Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

A co z pierwotnym tytułem? Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę, by zobaczyć, co oznacza. To nie przypadek. Michael świadomie wybrał za pierwszym razem taki tytuł. Madonna zapytała go, czy wie co to oznacza i on to potwierdził.
Wywiad z Madonną o In The Closet<<.

Hmm?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Skąd: silent world

Post autor: cicha »

kaem pisze:Utwór pierwotnie zatytułowany (Coming) Out Of The Closet
come out of the closet = to tell people that you are homosexual (= sexually attracted to people of the same sex as you) so that it is no longer a secret.
keep it in the closet = to hide that you are homosexual.

Czyli byłby to ukłon MJa w stronę jego homoseksulanych fanów, bo jakoś nie miałabym śmiałości osądzać, na podstawie tego tekstu, że MJ (albo raczej podmiot liryczny) ujawnia / ukrywa swoją orientację (homo)seksualną.
kaem pisze:A co z pierwotnym tytułem? Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę, by zobaczyć, co oznacza. To nie przypadek. Michael świadomie wybrał za pierwszym razem taki tytuł.
No ale my analizujemy tekst ostateczny, a nie ten roboczy. :knuje:

Don't hide our love
Woman to man

Woman to woman
Man to man

więc to ten homoseksualny trop ;p
Ostatnio zmieniony ndz, 22 lis 2009, 16:23 przez cicha, łącznie zmieniany 1 raz.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Skąd: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

Wreszcie udało mi się wygospodarować chwilę na to, by włączyć się w interpretacyjne rozważania :-)

Byłabym bardzo ostrożna w twierdzeniu (w oparciu o pierwszą redakcję tytułu), że to jest tekst o ujawnianiu swoich seksualnych preferencji. Z dwóch powodów. Tekst nie jest wyłącznie autorstwa Michaela, pozostaje więc pytanie zadane przez Ulę:
Ciekawe ile tego tekstu jest Michaela a ile Tedda?
Ponadto moje, ekhem, "zboczenie zawodowe" nie pozwala mi łączyć w przypadku jakiegokolwiek utworu słów "podmiotu lirycznego" z prawdziwymi poglądami czy intencjami autora. Tekst jest zawsze świadomą kreacją twórczą, mogącą się oczywiście opierać na doświadczeniach jego twórcy, ale równie dobrze będącą (co się bardzo często zdarza) wypadkową różnych obserwacji czy doświadczeń osób trzecich. Jeśli dostrzegać tu jakąkolwiek świadomą kreację swojego "ja" (czyli w tym przypadku "ja" Michaela), to biorąc pod uwagę zarówno znaczenie tytułu, jak i wspomnienia Madonny, widziałabym tutaj szeroko pojęty temat ujawniania (bądź ukrywania) swojego ja, swoich poglądów jako takich, nie tylko tych związanych z płaszczyzną eros. Mam wrażenie (oczywiście może ono być kompletnie błędne), że tytuł mógł być (i pewnie był), świadomym zabiegiem PR Michaela, świadomym wykorzystaniem znanego określenia na zasadzie: dam wam to, co chcielibyście usłyszeć, a tak naprawdę poza tytułem powiem wam coś zupełnie innego.

Jak się patrzy na ten tekst, to daje się zauważyć coś jeszcze - taki schemat odwróconych ról. Bo to kobieta pragnie się ujawnić, pokazać wszystkim swoje uczucia czy preferencje:
Don't hide our love
Woman to man

So open the door, and you will see
There are no secrets
Make your move, set me free


Tymczasem mężczyzna cały czas próbuje zapobiec ujawnieniu relacji, jakie łączą go z kobietą:
Just promise me, whatever we say
Or do to each other
For now we'll make a vow to just
Keep it in the closet

Mamy więc ciekawą opozycję: open the door z jednej strony, z drugiej: keep it in the closet. Przeciwstawne dążenia, które nie dadzą się jednocześnie zrealizować.

Nie wiem, czy chodzi o niechęć przed ujawnianiem związków w ogóle, czy o przekonanie, że nasze życie intymne (niezależnie od tego, jakie ono jest) nie powinno nikogo obchodzić. Tekst tak naprawdę nie jest do końca jednoznaczny, a to rodzi pole do popisu dla zupełnie odmiennych od siebie interpretacji. Naciągając ją jeszcze bardziej, możemy dojść do wniosku, że to jest w jakimś stopniu ciąg dalszy "Dirty Diany", bo w ogólnym zarysie w obu przypadkach mamy świadome swojej seksualności kobiety, śmiało dążące do zdobycia mężczyzny i nie bojące się o tym mówić.

