Strona 791 z 986
: sob, 18 gru 2010, 22:39
autor: kaem
No to zawsze tylko albo aż Michael Jackson, król popu. Idąc tym tropem, Man In The Mirror to też nie Simon & Garfunkel czy Joni Mitchell. Pełnię mamy chyba tylko w Will You Be There.
Mimo to srebro KTF się moim zdaniem należy, że tak bardzo zbliżył się do tej estetyki, że potrafi wywołać podobne emocje. U mnie wywołuje. I jeżeli chodzi o estetykę gospel, widać progres w odniesieniu do MITM, które też nim pobrzmiewa.
: sob, 18 gru 2010, 22:46
autor: lazygoldfish
Keam świetnie ujął istotę tej bardzo sympatycznej piosenki, jaką bez wątpienia jest Keep the Faith. Zawsze jednak wydawało mi się, że z albumu Dangerous to właśnie brzmienie i produkcja w KTF najbardziej się zestarzała. Ostatnio słuchałam wersji instrumentalne Man in the Mirror i poza kilkoma charakterystycznymi motywami, które umiejscawiają ten utwór czasowo w latach 80. jego instrumentarium brzmi zaskakująco bogato. Nawet bez głosu Michaela i tych wszystkich chórków ta melodia ma niesamowitą moc.
Głos zatem na Keep the Faith. Lubię, ale ten utwór nie zbliża się do boskości, jaką jest dla mnie Man In the Mirror, które w moim muzycznym modlitewniku z twórczością Michaela Jacksona sięga rangi "Ojcze Nasz", podczas gdy Keep the Fait to...powiedzmy, że "Modlitwa św. Bernarda";)
: sob, 18 gru 2010, 22:50
autor: Margareta
kaem pisze:No to zawsze tylko albo aż Michael Jackson, król popu. Idąc kontrargumentem, Man In The Mirror to też nie Simon & Garfunkel czy Joni Mitchell. Pełnię mamy chyba tylko w Will You Be There.
Mimo to srebro KTF się moim zdaniem należy, że tak bardzo zbliżył się do tej estetyki, że potrafi wywołać podobne emocje. U mnie wywołuje. I jeżeli chodzi o estetykę gospel, widać progres w odniesieniu do MITM, które też nim pobrzmiewa.
Ale zakorzeniony w "czarnej" muzyce w której tego typu ekspresja wokalna jest na porządku dziennym. Szkoda, że odwołując się do gospel, nie poszedł na całość tak jak w "Will You Be There"; zachowawcze to bardzo na tle tego przeboju.
: sob, 18 gru 2010, 23:08
autor: blackvarnish
Może powtórzę.. why so serious? Ludzie, problem z tym, że ktoś lubi coś, a ktoś inny coś innego jest chyba tak starszy od jakiegokolwiek powiedzenia mojego cudownego nauczyciela z matmy i jakoś dalej go nie rozwiązano, więc nie wiem po co takie kłótnie w ogóle. Polecam przejść się na spacer, na łyżwy, wypić herbatę z przyjacielem. Nie wiem, cokolwiek, zamiast ruszać niebo i Ziemię, żeby kogoś przekonać do swoich racji.
***
Odpadło ES, zgodnie z moim głosem i tak jak już mówiłam, mam podium jaki chciałam. Teraz trzeba, kurcze, ustawić kolejność...ale z tym się chyba muszę przespać. Wiem na pewno, że nie zagłosuję na MITM bo po prostu w moim odczuciu utwór jest po prostu idealny i od samego początku jest mi bliski i czuję do niego sentyment. Keep the faith to jeden z moich ulubionych utworów MJ za przesłanie, na chór, za cudowny głos MJ tutaj. Cudo po prostu. Will you be there kocham za całokształt. Nawet mój tata mięknie przy tym.
Edytuję może jutro, żeby zagłosować.
EDIT: Aaaa głos na Keep the faith. Piszę najszybciej jak mogę, żeby się przypadkiem nie rozmyślić :P
: sob, 18 gru 2010, 23:10
autor: Man in the mirror
lazygoldfish pisze:
Głos zatem na Keep the Faith. Lubię, ale ten utwór nie zbliża się do boskości, jaką jest dla mnie Man In the Mirror, które w moim muzycznym modlitewniku z twórczością Michaela Jacksona sięga rangi "Ojcze Nasz", podczas gdy Keep the Fait to...powiedzmy, że "Modlitwa św. Bernarda";)
Dziękuje, ci twoje słowa totalnie odzwierciedlają moje zdanie i podpisuje się pod tym obiema rękami i nogami.
