Interpretuj tekst!
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Prześladuje mnie ten tekst i Wasze wypowiedzi.
Jechałam dziś tramwajem do miasta i wsiadło dwóch bezdomnych okropnie śmierdzących ludzi. Całkiem młoda dziewczyna z twarzą koloru malinowego i towarzyszący jej facet.
Jak to do tego ma się” Man in the mirror”? Jak takim ludziom powiedzieć.. jeśli chcesz zmienić świat zacznij od siebie? Czy oni chcą zmienić świat...siebie czy nie mają siły?
Potrzebują wiatru który da im skrzydła, guru cokolwiek co pozwoli im uwierzyć że można?
Z innej beczki…osobiście. Ostatnio na mojej stacji PKP zamontowali ławki. Totalnie idiotycznie i bez sensu z górki, tyłem do peronów. Ludzie rano idący do pracy śmiali się, złościli, komentowali i ubolewali nad głupotą ludzką.
Zrobiłam zdjęcia, napisałam list i wysłałam email do paru miejsc. Ukazał się artykuł w wyborczej, rzecznik PKP odpisał mi osobiście. Nie wierzyłam własnym oczom- 2 dni później ławki postawiono tam gdzie trzeba.
Nie piszę broń boże żeby się chwalić ale po to żeby pokazać że nawet drobiazg robiony bez przekonania i nastawienia na efekt potrafi sprawić zmiany. Nie „oni to za mnie zrobili” ale ja.
Co do Michaela….powiem za ks. Tischnerem z Michaelem jest tak że jest święta prawda, tyż prawda i gówno prawda – i wszystko możecie w nim znaleźć wg potrzeb.
Każdy z nas co innego szuka w życiu a Michael jest jak wielki supermarket.
Tak naprawdę nigdy nie twierdził że jest ideałem, idolem czy takie tam.
Sami sobie dopasowywaliśmy Michaela do swoich wyobrażeń. Przeraża mnie czasem jak traktuje się ludzi wykonujących publiczny zawód. Robi się z nich egocentryków, frustratów albo półbogów a większości z nich to skromne i ciężko pracujące osoby.
Sam o sobie mówił że jest zwyczajnym facetem który jest bardzo zapracowany.
To, że jest niedoskonały sam wiedział ale robił cudną muzykę i fundował świeże wiecznie zielone emocje i opowiadał historie.
Nie prosił nikogo o ładowanie się w jego życie osobiste z butami.
Gdyby nie dążył do doskonałości nie robił by operacji plastycznych i innych rzeczy.
Marzeniem w życiu jest sądzić na swój temat że jest się przynajmniej akuratnym.
Wydaje mi się, że mamy tendencje do dokopywania sobie samemu daleko dobiegając od rzeczywistości.
Co do zmian….trzeba umieć dawać siebie ale trzeba umieć też brać
Jeśli człowiek który robi coś dobrego dla drugiego człowieka, robi to dla siebie to KAŻDY POWINIEN BYĆ TAKIM EGOISTĄ.
Czasy w których żyjemy nie sprzyjają pomocy drugiemu człowiekowi, ani miłości ani temu aby zatrzymać się na chwilę i posłuchać co ktoś ma do powiedzenia.
Mam wrażenie, że większość zajmuje się jedynie kombinowaniem, osądzaniem, rozliczaniem lub potępianiem.
A ja myślę, że warto próbować choć czasem niektóre ścieżki okazują się pudłem ale należy wciąć próbować i pracować nad sobą.
Do mnie ten utwór trafia w całości bo ja mocno wierzę we wiatr.
ps give in to me SWOJE zdjęcia "takie" też kolekcjonujesz?
ps 2 I jeszcze jedno co uważam - dlaczego pisano o Michaelu od Hero to zero?? bo bano się Jego powrotu i ponownej mega popularności.
A jak można ukarać za nadmierną popularność? proces nie przejdzie, bankructwo?... to trudno udowodnić ale od ZER zawsze można powyzywać i pokpić sobie.
A czy Zero czy Hero to sobie dopowiedzcie.Tej Michaelowej maszyny nie dało się zatrzymać po śmierci.Nikt już nawet nie chce czytać dziennikarzy ze śmieciowymi artykułami a sprzedaż płyt przy dobie internetu nie ma nic do rzeczy.I o ile nie przepadam za Joe to ma racje mówiąc że jego syn i tak jest największy na świecie i nikt go z tego panteonu już nie ściągnie.
Jechałam dziś tramwajem do miasta i wsiadło dwóch bezdomnych okropnie śmierdzących ludzi. Całkiem młoda dziewczyna z twarzą koloru malinowego i towarzyszący jej facet.
Jak to do tego ma się” Man in the mirror”? Jak takim ludziom powiedzieć.. jeśli chcesz zmienić świat zacznij od siebie? Czy oni chcą zmienić świat...siebie czy nie mają siły?
Potrzebują wiatru który da im skrzydła, guru cokolwiek co pozwoli im uwierzyć że można?
Z innej beczki…osobiście. Ostatnio na mojej stacji PKP zamontowali ławki. Totalnie idiotycznie i bez sensu z górki, tyłem do peronów. Ludzie rano idący do pracy śmiali się, złościli, komentowali i ubolewali nad głupotą ludzką.
Zrobiłam zdjęcia, napisałam list i wysłałam email do paru miejsc. Ukazał się artykuł w wyborczej, rzecznik PKP odpisał mi osobiście. Nie wierzyłam własnym oczom- 2 dni później ławki postawiono tam gdzie trzeba.
Nie piszę broń boże żeby się chwalić ale po to żeby pokazać że nawet drobiazg robiony bez przekonania i nastawienia na efekt potrafi sprawić zmiany. Nie „oni to za mnie zrobili” ale ja.
Co do Michaela….powiem za ks. Tischnerem z Michaelem jest tak że jest święta prawda, tyż prawda i gówno prawda – i wszystko możecie w nim znaleźć wg potrzeb.
Każdy z nas co innego szuka w życiu a Michael jest jak wielki supermarket.
Tak naprawdę nigdy nie twierdził że jest ideałem, idolem czy takie tam.
