Od kiedy jesteś fanem?
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
No to długa lekturka dla was... ;D
Z tego co pamiętam to zakochałam się w MJ'u mając 4 lata (noo chyba że już wcześniej Go słuchałam i tego nie pamiętam xP)... siedziałam sobie na dywanie w salonie słuchając sobie na starej kasecie po 100 razy po kolei "Why" wykonywane z 3T... ;D
Potem, w wieku 6 lat pierwsza płyta MJ... nie odstępowałam jej na krok. ;D
Michael Jackson - moja pierwsza dziecięca miłość. No ale taka prawda, można nawet powiedzieć, że kocham Go jak kogoś z rodziny, jak ojca - w końcu Jego muzyka mnie wychowywała... x)
Potem wiek 11-12, moim zdaniem najgłupszy młody wiek (takie stereotypowe "wszystko się wie najlepiej", wstępny bunt... niby jestem przeciwko stereotypom, ale mam doświadczenie sobą i widzę co się dzieje naokoło tak więc jednak się z tym zgadzam... co nie oznacza, że WSZYSCY ludzie w tym wieku tacy są... ale większość... ), nie lubiałam MJa ze względu na te wszystkie brukowe historyjki którym wierzyłam ale co ja tam mogłam wiedzieć...
I przeszło rok temu zobaczyłam w telewizji "Earth Song"... i coś mi zaświtało... xD siedziałam jak zahipnotyzowana i patrzałam się w TV...
Znowu zaczęłam się nim interesować i te zainteresowanie trwa do dziś. xD
Z tego co pamiętam to zakochałam się w MJ'u mając 4 lata (noo chyba że już wcześniej Go słuchałam i tego nie pamiętam xP)... siedziałam sobie na dywanie w salonie słuchając sobie na starej kasecie po 100 razy po kolei "Why" wykonywane z 3T... ;D
Potem, w wieku 6 lat pierwsza płyta MJ... nie odstępowałam jej na krok. ;D
Michael Jackson - moja pierwsza dziecięca miłość. No ale taka prawda, można nawet powiedzieć, że kocham Go jak kogoś z rodziny, jak ojca - w końcu Jego muzyka mnie wychowywała... x)
Potem wiek 11-12, moim zdaniem najgłupszy młody wiek (takie stereotypowe "wszystko się wie najlepiej", wstępny bunt... niby jestem przeciwko stereotypom, ale mam doświadczenie sobą i widzę co się dzieje naokoło tak więc jednak się z tym zgadzam... co nie oznacza, że WSZYSCY ludzie w tym wieku tacy są... ale większość... ), nie lubiałam MJa ze względu na te wszystkie brukowe historyjki którym wierzyłam ale co ja tam mogłam wiedzieć...
I przeszło rok temu zobaczyłam w telewizji "Earth Song"... i coś mi zaświtało... xD siedziałam jak zahipnotyzowana i patrzałam się w TV...
Znowu zaczęłam się nim interesować i te zainteresowanie trwa do dziś. xD
"If you care enough
For the living
Make a little space
Make a better place... "
For the living
Make a little space
Make a better place... "
-
- Posty: 47
- Rejestracja: czw, 24 sty 2008, 20:33
- Skąd: Lublin
MJ zainteresował mnie jakieś 3 lata temu...początkowo chodziło mi tylko o sprawdzenie informacji,które podawały brukowce.Początkowo wierzyłam w to,ale gdy zaczęłam czytać jego biografie wiedziałam jaka jest prawda
co prawda spotykam się z wrogimi i kąśliwymi uwagami na temat Michaela,ale staram się wyjaśniać jakim naprawdę jest człowiekiem
co prawda spotykam się z wrogimi i kąśliwymi uwagami na temat Michaela,ale staram się wyjaśniać jakim naprawdę jest człowiekiem
- Little_Lilly
- Posty: 71
- Rejestracja: czw, 31 lip 2008, 14:06
- Skąd: bydgoszcz
2007 rok, czerwiec (opisywalam to w dziale przedstaw sie), przypadkowo w necie obejrzalam Thrillera i to mnie zafascynowalo. Poczatkowo ise wstydzilam komus o tym powiedziec, ale w koncu zapalalam do jego muzyki ogromnym uczuciem, a pozniej stwierdzilam, ze to niemozliwe, zeby czlowiek, ktory stworzyl taka piekna muzyke mogl byc zly.Wtedy zaczelam sie interesowac takze samym lidrem. I teraz moge powiedziec otwarcie, ze kocham Michaela Jacksona i myslcie sobie o mnie, co chcecie!