Zostawiając trudne kwestie samoświadomości swoich preferencji chciałabym zauważyć coś jeszcze - symboliczne "miejsce" jako takie. W analizie literackiej zawsze duże znaczenie ma przestrzeń, w jakiej rozgrywają się wydarzenia. Tu mamy bardzo ciekawą przestrzeń zamkniętą (wykreowaną przez tytułowe ukrycie, "szafę"), wg mnie bardzo świadomie zastosowaną przez autora. Taka przestrzeń zawsze symbolizuje chęć oderwania się od otaczającej rzeczywistości, ukrycia swoich myśli, uczuć, czynów; zatrzymania tego, co ważne tylko dla siebie; zachowania pewnej tajemnicy. Konstrukcja wielu erotyków jest właśnie o taki topos zamkniętej przestrzeni oparta, zgodnie z założeniem, że to, co dzieje się pomiędzy dwojgiem ludzi nie powinno interesować całego świata. Jak chociażby w wierszu Leśmiana "W malinowym chruśniaku", gdzie też mamy symboliczną przestrzeń zamkniętą, oderwanie od świata cywilizacji i umieszczenie relacji damsko - męskich w perspektywie świata natury:
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
[...]
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
No właśnie: "przed ciekawych wzrokiem", "szept nasz tylko zacichał"... Malinowy chruśniak jako sposób na idealizację uczucia, zatrzymanie go "w kadrze", tylko dla siebie, a nie dla innych? Może o to Michaelowi chodziło, gdy współtworzył ten tekst? Może, choć tak naprawdę nie wiem...
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Skąd: Śląsk

Post autor: a_gador »

To ja dodam do powyższych baaardzo interesujących interpretacji, że po raz kolejny w tekście piosenki to kobieta inicjuje działanie, czyli realizację swoich erotycznych pragnień. Mężczyzna stoi na pozycji asekuracyjnej, w stylu chciałbym, a boję się, by potem zmienić front na ok, zróbmy to, ale cicho sza . Nie wiem czy kieruje nim strach przed konsekwencjami w postaci konieczności głębszego nie tylko cielesnego, ale również emocjonalnego zaangażowania się w skonsumowany już związek, lub raczej niepewną przyszłości zaledwie znajomość, czy też po prostu miałby problem z okazywaniem uczuć swojej partnerce poza sypialnią, czego najwyrazniej ona oczekuje. Nie chciałabym tu generalizować, pisząc, że kobietom łatwiej przychodzi manifestowanie swoich uczuć, a mężczyzni zachowują w tym względzie rezerwę i nie mam tu na myśli relacji damsko-męskich w pierwotnym, że się tak wyrażę, znaczeniu.

Ja nie odbieram tego tekstu jako próby Michaelowego coming out. Podobnie jak Mariurzka nie traktowałabym podmiotu lirycznego jako porte-parole autora. Piosenka jest efektem współpracy Michaela z T. Reily w warstwie zarówno tekstu jak i kompozycji, przynajmniej w/g info na płycie, i nie wiemy kogo i gdzie jest więcej. Niezle się panowie z pewnością ubawili pisząc tę piosenkę i szukając chwytliwego tytułu. Dla mnie to kolejna prowokacja, tylko jeśli wyrzucę z pamięci (a trudne to niestety) video z udziałem Naomi, które ucina wszystkie spekulacje i domniemania. A może to tylko stylowa przykrywka? ;-)
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Skąd: Lublin

Post autor: akaagnes »

Za namową cichej postaram się skomponować tutaj moją "wersję wydarzeń" dotyczącą IN THE CLOSET. Nie wiem jednak jak zacząć, potrzebowałabym na to więcej czasu, ale wtedy już będzie pewnie inna piosenka na tapecie.

Każda piosenka Michaela działa mi na wyobraźnię. Bardzo. Już pewnie wszyscy wiedzą, że jestem bardzo emocjonalną osobą, czuję w sobie ten wulkan. Może też jestem nimfomanką, poza tym bardzo intensywnie odbieram teksty Michaela o seksie, pożądaniu, pragnieniach.

In The Closet jest dla mnie taką esencją pożądania. To jest takie powiedzenie sobie wszystkiego podczas ognistej nocy - co Ty do mnie czujesz i co ja czuję do ciebie. Musimy to wreszcie sobie wyznać, bo nie możemy dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Zapalamy się na siebie, to jest silniejsze od nas, nie możemy tego dłużej ukrywać. Całe pożądanie wtedy wybucha z niewiarygodną siłą. Oddechy, westchnienia, jęki... daj mi to!
Szczególnie, gdy słucha się demo Michaela... to działa na ciebie, że aż...
To jest takie prawdziwe. Zamykam oczy, wcielam się w postać kobiecą i czuję to całą sobą, całym ciałem, najdrobniejszymi jego cząstkami.

