Skoro tak, to na filmie jednak tym lepiej zobaczymy. Nie chodzi mi o jawne okazanie problemu bo wiadome jest, iż tego absolutnie film nie ma na celu. Zapewne da się wybrać i 'obrobić' 2 godziny spośród kilkudziesięciu, w których Michael wygląda i porusza się 'w miarę ok'. Jednakże wydaje mi się, że przynajmniej w zminimalizowanym stopniu będzie się dało stwierdzić, że nie było 'cacy'.daisy pisze:Jak dla mnie to obejrzenie trailera TII bylo wystarczajace, zeby zobaczcyc, ze cos jest nie tak
THIS IS NOT IT / JUSTICE4MJ - kampanie
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Byc moze. Miedzy innymi po to chce obejrzec film.yarek pisze:Jednakże wydaje mi się, że przynajmniej w zminimalizowanym stopniu będzie się dało stwierdzić, że nie było 'cacy'.
Jak powiedzialam, wg mnie Michael wyglada niedobrze juz w tym trailerze, ale wielu osobom sie podoba...
Podpisz petycję! Zmiana kwalifikacji zarzutów na MURDER 2
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
Ciężko stwierdzić... Widzimy krótkie migawki, nie wiadomo jak bardzo przerobione. Widzimy 50-letniego szczupłego mężczyznę. Widzimy Michaela Jacksona i to jak czas wpłynął na jego problemy ze skórą... Wszystko razem... Trudno tu obiektywnie określić 'wygląda dobrze/niedobrze, zdrowo/niezdrowo'...daisy pisze:wg mnie Michael wyglada niedobrze juz w tym trailerze, ale wielu osobom sie podoba...
dlatego tak wazne sa relacje fanow, ktorzy widzieli Michaela, obejmowali go - widzieli, co jest pod luzna marynarka - przerazliwie wystajace zebra, wychudzone ramiona, wystajace przeguby i lokcie etc.yarek pisze:Ciężko stwierdzić... Widzimy krótkie migawki, nie wiadomo jak bardzo przerobione. Widzimy 50-letniego szczupłego mężczyznę. Widzimy Michaela Jacksona i to jak czas wpłynął na jego problemy ze skórą... Wszystko razem... Trudno tu obiektywnie określić 'wygląda dobrze/niedobrze, zdrowo/niezdrowo'...
Przytulajac sie, fanki czuly same kosci - i porownywaly to do stanu sprzed kilku miesiecy.
Podpisz petycję! Zmiana kwalifikacji zarzutów na MURDER 2
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
Wychudzenie moze zabic - patrz na osoby cierpiace na anoreksje, etc.yarek pisze:Tak, przy czym samo wychudzenie nie zabija - to dosyć oczywiste.
Nawet jesli samo wychudzenie nie zabija, to oslabia -
koktail z lekow podany osobie o normalnej wadze ciala inaczej na nia dziala niz na osobe, ktora jest chorobliwie szczupla
Dobrze, ze z tego wyszlasTalitha pisze:Na szczęście w porę z tego wyszłam, dzięki mojej mamie, która uświadomiła mi drastycznie, że już dość - bo wieku 18 lat, wyglądałam jak 12-latka.
Bardzo możliwe, że Michael był w takim samym nastawieniu jak ja wtedy.
On był szczególnie na to narażony jako perfekcjonista.
Moim zdaniem Michael mial zaburzenia w odzywianiu i wymagal pomocy (ale to nie jest potwierdzone). Mowi o tym wiele osob, ktore mialy podobne doswiadczenia.
Eve_861 pisze:nie umiem przejsc do codziennosci i wytłumaczyc sobie "nie zyje i nie ozyje"
Z news Taj Jackson wyratil niezadowolenie z powodu projekcji filmu TII, powiedzial, m. in. ze Michael prawdopodobnie nie chcialby upublicznic tych materialow, jak rowniez, ze obawia sie, ze film moze nie odpowiadac standardom i wymaganiom, jakie zawsze stawial sobie Michael-perfekcjonista z uwagi na krotki czas w jakim zostal przygotowany.
zrodlo: Time
http://www.time.com/time/arts/article/0 ... 55,00.html
(dol strony)
To kolejny czlonek rodziny niezadowolony z filmu (po La Toi)
Podpisz petycję! Zmiana kwalifikacji zarzutów na MURDER 2
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
Ok. To ja też powiem, co myślę.