Sami sobie dopasowywaliśmy Michaela do swoich wyobrażeń. Przeraża mnie czasem jak traktuje się ludzi wykonujących publiczny zawód. Robi się z nich egocentryków, frustratów albo półbogów a większości z nich to skromne i ciężko pracujące osoby.
Sam o sobie mówił że jest zwyczajnym facetem który jest bardzo zapracowany.
To, że jest niedoskonały sam wiedział ale robił cudną muzykę i fundował świeże wiecznie zielone emocje i opowiadał historie.
Nie prosił nikogo o ładowanie się w jego życie osobiste z butami.
Gdyby nie dążył do doskonałości nie robił by operacji plastycznych i innych rzeczy.
Marzeniem w życiu jest sądzić na swój temat że jest się przynajmniej akuratnym.
Wydaje mi się, że mamy tendencje do dokopywania sobie samemu daleko dobiegając od rzeczywistości.
Co do zmian….trzeba umieć dawać siebie ale trzeba umieć też brać
Jeśli człowiek który robi coś dobrego dla drugiego człowieka, robi to dla siebie to KAŻDY POWINIEN BYĆ TAKIM EGOISTĄ.
Czasy w których żyjemy nie sprzyjają pomocy drugiemu człowiekowi, ani miłości ani temu aby zatrzymać się na chwilę i posłuchać co ktoś ma do powiedzenia.
Mam wrażenie, że większość zajmuje się jedynie kombinowaniem, osądzaniem, rozliczaniem lub potępianiem.
A ja myślę, że warto próbować choć czasem niektóre ścieżki okazują się pudłem ale należy wciąć próbować i pracować nad sobą.
Do mnie ten utwór trafia w całości bo ja mocno wierzę we wiatr.
ps give in to me SWOJE zdjęcia "takie" też kolekcjonujesz?
ps 2 I jeszcze jedno co uważam - dlaczego pisano o Michaelu od Hero to zero?? bo bano się Jego powrotu i ponownej mega popularności.
A jak można ukarać za nadmierną popularność? proces nie przejdzie, bankructwo?... to trudno udowodnić ale od ZER zawsze można powyzywać i pokpić sobie.
A czy Zero czy Hero to sobie dopowiedzcie.Tej Michaelowej maszyny nie dało się zatrzymać po śmierci.Nikt już nawet nie chce czytać dziennikarzy ze śmieciowymi artykułami a sprzedaż płyt przy dobie internetu nie ma nic do rzeczy.I o ile nie przepadam za Joe to ma racje mówiąc że jego syn i tak jest największy na świecie i nikt go z tego panteonu już nie ściągnie.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Zrobiłaś coś bardzo słusznego i uważam, że powinnaś być z siebie dumna. Nie ma nic złego w tym, że pomagając innym ludziom czujemy się lepiej. W ogóle nie uważam, że robiąc coś dla siebie robimy coś złego, oczywiście o ile nie krzywdzimy nikogo innego. Miłość własną (określaną pejoratywnie jako egoizm) to tak naprawdę rzecz naturalna i wrodzona. To jest nic innego jak instynkt przetrwania: robimy wszystko aby na tym świecie przetrwać jak najdłużej.
No i właśnie tego antyprzykładem tego o czym wspomniałaś, są moi rodzice, w szczególności mama. Właściwie całe życie ma poczucie niedostatku mimo nieustającej walki o byt i troski o zabezpieczenie materialne, a przy tym poczucie krzywdy, że mimo, że ciężko pracowała, ma o wiele za mało. Powód tego stanu rzeczy jest tak naprawdę bardzo prosty - nie umiała przyjmować, rozmowy o pieniądzach zawsze ją krępowały itp. Wszystko w imieniu jakiegoś dziwnego idealizmu który zgubił ją w wielu momentach. Ja w tej kwestii jestem o wiele większą "egoistką" i dobrze mi z tym.
Wydaje mi się, że każde czasy sprzyjają pomocy ludziom i (auto)refleksji, a te czasy szczególnie. Czy miłości - to już wbrew pozorom bardziej skomplikowana i wieloaspektowa sprawa. (Pokusiłabym się tylko o stwierdzenie, że jest w pewnym sensie przereklamowana). Może tak naprawdę większość jest zdolna do tych dwóch pierwszych rzeczy, ale przez to, że w massmediach mówi się głównie o aferach, skandalach, uwypukla się te ciemne strony, zdawać by się mogło, że dzisiaj świat jest wyjątkowo nieprzyjazny.
No i właśnie tego antyprzykładem tego o czym wspomniałaś, są moi rodzice, w szczególności mama. Właściwie całe życie ma poczucie niedostatku mimo nieustającej walki o byt i troski o zabezpieczenie materialne, a przy tym poczucie krzywdy, że mimo, że ciężko pracowała, ma o wiele za mało. Powód tego stanu rzeczy jest tak naprawdę bardzo prosty - nie umiała przyjmować, rozmowy o pieniądzach zawsze ją krępowały itp. Wszystko w imieniu jakiegoś dziwnego idealizmu który zgubił ją w wielu momentach. Ja w tej kwestii jestem o wiele większą "egoistką" i dobrze mi z tym.
Wydaje mi się, że każde czasy sprzyjają pomocy ludziom i (auto)refleksji, a te czasy szczególnie. Czy miłości - to już wbrew pozorom bardziej skomplikowana i wieloaspektowa sprawa. (Pokusiłabym się tylko o stwierdzenie, że jest w pewnym sensie przereklamowana). Może tak naprawdę większość jest zdolna do tych dwóch pierwszych rzeczy, ale przez to, że w massmediach mówi się głównie o aferach, skandalach, uwypukla się te ciemne strony, zdawać by się mogło, że dzisiaj świat jest wyjątkowo nieprzyjazny.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
- give_in_to_me
- Posty: 500
- Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
- Skąd: Wrocław
Nie, jasne że nie. Nie znoszę zdjęć, na których nie wyglądam korzystnie. Mam wrażenie, że źle zinterpretowałaś moją wypowiedź. Nie zbieram tych zdjęć, żeby napawać się tym, ze Michael jest na nich brzydki czy brzydko wygląda. One mnie po prostu rozczulają i on mi się na nich bardziej podoba :) Jak mówię, zdjęcia, na których wygląda ładnie-oświetlenie, Photoshop i takie tam mogę znaleźć zawsze, od ręki, każda fanka takie zbiera. A ja nie chce takich. Chce inne, brzydkie chcę :)@neta pisze:ps give in to me SWOJE zdjęcia "takie" też kolekcjonujesz?
