Najsłabsze Ogniwo
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Oba eksperymenty można uznać za Michaelowe żarty.
Ten pierwszy to dla mnie to co najgorsze w latach 80tych. Sztuczne plastikowe, bezpłciowe brzmienie. Tekst nie do końca poskładany. Drugi utwór ma w sobie nawiązanie do twórczości jeszcze z braćmi za którą MJ chyba poniekąd troszkę tęsknił. Work That Body fajnie buja, można tupnąć nóżką a nawet pośpiewać, no i brzmi jak utwór skończony a Trouble to tylko demo... słabe demo.
Dlatego głos oddaję na Work That Body.
Takie She Got It, którego tu brakuje to jest gniot jakich mało! Zastanawiam się dlaczego w między czasie się wybroniło i nie startuje w zawodach oślej ławki.
Ten pierwszy to dla mnie to co najgorsze w latach 80tych. Sztuczne plastikowe, bezpłciowe brzmienie. Tekst nie do końca poskładany. Drugi utwór ma w sobie nawiązanie do twórczości jeszcze z braćmi za którą MJ chyba poniekąd troszkę tęsknił. Work That Body fajnie buja, można tupnąć nóżką a nawet pośpiewać, no i brzmi jak utwór skończony a Trouble to tylko demo... słabe demo.
Dlatego głos oddaję na Work That Body.
Takie She Got It, którego tu brakuje to jest gniot jakich mało! Zastanawiam się dlaczego w między czasie się wybroniło i nie startuje w zawodach oślej ławki.
Chyba się nie wyspałeś!Mandey poranny pisze:Takie She Got It, którego tu brakuje to jest gniot jakich mało!
Michael podczas tworzenia Work That Body też nie, myślę że to nawet kac był... I o ile plastik wczesnych lat 80. ma w sobie IMO krztę uroku, tak plastik wczesnych lat 90. - nie. I o ile przy Trouble mogę się bujać, wyczuwam ciekawą melodię, tak w drugim mogę sobie co najwyżej potupać palcami prawej stopy. A czujecie, co się dzieje w odrzucie z Thrillera przez kilkanaście sekund od 1:41? Po drugiej stronie mamy tylko cytat z ABC... Marność, doprawdy.
Domagam się od Sony wydania Trouble w normalnej jakości!
- SuperFlyB.
- Posty: 393
- Rejestracja: ndz, 11 kwie 2010, 22:03
- Skąd: z nienacka... a tak naprawdę z Warszawy
Trouble
Wprawdzie nikt nie lubi kłopotów, ale...Jak to miło przez chwilę wczuć się w rolę i wmówić sobie, że jestem przyczyną tych tarapatów ( która z nas by nie chciała ). Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie ta piosenka, niż nawoływanie do ruszania ciałem w Work That Body. Przyjemnie buja i pobudza wyobraźnię, co by było, gdyby, kiedy Michael śpiewa... I'll give her anything she wants ... Ech, marzenia...
Wprawdzie nikt nie lubi kłopotów, ale...Jak to miło przez chwilę wczuć się w rolę i wmówić sobie, że jestem przyczyną tych tarapatów ( która z nas by nie chciała ). Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie ta piosenka, niż nawoływanie do ruszania ciałem w Work That Body. Przyjemnie buja i pobudza wyobraźnię, co by było, gdyby, kiedy Michael śpiewa... I'll give her anything she wants ... Ech, marzenia...
Just this magic in your eyes and in my heart ...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
The sun and moon rise in his eyes...
I'll hold him close to feel his heart beat...
Work that body. Przypomina mi trochę Do the Bartman w warstwie muzycznej i szczególnie lubię fragment suspicious, condition, pretentious, ambition, persuasion... - taki jakby z innej piosenki doklejony. Przypomina mi trochę sklejkę Roberta Palmera z Mercy me z I want you.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
www.forumgim6.cba.pl
No nawet oczami już nie świecisz. ;)Mandey pisze:Jestem wyspany jak nigdy!