Myślę, że dzisiejszą próbą wyzwolenia takiego pożądania w samych słuchaczach jak to zrobił Michael w ITC, było Ayo Technology - 50cent ft. Justin Timberlake. Widzę tu dużo podobieństw, w tym też taki kołyszący rytm, she wants it so i gotta give it to her itd. Tylko, że u nich powiedziany jest konkret, a już na pewno w partiach rapowanych (coś jak: chodź, zdejmij majtki i zróbmy to), co ok, robi z tej piosenki też w pewnym stopniu podniecający numer do seksu, ale to kompletnie inny poziom i wymiar niż u Michaela. (ba!) W In The Closet dowiaduję się o głębokich uczuciach, to nie tylko chęć bzyknięcia się na kuchennym blacie i cześć, to najgłębsze otchłanie pożądania wynikające z pasji i miłości (śmiem tak twierdzić,bo nie mogę interpretować tego jako jakiś tam tekst o pożądaniu; to jest tekst Michaela, tego Michaela). Czasami jest tak, że pożądanie spala Cię od środka, nie wiesz już jak dać temu upust i chce ci się krzyczeć. Widzisz obiekt swojego pożądania i trudno jest ci to wszystko ogarnąć, masz wrażenie, że zaraz wybuchniesz. Ta niezwykła pasja znajduje w tej piosence pewne zgłębienie. Coś sobie wyjaśniło tych dwoje, oni już wiedzą o co chodzi, co do siebie czują i może takie oczywiste to dla nich nie jest,stąd ta chęć wypowiedzi tego, ale to się dzieje i nie ma rady - aaaahh! On zamyka oczy i poddaje się temu, mówi, próbuje określić swój obecny stan, co nim miota, jak głęboko i intensywnie to czuje. To jest piękne! W moich oczach wtedy powstają pewne obrazy, ale ... raczej o tym już nie napiszę. Nie, nie jest zbyt osobiste, ale... chyba jednak nie na to forum (chyba, że dostanę oficjalną zgodę). I tymi obrazami mówi do mnie ta piosenka, pochłania mnie od wewnątrz. Ale to bynajmniej nie są kadry z teledysku. Na pewno nie tego,co realnie nakręcono. (...)


Nie wiem, czy na tym miała polegać ta interpretacja. Szczerze się przyznam, że nie czytałam poprzednich, między innymi dlatego, żeby się nie sugerować. Napisałam ją jak raz, spontanicznie, zagryzając wargi, gdy słucham In The Closet na słuchawkach, w ciemnym pokoju. Jeszcze głębsze myśli, wizje i interpretacje przychodzą po czasie, gdy się temu bez reszty oddaję.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Mariurzka, słuszna uwaga, co do odmiennych postaw kobiety i mężczyzny z tego tekstu. Choć ja mam jeszcze inne wrażenie. A mianowicie, że to jest taki dialog wewnętrzny jego. On próbuje się do niej przekonać, chce się jej oddać. Bliskość fizyczna, gdy traktuje się ją serio, może być przeżywana jako najwyższy stopień odsłonięcia, zaufania. W nagości trudno coś ukryć.
W tekście pojawiają się słowa Ośmiel Mnie, sugerujące iż to kobieta ma ośmielać mężczyznę. Słowa To tylko kochanka jakby miały zaś studzić niepokój mężczyzny przed zbliżeniem. Niewiele ma do stracenia, jak tak zakłada.
Później w tym własnym dialogu mężczyzna przypomina sobie słowa kobiety przez nią wcześniej do niego powiedziane, które w moim odbiorze tego utworu są cytatem, nie dialogiem. Trochę jak w filmie z retrospekcją. Stąd może te różnice, na które Mariurzka zwróciła słusznie uwagę. On ze sobą walczy, czy zgodzić się na namiętność bez platonicznych zasłon. Ona pragnie uwolnić ogień, który on w niej już rozpalił przez swoją niedostępność, on chciałby zapewnienia, że to, jak bardzo ona go pozna w sytuacji intymnej, pozostanie w tajemnicy. Ona jednak nie narzucająco skłania go do większej śmiałości.
Nie ukrywaj naszej miłości
Kobiety do mężczyzny


I brzmi jak bardziej doświadczona:
Jedno w życiu musisz zrozumieć
Istotę pożądania kobiety do mężczyzny
Więc otwórz drzwi, a zobaczysz
Nie ma tajemnic


To można odnieść oczywiście do Michaela, ale też do osób, które mają podobnie. Można przecież traktować seks jak fast food i nie angażować się, mnożąc kolejne przygodne związki. Można też traktować związki serio, odkładając zbliżenie na moment, kiedy będzie TA właściwa. Gdy jednak się znajdzie, rośnie obawa przed zbliżeniem- a o tym wg mnie traktują słowa tej piosenki.
Nawet i krańcowo różnie ludzie potrafią mieć, prawda? Jak w tekście In The Closet.