Potrzebowałam dużo czasu, żeby się do tej wypowiedzi zmobilizować. Tak, jak potrzebowałam dużo czasu, żeby zrozumieć, co się tam (wokół This Is It) działo. Zrozumieć, że tam musiało być piekło. Relacje fanów opublikowane przez TINI potwierdziły tylko moje makabryczne przypuszczenie. Nie pisałam o tym wcześniej, bo nie jestem tu od początku, właściwie jestem całkiem z zewnątrz, nie chciałam nikogo urazić czy zranić i w ogóle wydawało mi się to bardzo osobiste.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale żyłam w zupełnie innym świecie i przed czerwcem nie wiedziałam nawet, że miały być jakieś koncerty! Gdy tylko o tym przeczytałam, pomyślałam, że to był bardzo zły pomysł. Zły, głupi i destrukcyjny. Gdy tylko zobaczyłam pierwsze zdjęcia, przeraziła mnie ta skrajnie, chorobliwie szczupła sylwetka. Ale wszyscy tak się cieszyli, pomyślałam, że może to ja nie mam racji. Dlatego tak długo trwało, zanim zebrałam to wszystko do kupy. Zresztą, to wszystko nie ma już w ogóle żadnego znaczenia.
Czujemy teraz różne rzeczy, ból, troskę, współczucie, czułość. Ale co z tego, on już nie potrzebuje niczyjej czułości. Michael Jackson nie otrzymał pomocy ani troski wtedy, kiedy ich potrzebował. W pewnym sensie wszystko, co robimy teraz, robimy dla siebie. Żeby się lepiej poczuć. To nie jest oskarżenie, to tylko przykra konkluzja. Po prostu boli mnie, że ta nieprawdopodobna fala uczuć jest tak spóźniona. Tak daremna. Można tylko próbować wierzyć, że może on teraz widzi. Może teraz wreszcie się dowie. Jeśli ktoś potrafi.
A teraz wreszcie o TINI, żeby nie było offtopu.
Bardzo popieram akcję. Bo uważam, że trzeba mówić. Mam dość komentarzy, że histeryczne fanki przesadzają, żeby się wziąć w garść i przejść do porządku, bo jesteśmy dorośli. Nie można pozwolić się zawstydzać i uciszać w ten sposób. Umarł człowiek! Jak można przejść do porządku?! Nie mam pojęcia, jaki może być lepszy powód do "przesadzania", "histeryzowania" i przede wszystkim - do dociekania prawdy. Stało się coś strasznego, coś co nie powinno się wydarzyć. I choć Michaelowi nic już życia nie wróci, może powiedzenie głośno, że nie tak miało być, że ludzie nie są ślepi i nie łykają bezkrytycznie każdego wciskanego im kitu zwróci uwagę na problem. Może uda się dzięki temu przestrzec kogoś, kto byłby następny.
Na film pójdę. Tak myślę. Żeby wiedzieć, o czym mówię. I żeby zmusić do zastanowienia tyle osób, ile zdołam.
Dziękuję za uwagę.
Potrzebowałam dużo czasu, żeby się do tej wypowiedzi zmobilizować. Tak, jak potrzebowałam dużo czasu, żeby zrozumieć, co się tam (wokół This Is It) działo. Zrozumieć, że tam musiało być piekło. Relacje fanów opublikowane przez TINI potwierdziły tylko moje makabryczne przypuszczenie. Nie pisałam o tym wcześniej, bo nie jestem tu od początku, właściwie jestem całkiem z zewnątrz, nie chciałam nikogo urazić czy zranić i w ogóle wydawało mi się to bardzo osobiste.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale żyłam w zupełnie innym świecie i przed czerwcem nie wiedziałam nawet, że miały być jakieś koncerty! Gdy tylko o tym przeczytałam, pomyślałam, że to był bardzo zły pomysł. Zły, głupi i destrukcyjny. Gdy tylko zobaczyłam pierwsze zdjęcia, przeraziła mnie ta skrajnie, chorobliwie szczupła sylwetka. Ale wszyscy tak się cieszyli, pomyślałam, że może to ja nie mam racji. Dlatego tak długo trwało, zanim zebrałam to wszystko do kupy. Zresztą, to wszystko nie ma już w ogóle żadnego znaczenia.