Eee. Mandey nie lubi hard coru. Michael nauczył nas wygody. Koncerty były zaprogramowane tak, że nawet i love you i you're beautiful padało zawsze w tym samym momencie. Nie było co nagrywać pod marynarą, a później się tym cieszyć. Z archiwum też niewiele wyciekało, dema które znamy to odkrycie może ostatnich 6 lat.no i brzmi jak utwór skończony
A tu mamy normalnie modne dziś lo-fi. To i tak pikuś przy tym przez co musi przebrnąć fan innych muzyków. Choćby fan Tori Amos, która śpiewa Wrapped Around My Finger The Police, a nagranie pochodzi z dyktafonu, nagrane wśród tłumu. No ale takiego smaczka sobie nie można odpuścić.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
O proszę, ale podkręciliście tempo. Nie ma to jak przepisowa runda i dogrywka w jednym
To co - mówicie, że wybieramy najbardziej shitowy kawałek w dorobku Michaela ;) ?
W sumie mam problem. Oba nagrania są dla mnie na tym samym pułapie. Pojedynek bez faworyta. Mogę rzucić monetą ?
Work That Body odkryte stosunkowo niedawno. To chyba jeden ze świeższych przecieków.
Przynajmniej tych krążących po sieci przed feralnym 25... , więc ciągle "nowość" ;)
No i odrzut z mojego ukochanego albumu. I wokal fajny. I to w sumie tyle...
Trouble Szału nie robi. Daje się jednak wyczuć przyjemny, nienachalny klimat lat 80-tych.
Buja, ale to spalony argument, bo Work That Body - adekwatnie do tytułu również prowokuje ciało do niekontrolowanych ruchów (no przynajmniej moje :P ) A to tupnie stopka, a to zadrga paluszek ;)
Hm, ostatecznie... skłaniam się jednak ku ocaleniu Trouble, nie lubię w nowych piosenkach fragmentów starych i eksperyment z ABC uważam za chybiony pomysł!
Refleksja na koniec w związku z tym, co wyprawiało się tutaj przez ostatnie tygodnie.
Mianowicie: Michaela się lubi, nawet jeśli się nie lubi ;)
Trudno u niego znaleźć numer pozbawiony jakichkolwiek zalet, naprawdę!
Nawet te pozornie słabsze mają swój urok. Przynajmniej na moje ucho :)
Zwłaszcza, jeśli się je zestawi ze współczesną "muzyką" pop...
Teraz z niecierpliwością czekam na podsumowanie. Mam nadzieję, że nastąpi szybko i uniknę kompromitacji... pięciokrotnie edytując swój wybór
To co - mówicie, że wybieramy najbardziej shitowy kawałek w dorobku Michaela ;) ?
W sumie mam problem. Oba nagrania są dla mnie na tym samym pułapie. Pojedynek bez faworyta. Mogę rzucić monetą ?
Work That Body odkryte stosunkowo niedawno. To chyba jeden ze świeższych przecieków.
Przynajmniej tych krążących po sieci przed feralnym 25... , więc ciągle "nowość" ;)
No i odrzut z mojego ukochanego albumu. I wokal fajny. I to w sumie tyle...
Trouble Szału nie robi. Daje się jednak wyczuć przyjemny, nienachalny klimat lat 80-tych.
Buja, ale to spalony argument, bo Work That Body - adekwatnie do tytułu również prowokuje ciało do niekontrolowanych ruchów (no przynajmniej moje :P ) A to tupnie stopka, a to zadrga paluszek ;)
Hm, ostatecznie... skłaniam się jednak ku ocaleniu Trouble, nie lubię w nowych piosenkach fragmentów starych i eksperyment z ABC uważam za chybiony pomysł!
No jak nie, jak taaaak ;PPank pisze:No tak! Zaraz dojdziemy do wniosków, że każdy z tych kawałków jest wyśmienity!
Refleksja na koniec w związku z tym, co wyprawiało się tutaj przez ostatnie tygodnie.
Mianowicie: Michaela się lubi, nawet jeśli się nie lubi ;)
Trudno u niego znaleźć numer pozbawiony jakichkolwiek zalet, naprawdę!
Nawet te pozornie słabsze mają swój urok. Przynajmniej na moje ucho :)
Zwłaszcza, jeśli się je zestawi ze współczesną "muzyką" pop...
Teraz z niecierpliwością czekam na podsumowanie. Mam nadzieję, że nastąpi szybko i uniknę kompromitacji... pięciokrotnie edytując swój wybór
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
- lazygoldfish
- Posty: 152
- Rejestracja: sob, 18 lip 2009, 19:20
Cięzko na powaznie rozważać, który z tych utworów jest gorszy, skoro oba są w istocie piosenkami niedokończonymi, porzuconymi w trakcie pracy i odsuniętymi na boczny tor. Zdecydowanie większy potencjał drzemie w Trouble. Utwór, który nie prowokuje do kategorycznych stwierdzeń w stylu "co za badziew".