Co do wątku homoseksualnego, rozbroiła mnie mama Michaela pisząca, że jej syn na pewno nie jest gejem, bo w Biblii pisze, iż to jest grzech. I tyle-ot, całe wytłumaczenie. Nie wiem, jak Michael sobie to w głowie poukładał. Faktem jest, że z czasem stawał się coraz bardziej unisex. I nie mówię oczywiście o zmianie facjaty, tylko o zmianie image'u, ostatnich strojach, w których się pojawiał. Nie wierzę, że nie robił tego świadomie. Może myślał o sobie w takich kategoriach- zupełny brak barier, uprzedzeń. Jesteśmy wszystkim; jednym i tym samym. Jak to powiedziała Madonna: Girls fell in love in him, boys fell in love in him. All for L.O.V.E. Trochę znak czasów, czyż nie?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
ula
Posty: 117
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 16:31
Skąd: świętokrzyskie

Post autor: ula »

kaem pisze:Słowa To tylko kochanka jakby miały zaś studzić niepokój mężczyzny przed zbliżeniem.
A może bardziej formą usprawiedliwienia przedmiotowego potraktowania tego związku.
kaem pisze:Co do wątku homoseksualnego

zastanawiało sie nad tym wielu, po śmierci MJ w Polityce ukazał się artykuł w który cytowano również wypowiedzi z innych czasopism pozwolę sobie przytoczyć fragment:
(...)Komentator dziennika „Washington Post” Eugene Robinson uważa, że Jackson „nie tyle chciał zostać białym, co uczynić się odrażającym; musiała to być nienawiść do samego siebie”. Mniej więcej 20 lat temu twarz idola zaczęła się przekształcać i uległa całkowitej transformacji – negroidalny nos zwęził się, rysy wydelikatniały. Nie jest jasne, dlaczego właściwie Jackson dokonał metamorfozy z gibkiego mężczyzny, eksponującego w tańcu samczą seksualność, w istotę androginiczną.

Być może – jak sądzą niektórzy – chodziło mu właśnie o tę niejasność i nieokreśloność. Widzą oni w królu popu postać postmodernistyczną, odnajdującą się w nieustannej zmianie i mgławicowości. „Jego chirurgiczne transformacje stawały się odbiciem kultury zacierania granic dzielących rasy, płcie i młodość od starości. Jackson wyprzedził narastające dziś w kulturze wątpliwości co do takich kategoryzacji. Był biały czy czarny, młody czy stary...? Był gejem czy hetero? A może kimś pośrodku?...” – zastanawia się na łamach dziennika „New York Times” Guy Trebay.
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Skąd: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Tak się zbieram do napisania czegoś i zbieram.
Liczyłam na to, ze mi sie w głowie cos poukłada, ale nic z tego, ciągle mam ten sam mętlik.

Coming out from the closet...
Duet z Madonną?

Michael był mocno kobiecy, Madonna bardzo męska.
Oboje zarówno z charakteru (mówię o pierwszym wrażeniu), jak i z wyglądu, z tego na kogo się stylizowali. Jakby płeć duszy była sprzeczna z płcią ciała.

W In the closet facet przejawia cechy kobiety, krygując się, przejawiając niepewność, kobieta natomiast jest bardziej przebojowa, nakłania, tłumaczy, że to będzie okay.

Co jest ważniejsze, ciało, czy dusza? Dla mnie to drugie.
Zatem... w utworze jest "wszystko w porządku". Smiały facet (w ciele kobiety) nakłania nieśmiałą dziewczynę (zamknięta w ciele mężczyzny) do zbliżenia.
Lub też.. śmiały facet (w ciele kobiety), nakłania nieśmiałego faceta.
Trzymajmy to w ukryciu...


Może to nadinterpretacja, ale staram się domyślić o co chodziło MJ z tym pierwotnym tytułem.
Dość przewrotne to wszystko.

Tak czy siak, podoba mi się jedno - odejście od schematu faceta zdobywcy i nieśmiałego dziewczęcia.