Nie wiem, czemu je zbieram. Ale wracając do metafory religijnej- ja nie szukam w swoim życiu świętego i ideału do naśladowania i kochania. Szukam grzesznika, takiego jak wszyscy, ale na swój sposób wyjątkowego, którego sobie mogę pouwielbiać. Ot, takie moje (egoistyczne czy też nie) upodobanie :)
A cytat z ks. Tischnera do MJ'a pasuje idealnie :)
Co do Waszych rozważań- coraz częściej odnoszę wrażenie, że jeśli robimy coś dobrego, to już pal licho intencję, czy ona jest altruistyczna (że ja tak dla innych chcę), czy egoistyczna (bo jak pomogę innym, to będę się lepiej czuć). Ważne, że osiągnięto jakiś dobry cel i ogólnie jest na plus. Zawsze każdemu można zarzucić, że kieruje się tym egoistycznym motywem. A nawet jeśli, to co? Lepiej w ogóle nie pomagać?
Oczywiście, że pomagać. Nawet jeśli skala naszej pomocy jest niewspółmierna do tego co robił MJ, to myślę, że nasz "wdowi grosz" w postaci pomocy staruszce, czy zmiany ustawienia ławek na peronie też się liczy:).give_in_to_me pisze:Lepiej w ogóle nie pomagać?
Ale jeszcze muszę odnieść się do pewnej wypowiedzi.
Z tą wolnością to masz rację. Pięknie, nic tylko przyklasnąć, ale… No właśnie, to ale.Talitha pisze:Często zdarza się, że pod płaszczykiem zbrodni kryją się światłe intencje, nie nam to oceniać, szydzić ani osądzać. Na ludzkie postępowanie składa się mnóstwo czynników, niezaplanowanych odruchów, celowych krzywd nakierowanych na cel i wielu związanych z tym uczuć, które stanowią o postępowaniu. Wyrzućcie te wszystkie definicje etyki czy moralności - są g*wno warte! Należy oddalić wszystko co ogranicza, wszystko to, co stoi nam na drodze do uzyskania wolności. Wolność stanowi najwyższą instancję. Bariery, których trzeba się pozbyć. I nie chodzi mi tu o drugiego człowieka - on nigdy nie jest przeszkodą, jest mostem do poznania samego siebie, to właśnie on-potrzebujący może sprawić, że staniemy się lepszymi ludźmi.
Nie zgodzę się, że nie nam oceniać, nie nam osądzać „ że pod płaszczykiem zbrodni kryją się światłe intencje”.
Właśnie, że powinniśmy, wręcz mamy obowiązek osądzać czyny. Po to, aby te „światłe intencje” nie stawały się pretekstem do zbrodni.
Taki jeden przykład.
W USA w XIX w. Charles B. Davenport i Harry H. Laughlin rozpoczęli promowanie eugeniki. Chcieli poprawić świat. Zgromadzili duże ilości drzew genealogicznych, z których wywnioskowali, że osoby "nieprzydatne" wywodziły się z rodzin upośledzonych ekonomicznie i społecznie. Ci bardzo ówcześnie szanowani naukowcy, rozpoczęli kampanię na rzecz rozmaitych rozwiązań problemu "nieprzydatnych". Skończyło się w XX w. sterylizacją „klasy debili” , potępianiem dobroczynności, ustawą imigracyjną kontrolującą „podrzędny asortyment z Europy południowej i wschodniej”, „Projektem Murzyn” ograniczającym rozrodczość czarnoskórych obywateli USA itp. W Szwecji najdłużej korzystano z „dobrodziejstwa” sterylizacji. W imię poprawy świata na lepsze.
Nie nam to oceniać?
Hitler też chciał zmieniać świat, nawet chciał poprawiać człowieka wykorzystując zdobycze eugeniki. Nie powinniśmy osądzać jego czynów? No tak, przecież dążył do zmiany świata, w jego pojęciu, na lepsze.
Idea eugeniki nie umiera. W związku z rozwojem inżynierii genetycznej, w pewnych kręgach przeżywa nawet renesans.
Nie nam to oceniać?
Gdyby tak było, to znaczy, że niedaleko odeszliśmy od starożytnych Spartan.
Wracając do Michaela Jacksona zastanawia jeszcze jedno.
Dzisiaj wiele znanych osób, wielu artystów udziela się charytatywnie, podejmuje się działalności filantropijnej, walczy o pokój i środowisko przyrodnicze.
A ludzie spekulują jakie to pobudki nimi kierują. Czy to efekt tego, że chcą poprawić swój wizerunek medialny, a może chcą być naszymi duchowymi przywódcami? Często narażają się te znane osoby na zarzut hipokryzji jak np. wspominany przez Michaela Lennon ( bo „ co oni mogą wiedzieć o prawdziwej biedzie i problemach przeciętnych ludzi”).
Kiedyś czytałam jak Krzysztof Hołowczyc podkreślał, iż w działalności charytatywnej najtrudniejsze jest właśnie to, że ludziom trudno w nią uwierzyć.
Ja chcę wierzyć, że to po prostu wewnętrzna potrzeba, że w wielu ludziach jednak tkwi potrzeba dobra i mają szczere intencje.
Bono (ten od U2)powiedział : "Zobaczyłem 'The Secret Policeman's Ball' i stało się to częścią mnie samego. To zasiało ziarno..."
