Kochani,
jak po każdym tego rodzaju spotkaniu emocje są niewyobrażalnie duże, serce wali jak szalone jeszcze przez długi czas, no i faktycznie – nie można spać…
Słowo „dziękuję” jakoś nieadekwatne mi się wydaje, za małej mocy, ubogie. Lecz może właśnie idealnie oddaje to co czuję, właśnie przez swoją prostotę.
DZIĘKUJĘ.
To było wyczerpujące i stresogenne przeżycie dla Nas wszystkich. To pierwsze występy na „taką skalę”, można by napisać, że już nie lokalne ale krajowe

Wszyscy daliśmy z siebie maxa i to było widać. Zaangażowanie, zebranie sił, skupienie i poświęcenie nawet kosztem przyjmowania posiłków i noclegu na dworcu ;)
Udało Nam się. MJ ST było integralną częścią atmosfery jaka panowała przez cały czas w amfiteatrze. Przez czas prób oraz sam koncert. Wiele osób dało Nam to odczuć a zachowanie publiczności mówiło samo za siebie. Uważam, że możemy być z siebie dumni. Z MJ ST oraz ze wszystkich osób które w mniejszym lub większym stopniu przyłożyły się do tego koncertu.
Ze wszystkich fanów bo myślę, że spotkał Nas zaszczyt bycia fanami właśnie tego Człowieka.
Dla mnie osobiście największym przeżyciem była możliwość wzięcia udziału (oczywiście jako widz) w spektaklu, jaki przedstawiła Kasia wraz z muzykami oraz tancerzami. To fenomenalne co i jak robi.
No i oczywiście „ręka na udzie podczas BJ”

bezcenne!
Odsłonięcie płyty - tu się rozkleiłam, nie mogłam powstrzymać łez, przepełniło mnie szczęście.
Dzieci kurcze 4-ro, 5-cio letnie śpiewające prawie idealną angielszczyzną „beret” tudzież „bidet” czy „dajanę” po prostu rozwala na łopaty i sprawia, że człowiek mięknie jak galareta!
Zmiażdżone kciuki i ciary podczas We Are The Word wieńczącym koncert - cholera to się naprawdę działo! Roksana, Aga medal za odwagę i godną reprezentację, przecież to było trudne jak szlag…
Mina Agnieszki – Ty wiesz, że „nie mogliśmy Ci odpuścić” ;) .
Zaangażowanie wszystkich Teamów - wielki szacunek. Naprawdę. Widać jak wszystkim bardzo zależy.
Solówka na saksie – po prostu „leżeć”!
Tancerz, Dax, i wiele wiele innych fantastycznych chwil….
Ten koncert był dla mnie bardzo mocnym i głębokim przeżyciem. To taki kolejny dowód na to, że MJ jest wspaniałym człowiekiem a jego fani są mu bezgranicznie oddani.
To tak , ale na wyjątkowość tego pobytu składa się również sobota. Dla mnie to był szczególny dzień, szczególna noc i szczególne przeżycia.
Wam to zawdzięczam. Wam moje MJ ST…dlatego kłaniam się i dziękuję…
…za zadarte głowy i wzrok wbity w Mariot’a – z wiadomych przyczyn,
…za galop po pięknej Warszawie, który oprócz emocji dostarczył Nam również świadomości że mamy na dzielni oddanych przyjaciół którzy nas śledzą,
…za hotel a raczej jego brak, kąpiele we wspólnych klapkach i cierpliwość ich właściciela, odkurzanie włosów, baki i slash’a,
…za Thrillera i rozmowę na schodach,
…za śniadanie w McDonalds’ie i cały wachlarz zawartości mojego „czisa” oraz śniadanie podane prosto do….toalety
…za minę naszej solenizantki! Udało się? Who’s Bad?,
...za to, że nigdy nie wiedziałam że można załatwić wolny przedział w zatłoczonym pociągu i że zajmuje to zaledwie 10 sekund a teraz wiem,
…za głupawę w pociągu a i Seba – wreszcie się dowiedziałam po czym poznać, że zakonnica nie ma majtek <hahaha>, no wielki jesteś. I wytrwały!
Jest też coś, co sprawiło, że jakoś łatwiej mi się oddycha.
Szczególnie dziękuję za spowiedź nad kanałem La Manche, za talizman, kasztana i przeponę.
Michael za takich ludzi – dziękuję.
Czuję wielki niedosyt ale jestem tak naładowana emocjami, że przy najbliższym spotkaniu eksplozja gotowa… ale społkoł
*********************************
Kończąc mam dwa słowa do Ety – uważam Twoją ocenę za grubą przesadę. Nie byłaś bezpośrednim świadkiem zdarzenia a jedynie wyciągnęłaś wnioski z tego co zobaczyłaś później. I to jak widać błędne wnioski. Ja rozumiem, byłaś zmęczona i rozdrażniona jak my wszyscy następnym razem jednak z dobrego serca radzę Ci okazywać to na wesoło, tak będzie przyjemniej i Tobie i Nam. Szczerze mówiąc to teraz ja czuję się lekko urażona Twoją wypowiedzią. To tyle.