EDIT. Tak na pamiątkę. Ten post, to mój 1958 post na tym forum...
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Bardzo ładna kombinacja cyfr...

Tekst tygodnia:

The Feeling That We Have
Album: The Wiz (1978)
Autor tekstu: Charlie Smalls

posłuchaj<<


Kontekst:
Piosenka pochodzi z filmu The Wiz, w którym Michael (+) wystąpił obok takich gwiazd, jak Diana Ross, Luther Vandross(+), Richard Pryor (+), Theresa Merrit (+) czy Lena Horn. Film przeszedł do historii jako pierwszy owoc współpracy Michaela Jacksona z Quincy Jonesem.
The Wiz było wielkim wyzwaniem, gdyż wystąpiła w nim tylko czarnoskóra ekipa, a film miał rekordowy wówczas budżet. Czarnoksiężnik miał być sprawdzianem, czy opłaca się tworzyć wysokobudżetowe filmy z czarną obsadą. Okazał się być zwieńczeniem eksplozji filmów z Afroamerykanami w latach 70-tych.
The Wiz w zamyśle był adaptacją musicalu wystawianego na Broadwayu. Był o tyle nowatorski, że nie był osadzony w Kansas, jak znany musical z 1939 roku, a w Nowym Jorku. Dorota nie jest małą Dorotką ale 24- letnią kobietą. W filmie pojawia się metro, World Trade Center, narkotyczne tańce, prostytutki, graffiti na murach.

The Wiz oczywiście oparty jest na motywach książki Franka Bauma, Czarnoksiężnik z Krainy Oz, z 1900 roku. Badacze literatury traktują bajkę jako alegorię sytuacji gospodarczo- politycznej ostatniej dekady XIX wieku, szczególnie debaty nad polityką monetarną. Droga wybrukowana złotą kostką reprezentuje złoto, srebrne pantofelki odnoszą się do próby srebra 16:1. Złe czarownice ze wschodu i zachodu są symbolem lokalnych banków i przemysłu kolei żelaznej- jedni i drudzy wypierali drobnych farmerów z biznesu. Strach na wróble symbolizuje farmerów z partii populistycznej, którzy chcieli ukrócić długi poprzez zwiększenie produkcji srebrnych monet. Mogło to spowodować wzrost inflacji, ale spadek ich zadłużenia. Blaszany Drwal to lud roboczy z Północy, który był postrzegany przez populistów jako lud pracujący długie męczące godziny za małe pieniądze, co miało ich odhumanizować na tyle, że stracili ludzkie serca i stali się robotami (odnośniki do Drugiej Rewolucji Industrialnej). Toto miał przedstawiać abstynenta/ prohibicjonistę, zwolennika zakazu sprzedaży alkoholu. Zapalczywy kandydat z partii populistów, William Jennings Bryan to Strachliwy Lew, jako że wycofał się ze wspierania wolnego srebra, jak warunki ekonomiczne pod koniec lat 90-tych XIX wieku zaczęły się poprawiać. Inni podejrzewają, że Strachliwy Lew symbolizuje inwestorów z Wall Street. Manczkinowie są metaforą zwykłych ludzi, a miasto OZa- Waszyngton i wizję zielonych pieniędzy. Czarnoksiężnik, szarlatan który za pomocą trików zwodzi ludzi, symbolizuje prezydenta. Pocałunek Glindy- Dobrej Czarownicy z Północy to metafora mandatu wyborczego. Dorota musi zniszczyć Złą Czarownicę z Zachodu (Złowieszczkę)- finansową elitę Zachodniego, za pomocą wody (USA cierpiało z powodu suszy). Co więcej, "Oz" jest skrótem miary cennego kruszcu- jest nią uncja.

Piosenka The Feeling That We Have pojawia się jako pierwszy utwór wokalny w filmie. W Dniu Dziękczynienia rodzina zbiera się na obiad w domu w Harlemie, gdzie 24- letnia przedszkolanka Dorota Gale (Diana Ross) mieszka ze swoją ciocią Em (graną przez Theresę Merrit) i wujkiem Henrykiem (Stanley Geene). Z bardzo introwertycznej Doroty żartuje sobie ciocia, że "nigdy nie wyszła poza południową część 125 dzielnicy" i że odmawia wyprowadzki i usamodzielnienia się.