Żródło: Bollywood Humanitarian Award acceptance speech http://mjtranslate.com/pl/speeches/452dzisiaj człowiek może dosłownie z dnia na dzień stać się sławny na cały świat i może mu być trudno udźwignąć ten ciężar. Ale nauczyłem się, że taka sława może być też bardzo skutecznym sposobem przykucia uwagi i zmobilizowania sił w szlachetnym celu. Otrzymałem tak wiele i mam możliwość zdziałać to, co mogą nieliczni. Ale sądzę, że to coś więcej niż możliwość - to obowiązek. Uważam, że korzystanie z owoców mojego talentu tylko dla własnych potrzeb byłoby samolubne, nieodpowiedzialne i niedorzeczne.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
anja, pisząc o tym, że nie należy oceniać ani osądzać negatywnego postępowania, chodziło mi o to, że na każdy z takich przypadków należy patrzeć w sposób złożony - rozkładać je na czynniki pierwsze i szukać przyczyny. Nie znoszę jak na kogoś "wiesza się psy i koty" nie znając podłoża tego co się wydarzyło... bo badanie takiego przypadku może nas wiele nauczyć. Co należy zrobić żeby to się już nigdy więcej nie powtórzyło? np. zbrodnia, masowe morderstwa. Jak temu przeciwdziałać? Automatyczna ocena nie pozwala na dalsze zgłębianie danej sprawy, ponieważ ustosunkowuje nas do osoby, która zrobiła coś złego. Wnioski nie muszą wiązać się z oceną czy wymierzaniem kary, a jednak są przestrogą na przyszłość. Ocena nie jest według mnie miarodajnym ostrzeżeniem, bo kształtuje się subiektywnie. Należy przede wszystkim doprowadzić do powszechnego zrozumienia przywołanych przez Ciebie anju anomalii, "oceny i szufladki" temu nie sprzyjają.
Jeszcze napiszę coś, co pewnie wzbudzi wiele kontrowersji. Pojęcie grzechu, a w konsekwencji poniesienie za to kary, nie powinno nigdy powstać. Ktoś kto ten system ustanowił chciał mieć nad ludźmi kontrolę, by móc stanowić o ich losie, ingerować w ich życie i w konsekwencji manipulować ich opinią.
Przepraszam za off top ... musiałam to z siebie wyrzucić.
Jeszcze napiszę coś, co pewnie wzbudzi wiele kontrowersji. Pojęcie grzechu, a w konsekwencji poniesienie za to kary, nie powinno nigdy powstać. Ktoś kto ten system ustanowił chciał mieć nad ludźmi kontrolę, by móc stanowić o ich losie, ingerować w ich życie i w konsekwencji manipulować ich opinią.
Przepraszam za off top ... musiałam to z siebie wyrzucić.
give_in_to_me pisze:Nie znoszę zdjęć, na których nie wyglądam korzystnie. Mam wrażenie, że źle zinterpretowałaś moją wypowiedź.
eno ja tylko zadałam pytanie..... a co sobie tam przemyślałaś dla siebie to tylko Twoje.
trochę mi zahacza to o idealizm ...a co z seryjnymi mordercami, gwałcicielami? do niektórych nie trafia nic więcej jak grożenie paluszkiem i jedynie proces resocjalizacji czasem pomaga...Talitha pisze: Pojęcie grzechu, a w konsekwencji poniesienie za to kary, nie powinno nigdy powstać.
W życiu codziennym wszystko zależy od tego kto rozkłada daną sprawę na czynniki pierwsze, czy ława przysięgłych czy 1 sędzia czy grupa badanych z OBOPU czy insze.
Nie ma złotego środka i ocena ZAWSZE jest w jakiś sposób subiektywna.
Może system prawny nie jest idealny ale jednak daje mi poczucie minimalnego bezpieczeństwa.
Jak mi ktoś coś ukradnie to być może w jakimś sporadycznym przypadku uda mi się odzyskać własność a co złodziej miał w głowie nie moja broszka - mam swoje poczucie krzywdy i tyle.
Tak dla przykładu WOJNA rozkładana była na czynniki pierwsze.
Jednak mimo naszego oświecenia i zrozumienia tematu, wyciągniętych wniosków i poszanowania drugiego człowieka ludzie na wojnie potrafią zachowywać się nadal "jak zwierzęta" (staram się nie obrażać zwierząt)
I to się dzieje tu i teraz.Nadal są obozy koncentracyjne w Korei gdzie traktuje się ludzi gorzej niż w Auschwitz.
I ja się pytam gdzie te przestrogi?Umysł ludzki bywa mroczny a dwoistość natury zaskakuje.Ja nie generalizowałabym z tym wolnym duchem bo wiele osób nawet w najmniejszym stopniu nie dociera do miejsca gdzie stwierdza, że posiada jakiegokolwiek ducha.Swój byt ogranicza do prymitywnych zachowań nastawionych jedynie na przetrwanie i przyjemność.
System jest potrzebny.Jest niedoskonały ale ważny.
Nawet dziecko aby czuć się bezpiecznie potrzebuje poczucia stawiania pewnych granic.
Wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny jest między innymi miarą dojrzałości człowieka.Czy każdemu udaje się dorosnąć i dlaczego nie?
Kwestia tego czy system wykorzystuje się do rzeczy dobrych czy nadużywa władzy ze swoich egoistycznych pobudek.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Zakładając taki sposób myślenia, człowiek ze swej natury jest zły i naprawić go można tylko poprzez karanie za jego przewinienia - to nieprawda. Przecież wszyscy na początku jesteśmy dziećmi, które nie znają uczucia zemsty, a nawet złości. Tak, złości... dopóki nas się do czegoś nie przymusza. Dzieci mają wrodzony instynkt kreatywności w dobrym tego słowa znaczeniu, który niszczą nakazy i zakazy. W dzisiejszych czasach trudno jest pojąć, że wychowywanie młodego człowieka możliwe jest bez przemocy emocjonalnej - a poprzez rozmowę i tłumaczenia.@neta pisze:a co z seryjnymi mordercami, gwałcicielami? do niektórych nie trafia nic więcej jak grożenie paluszkiem i jedynie proces resocjalizacji czasem pomaga...