Man in the Mirror, to piosenka, w której emocje wkładane przez Michaela dodają niesamowitego uroku, i choć Will you be there jest bardziej doszlifowane pod względem instrumentalnym .To Man i interpretacja tej piosenki przez Michaela urzeka mnie bardziej, jego koncept (szczerośc w wykonaniu, włożenie resztki w siebie) na tą piosenkę sprawia, ze zapada długo w pamięci.Przesłanie jest bardzo transparentne w obu piosenkach, ale naprawdę będę zadowolony z każdej kolejności.nie można być nie zadowolonym, nie wiem czy wiecie, ale bardzo uwielbiam Keep The Faith, i blackvarnish może potwierdzić, że zamierzałem ją bronić do końca... czyli jak dla niej czwartego miejsca.
Jakiś czas temu zastanawiałem się czy Man czy Earth Song, obie rzucają mną od pierwszej nuty, oba przesłania mnie porażają... ale właśnie nie wiem czemu o jakieś milimetry Man jest przed Earth Song w ogólnym rozrachunku... trudno mi tak to logicznie wytłumaczyć chociażby dla samego siebie.
Will you be there stawiam zawsze za nimi, dla mnie zaczyna się dopiero po 1.50. to jakaś bajka. Wyrzucane słowa przez Michaela trafiają w najczulsze miejsce. A po za tym kocham Gospel....Mam ochotę stanąć z z nimi i klaskać. I taa recytacja na koniec.... .
![japrosic](./images/smilies/japrosic.gif)
I'll never let you part you are always in my heart.
Wracając do Keep nie zgadzam się z Detoxem, początek jest właśnie fenom,enalny, nadaje takiego kopa od razu, zresztą zawsze podkreślam, że mnie motywuje,.już od początku piosenka wprowadza radosny pozytywny nastrój.I w głosie Michaela można się zanurzyć. 'Cause you can...! I know that you can..! I jak mu nie uwierzyć...? Bardzo lubię gdy tak majstruje głosem przy słowie 'ground'
jest to nie doceniana piosenka ja to potwierdzam, jednak w moim modlitewniku jest' trójca święta,' którą cenię bardziej.
: sob, 18 gru 2010, 23:11
autor: anja
Margareta pisze:A nie wydaje Ci się, że jak na gospel, to brakuje w niej takiego momentu który skumulowalby charakterystyczną dla tego gatunku energię, siłę i żywotność?
Przewrotne te Twoje uwagi, żeby nie powiedzieć, że wyssane z palca.
Muzyka gospel jest żywa i dynamiczna. I tak jest w tym utworze. Nogi same podrygują w rytm piosenki, a ręce rwą się do klaskania. W głosie Jacksona SŁYCHAĆ stuprocentowe emocje.
Kumulacja jest i to jaka. Lepsza niż w totolotku.
Ty naprawdę tego nie słyszysz?
Margareta pisze:Jakoś to wszystko na pół gwizdka.
Może podkręć głośniki.
Margareta pisze:Ale zakorzeniony w "czarnej" muzyce; soul, R&B, funk, w której tego typu ekspresja wokalna jest na porządku dziennym. Szkoda, że odwołując się do gospel, nie poszedł na całość tak jak w "Will You Be There", zachowawcze to bardzo na tle tego przeboju.
Nie dopuszczasz, że to nie jest klasyczny utwór gospel, tylko zaadaptowanie pewnej konwencji przez artystę popowego? Na początku lat 90-tych muzyka gospel nie zdobyłaby szerokiego grona odbiorców zwłaszcza w Europie i Azji. Teraz zresztą też nie.
: sob, 18 gru 2010, 23:30
autor: Margareta
anja pisze:Margareta pisze:A nie wydaje Ci się, że jak na gospel, to brakuje w niej takiego momentu który skumulowalby charakterystyczną dla tego gatunku energię, siłę i żywotność?
Przewrotne te Twoje uwagi, żeby nie powiedzieć, że wyssane z palca.
Muzyka gospel jest żywa i dynamiczna. I tak jest w tym utworze. Nogi same podrygują w rytm piosenki, a ręce rwą się do klaskania.
W głosie Jacksona SŁYCHAĆ stuprocentowe emocje.
Kumulacja jest i to jaka. Lepsza niż w totolotku.
Ty naprawdę tego nie słyszysz?
Słyszę to wszystko, ale w "Will You Be There". W "Keep The Faith" słyszę brak weny połączony z rozpaczliwą próbą wybrnięcia z niego.