Obrazek


Put your arms around me child
Like when you bumped your shin
Then you'll know I love you now
As I loved you then

Though you maybe trying sometimes
And I'll need you
And you're not there
You know I may get mad
And turn away
But you know that I still care

But you cannot ask for more
Than can come from me
I am older than you are
And one day you'll see

If I lose my patience with you
And I suddenly start to scream
It's only because I just want you to be
Everything that I see in my dreams

And I'd like to know it's there
The feeling that we have
When you know that you can come
Running to me
Whenever times are bad

Don't lose the feeling that we have
Don't lose the feeling that we have

Though you are growing older now
And I'm watching you grow
I know I make you sad sometimes
And I see your feeling show

But one day I'll look around
And you will be grown
You'll be out in the world
Such a pretty girl
You'll be on your own

And I'd like to know it's there
The feeling that we have
Knowing that you can come to me
Whenever you are sad

Child, I'd like to know it's there
The feeling that we have
Don't lose the feeling that we have
Don't lose the feeling that we have



Uczucie które mamy
tłum. kaem

Przytul się do mnie dziecko
Jak wtedy gdy się uderzyłaś
Byś wiedziała że kocham Cię teraz
I kochałam wtedy

Chociaż może czasem się starasz
I ja będę Cię potrzebować
A Ciebie tu nie będzie
Wiesz że mogę się złościć
I obrażać
Ale wiedz że wciąż się troszczę

Nie możesz jednak prosić o więcej
Ode mnie
Jestem starsza od Ciebie
I pewnego dnia zobaczysz

Kiedy tracę cierpliwość do Ciebie
I nagle zaczynam krzyczeć
To tylko dlatego że chciałabym byś stała się
Wszystkim, kim sobie wymarzyłam

I chciałabym byś wiedziała że tu jest
Uczucie które mamy
Byś wiedziała, że możesz przyjść
Do mnie
Kiedy przyjdą czasy złe

Nie gub uczucia które mamy
Nie gub uczucia które mamy

Chociaż przybywa Ci lat
A ja patrzę jak dorastasz
Ja wiem, że czasem Cię zasmucam
I widzę jak okazujesz swoje uczucia

Ale kiedyś się rozglądnę
Będziesz dojrzała
Gdzieś w dalekim świecie
Taka ładna dziewczyna
Będziesz na swoim

I chciałabym byś wiedziała że tu jest
Uczucie które mamy
Pamiętając, że możesz przyjść do mnie
Kiedy będziesz smutna

Dziecko, chciałabym byś wiedziała że tu jest
Uczucie które mamy
Nie trać uczucia które mamy
Nie gub uczucia które mamy


Interpretuj tekst i temat piosenki!
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Skąd: silent world

Post autor: cicha »

Słowa lub myśli rodzicielki/opiekunki, emocjonalnie związanej ze swoim dzieckiem/podopiecznym, które przekroczyło próg pełnoletności. Są rodzice/opiekunowie, którzy (w miarę swoich możliwości) wspierają swoich młodych - materialnie i duchowo, kiedy zaczynają wchodzić w samodzielne, dorosłe życie. Jednakże ile można wspierać materialnie? Nie możesz jednak prosić o więcej Ode mnie. Masz swoją pracę, swoich znajomych i chcesz żyć tak, jak dyktuje Ci Twoje młode serce i umysł. Chcesz tak żyć? W porządku, ale rób to pod swoim własnym dachem, jeśli go wynajmiesz, albo kupisz. Dopóki jednak mieszkasz ze mną/z nami - masz dostosować się do moich/naszych 'wymagań'. Albo żyjemy w pełnej symbiozie, we wzajemnym porozumieniu i poszanowaniu naszych zasad, pod jednym dachem, albo stajesz się w pełni usamodzielniony, wyprowadzasz się i zakładasz własną rodzinę. Żyjesz na własny koszt. My (rodzice/opiekunowie) możemy Ci posłużyć doświadczeniem, wsparciem duchowym i poradą w trudnych chwilach. Tu jest Twój dom dzieciństwa. Pamiętaj, że drzwi do tego domu, zawsze stoją dla Ciebie otworem, gdziekolwiek założysz sobie nowy, własny kąt. W takich momentach, kiedy powracasz, nie tłum swoich uczuć do tej, która Cię urodziła, wychowała, z którą łączy Cię bardzo silna więź emocjonalna. Ona ukoi troski, posłuży poradą, swoją życiową mądrością, dobrym smakołykiem, który tak pamiętasz z dzieciństwa. Ostoja i opoka. Ale również niema prośba, o to, że również i oni (rodzice/opiekunowie) będą Cię tak samo potrzebować, gdy nadejdzie ich czas późnej starości...

