: pn, 30 mar 2009, 17:58
W kwestii sztucznych instrumentów i mechanizmu to Invincible się nie umywa do Dangerous.
Za Dangerous dlatego też nie szaleję.Maverick pisze:W kwestii sztucznych instrumentów i mechanizmu to Invincible się nie umywa do Dangerous.
Ja się tak naprawdę na muzyce nie znam.stranger pisze:To jak to w końcu jest na tym forum, dyskutuje się o gustach, czy nie?
Wiem, przecież mrugam.stranger pisze:Przecież to taki żarcik był
Do danej muzy każdy człowiek musi się przekonać sam. To jest właśnie jego kwestia gustu. Ja mam tak że niektórym utworom muszę dać czasu... dużo czasu. Może właśnie kiedyś pokochasz bardziej The Lady In My Life, które właśnie u mnie leci.stranger pisze:Ja też lubię rozmawiać o muzyce, do tego staram się być elastyczna w swoich poglądach, więc możemy kontynuować - może nawet mnie przekonasz i zakocham się bez pamięci w "The Lady in my Life"
Mandey pisze:Wiem, przecież mrugam.
Wciąż mnie zaskakujecie... Nie wiedziałam, że takowa istniejeMandey pisze:miałaś okazję posłuchać dłuższą wersję?
to jest jedna z tych piosenek (bardzo nielicznych) która za każdym razem gdy jej słucham sprawia, że łzy same napływają mi do oczu, oto dlaczego ją tak wielbięstranger pisze:Co Wy w niej takiego widzicie?
dla mnie takim utworem jest She's Out Of My Life ... niesamowicie mnie wzrusza! za każdym razem,a jest taka prosta, dziwne nie? :)to jest jedna z tych piosenek (bardzo nielicznych) która za każdym razem gdy jej słucham sprawia, że łzy same napływają mi do oczu, oto dlaczego ją tak wielbię
Nigdy później nie było więcej Quincy'ego i ballady jazzowej w piosence Michaela, jak w tej. Wystarczy posłuchać spokojniejszych kompozycji z płyt Q's Jook Joint, The Dude czy Back On The Block i porównać z The Lady In My Life. Właściwie ten utwór brzmi jak piosenka aktorska. Fenomenalne budowanie nastroju. Michael często buduje nastrój, zaczynając spokojnie, a później przechodząc w krzyk i kończąc. Tak jest z Liberian Girl, I Just Can't Stop Loving You, Stranger In Moscow, Earth Song, itd, itp. I o ile robi to wrażenie, to jednak schemat to schemat. Powtarzalny. Tu Michael powoli płynie, a piosenka nabiera dynamizmu, później się uspakaja, później znów się zmienia. Bez patosu. Dzięki temu jest bardzo sugestywna. Rzekłbym, seksualna. Wyjątkowa. Nie dziwię się, że tyle narobił się przy jej śpiewaniu, o czym pisał w autobiografii.stranger pisze:No co jak co, ale akurat jazzu i Quincy'ego mogłoby być tam więcej.
- Jakbym siebie słyszałaakaagnes pisze:dla mnie takim utworem jest She's Out Of My Life ... niesamowicie mnie wzrusza! za każdym razem,a jest taka prosta, dziwne nie? :)