Uwagi moje może brzmią przewrotnie na tle głosów uznania dla "Keep The Faith", ale są szczere bo wynikają z moich odczuć, a nie czynione na zasadzie "jak wy tak, to ja tak".
I zapewniam, że nie ssałam ani jednego palca, dzieląc się tutaj swoimi wrażeniami.
anja pisze:Margareta pisze:]Jakoś to wszystko na pół gwizdka.
Może podkręć głośniki.
![Nenenene nenene](./images/smilies/nana.gif)
Jeśli czuję siłę w jakimś utworze, zwiększam odruchowo głośność, jeżeli nie czuję, nawet "na full" nie pomoże.
anja pisze:
Nie dopuszczasz, że to nie jest klasyczny utwór gospel, tylko zaadaptowanie pewnej konwencji przez artystę popowego? Na początku lat 90-tych muzyka gospel nie zdobyłaby szerokiego grona odbiorców zwłaszcza w Europie i Azji. Teraz zresztą też nie.
To JEST zaadoptowana konwencja przez artystę popowego. Szkoda tylko, że tworząc "Keep The Faith", nie udało mu się tak jak przy "Will You Be There".
: sob, 18 gru 2010, 23:31
autor: songbird
Keep The Faith - ma wszystko, co powinna mieć, dobry tekst, świetną muzykę, genialny głos Michaela, narastające napięcie, po prostu miód dla uszu, Tylko, że ja niestety przy wyborze kieruję się przede wszystkim sentymentem, a akurat tę piosenkę darzę najmniejszym spośród trzech ostałych się kandydatek do złota. WYBT jest moim ukochanym numerem jeden, nie podniosę na niego ręki nigdy w życiu. Tam aż kipi od emocji, od tego wewnętrznego rozdarcia. Takiego Michaela uwielbiam. MITM zawsze kojarzy mi się z Bukaresztem, to wykonanie live rozkłada mnie totalnie i nie potrafię zagłosować na ten utwór już teraz.
Keep The Faith w tak zacnym gronie pięknie zaprezentuje się więc na najniższym podium.
Man in the mirror pisze:Przepraszam, w czym to mierzysz...?
W ćwierćlitrowych szklankach na sekundę do kwadratu?
Tak się składa, że wiem, co oznacza słowo "patos" i nie używam go tylko po to, żeby zabłysnąć elokwencją, ale dziękuję za przypomnienie jego znaczenia:). Zaspokoję Twoją ciekawość, otóż mierzę w pudach, świetna jednostka do określenia ciężaru. Jeszcze tak na marginesie..."à propos", nie "apropo", skoro już mamy być tacy "akuratni" we wszystkim .
: sob, 18 gru 2010, 23:42
autor: Phoenix
Głos na
Keep The Faith. Ta piosenka już dawno powinna być poza zestawieniem, a nie grzać dalej tutaj miejsce. Aż w głowie się nie mieści, że może mieć aż tylu zwolenników
![Nenenene nenene](./images/smilies/nana.gif)
Już pomijam tutaj to, jakie piosenki odpadły niezasłużenie, ale
Keep The Faith w porównaniu z
Will You Be There i
Man In The Mirror wypada baldo. KTF to jedna z piosenek na Dangerous, którą raczej mijam przy słuchaniu, a jeśli już leci cała płyta bez korzystania z "dalej", to raczej przechodzi tak sobie, zbytnio niezauważona przebrzmiewa i koniec. MITM to niesamowita piosenka, podobnie WYBT. W nie można się zanurzyć. MITM to hymn dla ludzkości, a WYBT... przyjaźni, miłości braterskiej. One zasługują na podium, czego nie powiedziałabym w SWOJEJ ocenie o KTF.
: ndz, 19 gru 2010, 17:46
autor: agusiaa_w
Głos ponownie na Keep The Faith
bo zwyczajnie jest najsłabsze z tej trójki, chociaż właściwie wszystkie trzy utwory są z jakimś tam przesłaniem, ale nie mam serca podnieść ręki na Man In The Mirror, a tym bardziej na Will You Be There...
: ndz, 19 gru 2010, 21:33
autor: huczek
Keep The Faith jest tak spontaniczny i prawdziwy, że MJ nie chciał tracić na szukanie wymyślnych środków, co przy naturalnym talencie przyniosło rzadko spotykany w późniejszej karierze skutek. Także moim zdaniem najprawdziwszy z finałowej trójki. Posłuchajcie! Potężny hymn został zaśpiewany jak błoga piosnka. MJ swoim trelem podnosi górę zbudowaną z akordów zagranych przez orkiestrę i gospelowych chórków. KTF jest lżejszy, mniej pretensjonalny, trochę slangowy, mniej słodki niż Man In The Mirror, gdzie z wykorzystaniem rymów częstochowskich i porównań licealisty w czarnym golfie - próbuje się przekazać "make that change".