Nie mam siły na inszą interpretację. Dość chaotyczne toto mi wyszło...liczę na Wasze bardziej profesjonalne podejście do tego tekstu niż moje :)
...przez parę dni słuchałam wykonanie Theresy Merrit i za każdym razem, kiedy słyszę jej wokal, targają mną niesamowite emocje...
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
ula
Posty: 117
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 16:31
Skąd: świętokrzyskie

Post autor: ula »

Pamiętam gdzieś w połowie lat 80-ych, telewizja zapodała w ramówce świątecznej The Wiz. To wrażenie jakie na mnie wtedy wywarł jest do dziś. Było to coś nowego, innego w porównaniu z wersjami „Czarnoksiężnika z Oz” które wcześniej widziałam. I nie odbierałam tego w aspekcie politycznym czy społecznym, bo nie to było mi w głowie. Po prostu dobry film, świetnie zagrany chociaż niosący ze sobą jakiś smutek. Utkwił mi Strach na wróble i jego miękkie ruchy i nie ze względu na osobę Michaela, ale jego naprawdę dobrej kreacji aktorskiej. Takie dziecięco-młodzieńcze odczucia pozostały mi po latach.
Jak odbieram będąc dorosłą osobą tekst Uczucie które mamy? Wydaje się taki oczywisty, ale do interpretacji zabieram się już któryś raz z rzędu i ciężko sprecyzować mi co właściwie czytam między wierszami. Powiedzmy, że to tekst o więzi z rodzicami i o wielkiej mocy przywiązania. Bo można być dorosłym, ale w oczach rodzica zawsze jest się dzieckiem, niezależnie od panujących wzajemnych relacji. Dla osoby, która ociąga się ze swoim usamodzielnieniem, próba przecięcia przysłowiowej pępowiny nie jest oznaką braku uczuć ze strony opiekunów. To przejaw ich troski, aby w chwili gdy straci się ten rodzicielski klosz, dać sobie w życiu radę.

Kiedy tracę cierpliwość do Ciebie
I nagle zaczynam krzyczeć
To tylko dlatego że chciałabym byś stała się
Wszystkim, kim sobie wymarzyłam


Słowa te można zrozumieć jako wytłumaczenie rodzącej się nerwowości, czy rozdrażenia nad bezsilnością wobec pokładanych w wychowanku marzeniach, których realizacja wymaga jego jakiejkolwiek chęci. To forma mobilizacji do działania i osiągania życiowych celów. Dziecko jest sensem rodzicielskich ambicji i marzeń. W oczach opiekunów wymaga stałego motywowania do działania. Bo dziecko jest źródłem rodzicielskiej chwały, a jego porażki są niepowodzeniem rodziców.

I chciałabym byś wiedziała że tu jest
Uczucie które mamy
Pamiętając, że możesz przyjść do mnie
Kiedy będziesz smutna


Bo taka jest życiowa prawda zawsze można przyjść się pożalić i oczyścić z życiowych problemów. A wszystko to dzięki temu magicznemu uczuciu między rodzicem i dzieckiem, które wyleczy każdą duchową ranę.
Podsumowaniem niech będzie tekst mojej imienniczki, Urszuli Sipińskiej:
(...)Cudownych rodziców mam
Odkryli mi każdą z dróg, po której szłam
Mam cudownych rodziców bo, przyjaciółmi moimi są
W porę rzekli mi: dalej to, idź drogą swą
Sama idę więc, ale po drogach mych
Będą wciąż za mną biec i mnie strzec w myślach swych(...)
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

cicha pisze:...przez parę dni słuchałam wykonanie Theresy Merrit i za każdym razem, kiedy słyszę jej wokal, targają mną niesamowite emocje...
Prawda? Już na wstępie The Wiz daje prawego sierpowego tą sceną. Wspaniały głos i rewelacyjna, bardzo świąteczna scena.
Dorotka mogłaby być całym sercem dla swojego wujostwa, a jednak ciotka reaguje złością na jej usłużność. Trochę jak wypychanie pisklaka z gniazda.
Relacje z opiekunami są trudne. Cała teoria psychodynamiczna, najpowszechniejsza w psychoterapii, zbudowana jest wokół relacji z obiektem, którymi zwykle są rodzice. W The Wiz nie jest jasno to powiedziane, ale z książki wiemy, że Dorota jest sierotą. Kiedy ma taką więź ze swoimi opiekunami, trudno opuścić jej ognisko domowe, pewnie z lęku czy będzie mogła stworzyć własne. Ale o tym w filmie jest później. W tym utworze jest głos ciotki- matki mówiącej, że zawsze będzie, nawet... Jak jej nie będzie.