L.O.V.E. is all what we have...
Hello!!
Hi! Urodziłam się w 1992 r. Obecnie mam 16 lat. Michaela Jacksona znam i uwilbiam od 7 roku życia. Gdy pierwszy raz zobaczyłam jak tańczy, jak śpiewa. To było fenomenalne:) Moi rodzice dużo mi o nim mówili, że jest bardzo sławny, bogaty i w ogóle. W wieku 12 lat, zaczełam oglądać "thiller" i uczyć się jego tańca. Aż do tej pory:) Teraz znam już prawie;p wszystkie piosenki, ulubione: Billie Jean, Dirty Diana, Thiller, Earth Song, You are not alone, Smooth cryminal, Rock with you, Black or white.:)
Jego taniec, i ruchy są poprostu fascynujące.
Marzenie: spotkać się z nim, zatańczyć i może zaśpiewać.
Jestem na forum od 3 dni. To mało ale chciałabym mieć i znać ludzi, którzy równie jak ja lubią MJ:)
Jego taniec, i ruchy są poprostu fascynujące.
Marzenie: spotkać się z nim, zatańczyć i może zaśpiewać.
Jestem na forum od 3 dni. To mało ale chciałabym mieć i znać ludzi, którzy równie jak ja lubią MJ:)
Jacksonówka:)
- tinkerbell
- Posty: 17
- Rejestracja: śr, 27 sie 2008, 22:42
- Skąd: tu i tam
Z moich najwcześniejszych czasów pamiętam, że w podstawówce straszyliśmy się Thriller'em , ale to się raczej nie liczy
Nie pamiętam dokładnie, jak zaczęłąm być "fanką", ale chyba to był ten moment, kiedy zobaczyłam teledysk do "Bad", wtedy to dla mnie było coś i On był taki "zły"... Natomiast po wydaniu "Dangerous" moje takie sobie słuchanie zmieniło się w lekką obsesję, o ile takie coż istnieje. Czyli też zaczynałam, jako nastolatka i w sumie to jestem głównie fanką jego utworów od Thriller'a do Dangerous; z późniejszej twórczości już tylko niektóre kawałki do mnie przemawiają.
Nie pamiętam dokładnie, jak zaczęłąm być "fanką", ale chyba to był ten moment, kiedy zobaczyłam teledysk do "Bad", wtedy to dla mnie było coś i On był taki "zły"... Natomiast po wydaniu "Dangerous" moje takie sobie słuchanie zmieniło się w lekką obsesję, o ile takie coż istnieje. Czyli też zaczynałam, jako nastolatka i w sumie to jestem głównie fanką jego utworów od Thriller'a do Dangerous; z późniejszej twórczości już tylko niektóre kawałki do mnie przemawiają.
Well they say the sky's the limit
And to me that's really true
And to me that's really true
A moja HIStoria to:W programie muzycznym usłyszałam Billie Jean, zapytalam się taty kto to jest a on mi powiedział że to Michael Jackson.Zaczełam szukac informacji o nim, moje pierwsze piosenki przesłuchane kilkanaście razy to:Smooth Criminal,Billie Jean,Bad,Black or White,Thiller.Miałam wtedy 12lat to był styczeń 2007r.Jakoś w tłoku 6 klasy zapomniałam o nim,ale nie całkiem bo wiedziałam że czegoś mi brakuje w życiu,że jest jakaś dzióra w moim zyciu codziennym.Wypełniłam ta pustke...latem 2008r.gdy zaczął się rok szkolny zaaczęłam słuchac jego piosenek,oglądać zdjęcia,czytac teksty po polsku i po angielsku,taniec,poprostu poznawac jego świat.i już mi tak zostało I JEST MI Z TYM DOBRZE.Niestety JESZCZE nie posiadam żadnej płyty ani plakatu,nic ;( Ale mama zpytała się mnie co chce na urodziny więc powiedzialam że płytę Michaela Jacksona.Zobaczymy co z tego będzie...Taka jest moja HIStoria Michaela Jacksona.
Późna jesień. Miałam prawie 9 lat. W starym dobrym MTV zobaczyłam teledysk Beat It. Zapytałam ojca kto to i czy to jest dziewczyna czy chłopak ( ). (...)