Czujemy teraz różne rzeczy, ból, troskę, współczucie, czułość. Ale co z tego, on już nie potrzebuje niczyjej czułości. Michael Jackson nie otrzymał pomocy ani troski wtedy, kiedy ich potrzebował. W pewnym sensie wszystko, co robimy teraz, robimy dla siebie. Żeby się lepiej poczuć. To nie jest oskarżenie, to tylko przykra konkluzja. Po prostu boli mnie, że ta nieprawdopodobna fala uczuć jest tak spóźniona. Tak daremna. Można tylko próbować wierzyć, że może on teraz widzi. Może teraz wreszcie się dowie. Jeśli ktoś potrafi.
A teraz wreszcie o TINI, żeby nie było offtopu.
Bardzo popieram akcję. Bo uważam, że trzeba mówić. Mam dość komentarzy, że histeryczne fanki przesadzają, żeby się wziąć w garść i przejść do porządku, bo jesteśmy dorośli. Nie można pozwolić się zawstydzać i uciszać w ten sposób. Umarł człowiek! Jak można przejść do porządku?! Nie mam pojęcia, jaki może być lepszy powód do "przesadzania", "histeryzowania" i przede wszystkim - do dociekania prawdy. Stało się coś strasznego, coś co nie powinno się wydarzyć. I choć Michaelowi nic już życia nie wróci, może powiedzenie głośno, że nie tak miało być, że ludzie nie są ślepi i nie łykają bezkrytycznie każdego wciskanego im kitu zwróci uwagę na problem. Może uda się dzięki temu przestrzec kogoś, kto byłby następny.
Na film pójdę. Tak myślę. Żeby wiedzieć, o czym mówię. I żeby zmusić do zastanowienia tyle osób, ile zdołam.
Dziękuję za uwagę.
Ostatnio zmieniony śr, 14 paź 2009, 23:14 przez aniona, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 396
- Rejestracja: czw, 13 mar 2008, 9:26
- Skąd: Rzym
Akaagnes, dzięki za ten długi post - miałam dokładnie takie same odczucia w tamtych chwilach, te same reakcje i ciężko mi się to wspomina bo to było tak niedawno! Wspominając to, mam niekontrolowany odruch by wejść na "Fakty" i znów zobaczyć jakie nowe zdjątka pojawiły się w "M.J. z Los Angeles".
Co do Sony, mjcommunity, i ich zatajania informacji - wydaje się to oczywiste, że musza kontynuowac politykę zmowy milczenia - inaczej zbyt wiele głów i zbyt szybko by poleciało...
Nie... List został mu przekazany przez kogoś w Londynie, zawierał również ostrzeżenia i moje odczucia na temat tych koncertów, i do dziś nie mogę się nadziwić, skąd we mnie było wtedy tyle intuicji na tamten czas, kiedy koncerty nie zostały nawet jeszcze ogłoszone. Wierzę że Ktoś u góry mi dawał siłę i odpowiednie słowa, żeby go napisać. Ale nie wiem, czy go przeczytał. Mogłam tylko mieć taką nadzieję. Teraz to czy przeczytał te ostrzeżenia nie ma znaczenia.akaagnes pisze:Więc.. Shulamitka, jeśli pisałaś na i przez community ,to nie łudziłabym się, że MJ to przeczytał. Prędzej (teraz wiem) można było pisać do-przez MJFC (ten w Corpus Christi, TX),bo oni byli w stałym kontakcie chyba z tymi dziewczynami albo max jax ... Ale na pewno nie przez oficjalną stronę, na której łapę trzyma $ony. :(
Co do Sony, mjcommunity, i ich zatajania informacji - wydaje się to oczywiste, że musza kontynuowac politykę zmowy milczenia - inaczej zbyt wiele głów i zbyt szybko by poleciało...