Uważam, że degeneracja człowieka wynika z narzucanych na niego ograniczeń, jeśli one znikną nie będzie musiał on pokładać wszystkich swoich sił w przeciwstawianiu się im. Będzie skupiał całą swoją moc na tworzeniu sprzyjających warunków do życia i na pewno nie kosztem innych ludzi - bo z natury nie lubimy uczuć, które oddziałują na nas destrukcyjnie, wywołują w nas poczucie winy (to początkowe stadium przemiany, wiem). Owszem gwałciciel kieruje się w swoim postępowaniu instynktem, rządzą, tylko wynika to z tego, że nie rozumie dlaczego tak się dzieje, nie jest świadomy, że ma wpływ na swoje postępowanie. Dlatego należy kierować wysiłek w kierunku edukacji i równomiernego rozwóju każdego człowieka, stymulować ludzi do chęci poznania samych siebie. Po prostu uważam, że nie jesteśmy z natury źli i to rzeczywiście może wydawać dla wielu podejściem idealistycznym. Zdaję sobie sprawę, że to o czym piszę byłoby bardzo trudne do zrealizowania, ale jednak możliwe. Uważam, że to mieli na myśli autorzy tekstu Man in the Mirror, do tego odwoływał się wielokrotnie w swojej twórczości Michael. Słodkie i cukierkowe podejście do rzeczywistości, ale jednak po głębszym zastanowieniu ma sens.
Ostatnio zmieniony wt, 17 maja 2011, 15:59 przez Talitha, łącznie zmieniany 3 razy.
W ostatnią niedzielę był o tym film dokumentalny na TVP 2. Ale tam bardziej skupiono się na III - ciej Rzeszy. Wg. nazistów ludzie chorzy psychicznie oraz niepełnosprawni umyślowo i fizycznie byli właśnie "nieprzydatni" społeczeństwu, a mówiąc wprost, pasożytniczy. Pozamykano więc wszystkie szpitale psychiatryczne, a tych nieszczęsników wybić. Nie obejrzałam programu do końca, ten fragment wystarczył żeby przeżyć wstrząs, porównywalny z wrażeniami w Auschwitz.anja pisze: W USA w XIX w. Charles B. Davenport i Harry H. Laughlin rozpoczęli promowanie eugeniki. Chcieli poprawić świat. Zgromadzili duże ilości drzew genealogicznych, z których wywnioskowali, że osoby "nieprzydatne" wywodziły się z rodzin upośledzonych ekonomicznie i społecznie. Ci bardzo ówcześnie szanowani naukowcy, rozpoczęli kampanię na rzecz rozmaitych rozwiązań problemu "nieprzydatnych". Skończyło się w XX w. sterylizacją „klasy debili” , potępianiem dobroczynności, ustawą imigracyjną kontrolującą „podrzędny asortyment z Europy południowej i wschodniej”, „Projektem Murzyn” ograniczającym rozrodczość czarnoskórych obywateli USA itp. W Szwecji najdłużej korzystano z „dobrodziejstwa” sterylizacji. W imię poprawy świata na lepsze.
Nie nam to oceniać?
Hitler też chciał zmieniać świat, nawet chciał poprawiać człowieka wykorzystując zdobycze eugeniki. Nie powinniśmy osądzać jego czynów? No tak, przecież dążył do zmiany świata, w jego pojęciu, na lepsze.
Idea eugeniki nie umiera. W związku z rozwojem inżynierii genetycznej, w pewnych kręgach przeżywa nawet renesans.
Nie nam to oceniać?
Gdyby tak było, to znaczy, że niedaleko odeszliśmy od starożytnych Spartan.
Gorzej niż zwierzęta. Zwierzętom instynkt przetrwania i głód każe zabijać inne gatunki. Ludzie, jako że uważają się za coś stojącego wyżej w hierarchii, lubią dorobić sobie głębszą ideologię. To najbardziej perfidny gatunek zwierząt.Jednak mimo naszego oświecenia i zrozumienia tematu, wyciągniętych wniosków i poszanowania drugiego człowieka ludzie na wojnie potrafią zachowywać się nadal "jak zwierzęta" (staram się nie obrażać zwierząt)
I to się dzieje tu i teraz.Nadal są obozy koncentracyjne w Korei gdzie traktuje się ludzi gorzej niż w Auschwitz.
I ja się pytam gdzie te przestrogi?Umysł ludzki bywa mroczny a dwoistość natury zaskakuje.Ja nie generalizowałabym z tym wolnym duchem bo wiele osób nawet w najmniejszym stopniu nie dociera do miejsca gdzie stwierdza, że posiada jakiegokolwiek ducha.Swój byt ogranicza do prymitywnych zachowań nastawionych jedynie na przetrwanie i przyjemność.
System jest potrzebny.Jest niedoskonały ale ważny.
Nawet dziecko aby czuć się bezpiecznie potrzebuje poczucia stawiania pewnych granic.
Wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny jest między innymi miarą dojrzałości człowieka.Czy każdemu udaje się dorosnąć i dlaczego nie?
Kwestia tego czy system wykorzystuje się do rzeczy dobrych czy nadużywa władzy ze swoich egoistycznych pobudek.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
och Talitho chciałabym aby to co piszesz było możliwe....naprawdę chciałabym ale dla mnie to totalna utopia.Talitha pisze:dlatego należy kierować wysiłek w kierunku edukacji i równomiernego rozwoju każdego człowieka, stymulować ludzi do chęci poznania samych siebie. Po prostu uważam, że nie jesteśmy z natury źli i to rzeczywiście może wydawać dla wielu podejściem idealistycznym. Zdaję sobie sprawę, że to o czym piszę byłoby bardzo trudne do zrealizowania, ale jednak możliwe.
Marks Engels też kiedyś coś o tym pisali może nie w sensie rozwoju ale w sensie idealnego państwa.
Też kiedyś myślałam że człowiek jest z natury dobry.
Jednakże na tym świecie jest równowaga we WSZYSTKIM i jeśli istnieje dobro w czystej postaci MUSI istnieć ZŁO w tejże dla równowagi.
Proces resocjalizacji to nie karanie ale właśnie pokazanie właściwej drogi, właściwego wiatru.A jeśli jest uczeń znajdzie się i właściwy nauczyciel.
Czy człowiek jest z natury dobry???roztrząsali od wieków ten temat wielcy filozofowie.
Poglądom Locke'a na które się pośrednio powołałaś częściowo zadała kłam współczesna psychologia, socjologia i neurofizjologia.Cytując:
Tabula rasa nie istnieje, zaś umysł człowieka także natychmiast po urodzeniu zawiera pewne struktury pierwotne (np. struktury lingwistyczne), będące trwałą spuścizną ewolucji gatunku ludzkiego - jest to pogląd bardzo zbliżony, do tego prezentowanego przez natywistów (racjonalistów genetycznych).
