: ndz, 16 kwie 2006, 10:47
Anegdoty zapożyczone z forum Anny Marii Jopek.
Żeby obalić przekonanie że Anka jest takajakaś nie bardzo:
Gość zwany panem Jerzym spóźnił się na koncert. wszedł do pierwszego rzędu i usiadł w kurtce zimowej. W środku występu zaczęła mu dzwonić komórka, co zapoczątkowało rozmowę z Anną Maria.
AMJ: "Radzę podjąć, może to coś ważnego"
Gość zwany panem Jerzym na to, że czeka na telefon od AMJ.
Na to ona: "Ale ja przecież do pana nie zadzwonię bo jestem w pracy, a w pracy nie dzwonię nawet do męża. a poza tym miał pan mieć wyłączony telefon".
AMJ nie chciała się zwracać do niego bezimiennie, to go pyta, jak ma na imię.
Gość wstał, podszedł do sceny podał Annie Marii rękę i spytał: "A Pani?". Na to AMJ (wyraźnie zaskoczona): "Ja, mam na imię Anna".
Na to on "a ja Jerzy".
Wyszedł na środek i pokazał wszystkim jak wyłącza telefon.
AMJ zapytała jeszcze: "Mam nadzieję, że pan się nie gniewa?"
P. Jerzy: "Nie".
AMJ: "No to całe szczęście, nie ma nic gorszego niż gniew słuchacza z pierwszego rzędu!"
Po czym do Marka (gitarzysty): "No to jak, panie Marku, gramy dalej? "
Marek (wstając): "Chwileczkę, muszę wyłączyć komórkę".
Ten tekst pochodzi z gdańskiego koncertu (28.III):
AMJ- "Teraz proszę Państwa M.Napiórkowski zagra na maleńkiej gitarce.Gitarka mojego męża, który gdzieś tu przebywa. Zrobiła ją Linda Manzer- słynna lutniczka. I muszę się Państwu zwierzyć, że kiedy ta gitarka do nas przyleciała, mój mąż zwołał całą rodzinę, nasze dzieci i powiedział: To jest Wasz nowy braciszek! ".
I na koniec:
AMJ: - "Proszę państwa, teraz Marek Napiórkowski zagra na malutkiej gitarce, niewspółmiernej do wielkości jego talentu".
Marek: - "Taaak, dobrze że tym razem nie powiedziałaś nic o moim małym instrumencie".
Żeby obalić przekonanie że Anka jest takajakaś nie bardzo:
Gość zwany panem Jerzym spóźnił się na koncert. wszedł do pierwszego rzędu i usiadł w kurtce zimowej. W środku występu zaczęła mu dzwonić komórka, co zapoczątkowało rozmowę z Anną Maria.
AMJ: "Radzę podjąć, może to coś ważnego"
Gość zwany panem Jerzym na to, że czeka na telefon od AMJ.
Na to ona: "Ale ja przecież do pana nie zadzwonię bo jestem w pracy, a w pracy nie dzwonię nawet do męża. a poza tym miał pan mieć wyłączony telefon".
AMJ nie chciała się zwracać do niego bezimiennie, to go pyta, jak ma na imię.
Gość wstał, podszedł do sceny podał Annie Marii rękę i spytał: "A Pani?". Na to AMJ (wyraźnie zaskoczona): "Ja, mam na imię Anna".
Na to on "a ja Jerzy".
Wyszedł na środek i pokazał wszystkim jak wyłącza telefon.
AMJ zapytała jeszcze: "Mam nadzieję, że pan się nie gniewa?"
P. Jerzy: "Nie".
AMJ: "No to całe szczęście, nie ma nic gorszego niż gniew słuchacza z pierwszego rzędu!"
Po czym do Marka (gitarzysty): "No to jak, panie Marku, gramy dalej? "
Marek (wstając): "Chwileczkę, muszę wyłączyć komórkę".
Ten tekst pochodzi z gdańskiego koncertu (28.III):
AMJ- "Teraz proszę Państwa M.Napiórkowski zagra na maleńkiej gitarce.Gitarka mojego męża, który gdzieś tu przebywa. Zrobiła ją Linda Manzer- słynna lutniczka. I muszę się Państwu zwierzyć, że kiedy ta gitarka do nas przyleciała, mój mąż zwołał całą rodzinę, nasze dzieci i powiedział: To jest Wasz nowy braciszek! ".
I na koniec:
AMJ: - "Proszę państwa, teraz Marek Napiórkowski zagra na malutkiej gitarce, niewspółmiernej do wielkości jego talentu".
Marek: - "Taaak, dobrze że tym razem nie powiedziałaś nic o moim małym instrumencie".