Ostatnio zmieniony śr, 14 paź 2009, 16:22 przez Shulamitka, łącznie zmieniany 1 raz.
...Jeśli chcesz,znajdziesz sposób.Jeśli nie, znajdziesz powód...
W porzadku. Szanuje Wasze wypowiedzi, ale najblizsze sa mi wypowiedzi Noemi.best i Mariurzka, z ktorymi zgadzam sie absolutnie.
Pamietam, kiedys jak zarzucano MJowi, ze byl zwyczajnym leniem i ze nie palilo mu sie do pracy (do nagrywania nowych plyt czy koncertowania, za co raz sie zabral, to brakowalo mu konsekwencji i nie ukoczyl - zrywal umowe). Owszem, to byl czas, kiedy MJ oddal sie bezgranicznie ojcostwu, a w miedzyczasie (2003) pojawil sie fatalny niewypal z LWMJ MB.
Fatum takie, ze na podstawie tego dokumentu, MJa pozwano do sadu (wszycy wiemy, za co). Jak to odbilo sie na jego zdrowiu - tez wszyscy widzielismy. Nie bylo tu zadnej tajemnicy. Nikt sie z tym nie kryl. Nie odkrywacie tu niczego nowego.
Jednakze MJ sam z uporem twierdzil, ze My health is perfect actually, to widocznie nie chcial, zebysmy wtracali sie w Jego historie choroby, zdrowia czy sposobu odzywiania. To Jego prywatnosc, o ktorej media, tabloidy i fani mogli tylko spekulowac. Ponadto widocznie taka byla Jego wola.
Po oczyszczeniu z zarzutow...MJ chcial sie podniesc, znow uwierzyc w siebie, w swoje mozliwosci i pokazac potege na scenie. Zrobic cos dla lojalnych fanow. Wierze MJowi, ze byl oszolomiony wynikiem sprzedazy biletow na swoje koncerty.
Ja nie wybieralam sie na koncert. Nie bralam udzialu w tej goraczce kupna/sprzedazy biletow. Patrzylam z niedowierzaniem, ze te koncerty moga dojsc do skutku. Jeszcze to powiedzenie Final Courtain Call budzilo moje zastanowienie. Z drugiej strony rowniez myslalam, ze tak caly swiat czekal na te koncerty, bo wszyscy znow uwierzyli w potege tego Michaela z lat 80-tych.
Ci Panowie z AEG pilnowali po prostu, by MJ choc raz konsekwentnie dociagnal i ukonczyl projekt, w ktory sie zaangazowal. Zeby nie skonczylo sie tylko na slowach, a zrealizowac go w pelni. Jako pracodawca - AEG - zainwestowal pieniadze, by doszlo do tych koncertow. Nie mogli sobie pozwolic na straty, bo ewidentnie skonczyloby sie to dlugoletnim procesem sadowym, gdyby MJ dalej zyl i odwolal te koncerty. Miedzy mlotem, a kowadlem.
Z drugiej strony wlasnie, ze MJ czul silna presje i stres zwiazany z tymi przygotowaniami, to naturalne tym bardziej, ze na MJu ciazyly te ciezkie przejscia od x-lat...Gdyby nie te wydarzenia sprzed 4-lat, MJ podolalby tym koncertom. Ale tez nie mamy pewnosci, czy MJ zdecydowalby sie na serie koncertow, gdyby nie wydarzenia sprzed 4-lat?
Taki jest moj poglad na te sprawe.
Joe Jackson pisze:Michael odkrył, że za koncerty w Londynie chcą mu zapłacić w dolarach, a nie w funtach czy euro.
Joe Jackson pisze:Więcej niż 10 koncertów nie chciał i nie mógł zagrać.
Nie mozemy wykluczyc, ze MJ chcial sie wycofac z tego, w co sam, na wlasna odopwiedzialnosc, zabrnal. Musial miec swiadomosc, ze gdyby doszlo do odwolania koncertow, odbylby sie kolejny proces sadowy. AEG wystosowalby pozew o nie dotrzymanie warunkow wspolpracy przez MJa. MJ musialby odpowiadac przed sadem, tak samo, jak zrobil to np odwolujac serie koncertow na nowe milenium 1999/2000 (i z paroma innymi projektami).Louie pisze:tu widzę motyw... 40 odwołanych koncertów, jakież to straty dla AEG.