Zobaczysz jak z wiekiem stawać się będziesz podobna do rodziców choć być może tego się teraz mocno wypierasz.
Na pewne rzeczy nie mamy kompletnie wpływu ale na pewne tak.
Man i the mirror wpasowuje mi się w słowa tej teorii stawiając na dowód, że bite dzieci jako dorośli wcale nie muszą bić swoich dzieci.
Jest coś takiego jak proces socjalizacji i samorozwój ale pewne rzeczy wyłażą jak brudne plamy w kolejnych pokoleniach.
Za bycie złym człowiekiem cokolwiek to znaczy nie można obciążać w całości rodziny bo nie wyszedł jej proces socjalizacji.Jest to złożony splot czynników zarówno psychologicznych, jak i socjologicznych, historycznych, ekonomicznych, kulturowych i biologicznych.Prawda zaś leży po środku.Nikt nie wie jak ugryźć ten temat tak do końca.Świetnie, że wynalazłaś cudowną receptę a raczej Michael swoim Man in the mirror.
Jemu ten utwór mimo fantastycznych wskazówek nie wyszedł na dobre.
Starał się zmieniać i zmieniać świat ale poległ w dosłownym słowa znaczeniu w swej utopi i infantylizmie.
Tym czasem kup w które można wdepnąć nawet przypadkiem nie brakuje a niektóre są wyjątkowo śmierdzące.Żeby je posprzątać trzeba chyba byłoby zacząć od Adama i Ewy...ale to już inna historia.
Uwierz mi, że ja też kocham fruwać w swoich błękitach jak Michael i kreować swoją rzeczywistość aby była jak najpiękniejsza i zmieniać co się da.
Nie jestem jednak bogiem i nie mam wpływu na życie i działanie innego człowieka- mogę mieć jedynie nadzieję że tak czasem się staje jeśli ta druga strona mi pozwoli.
Jednak w pewnym momencie zawsze dochodzi się do muru i czujesz już tylko wyłącznie bezsilność.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Ja, zobaczywszy w TVP INFO spontaniczną radość Amerykanów z powodu zabicia Bin Ladena, mam bardzo poważne wątpliwości czy człowiek jest z natury dobry. Można się spierać, że Bin Laden to złoczyńca, a zabito z odwetu za zabicie wielu niewinnych ludzi, ale fakt jest taki, że ludzie cieszą się, że zabito człowieka i to mi zmroziło krew w żyłach. Jestem przekonana, że gdyby prezydentem został jakiś antysemita, to ludzie, gdyby odpowiednio ich podejść, uwierzyliby, że Żydzi rzeczywiście są źli. Myślę, że powtórka z III Rzeszy byłaby realna. Sorry, ale po tym co zobaczyłam, myślę, że nie przesadzam.@neta pisze:Też kiedyś myślałam że człowiek jest z natury dobry.
Jednakże na tym świecie jest równowaga we WSZYSTKIM i jeśli istnieje dobro w czystej postaci MUSI istnieć ZŁO w tejże dla równowagi.
Proces resocjalizacji to nie karanie ale właśnie pokazanie właściwej drogi, właściwego wiatru.A jeśli jest uczeń znajdzie się i właściwy nauczyciel.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
O tak, Nietzsche gdyby żył, zapewne by powiedział, że jestem urocza w swej naiwności. Czytałam kilka jego dzieł, w których to bardzo potępiał poglądy Locke'a, nie miałam natomiast okazji zapoznać się z nimi. Myślę jednak, że z tym Locke bym pewnie polemizowała ;)
To chyba nie jest tak jak myślisz @neto, dostrzegam ciemne strony ludzkiej natury, tylko że w pełni je akceptuję i staram się dojrzeć w nich coś więcej, wpatruję się w nie, nie poprzez rutynowe oględziny i wpasowanie ich do z góry utartego szablonu, bo z tym wcale tak łatwo nie jest, nie znoszę definicji i stereotypów, unikam ich jak ognia. Staram się niczego nie potępiać (choć nie zawsze mi to wychodzi), próbować szukać w tym jakiegoś motywu, który choć w najmniejszym stopniu mógłby to ciemne oblicze człowieka usprawiedliwić, ponieważ uważam, że o wszystkim trzeba rozstrzygać indywidualnie i sposób delikatny.
Oczywiście szanuję @neto to, co próbujesz mi przekazać, w kilku punktach się nawet zgadzamy, tylko nadal podtrzymuję swoje zdanie. Chyba nigdy nie uwierzę w to, że człowiek może się zdegenerować doszczętnie, że nie zostanie w nim ani odrobiny pozytywnych cech, choćby na dnie, jakichś wspomnień z dzieciństwa. I uważam, że jest jeszcze możliwy odwrót, przecież sama napisałaś, że resocjalizacja przynosi czasami efekty i nie traktuję jej absolutnie jako kary, o ile przeprowadzana jest we właściwy sposób.
Miałam także okazję przeczytać biografię Hitlera, chcę napisać o tym kilka słów. Najmilszym wspomnieniem Adolfa Hitlera była jego matka, ponieważ gdy był małym chłopcem to ona obdarzyła go mnóstwem uczucia i troski. Ojciec natomiast traktował go źle i wyżywał się nad nim oraz nad jego rodzeństwem. Hitler był ponadto wrażliwym artystą, którego bardzo rozgoryczało to iż nie dostał się do Akademii Sztuk Pięknych. Doświadczył również kilku innych rozczarowań, które utwierdziły go w przekonaniu, że musi być silny alby sięgać po to, co mu się "prawnie" należy, co uważał, że przysługuje mu jako Niemcowi (choć co ciekawe nie miał obywatelstwa), był zwolennikiem ruchów nacjonalistycznych. Zaważyło to na jego ustosunkowaniu się kwestii żydowskiej i kilku innych spraw, których przyczyny są po dziś dzień nie do końca rozstrzygnięte. Wstąpił później do ugrupowania, w którym mógł realizować swoje mylnie ukształtowane założenia, trafił w końcu do miejsca gdzie go doceniono. Wielu jego współpracowników z późniejszych latach wspominało go dobrze, jako zatroskanego przywódcę, zapytującego się o zdrowie członków ich rodzin oraz obdarzającego licznymi drogocennymi prezentami ich żony i dzieci. Relacjonowali również o tym, że wielokrotnie widzieli Hitlera, który się wzruszał czy płakał. Skrzętnie to ukrywano aby Fuhrer był uważany wśród społeczeństwa za człowieka silnego i stanowczego, mijało się to jednak z prawdą. Rozbudowana propaganda pro-nazistowska dbała o to by nic co nie zgadza się z powszechnie przyjętymi dogmatami nie wymykało się poza drzwi apartamentu Hitlera.
