potwierdza się teza, że obecnie ludzie zafascynowani są rytmem. Kompletnie w rytmie zakochani, na drugi zaś tor odstawili melodię.
Ach. Poczekam, aż tendencja się odwróci
-
- Posty: 45
- Rejestracja: pn, 31 mar 2008, 15:02
- Skąd: Kielce
Łaaaa... Nawet o mnie kaem wspomniał...
Jestem zaszczycona. Ale niestety muszę was zasmucić. Powodem mojego niegłosowania nie była obawa, że mi ktoś coś kiedyś, ale dwutygodniowy brak dostępu do komputera
I możecie sobie nawet wynająć ekipę śledczą. Ja się wcale was nie boję!
A tak w ogóle, gdyby już doszło do konfrontacji, to obiecuję, że się pięknie odwdzięczę za HIStory!
Jestem zaszczycona. Ale niestety muszę was zasmucić. Powodem mojego niegłosowania nie była obawa, że mi ktoś coś kiedyś, ale dwutygodniowy brak dostępu do komputera
I możecie sobie nawet wynająć ekipę śledczą. Ja się wcale was nie boję!
A tak w ogóle, gdyby już doszło do konfrontacji, to obiecuję, że się pięknie odwdzięczę za HIStory!
The life is difficult and full of zasadzkas;-)
Dangerous wygrało zasłużenie. Dziwi mnie natomiast dopiero piąte miejsce History. Uważam, że miejsce na podium lub chociaż przed off the walll mu się należało. Cenię tą płytę bo jest bardzo ekspresyjna, przemawia do mnie. ES, TDCAU, YANA, History, SIM oraz Scream, Little Susie, Smile zasługują na to by płyta History była wyżej. Poza tym zauważyłem wśród znajomych, że jest najbardziej lubiana. Michael ma za dużo dobrych płyt i każda płyta którą umieścilibyśmy poza podium byłaby poszkodowana.[/b]
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Skąd: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
Mimo,że mnie nie było i ominęła mnie najważniejsza część głosowania to wynik jest dokładnie taki, jaki chciałam,żeby był.
Wujaszku Mandey, nie gniewaj się,ale ja naprawdę najczęściej słucham Dangerous i to mój ulubiony album Michaela.
Dopracowany od początku do końca i w dodatku... niesamowicie seksowny...
Oszaleć można słysząc szept w "Dangerous" czy "In The Closet"
Mniejsza jednak o to, Dangerous ma wiele bardzo mocnych punktów,najwięcej ze wszystkich albumów, moim zdaniem i za to go cenię.
Moim zdaniem ranking albumów jak najbardziej w porządku,jednak na mojej liście Off The Wall mieści się przed Thrillerem, ale i tak jest dobrze.
Pozdrawiam
Wujaszku Mandey, nie gniewaj się,ale ja naprawdę najczęściej słucham Dangerous i to mój ulubiony album Michaela.
Dopracowany od początku do końca i w dodatku... niesamowicie seksowny...
Oszaleć można słysząc szept w "Dangerous" czy "In The Closet"
Mniejsza jednak o to, Dangerous ma wiele bardzo mocnych punktów,najwięcej ze wszystkich albumów, moim zdaniem i za to go cenię.
Moim zdaniem ranking albumów jak najbardziej w porządku,jednak na mojej liście Off The Wall mieści się przed Thrillerem, ale i tak jest dobrze.
Pozdrawiam
- iguana_night
- Posty: 25
- Rejestracja: pn, 23 cze 2008, 14:49
Ciężko jest wybrać, bo każdą płytę M. słucham z ogromną przyjemnością. Ale jednak ja jestem za HIStory. Ta płyta pokazuje inne oblicze Michaela po, Bad Thriller i Dangerous. Nie znaczy to oczywiście, że tamto 'niebezpieczne' oblicze M. mnie nie pociąga, jest oczywiście wręcz przeciwnie, uwielbiam te wszystkie trzy płyty, ale HIStory jest dla mnie osobiście nowym odkryciem muzyki M. 'Stranger in Moscow' to piosenka genialna. Mogę spokojnie powiedzieć, że jest dla mnie jedną z najlepszych M. Poza tym 'Scream', 'TDRCAU' 'Earth Song' i 'Come Together' to piosenki które zajmują u mnie bardzo wysokie miejsca. Cała płyta jest w moim mniemaniu świetnie wyważona. Są kawałki mocniejsze i bardziej lekkie. Słucha mi się jej tak świetnie, że bez wahania oddaję na nią mój głos. Jest to dla mnie płyta najlepsza z najlepszych. Ale widzę, że ma tu mało zwolenników.. Albo po prostu ja się nie znam. No ale takie są moje odczucia.
Stranger in Moscow.