Pamietam, kiedys jak zarzucano MJowi, ze byl zwyczajnym leniem i ze nie palilo mu sie do pracy (do nagrywania nowych plyt czy koncertowania, za co raz sie zabral, to brakowalo mu konsekwencji i nie ukoczyl - zrywal umowe). Owszem, to byl czas, kiedy MJ oddal sie bezgranicznie ojcostwu, a w miedzyczasie (2003) pojawil sie fatalny niewypal z LWMJ MB.
Fatum takie, ze na podstawie tego dokumentu, MJa pozwano do sadu (wszycy wiemy, za co). Jak to odbilo sie na jego zdrowiu - tez wszyscy widzielismy. Nie bylo tu zadnej tajemnicy. Nikt sie z tym nie kryl. Nie odkrywacie tu niczego nowego.
Jednakze MJ sam z uporem twierdzil, ze My health is perfect actually, to widocznie nie chcial, zebysmy wtracali sie w Jego historie choroby, zdrowia czy sposobu odzywiania. To Jego prywatnosc, o ktorej media, tabloidy i fani mogli tylko spekulowac. Ponadto widocznie taka byla Jego wola.
Po oczyszczeniu z zarzutow...MJ chcial sie podniesc, znow uwierzyc w siebie, w swoje mozliwosci i pokazac potege na scenie. Zrobic cos dla lojalnych fanow. Wierze MJowi, ze byl oszolomiony wynikiem sprzedazy biletow na swoje koncerty.
Ja nie wybieralam sie na koncert. Nie bralam udzialu w tej goraczce kupna/sprzedazy biletow. Patrzylam z niedowierzaniem, ze te koncerty moga dojsc do skutku. Jeszcze to powiedzenie Final Courtain Call budzilo moje zastanowienie. Z drugiej strony rowniez myslalam, ze tak caly swiat czekal na te koncerty, bo wszyscy znow uwierzyli w potege tego Michaela z lat 80-tych.
Ci Panowie z AEG pilnowali po prostu, by MJ choc raz konsekwentnie dociagnal i ukonczyl projekt, w ktory sie zaangazowal. Zeby nie skonczylo sie tylko na slowach, a zrealizowac go w pelni. Jako pracodawca - AEG - zainwestowal pieniadze, by doszlo do tych koncertow. Nie mogli sobie pozwolic na straty, bo ewidentnie skonczyloby sie to dlugoletnim procesem sadowym, gdyby MJ dalej zyl i odwolal te koncerty. Miedzy mlotem, a kowadlem.
Z drugiej strony wlasnie, ze MJ czul silna presje i stres zwiazany z tymi przygotowaniami, to naturalne tym bardziej, ze na MJu ciazyly te ciezkie przejscia od x-lat...Gdyby nie te wydarzenia sprzed 4-lat, MJ podolalby tym koncertom. Ale tez nie mamy pewnosci, czy MJ zdecydowalby sie na serie koncertow, gdyby nie wydarzenia sprzed 4-lat?
Taki jest moj poglad na te sprawe.
Juz po fakcie, trzeba bylo reagowac w 2005 r...Przeciez mial obok siebie osoby, ktorych to niepokoilo: Elizabeth, Matke...Eve_861 pisze:Jezeli MJ mowi ze jest super zdrowy..a fakty swiadcza o czym innym to tym bardziej kogos powinno to zaniepokoic..
Ostatnio zmieniony czw, 15 paź 2009, 18:03 przez cicha, łącznie zmieniany 7 razy.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
Narkoman nie przyzna sie do ćpania..alkoholik do picia, pedofil do zboczenia ,anorektyk uważa ze jest gruby...tu własnie jest ten problem...to nie tylko chudośc ale psychiczny problem..z rodzinnego doświadczenia wiem ,ze psychika ma ogromny wpływ na zdrowienie i słabniecie...Jezeli MJ mowi ze jest super zdrowy..a fakty swiadcza o czym innym to tym bardziej kogos powinno to zaniepokoic..cicha pisze:Jednakze MJ sam z uporem twierdzil, ze My health is perfect actually, to widocznie nie chcial, zebysmy wtracali sie w Jego historie choroby, zdrowia czy sposbu odzywiania. To Jego prywatnosc, o ktorej media, tabloidy i fani mogli tylko spekulowac. Ponadto widocznie taka byla Jego wola.
