GN'R - Newsy
19 grudnia 2006 - Universal City, CA - Gibson Amphitheatre at Universal CityWalk
Setlista:
Welcome To The Jungle (11:40 PM)
It's So Easy
Mr. Brownstone
Live and Let Die
Better
Robin Solo
Sweet Child O' Mine
You Could Be Mine
Bumblefoot Solo - Eruption (Van Halen)/Don't Cry
Rocket Queen
Knockin' On Heaven's Door
Dizzy Solo
The Blues
Piano Moving Jam
IRS
Out Ta Get Me
Piano Moving Jam
November Rain
Down On The Farm
Think About You (w/Izzy!)
My Michelle (w/Bach)
Used To Love Her (w/Izzy!)
Izzy Solo
Patience (w/Izzy!)
Nightrain (w/Izzy!)
Chinese Democracy
Madagascar
Paradise City
Zdjęcia


____________________
PREZENTY DLA ROBINA
...kiedyś pisałam o tym na forum, że jeśli ktoś chce, to mogę dopisać, go/ją do kartki urodzinowej dla Fincka. Kilka osób napisało mi wtedy na PW, żeby ich dodać, więc dodałam. Wiedzcie, że Robin dostał dziś w nocy po koncercie wszystkie kartki z życzeniami i na pewno zdążył już je przeczytać. Aha te moje "słynne" mikołajki z frędzelkowatymi długimi brodami też dostał

.
Tak w skrócie (tyle co wiem na tę chwilę)
Mariko zapakowała mu to wszystko do jednej dużej białej torby, takiej typowej na prezenty, i obwiązała tę paczkę, w tym każdy prezent od każdego fana z osobna, białymi wstążeczkami - wszystko białe. Poza tym Mariko kupiła mu dodatkową kartkę, na której wypisała imiona (i kraje) wszystkich osób, od których w środku miał prezenty/życzenia i napisała coś słodkiego dla niego, że "powinien być dumny,.... że to wspaniałe..., że tak wielu ludzi z różnych krajów zjednoczyło się razem z jego powodu".
Tylko stało się to, czego się obawiałam, że inni z zespołu zobaczą, że Robin dostał kartki z życzeniami i prezenty od fanów, a oni od fanów nie dostali niczego. No i niestety wypadło na Richarda. Richard przechodził gdzieś obok i zobaczył, że Robin trzyma całą torbę z prezentami, i uśmiechnięty zapytał, czy są jakieś prezenty dla niego. Mariko chciała sobie zażartować, tylko trochę jej nie wyszło, powiedziała mu: "mówiłam im (fanom), że mogą wysłać też prezenty dla Richarda, ale oni powiedzieli
nieeeee". Robin się zaśmiał jak to usłyszał, ale Richard chyba nie załapał tego żartu, bo się odwrócił i odszedł

. Ech na pewno było mu trochę przykro, bo miał urodziny tydzień po Robinie, a nie daliśmy mu nawet jednej kartki z życzeniami

.
Co do prezentów... Robin nie chciał ich tam na miejscu otwierać, tylko zabrał je do domu (bo on teraz już nie mieszka w hotelu, tylko w swoim domu, z domu do miejsca gdzie grają koncerty ma blisko), i dopiero w domu chciał je otworzyć i przeczytać wszystko, tak prywatnie, kiedy nikt nie będzie na niego patrzył i obserwował jego reakcji.
Robin prawdopodobnie sam napisze nam niedługo coś od siebie na ten temat, może w tym tygodniu, jak będzie miał trochę czasu, bo dziś gra jeszcze koncert, ale on jest kochany i na pewno jeszcze przed świętami się do nas odezwie.
Tak z grubsza tyle...