W Work That Body słyszę natomiast kawał fatalnej muzy. Jednak przewaga Work That Body nad takim You are my life na przykład, polega na tym, że ten pierwszy straszy nieoficjalnie, a dla You are my life nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Obecność tej piosenki na Invincible jest dla mnie czymś zupełnie niepojętym. Nie robi się czegoś takiego własnym dzieciom... Niestety osławione Your are my life w tej rozgrywce się wybroniło, natomiast dla Work That Body nie ma już chyba ratunku.
Głos na Trouble.
W Work That Body słyszę natomiast kawał fatalnej muzy. Jednak przewaga Work That Body nad takim You are my life na przykład, polega na tym, że ten pierwszy straszy nieoficjalnie, a dla You are my life nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Obecność tej piosenki na Invincible jest dla mnie czymś zupełnie niepojętym. Nie robi się czegoś takiego własnym dzieciom... Niestety osławione Your are my life w tej rozgrywce się wybroniło, natomiast dla Work That Body nie ma już chyba ratunku.
Głos na Trouble.
Trouble
jedyne uzasadnienie jakie mi sie nasuwa, to to ze mnie nie meczy, a moge sie doszukac nawet jakiejs przyjemnosci, no i ma melodie! pal licho wszystkie piszczalki i pierdziawki jakimi jest obudowany.
Work That Body zamecza sluchacza i zadnych innych efektow i doznan nie uswiadczam.
ale zescie bezplciowe sredniaki, ktore nawet negatywnych emocji nie budza, wybrali na final, pffff...
jedyne uzasadnienie jakie mi sie nasuwa, to to ze mnie nie meczy, a moge sie doszukac nawet jakiejs przyjemnosci, no i ma melodie! pal licho wszystkie piszczalki i pierdziawki jakimi jest obudowany.
Work That Body zamecza sluchacza i zadnych innych efektow i doznan nie uswiadczam.
ale zescie bezplciowe sredniaki, ktore nawet negatywnych emocji nie budza, wybrali na final, pffff...
'the road's gonna end on me.'
Ja po raz pierwszy się dołączę, chociaż czytam Was od dawien dawna i niejednokrotnie umieram ze śmiechu a czasem uronię łezkę czytając Wasze uzasadnienia. Trochę może rzutem na taśmę się wyrywam, bo to końcówka głosowania, ale lepiej późno, niż później. :)
Trouble.
Dlaczego? Bo leń ze mnie i wolę sprawiać kłopoty, niż wysilać ciało. No i I'm trouble and he loves it.
Trouble.
Dlaczego? Bo leń ze mnie i wolę sprawiać kłopoty, niż wysilać ciało. No i I'm trouble and he loves it.
Non omnis moriar, Michael.
Właśnie mnie to ciekawi, jak to się stało? Hmm? Homesick, anyone?homesick pisze:ale zescie bezplciowe sredniaki, ktore nawet negatywnych emocji nie budza, wybrali na final, pffff...
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
To nie ja, do mnie proszę nie mieć pretensji! Ja chciałam coś innego zostawić na drugi rok w tej samej klasiekaem pisze:Właśnie mnie to ciekawi, jak to się stało? Hmm? Homesick, any1?homesick pisze:ale zescie bezplciowe sredniaki, ktore nawet negatywnych emocji nie budza, wybrali na final, pffff...
A w ogóle to połowę komisji egzaminacyjnej chyba nam na finał wywiało. Mądrzy, jak przyszło do klasyfikacji końcoworocznej to komu innemu zostawili brudną robotę
Homesick ma rację, bezpłciowe jakieś te średniaki, za nic nie mogę się zdecydować. Work That Body ma wkurzające na dłuższą metę instrumentarium, ale jest tam coś fajnego w głosie MJ'a, na co się zawsze łapię. No i buja w sumie też. Trouble pod względem instrumentarium jest też takie sobie, ale mniej nachalne niż WTB. Wokalnie też nie najgorsze rzeczy się dzieją, no i chórki fajne. Choć jak się posłucha tej wersji to szczególnie od 1:40 wokalnie nie jest już tak fajnie I zamknięcie kompozycji jakieś takie urwane z księżyca. Czepiam się, wiem.
A teraz po tym całym wywodzie zagłosuję ostatecznie na Trouble, bo co prawda żadna z tych kompozycji mnie nie porywa, ale z tych dwóch ta wymieniona przeze mnie intryguje ciut bardziej.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?