Impossible is nothing when it comes down to Michael. I know what I'm saying..
- Trust in me
- Posty: 90
- Rejestracja: pn, 13 lip 2009, 20:44
- Skąd: Szkocja/ Wielkopolska
Mnie to wszystko przeraza, nie wierzymy plotkom i nie powinnismy, ale juz duzo wczesniej zanim dowiedzielismy sie o koncertach TII na plotkarskich stronach padaly plotki o tym, ze stan zdrowia Michaela jest zly, fakt, ze niektore te plotki byly na prawde niedorzeczne, ale wyglada na to ze cos w nich bylo.... I sprawdza sie niestety powiedzenie "Mądry Polak po szkodzie"- to jest najgorsze, ze wielu z nas nie dostrzegalo tych zlych stron, ale przeciez jak nie cieszyc sie z powrotu Michaela na scene. On sam wydawal sie byc zadowolony. Ta radosc wielu przyslonila dramat. Smutne to wszystko....
Trudno mi uwierzyc, ze Ci Panowie z AEG nie widzieli, ze Michael nie da rady,cicha pisze:Ci Panowie z AEG pilnowali po prostu, by MJ choc raz konsekwentnie dociagnal i ukonczyl projekt, w ktory sie zaangazowal. Zeby nie skonczylo sie tylko na slowach, a zrealizowac go w pelni. Jako pracodawca - AEG - zainwestowal pieniadze, by doszlo do tych koncertow. Nie mogli sobie pozwolic na straty, bo ewidentnie skonczyloby sie to dlugoletnim procesem sadowym, gdyby MJ dalej zyl i odwolal te koncerty.
Jak to sie stalo, ze Michael przeszedl testy medyczne - nie mam pojecia i wiele osob sie nad tym zastanawia.
CI ludzie z AEG zreszta widzieli, ze Michael nie je, nie spi, nie przychodzi na proby, to go ´wyciagali za fraki´ - bo najwaniejsze byly pieniadze!
Jak dla mnie, szantazowanie Michaela, ze przeciez podpisal kontrakt, i jednoczesne patrzenie na to jak sie meczy jest NIELUDZKIE
Jesli ´pracodawca´ widzi, ze jego ´pracownik´
nie je
nie spi
jest totalnie wychudzony
nie jest w stanie wejsc na schody
wreszcie mowi: nie dam rady
Czy taki pracodawca ´bierze za fraki´swojego pracownika i kaze mu wykonywac swoja prace? MIMO TEGO?
Michael niestety nie panowal nad ta cala sytuacja,
czesto byl odurzony lekami,
Jak powiedziala La Toya - ludzie wokol Michaela kontrolowali go,
On zdawal sobie sprawe troche co sie dzieje, dlatego nie jadl i nie spal
Dlatego powiedzial fanom, ze nie chce, prawie plakal i chowal glowe w dloniach mowiac o tym
Swoja droga, dlaczego teraz Randy Phillips kaze ´zamknac sie´ Karen??? Karen, ktora bardzo intensywnie poparla kampanie This is NOT it?
Karen teraz, swoja droga, czuje sie totalnie zastraszona.
cicha, jesli chodzie o cala historie sprzed TII - jak najbardziej sie z Toba zgadzam.
Podpisz petycję! Zmiana kwalifikacji zarzutów na MURDER 2
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
http://www.petitiononline.com/justs4MJ/petition.html
a dlaczego każdy na tej planecie uważa, że ma prawo Go oceniać, krytykować, czy nawet się na jego temat wypowiadać?