Nie obca jest mi literatura dotycząca tego co działo się w Auschwitz-Birkenau, niewyobrażalnego ludzkiego cierpienia i tego co nazywane zostało przez nazistów "ostatecznym rozwiązaniem". Trudno jest mi z tym powiązać osobę, którą scharakteryzowałam powyżej, a jednak należy z pełną świadomością przyznać rację bytu tego związku. Stworzona przez człowieka ideologia, którą przecież (uwaga) można dowolnie przekształcać i zmieniać, ba... można dzięki niej manipulować ludźmi, aby ostatecznie w nią uwierzyć i swoimi rękoma dokonywać potworności na rzecz urzeczywistnienia utopii. Ideologia istnieje - trudno przychodzi zrozumienie, że człowiek stał się jej niewolnikiem. Nie widzę w tym jego winy, dostrzegam raczej podatność na słowa i kult jednostki, który jest czymś co ogłupia i pozbawia narzędzi do obrony w postaci racjonalnego rozumowania.
I jakie mam w związku z tym wnioski? Niezmiennie obstaję przy przekonaniu, że nie do końca jesteśmy tacy źli (dobrze, zrezygnuję niechętnie z tej tabula rasa), że niektórzy być może zboczyli na niewłaściwą drogę i trudno jest im odnaleźć tą właściwą. Człowiek owszem ma (tak jak napisałaś @neto) pewne niekorzystne uwarunkowania genetyczne, z którymi jest jednak w stanie walczyć, ponieważ nie wszystko da się w jego życiu zamknąć w ramki i pokryć kuloodpornym szkłem. W to nigdy nie uwierzę. Dopóki wiem, że u jednego z największych zbrodniarzy w dziejach historii tliła się iskierka wrażliwości, to nic nie jest stracone.
To chyba nie jest tak jak myślisz @neto, dostrzegam ciemne strony ludzkiej natury, tylko że w pełni je akceptuję i staram się dojrzeć w nich coś więcej, wpatruję się w nie, nie poprzez rutynowe oględziny i wpasowanie ich do z góry utartego szablonu, bo z tym wcale tak łatwo nie jest, nie znoszę definicji i stereotypów, unikam ich jak ognia. Staram się niczego nie potępiać (choć nie zawsze mi to wychodzi), próbować szukać w tym jakiegoś motywu, który choć w najmniejszym stopniu mógłby to ciemne oblicze człowieka usprawiedliwić, ponieważ uważam, że o wszystkim trzeba rozstrzygać indywidualnie i sposób delikatny.
Oczywiście szanuję @neto to, co próbujesz mi przekazać, w kilku punktach się nawet zgadzamy, tylko nadal podtrzymuję swoje zdanie. Chyba nigdy nie uwierzę w to, że człowiek może się zdegenerować doszczętnie, że nie zostanie w nim ani odrobiny pozytywnych cech, choćby na dnie, jakichś wspomnień z dzieciństwa. I uważam, że jest jeszcze możliwy odwrót, przecież sama napisałaś, że resocjalizacja przynosi czasami efekty i nie traktuję jej absolutnie jako kary, o ile przeprowadzana jest we właściwy sposób.
Miałam także okazję przeczytać biografię Hitlera, chcę napisać o tym kilka słów. Najmilszym wspomnieniem Adolfa Hitlera była jego matka, ponieważ gdy był małym chłopcem to ona obdarzyła go mnóstwem uczucia i troski. Ojciec natomiast traktował go źle i wyżywał się nad nim oraz nad jego rodzeństwem. Hitler był ponadto wrażliwym artystą, którego bardzo rozgoryczało to iż nie dostał się do Akademii Sztuk Pięknych. Doświadczył również kilku innych rozczarowań, które utwierdziły go w przekonaniu, że musi być silny alby sięgać po to, co mu się "prawnie" należy, co uważał, że przysługuje mu jako Niemcowi (choć co ciekawe nie miał obywatelstwa), był zwolennikiem ruchów nacjonalistycznych. Zaważyło to na jego ustosunkowaniu się kwestii żydowskiej i kilku innych spraw, których przyczyny są po dziś dzień nie do końca rozstrzygnięte. Wstąpił później do ugrupowania, w którym mógł realizować swoje mylnie ukształtowane założenia, trafił w końcu do miejsca gdzie go doceniono. Wielu jego współpracowników z późniejszych latach wspominało go dobrze, jako zatroskanego przywódcę, zapytującego się o zdrowie członków ich rodzin oraz obdarzającego licznymi drogocennymi prezentami ich żony i dzieci. Relacjonowali również o tym, że wielokrotnie widzieli Hitlera, który się wzruszał czy płakał. Skrzętnie to ukrywano aby Fuhrer był uważany wśród społeczeństwa za człowieka silnego i stanowczego, mijało się to jednak z prawdą. Rozbudowana propaganda pro-nazistowska dbała o to by nic co nie zgadza się z powszechnie przyjętymi dogmatami nie wymykało się poza drzwi apartamentu Hitlera.
Nie obca jest mi literatura dotycząca tego co działo się w Auschwitz-Birkenau, niewyobrażalnego ludzkiego cierpienia i tego co nazywane zostało przez nazistów "ostatecznym rozwiązaniem". Trudno jest mi z tym powiązać osobę, którą scharakteryzowałam powyżej, a jednak należy z pełną świadomością przyznać rację bytu tego związku. Stworzona przez człowieka ideologia, którą przecież (uwaga) można dowolnie przekształcać i zmieniać, ba... można dzięki niej manipulować ludźmi, aby ostatecznie w nią uwierzyć i swoimi rękoma dokonywać potworności na rzecz urzeczywistnienia utopii. Ideologia istnieje - trudno przychodzi zrozumienie, że człowiek stał się jej niewolnikiem. Nie widzę w tym jego winy, dostrzegam raczej podatność na słowa i kult jednostki, który jest czymś co ogłupia i pozbawia narzędzi do obrony w postaci racjonalnego rozumowania.