Nie trudno się domyślić - głos negatywny na
Man In The Mirror.
Po napisaniu powyższego uzasadnienia znalazłem poniższe słowa, które wzmocnią linię obrony
kaem pisze:
A zarzuty do Keep The Faith że jest za bardzo pompatyczny, są absurdalne i świadczą o braku koncepcji na konstruktywną krytykę. Gdzie pompa w utworze, który ma duszę żywej piosenki gospel, bez pardonu rzucającą potocznym językiem? W tej unikalnej sytuacji Michael poleciał potocznym językiem, sięgnął do swoich czarnych korzeni i zrobił to tak, że aż się chce zerwać z siedzenia i zacząć klaskać w ręce, tudzież podnosić je w górę i robić słoneczka, z rozdziawioną i rozkrzyczaną buzią.
: ndz, 19 gru 2010, 21:57
autor: martina
We've had enough odpadło.. mam nadzieję, że ktoś za to odpowie, żeby nie powiedzieć beknie... !! Nie godzi się to, nie godzi się...
Głosuję na Keep the faith, do skutku! Oby odpadło w tej rundzie i nie szargało nerwów więcej :D
Dlaczego głosuję na KTF? Z prostego powodu. Nie przepadam za nią. Początek jest jeszcze znośny, ale im dalej w głąb tym bardziej mnie denerwuje. MJ śpiewa niewyraźnie, a to darcie w środku piosenki nie należy do moich ulubionych. Melodycznie tez słabo. Zdaje się, że nigdy nie zapałam miłością do tej kompozycji. Jeśli chodzi o patos i język - tu się nie czepiam, nie mam zastrzeżeń do tekstu. Słowa KTF przemawiają do mnie, jednak całość kompozycji nie.
Will you be there ma bardzo pozytywny w moim odczuciu początek, wprowadza mnie w dobry nastrój. Fakt w środku piosenki, gdzie następuje tzw. darcie japy czuję lekki dyskomfort, ale początek i koniec mi to wynagradza.
Earth song - tutaj "darcie" jest cudowne i kompozycyjnie wszystko do siebie pasuje.
KTH niech spada na drzewo, nie umywa się do WYBT i ES.
Period!
: ndz, 19 gru 2010, 22:24
autor: Margareta
Jeden króciutki fragment w "Keep The Faith" podoba mi się, "you gotta" pod koniec refrenu wywołuje malutkie ciarki. Co do instrumentarium, to gdybym miała porównać go z "Will You Be There" to powiedziałabym, że jest jak dźwiękowa wizualizacja pływania po powierzchni lub przy brzegu, podczas gdy "Will You Be There" jest wizualizacją głębokiego zanurzenia. A swoją teorię na temat braku weny podtrzymuję dowiadując się jak piosenka powstawała z wątku "Interpretuj tekst!". Naprawdę słychać w tym utworze, że tworząc go miał momenty niemocy twórczej.
: pn, 20 gru 2010, 15:59
autor: Talitha
Keep The Faith, jak poprzednio.
Will You Be There ma afrykańskie brzmienie, a Man In The Mirror nie oddam.
: pn, 20 gru 2010, 17:20
autor: Mariurzka
Musiałam się chwilę zastanowić, a awaria Internetu wydatnie mi w tym pomogła.
Wnioski, do jakich doszłam, zaskoczyły mnie samą. Zawsze mi się wydawało, że to Man In The Mirror darzę sympatią większą niż Keep The Faith. Że bardziej mnie wzrusza, że bardziej do mnie dociera, że ma bardziej nośne przesłanie niż wszystkie pozostałe kompozycje, które tu teraz są. Być może to moje przekonanie jest konsekwencją słuchania tego utworu w tzw. próżni, w otoczeniu innych, niezaangażowanych kompozycji. Pewnie trochę tak. Gdy odsłuchałam kilkakrotnie te trzy utwory, które tutaj się ostały, przekonałam się, że to Keep The Faith działa na mnie najmocniej, przemawia i unosi siłą gospelowego brzmienia. MITM jest idealne, piękne w swojej idealności, ale przez to nieco sterylne.
Głos na Man In The Mirror.