Z perspektywy czasu wiem,że to Była obsesja: MJ był wszędzie, plakaty w pokoju, kasety gdzie ja tam one (i walkman), naklejki z popcornu na ławce w szkole.... Z inicjatywy mamy chadzałam nawet przez to do psychologa,lol. PO koncercie w Budapeszcie, na który zabrał mnie tata, było jeszcze gorzej (Lepiej! :D). .......... hm..
Potem potem mi trochę "przeszło". Chociaż gadając z Edytą, dochodzę do wniosku, że nie całkiem, że on ZAWSZE był, gdzieś w tle. Jego piosenki słyszałam przed każdym większym wydarzeniem mojego życia (m.in. jak wylatywałam do LV, i to też było Beat It).
Niedawno wróciło mi co najmniej z taką samą siłą ,ale tym razem już mam pomysł co z tym zrobić (wtajemniczeni wiedzą i ..dowiedzą ).
Na nowo go odkrywam, już inaczej interpretuję jego koncepcje artystyczne, inaczej rozumiem sens poszczególnych utworów itd. Jakby nie było: inaczej odbiera się to mając 9 lub naście lat, a inaczej potem, będąc już dorosłą osobą. :)
Nadrabiam zaległości ,hehe.
btw., koleżanko - ja nie spotykam/ałam ludzi, którzy cokolwiek dobrze o nim mówią/mówili, do tej pory. oprócz WAS tylko i kilkoro ludzi z głową na karku, którzy jedynie komplementują jego muzykę i dokonania artystyczne. a poza tym idą w zaparte, że jednak się wybielał, zrobił z siebie monstrum, jest zepsuty i obecnie gnije, rozpada się "i widzisz co sława robi z ludźmi". ;]
no ale co, świata nie naprawimy czarodziejską różdżką. jest jak jest, a my - fani i przyjaciele MJ -musimy trzymać się razem - dla niego! :)
Z perspektywy czasu wiem,że to Była obsesja: MJ był wszędzie, plakaty w pokoju, kasety gdzie ja tam one (i walkman), naklejki z popcornu na ławce w szkole.... Z inicjatywy mamy chadzałam nawet przez to do psychologa,lol. PO koncercie w Budapeszcie, na który zabrał mnie tata, było jeszcze gorzej (Lepiej! :D). .......... hm..
Potem potem mi trochę "przeszło". Chociaż gadając z Edytą, dochodzę do wniosku, że nie całkiem, że on ZAWSZE był, gdzieś w tle. Jego piosenki słyszałam przed każdym większym wydarzeniem mojego życia (m.in. jak wylatywałam do LV, i to też było Beat It).
Niedawno wróciło mi co najmniej z taką samą siłą ,ale tym razem już mam pomysł co z tym zrobić (wtajemniczeni wiedzą i ..dowiedzą ).
Na nowo go odkrywam, już inaczej interpretuję jego koncepcje artystyczne, inaczej rozumiem sens poszczególnych utworów itd. Jakby nie było: inaczej odbiera się to mając 9 lub naście lat, a inaczej potem, będąc już dorosłą osobą. :)
Nadrabiam zaległości ,hehe.
co prawda spotykam się z wrogimi i kąśliwymi uwagami na temat Michaela,ale staram się wyjaśniać jakim naprawdę jest człowiekiem dancing Michael Jackson
btw., koleżanko - ja nie spotykam/ałam ludzi, którzy cokolwiek dobrze o nim mówią/mówili, do tej pory. oprócz WAS tylko i kilkoro ludzi z głową na karku, którzy jedynie komplementują jego muzykę i dokonania artystyczne. a poza tym idą w zaparte, że jednak się wybielał, zrobił z siebie monstrum, jest zepsuty i obecnie gnije, rozpada się "i widzisz co sława robi z ludźmi". ;]
no ale co, świata nie naprawimy czarodziejską różdżką. jest jak jest, a my - fani i przyjaciele MJ -musimy trzymać się razem - dla niego! :)
Moja przygoda z Michaelem zaczęła się w sierpniu ubiegłego roku. Pierwszy raz kolega puścił mi Billie Jean i się go zapytałam: " ej to ten co się wybielił i miał ze sto operacji plastycznych?". (oczywiście nic nie wiedziałam, że jest chory itd.). Potem zaczęłam szukać inf. o nim, ściągać piosenki, zaczęłam zbierać kasę na płyty (czego nigdy nie robiłam). Teraz mam bzika ;P słucham muzyki i uczę się tańczyć. Nie znam nikogo kto by go lubił w moim mieście (przynajmniej w mojej szkole w której są sami rockowce i metalowce i jeszcze jest to gimnazjum połączone z liceum.). Nie znoszę gdy ktoś źle o nim mówi, że się wybielił i a tak naprawdę nic o nim nie wie :) U mnie w domu siostra go nie znosi bo uważa, że jest zboczony bo łapie się za krocze. No ale nic ;P
pozdrawiam ;*
pozdrawiam ;*
-
- Posty: 396
- Rejestracja: czw, 13 mar 2008, 9:26
- Skąd: Rzym
Od 3 roku życia ;) (czyli jakieś 20 lat)
(Historię mojego "fanowania" opisałam jakiś rok temu w dziale "Przedstaw się";]) Ale ostatnio dochodzę do wniosku że moje fanowanie to dosyć skomplikowana sprawa
Znaczy ewoluowało od ślepego zakochania w wieku 5 lat do tego, co teraz hm trudno mi nawet czasem opisać "byciem fanką".. Znaczy wydaje mi się, że Michael został w życiu bardzo skrzywdzony przez traktowanie go jak jakiegoś Boga, nad-człowieka, idola, bo każdy w takiej roli źle się czuje i jej nie udźwignie, i nie chciałabym do tego ręki przykładać, a fanowanie co by nie było trochę na tym polega..