I jakie mam w związku z tym wnioski? Niezmiennie obstaję przy przekonaniu, że nie do końca jesteśmy tacy źli (dobrze, zrezygnuję niechętnie z tej tabula rasa), że niektórzy być może zboczyli na niewłaściwą drogę i trudno jest im odnaleźć tą właściwą. Człowiek owszem ma (tak jak napisałaś @neto) pewne niekorzystne uwarunkowania genetyczne, z którymi jest jednak w stanie walczyć, ponieważ nie wszystko da się w jego życiu zamknąć w ramki i pokryć kuloodpornym szkłem. W to nigdy nie uwierzę. Dopóki wiem, że u jednego z największych zbrodniarzy w dziejach historii tliła się iskierka wrażliwości, to nic nie jest stracone.
Czytałam, że Hitler bardzo kochał zwierzęta, a nawet, że powiedział, że "nigdy w życiu nie skrzywdziłby sarenki". Przyznam, że byłam w szoku kiedy się o tym dowiedziałam. Ponadto słyszałam, że np. nazistów szkolono do masowego zabijania ludzi w ten sposób, że kazano i opiekować się zwierzętami, a kiedy one podrosną, po prostu je zastrzelić. Z czasem mieli oduczyć się odczuwać emocje przy zabijaniu. Jednak naziści często na codzień byli przykładnymi ojcami i małżonkami.
Może jednak rację miał Michael, twierdząc, że byłby w stanie przekonać Hitlera do zmiany swojej życiowej drogi.
Może jednak rację miał Michael, twierdząc, że byłby w stanie przekonać Hitlera do zmiany swojej życiowej drogi.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
znam mnóstwo osób które ma koszmarniejsze doświadczenia w życiu, w dzieciństwie i w kontaktach ale NIGDY nie posunęłoby się do tego co Hitler.Talitha pisze:i. Ojciec natomiast traktował go źle i wyżywał się nad nim oraz nad jego rodzeństwem. Hitler był ponadto wrażliwym artystą, którego bardzo rozgoryczało to iż nie dostał się do Akademii Sztuk Pięknych. Doświadczył również kilku innych rozczarowań, które utwierdziły go w przekonaniu, że musi być silny alby sięgać po to, co mu się "prawnie" należy, co uważał, że przysługuje mu jako Niemcowi (choć co ciekawe nie miał obywatelstwa), był zwolennikiem ruchów nacjonalistycznych.
Tak samo że piją wszyscy ale tylko niektórzy zostają alkoholikami.
I ma to z silną wolą tyle samo co rozwolnienie.
Z tym przekonaniem to jest tak jak z moją dyskusją z Talithą.
Możemy pisać do siebie elaboraty, ale każda z nas uważa swoje jako słuszne i tyle.
Dla mnie to taka dyskusja w stylu czy istnieje życie pozagrobowe albo o wyższości świąt wielkanocnych nad bożonarodzeniowymi.
Man in the mirror czyli JA w LUSTRZE i w zmienianiu nie wybiegałabym dalej niż to co ja czynię.
Dajcie jakiś nowy tekst no
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Ale też musisz zrozumieć to, że każdy człowiek jest inny. To też tak jak np. z byłymi więźniami w Auschwitz - Birkienau. Niektórzy załamali się psychicznie i popełnili samobójstwo, inni odcięli się raz na zawsze i nigdy nie odwiedzali terenów byłego obozu, a jeszcze inna grupa w miarę możliwości, w tym zdrowotnych, odwiedza to miejsce tak często jak moźliwe i przeprowadza wykłady i konferencje. Dla siebie nawzajem ich poczynania mogą być dziwne i niezrozumiałe. Po prostu każdy ma inną psychikę i inaczej reaguje. Może rzeczywiście zamiast oceniać i potępiać , starać się zrozumieć. Nawet takie trudne i ciężkie przypadki jak nazistów lub neonazistów.@neta pisze:znam mnóstwo osób które ma koszmarniejsze doświadczenia w życiu, w dzieciństwie i w kontaktach ale NIGDY nie posunęłoby się do tego co Hitler.
Tak samo że piją wszyscy ale tylko niektórzy zostają alkoholikami.
I ma to z silną wolą tyle samo co rozwolnienie.
Z tym przekonaniem to jest tak jak z moją dyskusją z Talithą.
Możemy pisać do siebie elaboraty, ale każda z nas uważa swoje jako słuszne i tyle.
Dla mnie to taka dyskusja w stylu czy istnieje życie pozagrobowe albo o wyższości świąt wielkanocnych nad bożonarodzeniowymi.
Man in the mirror czyli JA w LUSTRZE i w zmienianiu nie wybiegałabym dalej niż to co ja czynię.
Dajcie jakiś nowy tekst no
A' propos tych ostatnich, film "Więzień nienawiści (American History X)" idealnie pokazuje mechanizmy tworzenia się uprzedzeń. Jednym ze źródeł tego były ciężkie warunki materialne, problemy ze znalezieniem pracy, przeświadczenie, że mniejszości narodowe i emigranci zabierają miejsca pracy. Zresztą co tam film - kolega ze studiów który w podobnym czasie co ja odbywał staż w Auschwitz, powiedział, że to niesprawiedliwe, że Arab (czy może półkrwi Arab) pracuje w urzędzie, a tylu Polaków nie może tej pracy znaleźć. Jasne, że można uznać, że stąd tylko krok do uprzedzeń, a może i nawet nienawiści, jasne, że można potępić od razu, ale czy potępienie czegokolwiek i kogokolwiek zmienią?
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
- cocainegirl
- Posty: 316
- Rejestracja: ndz, 01 maja 2011, 19:55
- Skąd: Wrocław/Zielona Góra