Każdy ma prawo do własnej PRIVACY. Czasem czytam nasz forum i się zastanawiam ile w tym wszystkim przegięcia. Nie jest normalnym artystą, Jest artystą prześladowanym, którego każdy ruch, słowo a nawet decyzja są obserwowane a potem rozpatrywane na forum publicznym. Kto chciałby żyć w takich warunkach? Co można zrobić? Niknąć, aż zniknąć?
I tak długo wytrzymał, przy moim temperamencie rozpędziłbym to towarzystwo momentalnie, jemu jednak przyświecał pewien cel i wiedział, że w biznesie trzeba iść na ustępstwa i hieny są tam również.
Cokolwiek zrobił i gdziekolwiek teraz jest, jestem z nim by my heart i nic więcej tu nie da się zrobić.
A patrzeć zawsze na Niego będę, by się tym cieszyć, uczyć się od Niego i być z Niego z każdym dniem bardziej dumna. A reszta niech się buuuuja
Każdy ma prawo do własnej PRIVACY. Czasem czytam nasz forum i się zastanawiam ile w tym wszystkim przegięcia. Nie jest normalnym artystą, Jest artystą prześladowanym, którego każdy ruch, słowo a nawet decyzja są obserwowane a potem rozpatrywane na forum publicznym. Kto chciałby żyć w takich warunkach? Co można zrobić? Niknąć, aż zniknąć?
I tak długo wytrzymał, przy moim temperamencie rozpędziłbym to towarzystwo momentalnie, jemu jednak przyświecał pewien cel i wiedział, że w biznesie trzeba iść na ustępstwa i hieny są tam również.
Cokolwiek zrobił i gdziekolwiek teraz jest, jestem z nim by my heart i nic więcej tu nie da się zrobić.
A patrzeć zawsze na Niego będę, by się tym cieszyć, uczyć się od Niego i być z Niego z każdym dniem bardziej dumna. A reszta niech się buuuuja
byłeś w moim życiu, gdy w moim pokoju wisiała jeszcze huśtawka ... i nadal jesteś ... dziękuję Ci za ... Rodzynka...
P.S. Misiuuuuu kazali mi zdjąć Pekińczykaaaaa....abuuuuuu...abuuuu....abuuuu!!!!!
P.S. Misiuuuuu kazali mi zdjąć Pekińczykaaaaa....abuuuuuu...abuuuu....abuuuu!!!!!
Czytam te wasze posty od początku i tak się zastanawiam, czy trochę nie ma w tym wszystkim przesady z waszej strony. Najpierw była egzaltacja, pisk radości, że będzie film, organizowanie wspólnych wypadów na seanse, rezerwowanie biletów w kinach, a teraz co? Wszystko na odwrót. Rzucanie deklaracjami, bojkotujemy film, chwileczkę dlaczego bo nie rozumiem? Robicie właśnie to o czym Michael zawsze mówił, wierzycie w bzdury, które o nim niektórzy wypisują lub mówią. Jakieś anonimowe osoby, przepraszam fanki, mają być wiarygodnym źródłem informacji? Świadectwo Samanthy Jestem fanką od ponad 20 lat, ale dopiero przez ostatnie 8 miesięcy życia Michaela byłam tak zwaną „zwolenniczką”, w znaczeniu takim, że podążałam za Michaelem regularnie, jeśli nie codziennie. Widziałam, gdzie chodził, jak się miewał, widziałam też ludzi z jego otoczenia. Ja bym to nazwała nękaniem, a nie „fanowaniem”. Ale jak widać między byciem fanem a fanatykiem jest cienka linia. Dobrze, że nie napisały, że zaszły z nim w ciążę w tym samochodzie, w końcu siedziały tak blisko.
Michael nie zmarł z wycieńczenia i z powodu niskiej wagi. Roztrząsanie czy gdyby ważył 10 kilo więcej by coś zmieniło jest po prostu śmieszne. A taka właśnie jest konkluzja po przeczytaniu większości postów, w których niektórzy wypowiadają się niemal jak eksperci.
Noemi.best i cicha napisały to z czym się zgadzam, więc nie będę się powtarzać.
Zastanawiające komu tak naprawdę zależy na bojkocie tego filmu. Bo stara prawda mówi - jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że chodzi o pieniądze. A maszyna jak widać poszła w ruch.