Też nie jestem fanką w tym sensie, że np. czekam obsesyjnie na jego come-back w tym momencie i kolejną płytę - choć przyznam że byłabym bardzo ciekawa, co nowego stworzy, bo w końcu jest artystą i wiele w tym kierunku mógłby jeszcze zdziałać. Ale też obawiam się, że to bycie artystą również mogło mu już bokiem wyleźć - w końcu teraz jest przede wszystkim ojcem, i jak gdzieś wyczytałam, że powiedział: "Nic nikomu już nie musi udowadniać". Więc jeśli na tworzeniu nowej płyty miałyby np. ucierpieć jego dzieci, czy jego życie, to niech tego nie robi, i koniec kropka. Sama jestem córką artysty-muzyka i widzę, że jest w życiu wiele ważniejszych rzeczy, choć może wiele osób się tym zgorszy, bo w końcu jak można marnować swój talent, itp itd. No, ale dla mnie sztuka nie jest wartością absolutną-nie wiem, jak dla Michaela teraz.
To tyle na temat mojego fanowania
Ciekawa jestem, czy wiele osób na forum ma podobne przemyślenia, bo w sumie rzadko to bywam, ale wydaje mi się z tego co czytałam, że tak.
(Historię mojego "fanowania" opisałam jakiś rok temu w dziale "Przedstaw się";]) Ale ostatnio dochodzę do wniosku że moje fanowanie to dosyć skomplikowana sprawa
Znaczy ewoluowało od ślepego zakochania w wieku 5 lat do tego, co teraz hm trudno mi nawet czasem opisać "byciem fanką".. Znaczy wydaje mi się, że Michael został w życiu bardzo skrzywdzony przez traktowanie go jak jakiegoś Boga, nad-człowieka, idola, bo każdy w takiej roli źle się czuje i jej nie udźwignie, i nie chciałabym do tego ręki przykładać, a fanowanie co by nie było trochę na tym polega..
Też nie jestem fanką w tym sensie, że np. czekam obsesyjnie na jego come-back w tym momencie i kolejną płytę - choć przyznam że byłabym bardzo ciekawa, co nowego stworzy, bo w końcu jest artystą i wiele w tym kierunku mógłby jeszcze zdziałać. Ale też obawiam się, że to bycie artystą również mogło mu już bokiem wyleźć - w końcu teraz jest przede wszystkim ojcem, i jak gdzieś wyczytałam, że powiedział: "Nic nikomu już nie musi udowadniać". Więc jeśli na tworzeniu nowej płyty miałyby np. ucierpieć jego dzieci, czy jego życie, to niech tego nie robi, i koniec kropka. Sama jestem córką artysty-muzyka i widzę, że jest w życiu wiele ważniejszych rzeczy, choć może wiele osób się tym zgorszy, bo w końcu jak można marnować swój talent, itp itd. No, ale dla mnie sztuka nie jest wartością absolutną-nie wiem, jak dla Michaela teraz.
To tyle na temat mojego fanowania
Ciekawa jestem, czy wiele osób na forum ma podobne przemyślenia, bo w sumie rzadko to bywam, ale wydaje mi się z tego co czytałam, że tak.
...Jeśli chcesz,znajdziesz sposób.Jeśli nie, znajdziesz powód...