Ale obawy są. I to nawet w innym wyrazie tego samego. Czy nie mamy ich, bojąc się powiedzieć coś przykrego komuś ważnemu- ze strachu, że możemy tego kogoś stracić? Bo się obrazi, bo potraktuje nas milczeniem. Skąd ta niepewność i brak wiary?

Czytając książkę mamy Michaela, ale również A. Jones, zastanawiam się nad rolą mamy Michaela w kształtowaniu jego osoby. Katherine potrafi być bardzo wytrwałą kobietą, ale w życiu to raczej jej mąż wydawał się podejmować najbardziej radykalne decyzje. Ale jednak, pomimo to, dla dzieci to Katherine była wyrocznią. Nie wiem, czy wiecie, ale nawet obce osoby mówiły do niej per mamo. W Taraborrellim przewija się ciągle motyw, że jak chciało się do czegoś Michaela urobić, wystarczyło nakłonić Katherine do tego, by ona porozmawiała z Michaelem. I Michael zwykle jej nie odmawiał, choć robił to wbrew sobie, jak np. przy płycie i trasie Victory..
Zastanawiam się czy Michael potrafił się zezłościć bezpośrednio na swoją mamę. Czy widział w niej tylko kogoś, komu był bezwzględnie oddany. Jak dał się na coś namówić wbrew sobie, to później zwykle grymasił. Jak reklamował Pepsi ze swoimi braćmi, a bardzo tego nie chciał, życzył sobie, by nie pokazywano go zbyt długo w całości i wściekał się, że uchwycono go z uśmiechniętą twarzą. Ja nigdy się nie uśmiecham, jak tańczę- rzucił ze złością. Podobnie było z całą trasą w 1984 roku. Jakby wykonywał manewr pod tytułem: "dobrze, zgodzę się, ale zrobię wszystko, by wam to obrzydzić". A wystarczyło powiedzieć mamie nie.

W piosence to ciocia Emma mówi Dorocie nie. To musi być trudne w sercu matki (nie jestem rodzicem- jest tu jakaś mama?), ale ma to sens. A może nie ma?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
asiek
Posty: 307
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 22:00
Skąd: Katowice

Post autor: asiek »

kaem pisze:Podobnie było z całą trasą w 1984 roku. Jakby wykonywał manewr pod tytułem: "dobrze, zgodzę się, ale zrobię wszystko, by wam to obrzydzić".
możesz napisać więcej na ten temat? co takiego robił?
W piosence to ciocia Emma mówi Dorocie nie. To musi być trudne w sercu matki (nie jestem rodzicem- jest tu jakaś mama?), ale ma to sens. A może nie ma?
to ma sens
i to jest wlasnie ta zdrowa relacja rodzic - dziecko
dziecka nie wychowujemy dla siebie, wychowujemy je dla świata
Ale kiedyś się rozglądnę
Będziesz dojrzała
Gdzieś w dalekim świecie
Taka ładna dziewczyna
Będziesz na swoim


to miłość z góry skazana na rozłąkę i to właśnie jest w niej trudne.
Sztuką jest - tak myślę - zgodzić się na to odejście dziecka, wychować je na samodzielnego człowieka. A przy tym zachować bliskość i być dla niego tym opiekuńczym skrzydłem, pod które zawsze może się schronić.
Jeśli samo będzie tego chciało.
A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

asiek pisze:możesz napisać więcej na ten temat? co takiego robił?
Pozwolisz, że napiszę o tym później, może przy okazji innej piosenki, bo musiałbym przysiąść przy Magic & The Madness, a nie mam teraz tyle czasu. Obiecuję do tego wrócić.

Ta piosenka ma jeszcze jeden wymiar. Pomyślcie o niej jak o kompozycji, którą słuchacie po śmierci Michaela. Hmm? Jak brzmi w takim kontekście?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
asiek
Posty: 307
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 22:00
Skąd: Katowice

Post autor: asiek »

kaem pisze: Ta piosenka ma jeszcze jeden wymiar. Pomyślcie o niej jak o kompozycji, którą słuchacie po śmierci Michaela. Hmm? Jak brzmi w takim kontekście?
brzmi:
dałem wam siebie, tyle ile moglem
nie zmarnujcie tego
niech L-O-V-E pozostanie w was, będzie dla was podporą, pamiętajcie o tym co pragnąłem przekazać
czasem było i będzie trudno, ale keep the faith i kontynuujcie to co rozpocząłem
chcę być z was dumny

brzmi nieco Jesus_like, ale tak mi się wlasnie skojarzyło
A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Obrazek
ODPOWIEDZ