Tak na marginesie, idąc tokiem rozumowania niektórych, można by producentów Imaginarium of Doctor Parnassus posądzić o śmierć Heatha Ledera. I zbojkotować ten film, bo „przyczynił” się do jego śmierci.
Michael nie zmarł z wycieńczenia i z powodu niskiej wagi. Roztrząsanie czy gdyby ważył 10 kilo więcej by coś zmieniło jest po prostu śmieszne. A taka właśnie jest konkluzja po przeczytaniu większości postów, w których niektórzy wypowiadają się niemal jak eksperci.
Noemi.best i cicha napisały to z czym się zgadzam, więc nie będę się powtarzać.
Zastanawiające komu tak naprawdę zależy na bojkocie tego filmu. Bo stara prawda mówi - jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że chodzi o pieniądze. A maszyna jak widać poszła w ruch.
Tak na marginesie, idąc tokiem rozumowania niektórych, można by producentów Imaginarium of Doctor Parnassus posądzić o śmierć Heatha Ledera. I zbojkotować ten film, bo „przyczynił” się do jego śmierci.
ula pisze:Czytam te wasze posty od początku i tak się zastanawiam, czy trochę nie ma w tym wszystkim przesady z waszej strony. Najpierw była egzaltacja, pisk radości, że będzie film, organizowanie wspólnych wypadów na seanse, rezerwowanie biletów w kinach, a teraz co? Wszystko na odwrót. Rzucanie deklaracjami, bojkotujemy film, chwileczkę dlaczego bo nie rozumiem? Robicie właśnie to o czym Michael zawsze mówił, wierzycie w bzdury, które o nim niektórzy wypisują lub mówią. Jakieś anonimowe osoby, przepraszam fanki, mają być wiarygodnym źródłem informacji? Świadectwo Samanthy Jestem fanką od ponad 20 lat, ale dopiero przez ostatnie 8 miesięcy życia Michaela byłam tak zwaną „zwolenniczką”, w znaczeniu takim, że podążałam za Michaelem regularnie, jeśli nie codziennie. Widziałam, gdzie chodził, jak się miewał, widziałam też ludzi z jego otoczenia. Ja bym to nazwała nękaniem, a nie „fanowaniem”. Ale jak widać między byciem fanem a fanatykiem jest cienka linia. Dobrze, że nie napisały, że zaszły z nim w ciążę w tym samochodzie, w końcu siedziały tak blisko.
Michael nie zmarł z wycieńczenia i z powodu niskiej wagi. Roztrząsanie czy gdyby ważył 10 kilo więcej by coś zmieniło jest po prostu śmieszne. A taka właśnie jest konkluzja po przeczytaniu większości postów, w których niektórzy wypowiadają się niemal jak eksperci.
Noemi.best i cicha napisały to z czym się zgadzam, więc nie będę się powtarzać.
Zastanawiające komu tak naprawdę zależy na bojkocie tego filmu. Bo stara prawda mówi - jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że chodzi o pieniądze. A maszyna jak widać poszła w ruch.
Tak na marginesie, idąc tokiem rozumowania niektórych, można by producentów Imaginarium of Doctor Parnassus posądzić o śmierć Heatha Ledera. I zbojkotować ten film, bo „przyczynił” się do jego śmierci.
nie wszyscy podniecali sie tym filmem to po 1, po 2 nie chcemy bojkotowac filmu...mi nie przeszkadza ze ktos na niego pojdzie..ale niech wie ze to na co patrzy moze troche mijac sie z prawda...po 3 to nie sa jakies fanki..ja kojarze te dziewczyny z innych forów o MJ...po 4 MJ lubił tych fanów co za nim jeździli (nie tych co rzucali sie na niego i piszczeli na Jego widok) sam do nich wychodził, rozmawiał, zapraszał...po 4. wszytsko to co One pisza potwierdziła Karen Faye , mozna jej nie lubic czy cos ale trudno zarzucic ze nie znala MJ i pisze bzdury.. a czy nie zmarł z powodu wycieńczenia i niskiej wagi...własnie tego probujemy sie dowiedziec..
http://www.youtube.com/watch?v=tyUHQqQBKHU